niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 16.

Ostatni czas nie był zbyt fascynujący i wesoły. Nastała w końcu środa. Wyleczyłam już zatrucie pokarmowe. I całe szczęście, bo w niedzielę mieliśmy jechać na wakacje na Mazury. Chłopaki ponoć wynajęli minibus, którym mieliśmy się tam wszyscy udać. 
Marco też miał z nami jechać. Od czasu naszej ostatniej kłótni, nie rozmawiałam z nim w ogóle. Chociaż... wczoraj próbował się do mnie dodzwonić, ale nie odebrałam. 
Ogólnie codziennie upał, cóż, w końcu jest czerwiec i lato. Ale dzisiaj się rozpadało. Ciemne chmury zawisły nad Dortmundem. 
Nie mogliśmy przebywać w ogrodzie, siedzieliśmy zatem wszyscy w salonie. Sara bawiła się domkiem dla lalek, Łukasz oglądał jakiś program przyrodniczy a Ewa rozwiązywała krzyżówkę. Ja się tylko tępo gapiłam w dywan. 
- Coś taka smutna? - zapytała Ewa - stało się coś, kochana? 
- Nie, nic - powiedziałam - może to przez tę pogodę. 
- Ha, możliwe - powiedziała Ewa - nie umówisz się może z Marco? Zdaje się, dobrze się dogadujecie... 
Ewa jeszcze nic nie wiedziała o mojej kłótni z Marco. Ani o Sophie. I nie miałam zamiaru, póki co, tego jej ujawniać, nie miałam na to siły... 
- E, nie - machnęłam ręką - dzisiaj posiedzę w domku. 
- Ewka, już tak nie swataj - powiedział Łukasz. 
- A ty oglądaj ten swój program, a nie nasłuchujesz - powiedziała Ewa. 
- Przecież oglądam!
Ewa nie podejmowała dalej dyskusji z mężem, tylko zwróciła się do mnie. 
- Pomyśl, jak fajnie będzie na Mazurach - powiedziała - będziemy mieszkać blisko lasu, w drewnianej chacie! 
- Sama przyroda - powiedział Łukasz - ale będzie wioska blisko i jezioro. 
Sara i Oliwia miały zostać pod opieką znajomej opiekunki. Również dla nich miały zostać załatwione jakieś atrakcje, aby nie czuły się pokrzywdzone. 
- Nie wiem jak Wy - powiedziała rozmarzona Ewa - ale ja już się doczekać nie mogę!
- Ja też - powiedział Łukasz. 
- Co byście chcieli na obiad? - zapytała Ewa.
- Spaghetti! - krzyknęła nagle Sara. 
- O! Dobry pomysł - powiedział Łukasz. 
- Słyszysz mamo? Wszyscy chcemy spaghetti! - zawołała żywo Sara. 
- Niech Wam będzie - powiedziała Ewa ze śmiechem. - To ja zabieram się do roboty. 
Po paru jednak minutach wróciła, śmiejąc się. 
- Chcą spaghetti, a makaronu w ogóle nie ma - powiedziała. 
- To idź kupić - powiedział Łukasz i wyciągnął się na kanapie. 
- Jeszcze mi włosy nie doschły - powiedziała Ewa. - Lidia, tu blisko jest spożywczak, na pewno już trafisz! Mogłabyś się pofatygować po ten makaron? 
- Jasne - powiedziałam - mam nadzieję, że nie zabłądzę!
- Nie ma opcji - powiedział Łukasz. - A nawet jeśli, to mój czy Ewy numer znasz. 
- Moja komórka zna - zachichotałam. 
Ewa dała mi pieniądze, ubrałam zatem buty, bluzę, wzięłam parasol bo dalej padało, i wyszłam z domu. Normalnie londyńska pogoda. No cóż, ale kiedyś i deszcz musiał nastać, po tylu upalnych dniach. 










*** 









Czułam się coraz pewniej na dortmundzkich ulicach. Powoli zapoznawałam się z tym miastem, coraz mniej tajemnic przede mną miało. Cieszyło mnie to. 
Gdy już docierałam do spożywczaka... zauważyłam niedaleko zakapturzonego Marco. Zmierzał gdzieś szybkim krokiem. Boże! Oby tylko mnie nie zauważył! 
Nie zauważył. Weszłam zatem do sklepu, kupiłam to, co potrzeba, postałam nieco niestety w kolejce i skierowałam się z powrotem do domu. 
Ale gdy już weszłam na moje osiedle, zauważyłam, że Marco jest na nim, czego on tutaj szukał?! Na szczęście, nie spostrzegł mnie, poszłam szybko do domu, ściągałam właśnie buty, gdy Ewa do mnie podeszła. 
- Marco tu był - powiedziała. 
- Co chciał? - zapytałam. 
- Pytał, czy jesteś, no ale Ciebie nie było, więc... 
- Rozumiem - przerwałam jej. 
- Może zadzwoni lub wyśle Ci SMS - powiedziała Ewa z namysłem.
- Mówił tak?
- Nie, to tylko moje przypuszczenia. 
- Okej, trzymaj makaron - powiedziałam, podałam jej torbę, a sama skierowałam się do swojego pokoju. 
Wyciągnęłam komórkę w kieszeni, zauważyłam, że jest wyciszona. Na ekranie wyświetliło mi się jedne nieodebrane połączenie i SMS... od Marco... 
Lidia! Byłem u Ciebie, ale Ciebie nie zastałem. Może moglibyśmy się spotkać i pogodzić? Zależy mi na tym. Odpisz, proszę! Marco 
Bez zbytniego zastanawiania się, wystukałam odpowiedź. 
Nie napastuj mnie. 
Nacisnęłam "wyślij" i rzuciłam telefon na łóżko. 









*** 










- Lidka! Spaghetti gotowe! - usłyszałam Ewę. 
- Idę! - zawołałam. 
Ostatnią godzinę spędziłam na słuchaniu muzyki i tępym gapieniu się w ścianę. Nie byłam w najlepszym humorze, nie potrafiłam sobie wyjaśnić, czemu... po prostu miałam zły nastrój i tyle. 
Zeszłam na dół, tam już czekały talerze z obiadem. 
- Ale dobre! Mniam, mniam! - mówiła Sara, zajadając się. 
Zasiadłam do stołu, wzięłam widelec i zaczęłam jeść. Ewa potrafiła naprawdę świetnie gotować. Gdy zjadłam, zrobiłam sobie zieloną herbatę i skierowałam się do pokoju. 
- Marco dzwonił? - zawołała Ewa. 
- Nie - odparłam. Może i skłamałam, ale nie miałam ochoty rozwijać dyskusji. 
Miałam dalej ponury nastrój. Za oknem dalej padał deszcz. A ja czułam jakąś pustkę w moim wnętrzu, ale nie potrafiłam tego nijak uzasadnić. 
Sięgnęłam do mojej torby. Moje palce wymacały w niej niedokończoną paczkę papierosów. 
Postanowiłam, że ją dokończę, może to poprawi mi nieco nastrój. Otworzyłam szeroko okno, włożyłam sobie papieros do ust i go odpaliłam. Nie zwracałam już uwagi na deszcz, stałam wychylona przez okno i paliłam. Bez pośpiechu, powoli się zaciągałam. 
I nie obchodziło mnie, że w każdej chwili Ewa lub Łukasz mogą mnie na tym nakryć. Zapewne nie byliby tym faktem zachwyceni, zwłaszcza Łukasz, którego od dzieciństwa uczono, że jeśli chce być piłkarzem, to nie może palić, gdyż to bardzo niezdrowe i zabójcze dla płuc. 
Gdy już skończyłam jednego, sięgnęłam od razu po drugi. I potem trzeci, czwarty... 
W końcu poczułam, że mam dosyć tego dymu, i zamknęłam okno. Popryskałam w pokoju różanym odświeżaczem powietrza, sama spryskałam się perfumami. 
Zostało mi jeszcze nieco tych fajek. Muszę przyznać, że mi zasmakowały... 









*** 








Tak mi środa zleciała, na nic-nie-robieniu. W piątek i sobotę czekało mnie pakowanie. A w niedzielę o 7 rano mieliśmy wyjeżdżać z domu, Łukasz powiedział ze śmiechem, że jak będzie trzeba, to przyniesie konewkę zimnej wody i mnie w ten sposób obudzi. 
Dochodziła już dziesiąta wieczór, nie mogłam zasnąć. Próbowałam wprawdzie, ale nic to nie dawało. Ciągle mnie coś uwierało. Najbardziej chyba w mojej psychice... 
Zapaliłam małą lampkę, wzięłam laptop z biurka i go włączyłam. Postanowiłam jeszcze zrobić przegląd Facebooka i spróbować znowu iść spać. 
Przegarniałam tablicę, oglądałam różne zdjęcia, którzy dodawali moi znajomi. I nie wiem, co mnie tknęło, żeby odwiedzić profil Marco. 
Zaczęłam przeglądać jego wpisy, każdy przeczytałam co najmniej ze dwa razy, potem zaczęłam oglądać jego zdjęcia. W każde wpatrywałam się bardzo uważnie... 
Na każdym wyglądał... po prostu bosko. Uśmiechał się tak naturalnie i promiennie, że aż i mnie buźka się zaczęła cieszyć. Jego szczuplutka, nienaganna sylwetka, urocze włosy, no i te błękitne oczy - aż mi lekko zawirowało w głowie.
Nie mogłam się dziwnym trafem oderwać od oglądania jego zdjęć. W pewnej chwili żywo przypomniały mi się chwile, jak się z nim poznawałam, jak ze sobą rozmawialiśmy, spacerowaliśmy, jaki był przyjacielski w stosunku do mnie, jak mnie traktował... I w tym momencie uświadomiłam sobie coś. 
- On na pewno nie jest taki jak Mitchell - pomyślałam - teraz to czuję, wiem to! On jest zbyt szczery... 
Ale też zaraz przypomniał mi się feralny poniedziałek. Nasza kłótnia. No i dzisiejszy SMS, który mu wysłałam... I nagle pożałowałam, że wysłałam takiego SMSa. Po prostu tego pożałowałam, zaczęłam myśleć, że źle, i to bardzo źle postąpiłam. Może powinnam była z nim porozmawiać, darować mu to co się wydarzyło? 
Mądry Polak po szkodzie. Teraz już za późno na wszystko. Wtedy nic nie myślałam, dopiero teraz zaczęłam. 
- Idiotka ze mnie - pomyślałam - co ja najlepszego narobiłam?! Ja... ja go naprawdę lubię... a może nawet... 
Jedno zdjęcie szczególnie przykuło moją uwagę. Marco po prostu wyglądał perfekcyjnie na nim... Gapiłam się w nie, wzdychając cicho. 
- Nie... nie rób sobie nadziei - szepnęłam do samej siebie - on ci nie wybaczy, teraz myśli, że w ogóle nie chcesz go znać. Który facet złamie swoją męską dumę? Chyba żaden. 
Wyłączyłam laptopa, odstawiłam go na biurko, po czym walnęłam się na łóżko i... zaczęłam płakać. Po prostu szlochałam jak bóbr. Wyjaśniło się także moje dzisiejsze gorsze samopoczucie. 
Ja się po prostu... zakochałam. Tyle że dopiero teraz, dopiero teraz wieczorem się o tym dowiedziałam. I nie mogłam już dłużej siebie samej okłamywać. 
- Co za diabeł mi szepnął, żeby takiego SMSa wysłać - pomyślałam smutno. 
Nie mogłam usnąć. Otworzyłam szeroko okno, ale nie miałam zamiaru palić papierosów. Zaczęłam wyglądać na Dortmund. Paliły się latarnie, oraz światła w domach. W jednym z tych domów zapewne był Marco. Ciekawe, jak on teraz się czuje... No i wiedziałam, że to koniec naszej dobrej relacji... 
Gdy tak pomyślałam, znów łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Byłam wściekła na samą siebie, że tak się zachowałam wobec Marco, mimo, że on też nie był bez winy... 
- Czemu życie jest takie? - pomyślałam zrozpaczona - czemu wszystko to jest takie trudne i pokręcone? 
W czwartkowy ranek cała moja poduszka była mokra od łez... 





__________________ 





Mam nadzieję, że Wam się podoba... bo mnie nie za bardzo. Ale jeżeli Wam przypadło do gustu, to się cieszę :> 

Jesteś tu już? Zostaw komentarz, zmotywuj mnie :> Dzięki! 

Pozdrawiam, Syl ;* 







21 komentarzy:

  1. Dlaczego wysłała tego SMS-a! ;<
    Czekam na wyjazd na Mazury :) mam nadzieję, że Lidia pogodzi się z Marco.
    Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ee no co ty bardzo fajnie się go czyta! ;) Twoje rozdziały nigdy nie są nudne czy beznadziejne one są genialne! ;)
    Pozdrawiam ;***********

    OdpowiedzUsuń
  3. No w końcu to do niej dotarło!
    Rozdział świetny <3
    Czekam na nexta ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się bardzo podoba. Chyba Lidia trochę przesadziła. Mogła nie wysyłać tego smsa. Nareszcie sobie zdała sprawę że się zakochała *.* Przeczuwałam że tak będzie. Czekam na następny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się podoba ten rozdział, nie mogę się doczekać następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się ten rozdział podoba.Nareszcie Lidia sobie zdała sprawę że się zakochała.Czekam na kolejne cudo:***

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże zajebisty <3, genialny <3 czekam na kolejny *.* Mam nadzieję, że Marco wybaczy jej tego sms'a i w końcu będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nooo , nareszcie zrozumiała że go kocha <3
    mam nadzieję że na tym wyjeździe się zejdą :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie! zrozumiała, że popełniła błąd i, że.. kocha go. szkoda tylko, że tak późno ;( Mam jednak nadzieję, że się pogodzą i wszystko będzie dobrze, choć mam wrażenie, że Sophie jeszcze między nimi namiesza..
    Rozdział genialny! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie, boskie <3
    Miałam napisać ,że Nadia musi zrozumieć ,ze lubi Marco,ale doczytałam do końca ! Super ,że w końcu to do niej dotarło :)
    Czekam na następny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to <3
    No nie mogę *.* Kobieto, ale ty masz talent :**
    Uwielbiam Twojego bloga i nie mogę się doczekać następnych rozdziałów ;DD
    Mam nadzieję,że mimo wszystko Marco i Lidka się pogodzą ;3
    Oboje są słodcy i zakochani <3
    Buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam <3 cudo !
    wyczekuję kolejnego niecierplwie !
    zapraszam
    http://love-you-so-much-ever.blogspot.com/2013/05/iii-powiedz-mi.html
    http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na długi rozdział jak będą jechać na mazury ^^ awwww

    OdpowiedzUsuń
  14. Uhuhuh ;) Super jest ! :* Czekam na następny rozdział ! ;p A w wolnej chwili zapraszam do mnie: http://zuzatrzepalka.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam to <3
    Czekam na nexta! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Błagam - dodaj szybko kolejny!!! <# Tak kocham Twojego bloga, że nie da się opisać! *.* Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ech jest genialny , nie ma co . Przepraszam za nie obecność ;)
    Zapraszam do siebie na nowy

    OdpowiedzUsuń
  18. Oł yea! W końcu będą razem! :D Bosko! <3
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń