Zrobiło mi się chłodniej, tu woda była zimniejsza, tu gdzie było głębiej. Modliłam się tylko, żeby na przykład Robert albo Łukasz zaraz tu przejeżdżali łodzią motorową i mnie uratowali. Albo ktokolwiek, kto mógłby mi pomóc.
- Ratunku! - zdołałam krzyknąć, podczas jednego wynurzenia.
- Lidia! - usłyszałam nagle głos... Marco. - Płynę!
- Nie mogę już! Tonę! - zdążyłam jeszcze zawołać i znów zapadłam się pod wodę. Coraz mniej oddechu, coraz krótszy, machałam jeszcze rozpaczliwie rękami, chcąc złapać tlenu. Niestety, nie mogłam korzystać z tego rozpuszczonego w wodzie, cóż, nie jestem rybą.
- No to po mnie - pomyślałam - żegnaj, okrutny świecie!
Już moje ramiona były zbyt zmęczone, jeszcze ten paniczny lęk, te zdenerwowanie. Gdy zamknęłam oczy, poczułam, że czyjeś ręce mnie ciągną ku górze. Po chwili poczułam tlen wchodzący w moje nozdrza. Zaczęłam intensywnie oddychać, jakże to była wielka ulga!
To Marco mnie uratował. Dopłynął tutaj i mnie wyciągnął spod tafli wody. A gdyby nie jego ratunek, mogłabym już leżeć na dnie.
Marco, trzymając mnie, płynął jak najszybciej do brzegu, a ja byłam w takim szoku, że nie mogłam nic powiedzieć, tylko łzy zaczęły mi lecieć z oczu, i wciąż głęboko oddychałam.
W końcu dotarliśmy na brzeg, Marco wziął mnie na ręce i poniósł na ręcznik.
- Na litość boską, nigdy więcej nie płyń tak daleko! - powiedział.
- Wiem - zdołałam jedynie wydukać.
Dziewczyny wyraźnie się zdenerwowały, zwłaszcza Ewa.
- Lidia! Czemu tak daleko wypłynęłaś? Ja tu prawie zawału dostałam, dziewczyno! Te jezioro nie należy do najpłytszych! Proszę Cię, Lidia, nigdy nie...
- Ewa! - zwróciła jej uwagę Agata - nie widzisz, że jest dziewczyna w szoku, a ty jeszcze krzyczysz? Zobacz, jaka roztrzęsiona!
- Przepraszam - zreflektowała się Ewa - ja po prostu się martwię o Ciebie, Lidzia. Nie chcę Cię stracić.
- Wszystko okej? - wtrącił się Mario.
- Nie do końca - wydukałam. Ewa podała mi butelkę soku, trochę mi lepiej się zrobiło, bo miałam obrzydliwy posmak w gardle jeziornej, brudnej wody, której trochę niestety wypiłam, oczywiście nieumyślnie.
- A gdzie Marco? - zapytała Agata.
- Właśnie? - Mario zaczął się rozglądać. - O, w tamtą stronę poszedł!
- Może do chłopaków? - zapytała Ewa.
- Nie wiem - odparł Mario - Marco, poczekaj na mnie!
I pobiegł za nim, a dziewczyny zostały ze mną.
- Chcę wracać - powiedziałam - mam dość wrażeń na dziś!
- Rozumiemy Cię doskonale - powiedziała Ania - Ewa, wyślij SMS Łukaszowi, że wracamy.
- Okej - odparła Ewa, zrobiła to, o co poprosiła ją Ania. - Załatwione! Zwijajcie rzeczy i idziemy.
Zebrałyśmy ręczniki, torby, wszystko co przyniosłyśmy ze sobą, i skierowałyśmy się w stronę chaty.
- Pamiętacie drogę? - zapytała Ania.
- Raczej - odparła Ewa. - To była przecież prosta droga...
- Ufam, że dobrze nas poprowadzisz - powiedziała Agata.
- Dziękuję - uśmiechnęła się Ewa - zrobię, co w mojej mocy.
Trafiłyśmy na dobrą drogę, już szłyśmy spokojnie lasem, ptaki śpiewały, ale też było pełno komarów...
- Ale się doczepiły ścierwa! - zdenerwowała się Anka, zabijając komara na swoim ramieniu - sio!
- Ma któraś z was spray przeciw ukąszeniom? - zapytała Agata.
- Oj... chyba w domu zostawiłam. Zapomniałam - powiedziała Ewa, niewinnie się uśmiechając. - Okej, jakoś to przeżyjemy!
- Na pewno... a kysz! - zawołała Agata, zabijając komara na swojej łydce.
Niby takie drobne organizmy, a ile krwi potrafią napsuć.
- O, i jest nasza skromna chatka - powiedziała Ewa, gdy już dotarłyśmy na miejsce.
- Dotarłyśmy - powiedziała dumnie Ania. - Muszę iść pod prysznic!
- Łukasz mi odpisał, że niedługo wszyscy wrócą - powiedziała Ewa.
- To dobrze - powiedziała Agata - ciekawe, jak się bawili na tych łodziach.
Ja natomiast pobiegłam do swojego pokoju, usiadłam po turecku na łóżku i zaczęłam rozmyślać o zaistniałej sytuacji. Marco gdzieś szybko pobiegł, nawet nie mogłam mu podziękować za uratowanie życia.
- Może jeszcze będzie okazja - pomyślałam.
***
Wkrótce wszyscy wrócili do chaty, chłopaki byli w znakomitych nastrojach. Opowiadali z przejęciem, jak super było na łodziach motorowych. Siedzieliśmy wszyscy na tarasie, w cieniu, popijając chłodne napoje, Agata miała nawet wachlarz, którym się dodatkowo chłodziła.
- Robert to jak wariat jeździł - powiedział Mats.
- Bez przesady - zaśmiał się Robert - nie zabiłbym nas.
- Oj, Robert, Robert - westchnęła Ania - widzę, że lubisz adrenalinę.
- No pewnie - uśmiechnął się.
- Co byście na obiad chcieli? - zapytała Ewa.
- Ja tam nie jestem wybredny - powiedział Kuba. - Może być cokolwiek.
- Mi tego nie wmówisz, kochany - zaśmiała się Agata.
- Serio! Nie jestem wybredny - powiedział Kuba.
- Tak, jasne... - powiedziała ironicznie Agata.
- Pizzę upiecz - powiedział Łukasz.
- Żebym jeszcze mąkę miała - powiedziała Ewa.
- Nie prościej gotowe zamówić? Jest tu w ogóle miasto jakieś w pobliżu? - zapytał Mario.
- Jest, jest - powiedział Kuba - ale kto by auto prowadził?
- Ja tylko trochę owocowego wypiłem, i w sumie nic nie czuję - powiedział Łukasz - mógłbym prowadzić.
- Na pewno? - zapytała Ewa. - Nie chcę, żeby...
- Spokojnie - zaśmiał się Łukasz - nie będzie żadnego wypadku.
- Okej - odparła.
Proponowali mi jechać z nimi, ale odmówiłam. W końcu pojechali Robert z Anią, Łukasz, Ewa i jeszcze Kuba się dołączył. Wszyscy Polacy!
- To ja idę do siebie - powiedziała Agata. - Straszny tu upał, mimo że cień.
Ja również weszłam do domu. Z pokoju Mario i Matsa, którzy już zdążyli się tam schować, słyszałam śmiechy i odgłosy wygłupów. Oni to się uwielbiali.
- Pewnie Marco z nimi siedzi - pomyślałam.
Ale weszłam do pokoju, a tam Marco siedział sobie samotnie na łóżku, sprawdzał coś na komórce.
- Może teraz jest okazja - pomyślałam - odwagi, dziewczyno, odwagi, panno Miller!
Wzięłam po cichu głęboki oddech.
- Marco... - odezwałam się - dziękuję, że mnie uratowałeś. Inaczej już bym leżała na dnie.
Więcej nie dałam rady powiedzieć, normalnie aż zatykało mnie. Na szczęście on teraz się odezwał.
- Nie masz za co dziękować - powiedział cicho - poza tym, byłaś naprawdę dzielna!
- Wątpię... - powiedziałam. - To... tylko tyle miałam do powiedzenia - powiedziałam nieśmiało i wyszłam z pokoju.
***
Jestem skończoną idiotką po prostu! Stchórzyłam i wyszłam sobie! A już jakakolwiek rozmowa była rozpoczęta! Nienawidzę tej mojej nieśmiałości!
Nigdy nie wyjaśnimy sobie wszystkiego z Marco, to niemożliwe. Chociaż uratował mi życie, za co jestem mu niezmiernie wdzięczna i będę wdzięczna do końca życia.
Poczułam się naprawdę fatalnie. Niedługo towarzystwo wróciło z pizzą, oraz procentowymi napojami, które także zdążyli nabyć. Jedliśmy wszyscy na tarasie. Pizza była wyśmienita, ale w tym nastroju nie miałam wielkiego apetytu.
- Coś taka smutna? - zapytała mnie Ewa - nie przejmuj się już! Wiesz, że już nigdy nie dopuścisz do takiej sytuacji!
- I nie wypłyniesz na tak głębokie wody - powiedział Łukasz.
- Teraz w ogóle, nieprędko wejdę do jeziora - powiedziałam.
- Rozumiemy - powiedziała Agata - miałabym podobnie jak Ty, traumę.
Akurat nie przez to miałam takiego doła, ale przecież nie mogłam zdradzić im tej tajemnicy, zwłaszcza, że przy stole był też Marco.
Już było popołudnie. Ale upał nie odpuszczał. Chłopaki nie żałowali sobie zimnego piwa. Dla mnie też przewidzieli odpowiednią dawkę.
- Lidia, zdrówko! - uśmiechnął się Mats.
- Wzajemnie - odparłam.
Marco też troszkę wypił, ale nie tak, że ledwo na nogach się trzymał. Mario jednak troszkę przesadził.
W końcu dziewczyny zarządziły, że koniec picia procentowych napoi, i czas na sjestę.
Agata i Kuba poszli do swojego pokoju, Ewa i Łukasz do swojego, Robert i Ania również do swojej sypialni poszli. Ja leżałam na leżaku, trochę odczuwałam, że wypiłam.
- Ej, chłopaki, chodźcie na maliny - powiedział Marco.
- A daj spokój, upał praży - jęknął Mats.
- Oj tam - Marco machnął ręką - to może Ty, Mario?
- Nie dam rady - powiedział Mario - te piwo chyba było za mocne.
- Chce ci się szwendać po lasach, i kleszcze zbierać? - wykrzywił się Mats.
- Lasy są fajne - powiedział Marco.
- I niebezpieczne! Wilki, lisy, dziki biegają - powiedział Mario.
- To bierzesz kija i...
- Tak, już widzę, jak odganiasz dzika kijem - zaśmiał się Mario.
- Ej, no, chodźcie, mówię poważnie - powiedział Marco.
- To idź sam - powiedział Mats.
- Zwariowałeś? Sam? To zbyt niebezpieczne - powiedział Marco.
- Lidia! - zwrócił się do mnie Mario - może Ty z nim pójdziesz, co?
- No nie wiem... - westchnęłam.
- Idź! - powiedział Mats - nazbieracie trochę malin!
- Co będziesz leżeć i się nudzić? Przejdź się - wtórował Matsowi Mario.
Naciskali, więc chcąc nie chcąc, podniosłam swój tyłek z leżaka, Marco jeszcze wziął woreczki na te maliny, a Mats i Mario obiecali powiedzieć reszcie, dokąd się wybraliśmy i po co.
Z bijącym mocno sercem, poszłam z blondynem na malinową wyprawę. Moje mięśnie u nóg zaczęły zmieniać się w galaretę...
______________________
Mam nadzieję, że Wam się podoba ;)
Wiecie, że kiedyś miałam podobną sytuację jak Lidka? :O
Tzn. troszkę inaczej to wyglądało (było to w odgrodzonym siatką fragmencie jeziora)
Już dzisiaj ten mecz! Jak tam przygotowania u Was? U mnie już cola chłodzi się w lodówce, chipsy leżą i czekają, paznokcie już pomalowane na żółty i czarny kolor, potem oczywiście założę także koszulkę i szalik BVB :)
20:45! Czekam, czekam, czekam z niecierpliwością, i liczę na wygraną Borussii <3
HEJA BVB!
BVB! Nigdy nie poddamy się!
Żółto-czarni, razem z Wami wygramy, WYGRAMY!
BVB! Cała Polska krzyczeć chce,
Od wschodu do zachodu wołamy BVB!
Jesteś tu już? Zostaw komentarz! Dziękuję Ci bardzo ;*
Pozdrawiam ciepło! Syl :*
______________________
Mam nadzieję, że Wam się podoba ;)
Wiecie, że kiedyś miałam podobną sytuację jak Lidka? :O
Tzn. troszkę inaczej to wyglądało (było to w odgrodzonym siatką fragmencie jeziora)
Już dzisiaj ten mecz! Jak tam przygotowania u Was? U mnie już cola chłodzi się w lodówce, chipsy leżą i czekają, paznokcie już pomalowane na żółty i czarny kolor, potem oczywiście założę także koszulkę i szalik BVB :)
20:45! Czekam, czekam, czekam z niecierpliwością, i liczę na wygraną Borussii <3
HEJA BVB!
BVB! Nigdy nie poddamy się!
Żółto-czarni, razem z Wami wygramy, WYGRAMY!
BVB! Cała Polska krzyczeć chce,
Od wschodu do zachodu wołamy BVB!
Jesteś tu już? Zostaw komentarz! Dziękuję Ci bardzo ;*
Pozdrawiam ciepło! Syl :*
Marco bohater :D
OdpowiedzUsuńteż nie mogę się doczekać finału!
zapraszam do mnie
http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/
świetny rozdział. Dobrze że Marco ją uratował.Szkoda tylko że jeszcze się nie pogodzili. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńja chcę jeszczee !!!!!!!!!!!!!!! : )
OdpowiedzUsuńGenialny <3 Marco w roli ratownika ;3 Czekam na nexta *.* Zapraszam do mnie ;) http://forevermarcoreus.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajebisty Nie wiesz jak się cieszę jak dodasz następny rozdział , od razu chce mi się śmiać i skakać Kocham Cię <3 Proszę dodaj dzisiaj jeszcze jeden rozdział :) przed meczem żeby szybciej czas zlecial ^^
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział!
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie z Lidką i Marco!
Pozdrawiam i życzę wen ;*
Zapraszam do mnie
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
http://dlaciebiejestem.blogspot.com/
świetny :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle super <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie z Lidką i Marco :D
U mnie jest tak samo , jak u Ciebie , wszystko już przygotowane i czekam na meczyk ;3
Pozdrawiam gorąco ;*
Ajajajaj <3 Super to jest ! Rozdział wręcz fenomenalny !
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego ! To nałóg :D czytanie Twoich opowiadań to nałóg :D
Czekam na następny i pozdrawiam ! ;*
Finał,finał,finał <3
świetny czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńno nareszcie dzisiaj mecz już nie mogę się doczekać
Super, super :D <33
OdpowiedzUsuńKurcze ta nieśmiałość Lidki.. Chyba Marco będzie się musiał zdecydować na ten pierwszy krok, bo Lidia, chyba nie da rady..
Jestem ciekawa co wydarzy się na malinach :D
Czekam na kolejny :) !
Ja też już mam wszystko przygotowane :P Już nie mogę się doczekać <333
no co ja mogę napisać ? nie wiem . brak słów na to jak to opowiadanie jest fenomenalne, to jest piekne co tworzysz<33
OdpowiedzUsuńdziękuję za każdy rozdział !
mecz <333 nie wytrzymam chyba, umrę na zawał :DD takie emocje że masakra ! BVB <33
pozdrawiam
Jest cudowny ale co to mówić jak każdy ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy ;)
Fantastyczny ! Ale niech ta Lidka albo Marco się odważy i niech sobie wyznają miłość <3 Nie mogę się doczekać gdy w końcu któreś z nich powie drugiemu prawdę. Cudowny, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńMeczu również nie mogę się doczekać, tak jak Ty paznokcie już pomalowane, cola czeka ;d i już wariuję, jeszcze 5 godzin <3
Wygramy, wierzę w chłopców ! BvB ♥
Cudowne:**
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na tych malinach sobie wyjaśnią.^^
Czekam na naztępny ;)
Pozdrowionka ;*
Super :) Ciekawe czemu Marco od razu jak ją uratował to sobie poszedł.. Może na malinach się pogodzą.
OdpowiedzUsuńOj, ja też już gotowa jestem i z niecierpliwością czekam na pierwszy gwizdek. Wygramy!♥
czy ty zawsze musisz kończyć w takich momentach ?!
OdpowiedzUsuńJeju, jak można skończyć w takim momencie!? :) Będę teraz cały czas myślała i rozplanowywała ten ich cały 'spacerek' po lesie w głowie, dopóki nie dodasz nowego, 21 już rozdziału :) Cieszę się, że Marco pomógł jej się wydostać spod wody. Bohater <3 Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńJacie nie mogę doczekać się następnego *.* A co do rozdziału do świetny <33
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
u mnie przygotowania taka samo :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny , ciekawe co sie wydarzy na tych malinach :D
Niestety przegrali. Ja bedac tam. W Londynie poplakalam sie. Zla koncowka meczu i mielismy gol dla Bayernu. Ale i tak jestem z nich dumna. A do tego siedzialam w tym samym sektorze co Mario. Nawet nie wiecie jak sie tym jaralam + zdobylam autograf Marco. Wreszcie.
OdpowiedzUsuńAndżelika zazdroszczę <333 ja bym tam oszalała jakby koło mnie czy blisko mnie siedział Marioo <3
OdpowiedzUsuńSuper, super, super !!! Czekam na następny rozdział :P Niestety Borussia wczoraj przegrała ;( No ale cóż ... Trzeba się cieszyć,że przeszli tak daleko ;) W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://fajnymezczyznadobrzezepilkarz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajebisty zajebisty zajebisty !!!!!!!!!!!! Dawaj szybko mowy rozdział.Boussia przegrała mecz ale i tak są najlepsi.Za rok sie uda !!
OdpowiedzUsuńMam prośbe : Czy mogła byś dodć do tego bloga co mamy razem pisać pierwszy rozdział ? Ja dodam drugi
Przepraszam że tak żadko komentuje ale naprwade nie mam czasu mam nadieje ze sie nie gniewasz
Pozdrawiam ciepło Olka
Wiedziałam że ją uratuje ktoś. Jak słodko. Niesamowity rozdział. Przepraszam że nie komentowałam wcześniej. Nadrobię :) Pozdrawiam. Paulina ;*
OdpowiedzUsuń