- Super, że się zgodziłaś - powiedział cicho, ale radośnie Mitchell - w takim razie o 22 będę pod Twoim oknem! Coś wykombinuję!
- Okej! - odparłam.
Może nie powinnam była ulegać, ale Mitchell tak bardzo mnie kręcił, że chciałam mu choć trochę zaimponować. Chciałam rozwijać tę znajomość.
- Ej, Lidka, wracamy - zawołał mnie Łukasz.
- Idę! - zawołałam. - To do zobaczenia, Mitchell - zwróciłam się cicho do Australijczyka.
Wróciłam z Łukaszem do domu, Ewa była zajęta robieniem ciasta. Córka oczywiście jej pomagała...
- No no, niezła wyżerka się szykuje - Łukasz zaczął zacierać ręce.
- Ty lepiej bierz skuter i naginaj po polewę czekoladową - powiedziała Ewa. - Okazało się, że nie mamy w domu.
- Człowiek wraca zmęczony po treningu... - zaczął wzdychać Łukasz.
- Tato! - zaczęła jęczeć Sara.
- No dobrze, córeczko, ulegnę twojej matce - zaśmiał się lekko Łukasz, wziął kluczyki i wyszedł z domu.
- Jak tam na treningu, Lidia? - zapytała Ewa.
- Fajnie - zaśmiałam się.
- Gadałaś z Mitchellem? - zapytała.
- Trochę, a co?
- Widzę, że wasza znajomość intensywnie się rozwija.
- To chyba dobrze?
- Uważaj naprawdę na niego, wiem co mówię!
- Na litość boską, czy Wam wszystkim płyty się zacięły? - wkurzyłam się - ja czuję, że on jest zupełnie inny niż wy wszyscy myślicie!
- Na litość boską, czy Wam wszystkim płyty się zacięły? - wkurzyłam się - ja czuję, że on jest zupełnie inny niż wy wszyscy myślicie!
- Nie chcemy, żebyś cierpiała później przez niego... - westchnęła Ewa.
- Ale my nie jesteśmy parą, póki co, kumplujemy się - próbowałam wyjaśniać.
- Od tego się zwykle zaczyna, kochana - powiedziała - ja z Łukaszem początkowo też tylko się kumplowałam!
- Czy wy chcecie mnie ograniczać? - westchnęłam. - Chyba mogę nawiązywać znajomości, ćwiczyć język?
- Ależ nikt ci nie zabrania, kochanie - powiedziała Ewa - Marco czy Mario byliby idealnymi przyjaciółmi, tylko szkoda, że Mario zaraz stąd się zwija.
- Ich też lubię!
- To dobrze, oni naprawdę są super - powiedziała Ewa - Marco nigdy nie zdradziłby swojej dziewczyny, to jej wina, że ich związek się rozpadł. On serio był w porządku.
- Tylko nie próbuj mnie zeswatać - zastrzegłam.
- Nic na siłę, skarbie - powiedziała Ewa - możesz mi podać blachę z szafki?
Spełniłam prośbę Ewki. Pobiegłam na górę, już zegar wskazywał dość późną godzinę. Niedługo powinien zakraść się tu Mitchell.
Miałam już dosyć gadania, jaki to Mitchell jest zły i w ogóle. Zaczęłam też się zastanawiać, jak tam ojciec z Matyldą się bawią na wakacjach w Hiszpanii. W sobotę już powinni być z powrotem w Warszawie. Póki co, nie otrzymywałam żadnych telefonów, ani jednego SMSa nie dostałam. W sumie i dobrze.
Długo sobie nimi głowy nie zaprzątałam, zaczęłam szukać jakichś stosownych ubrań. Raczej nie było takich ubrań na dyskoteki w mojej garderobie, jednak udało mi się coś wygrzebać. Mianowicie pewną, trochę już starą sukienkę z cekinami. Uznałam, że się nada. Do tego te same baletki, które założyłam na trening chłopaków i stwierdziłam, że będę w miarę dobrze wyglądała.
Tylko musiałam je przemycić teraz na górę. Akurat z tym sobie poradziłam bez problemu.
***
Czas do 22 trochę mi się dłużył. Zeszłam jeszcze na dół posiedzieć z całą resztą, przez Łukasza znów wszyscy słuchaliśmy Kazika. Sarze bardzo się to w sumie podobało. Ewa tylko była nieco wkurzona, że w tych jego piosenkach jest tyle przekleństw. Może i tak, ale te piosenki miały jakiś sens na pewno.
W końcu jednak pobiegłam na górę, ciągle wyglądałam przez okno. Nagle zauważyłam zbliżającego się Mitchella. Bacznie obserwował otoczenie. W rękach trzymał jakiś wielki pakunek. Gdy zauważył moją osobę wyglądającą przez okno, od razu się szeroko uśmiechnął. Otworzyłam okno. Aż mi przypomniała się lektura szkolna "Romeo i Julia" oraz scena z balkonem. Teraz czułam się jak ta Julia.
- Psst! Lidia! - zawołał cicho Mitchell - jak tam sytuacja?
- Siedzą u siebie w sypialni, oglądają TV pewnie - odpowiedziałam. - Jak chcesz mnie stąd wydostać?
- Mam drabinkę - uśmiechnął się i wyciągnął z pakunku drabinkę, którą można było powiesić i śmiało po niej zejść.
- Złapiesz? Dasz radę ją tam powiesić? - zawołał cicho.
- Rzuć, spróbuję - odparłam.
Po kilku próbach udało mi się złapać drabinkę i ją zamocować.
- A co, jak niedobrze ją zamocowałam? - zapytałam.
- Ja tu ustanę, złapię Cię, w razie czego - powiedział.
- Kurde, mam cykora... - jęknęłam.
- Nie bój się, jestem tutaj - powiedział.
Usiadłam na parapecie. W końcu wzięłam kilka głębokich oddechów i zaczęłam schodzić po drabince. Uff! W końcu znalazłam się bezpieczna na ziemi.
- Widzisz? Udało się - powiedział zadowolony Mitchell - to co, idziemy się zabawić?
- Chodźmy - powiedziałam, szczęśliwa, że udało się tak sprawnie wymknąć.
Mitchell poprowadził mnie do klubu. Trochę się jednak denerwowałam. Nigdy wcześniej nie miałam okazji być na takiej dyskotece... Więc zbytnio nie wiedziałam, czego się można spodziewać.
***
Weszliśmy do klubu, powitała nas dudniąca muzyka. Mnóstwo ludzi było, jedni tańczyli, jedni siedzieli przy barze sącząc alkohol.
- Hej, mam nadzieję, że potem mnie odprowadzisz? - zapytałam Mitchella, choć nie było to łatwą rzeczą rozmawiać przy takiej głośnej muzyce.
- Okej, odprowadzę, ale dopiero co przyszliśmy - roześmiał się. - Chodź, postawię ci drinka.
- Jak tak nalegasz - powiedziałam i podeszliśmy do baru. Obserwowałam jednak bacznie, czy barman czegoś mi nie dosypuje. Słyszałam wielokrotnie o takich przypadkach.
Mitchell zaczął witać się z jakimiś dwoma młodymi facetami, którzy na pewno już byli mocno wstawieni. Nim się zorientowałam, postanowił mnie z nimi zapoznać...
- Lidka, to jest Hans, a to jest Felix - powiedział - chłopaki, to jest Lidia.
- Hej, ślicznotko - powiedział Hans - jaka cudna kiecka!
- No, Mitchell, ładna ta twoja dziunia - skomentował Felix. Trochę mnie to wkurzyło. Przecież nie byłam w związku z Mitchellem. No, ale pijani ludzie to różne głupoty wygadują, czasem jeszcze gorsze.
- Jeszcze nie moja - roześmiał się gromko Mitchell.
- Mitchell, co ty... - zaczęłam.
- Spokojnie, Lidia - przerwał mi - czekaj, dopiję drinka i pójdziemy potańczyć.
Szybko opróżnił szklankę i zabrał mnie na parkiet. Na początku niezbyt śmiało podrygiwałam, ale w końcu w miarę się rozkręciłam. Pierwszy raz się tak bawiłam. Ale zaczęłam odnosić wrażenie, że grupka pewnych dziewczyn dziwnie się na mnie patrzy...
- Poczekaj, ja pójdę czegoś się napić, może też chcesz? - zapytał Mitchell, przekrzykując muzykę.
- Nie, dzięki, ja pójdę teraz do łazienki - powiedziałam.
- Okej!
Zatem skierowałam się do łazienki, sprawdziłam, jak wyglądam. Poprawiałam makijaż, gdy nagle do łazienki weszła grupka tych dziewczyn...
- Ej! Ty! - jedna z nich puknęła mnie w ramię palcem.
- Masz zostawić mojego Mitchella w spokoju! - odezwała się druga.
- Znamy się? - zapytałam - o co wam chodzi?!
- Ty dobrze wiesz, o co chodzi! - syknęła ta, która nazwała Mitchella "swoim" . Ta pyskata miała kilka kilo tapety na twarzy, miniówkę, wielki dekolt, no i oczywiście wysokie obcasy. Plastic fantastic...
- Ta sukienka to chyba z second-handu - zaczęła się nabijać jedna.
- Lepsze ciuchy z second-handu niż ze śmietnika - odgryzłam się, ale nie zostało mi to podarowane...
- Ty, nie pozwalaj sobie, wieśniaro! - te plastiki dosłownie przystawiły mnie do ściany, korzystając z tego, że nikt tego nie widzi.
- Idź do Mitchella, my tu ją przytrzymamy - syknęła złośliwie jedna z nich.
- Oczywiście - pyskata blondynka z niewiarygodnym zacieszem na twarzy opuściła toaletę.
- Puśćcie mnie! - krzyczałam, ale przez tę głośną muzykę nikt mnie nie słyszał.
Uff... nagle jakaś kobieta weszła do łazienki, tapeciary od razu mnie puściły. Wybiegłam z łazienki, zaczęłam rozglądać się za Mitchellem.
A Mitchell... tańczył z tą wymalowaną lalą. Od razu podbiegłam zapytać, o co tu chodzi.
- Ja tylko z nią tańczyłem - wyjaśniał, i od razu puścił jej ręce.
Blondynka wyglądała na wkurzoną.
- Ty kurwo... - syknęła do mnie i odeszła, prychając.
Mitchell wyglądał już na trochę wstawionego. A zegar wskazywał już wpół do drugiej w nocy. Czułam z ust mojego towarzysza mocny zapach piwa...
- Ej, chodźmy gdzieś na osobność - wysapał.
- Niby gdzie? - zapytałam.
- Na zewnątrz!
Postanowiłam również wyjść na świeże powietrze. Poszliśmy za budynek klubu, gdzie tylko rosły drzewa i krzewy.
Siedzieliśmy na trawie, a ja czułam, że alkohol uderza mi do głowy. Nie ukrywam, Mitchell mnie ciągle namawiał. Ale on i tak więcej wypił, zdecydowanie.
Towarzysz patrzył na mnie z błyskami w oczach, zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest pożądliwe patrzenie...
Nagle zaczął mnie gładzić po ciele swoimi rękoma... Zaraz ogarnęłam, o co mu chodzi.
- Mitchell! Co ty do cholery wyprawiasz?! - wkurzyłam się.
- No co? Coś mi się chyba należy... - powiedział.
- Chyba nie myślisz, że po dwóch dniach znajomości...
- Nie wstydź się złotko, wiem, że też tego chcesz!
- Wcale nie - zaprotestowałam - zresztą, jesteś totalnie pijany, i opowiadasz bzdury!
- No dawaj - Mitchell objął mnie w pasie, zaczął całować. Wyrwałam mu się, na co on się wkurzył.
- Idę do domu - powiedziałam.
- Twoja strata - mruknął.
***
Byłam totalnie wkurzona na Mitchella. Co on odwalił?!
Chociaż, był kompletnie pijany, możliwe, że następnego dnia w ogóle nie będzie pamiętał o tym, co zaszło.
Cholera! Przecież za bardzo nie pamiętałam drogi do domu. A była ciemna noc.
- Trudno, najwyżej zabłądzę - pomyślałam.
Powoli szłam, gdzie mi instynkt kazał, próbowałam sobie coś przypomnieć.
W końcu udało mi się obrać drogę, która zaprowadziła mnie do domu. Na szczęście ta dyskoteka nie była tak znów daleko.
W ogrodzie było kompletnie ciemno. Chciałam jak najszybciej dostać się do domu. Na szczęście, nikt nie ukradł drabinki. Zaczęłam się wspinać.
Niestety... nagle powinęła mi się nóżka, i z impetem runęłam na trawę. Wydobył się ze mnie głośny krzyk, czego zaraz pożałowałam...
Otworzyło się okno od sypialni Łukasza i Ewy, zauważyłam w ciemnościach wychylającego się przez nie Łukasza.
- Lidia?! - zawołał zaskoczony.
____________
Napisany w nocy :3
Spać nie mogłam, chyba domyślacie się czemu :)
Jestem niewiarygodnie dumna z Borussii, teraz tylko czekać do 25 maja na wielki FINAŁ ♥
Wierzyłam, że dojdą do niego :3
Co do opowiadania... może aktualna akcja nie jest zbytnio fascynująca, ale później będzie więcej się działo :3 Obiecuję!
super :D czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńzdjęcie.......brak słów super !!!!
Jebane plastiki... Zajebisty :d
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie jest zajebiste! Uwielbiam je <3 <3 a jeśli chodzi o opowiadanie to jak zwykle zajebiste! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***********************
Rozdział jak zwykle zajebisty!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
to zdjęcie jest super
zapraszam do mnie http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
No to Lidka będzie miała przechlapane. Jednak Mitch okazał się taki jak mówili WSZYSCY..
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Nie mogę doczekać się następnego!
A to zdjęcie jest po prostu genialne! <333
bosko <3 kocham to opowiadanie ! jest niesamowite !
OdpowiedzUsuńjejku jak się cieszę że BVB jest w finale *_*
zdjęcie najlepsze ^^
zapraszam
http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/
http://lewy-go-away.blogspot.com/
Swietny rozdział i wgl całe opowiadanie *-*
OdpowiedzUsuńHahahaha boskie zdjęcie :D
Pozdrawiam i zapraszam ! :)
http://nie-ma-ciebie-i-mnie.blogspot.com/
http://ona-i-on-na-zawsze-razem.blogspot.com/ ;)
Super rozdział :) Ciekawa jestem co będzie dalej !
OdpowiedzUsuńKocham to zdjęcie ♥
świetny :D ja chce Marco <3
OdpowiedzUsuńcekam ;**
zapraszam :)
marco-reus-forever.blogspot.com/
<3
OdpowiedzUsuńCudneee. <3
Pisz dalej no. Jestem ciekawa co dalej. :C
I zdjęcie też kocham <3
świetny :D
OdpowiedzUsuńtylko nie krzywdź Lidi za bardzo :D
aa zdj to mnie rozwala , za każdym razem jak na nie parze to mi sie mordka cieszy :D
zapraszam do mnie
http://wiecej-niz-myslisz.blogspot.com/
Ooooh świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńMitchell trochę chamsko...
Hahah ciekawe jak zareagują Łukasz i Ewka na wymknięcie się z domu Lidii :D
A to zdjęcie <3 Awwwwwww *-* Kocham to ! Robercik i Marco... trzy razy tak ! <3
TEAM MARCO! ♥
OdpowiedzUsuńMitchell zachował się nie w porządku i to, że nie był trzeźwy, go nie usprawiedliwia. Mam nadzieje, że Lidka to zrozumie ;) Czekam na kolejny. Buziaki ;*
Świetny <3 kocham :* Dziękuję za komentarz :) ZDJĘCIE *.*
OdpowiedzUsuńBardzo Fajny rozdział a zdjęcie no cóż *.* Kocham je ! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://pilkanoznacalymzyciem.blogspot.com/ komentarze mile widziane :)
Dawaj nowy! <33
OdpowiedzUsuńCzuję, że będzie akcja w następnym :D
Cudowne :**
OdpowiedzUsuńSzybko dodaj kolejny ;DD
Buziaki ;*
O! Wyczuwam akcję! :D Wspaniały rozdział! :) CUDOWNE! <3
OdpowiedzUsuńAle będzie przypał :) Mam nadzieje, że Lidia będzie z Marco =D Pisz dalej, bo Twoje opowiadanie jest świetne. Pozdrawiam Zuza =D
OdpowiedzUsuńZajebiste <3 Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńświetnie. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńEch świetne ;D
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga ;)
OdpowiedzUsuńSuperaśnie. !!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do sb:
http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D
Aaaa!! O Boże :D Aż mnie zżera ciekawość, co Piszczu powie na tę nocną eskapadę Lidki :D :P Tak jak myślałam, Mitch okazał się być kompletnym chamem i kretynem :P Dobrze, że sama trafiła do domu, bo ja tu już snułam podejrzenia, że zadzwoni do Łukasza... że on po nią pojedzie i nic nie powiedzą Ewie, żeby się nie zdenerwowała. :P
OdpowiedzUsuńAle widzę tu inną wersję, cóż, nie dziwię się, że nie wyszła jak człowiek po drabinie, po tylu wypitych procentach. W sumie, mogła po prostu wejść drzwiami, jak człowiek, przecież ma klucze. Ale drabina nadal by tam tkwiła, nie? :D Jakie kłamstwo ma krótkie nogi...
Buziaki!!
Angelika JJ
__
http://eviva-larte.blogspot.com/
PS: Kocham to zdjęcie, kocham, kocham!!! :D