piątek, 10 maja 2013

Rozdział 11.

Zaskoczył mnie ten SMS. Ewa oczywiście zaraz mnie spytała, od kogo ta wiadomość. 
- Od Marco - powiedziałam powoli - zaproponował mi spotkanie za godzinę.
- No proszę! - Ewa klasnęła w ręce. - Super! Ubierz się, przygotuj, wyrwiesz się wreszcie z domu i spędzisz na pewno bardzo miło czas! 
- Co tam, dziewczyny? - zainteresował się Łukasz, który właśnie wszedł do pokoju. 
- Marco zaprosił Lidię na spotkanie - powiedziała szybko Ewa. - Miło z jego strony, prawda? 
- Wspaniale - stwierdził Łukasz. - Lidia, mam nadzieję, że się zgodziłaś? 
- Hmm... no dobrze, może będzie fajnie - powiedziałam, i odpisałam, że się zgadzam. 
- Czyli za godzinę wpadnie po Ciebie? - zapytała Ewa - to się szykuj! Czas szybko zleci, zobaczysz. 
Otworzyłam szafę w celu znalezienia jakichś stosownych ubrań. Postanowiłam ostatecznie założyć różową sukienkę i na nogi klapki które kupiła mi Ewka. 
Ewa zrobiła mi długi warkocz, przejrzałam się w lustrze, ale nie potrafiłam ocenić swojego wyglądu. Sara zrobiła to za mnie.
- Lidzia! Jak ślicznie wyglądasz! - zawołała. 
- Dzięki, kochanie, dzięki - powiedziałam. 
- Zgadzam się z Tobą - Ewa wzięła Sarę na ręce. - Marco padnie z wrażenia! 
- Na litość boską, to nie randka - powiedziałam.
- My wiemy o tym, Lidzia - uśmiechnął się Łukasz.
- To dobrze - powiedziałam. 
Postanowiłam jeszcze pomalować moje paznokcie u nóg na biały kolor. Na rękach również. 
Jeszcze nieco czasu zostało, więc postanowiłam usiąść i spokojnie poczekać aż przyjdzie Marco. 
Ciekawiło mnie, czemu tak się mną interesuje. Może szukał sobie nowej przyjaźni? W końcu Mario już miał niedługo się wyprowadzić. Ale przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną? Dziwne trochę... 
Wkrótce rozległ się dzwonek do drzwi. 
- To na pewno Marco - pomyślałam. 
Na szczęście, Łukasz pobiegł za mnie otworzyć. Usłyszałam, jak się witają. Ewa akurat przebywała z Sarą w ogrodzie, widziałam przez otwarte drzwi balkonowe, że podlewają kwiaty. 
- Lidia! - usłyszałam Łukasza.
Poszłam powolnym krokiem do hallu. Marco był ubrany w koszulkę z Pumy i niebieskie szorty. Poczułam mocny zapach perfum. 
- Cześć! - uśmiechnęłam się uprzejmie do blondyna. 
- Hej - powiedział - to jak, idziemy? 
- Pewnie - powiedziałam. 
- To udanego spotkania życzę - zaśmiał się Łukasz i zamknął za nami drzwi. Zostałam sama z Marco. Kurczę! 








*** 








Wyszliśmy na ulicę, nie wiedziałam, gdzie Marco chce mnie zabrać. 
- Gdzie idziemy? - zapytałam.
- A gdzie byś chciała? - zapytał przyjaźnie. 
- Nie mam pojęcia - powiedziałam.
- Okej! To może na pizzę? - zaproponował. 
- Czemu nie - powiedziałam. 
- Oczywiście ja stawiam!
- Nie żartuj, dorzucę Ci się! 
- Zapomnij - ściął krótko Marco. 
Już nie próbowałam z nim o tym dyskutować. Zresztą, Marco zaczął nowy temat. 
- Jak się czujesz? - zapytał - ten idiota Mitchell cię tak potraktował...
- Bez zmian - powiedziałam - dalej źle. 
- Miałem podobną sytuację - powiedział. - Chodzi o Caroline, moją byłą. Ja ją tak kochałem, zrobiłbym dla niej wszystko, a zdradziła mnie, przyłapałem ją na gorącym uczynku. - zwierzył mi się cicho. - Więc mniej więcej wiem, co przeżywasz! 
- Tyle że Mitchell nie był moim chłopakiem - przypomniałam - sądziłam, że będziemy dobrymi przyjaciółmi, zanosiło się na to, a tu taki numer...
Ostatnie słowa powiedziałam z wielkim smutkiem. Dalej to we mnie tkwiło jak drzazga. 
- Nieważne - powiedział Marco - zdrada albo kłamstwo zawsze boli. 
- Prawda - powiedziałam. 
Marco zaprowadził mnie do włoskiej pizzerii. 
- Tutaj pizza jest świetna - zachwalał - czasami tu chodzimy z Mario, ale te nasze częste spotkania niedługo się skończą. - powiedział ze smutkiem. - Monachium jest tak daleko. 
- Z jakieś 500 km na pewno - powiedziałam. - Współczuję Ci, Marco. Ale przecież jeszcze jest telefon, Internet...
- Ale to nie będzie to samo, Lidia - powiedział. - To nie zastąpi realnej bliskości. 
- Wiem - powiedziałam. 
Usiedliśmy przy ustronnym stoliku. Do Marco jeszcze podbiegły dwie fanki z prośbami o autograf. 
Blondyn naturalnie spełnił ich prośbę, po czym zamówiliśmy jedną dużą pizzę z salami. Kelnerka kazała czekać z 20 minut. 
Marco jeszcze do tego przyniósł dwie duże szklanki coca-coli. Popijając powoli, dalej rozmawialiśmy. 
- Co tam jeszcze powiesz, Lidia? - spytał. 
- No, mam takie pytanie... - zaczęłam.
- Pytaj śmiało - powiedział. 
- Co Cię tchnęło do zrobienia tatuażu? - zapytałam. - Widzę, że na przedramieniu masz swoje imię... a ta data co oznacza? 
- To moja data urodzenia - wyjaśnił - wiesz, po prostu chciałem mieć taką ozdobę. 
- Pewnie bolało, co? - zapytałam.
- Trochę - przyznał - ale da się przeżyć, uwierz. 
- Pewnie tak - odparłam.
- Mam w planach zrobić sobie jeszcze jeden tatuaż - oświadczył. 
- Jaki? - zapytałam. 
- Na ramieniu, symbol przyjaźni - powiedział Marco. - A nad tym symbolem imię "Mario" . Mario powiedział, że zrobi sobie taki sam, tyle że z moim imieniem nad symbolem. Żebyśmy nigdy o sobie nie zapomnieli... 
- ...żeby wasza przyjaźń była wieczna - odparłam. 
- Dokładnie - powiedział Marco.
Kelnerka przyniosła pizzę i sztućce. Miałam nadzieję, że się nie pobrudzę, i że nie narobię sobie wstydu. 
Zaczęliśmy jeść, pizza była znakomita, tak jak wspominał wcześniej mój towarzysz. Nasza rozmowa ciągnęła się dalej. 
- Będziesz jutro na meczu? - zapytał Marco. 
- Prawdopodobnie tak, Ewa ma zamiar jechać i powiedziała, że w domu mnie nie zostawi - zaśmiałam się. 
- Fantastycznie - powiedział Marco - a byłaś już kiedyś w Berlinie, na przykład na wakacjach? 
- Raz... raz byłam, u ciotki Stefanie - powiedziałam. - Ale bardzo dawno to było. 
- Rozumiem - pokiwał głową Marco. - W ogóle, podoba Ci się w Dortmundzie? 
- No jasne - powiedziałam. 
- Za Warszawą nie tęsknisz? - ciągnął. 
- Jakoś nie - stwierdziłam. 
Przestraszyłam się, że zaraz mnie zapyta o powód przeprowadzki. Ale na szczęście zmienił temat.
- Jutrzejszy mecz, to będzie mój ostatni mecz razem z Mario - westchnął smutno. 
- A w drużynie narodowej razem nie gracie? - zapytałam.
- Gramy. Ale to trochę rzadko jest - skrzywił się Marco. 
- Zawsze coś - próbowałam go nieco pocieszyć. 
- No tak, tak... - pokiwał głową. - To jutro o 14 widzę Cię na stadionie Herthy! 
- Nie zawiedziesz się - powiedziałam.
- Cieszę się - odparł. 








*** 







Jedząc pizzę i popijając ją colą, dużo rozmawialiśmy z Marco, poznawaliśmy się coraz bardziej. Uznałam, że będzie świetnym kumplem dla mnie. Ale raczej nikim więcej... 
Gdy już pizza została zjedzona i szklanki zostały opróżnione co do kropelki, Marco zaprosił mnie jeszcze na spacer. 
- Jeszcze młoda godzina, co będziesz w domu robić, przed komputerem może siedzieć? - zapytał. 
- Dlaczego nie! Chętnie się przejdę - powiedziałam. 
Zatem wyszliśmy z pizzerii i poszliśmy jedną z dortmundzkich ulic nieprędkim krokiem. 
Trochę dzięki temu spotkaniu zapomniałam o Mitchellu, ale nagle przypomniał mi się ten facet... zamyśliłam się, szłam przez moment zamyślona, aż w końcu przypomniał mi się ten SMS i łzy mi zakręciły się w oczach. Przeraziłam się, że Marco zaraz to zobaczy. 
Na szczęście, udało mi się szybko opanować i Marco niczego nie spostrzegł. Weszliśmy do parku, szliśmy sobie jedną z alejek. Naprawdę miłe było to popołudnie. 
- Marco! Kopę lat! - usłyszeliśmy nagle głos jakiejś dziewczyny. Odwróciłam się, nie kojarzyłam jej w ogóle. Marco natomiast już tak. 
- Sophie! Cześć! - zawołał i ją przytulił na przywitanie. - Tyle lat! Co się z Tobą działo, dziewczyno? 
- Mieszkałam cały czas w Bremie, ale postanowiłam tutaj wrócić - powiedziała radośnie. - Dwa dni temu się wprowadziłam. 
- Lidia, poznaj moją koleżankę ze szkoły, Sophie Bieler - powiedział Marco. - Sophie, to moja znajoma z Polski, Lidia Miller. 
- Miło mi Cię poznać - powiedziała Sophie, i podała mi rękę. Ale bez uśmiechu i zbytniego entuzjazmu... 
- Z wzajemnością - odparłam. 
- Opowiadaj, co tam u Ciebie, co robiłaś przez te lata - zwrócił się Marco do Sophie. - Od ostatniej klasy gimnazjum Cię nie widziałem. 
- Wyjechałam do Bremy, uczyłam się na kucharkę, i mam zamiar szukać tutaj zatrudnienia - powiedziała Sophie - mam nadzieję, że znajdę coś fajnego! 
- Trzymam kciuki - powiedział Marco. 
- Ale Ty się zmieniłeś! - komentowała Sophie. - Twoja fryzura jest po prostu cudna! Jak Ty to robisz?! 
- Nic specjalnego - machnął ręką Marco. 
- Słyszałam, że jutro gracie w Berlinie - powiedziała Sophie. - Chciałabym przyjechać, ale niestety nie mam jak. 
- No cóż - westchnął Marco. 
Marco i Sophie dalej ze sobą zawzięcie rozmawiali, i Marco w zasadzie zapomniał, że jestem z nim na spacerze. Z ich rozmów się dowiedziałam... że w gimnazjum byli parą. Przez pół roku. Sophie mówiła, że miło to teraz wspomina... Ciekawe! 
- Muszę do toalety... - powiedział Marco i poszedł do pobliskich toalet. Zostałam sama z panną Bieler na ławce. 
- Ile masz lat, Lidia? - zapytała mnie. 
- Już niedługo 19 - powiedziałam. 
- To jeszcze młoda jesteś - stwierdziła. - Wychodzi na to, że Marco i ja jesteśmy starsi od Ciebie o 5 lat. 
- A jakie to ma znaczenie? - zapytałam.
- Oj, wielkie - stwierdziła. - Jak masz zamiar walczyć o to, żeby być jego dziewczyną, to lepiej sobie daruj. 
- Nie zamierzam! - zawołałam - po prostu się kumplujemy, dopiero poznajemy siebie. 
- Od tego się zaczyna, moja droga - powiedziała. 
Sophie nie była zbyt miła i przyjacielska. Była trochę... wredna. Nie miałam pojęcia, dlaczego! Przecież nic jej złego nie zrobiłam... 
Na szczęście, zaraz wrócił Marco, i wrócił do rozmowy. Z Sophie. Odechciało mi się już wysłuchiwania przechwałek Sophie. Postanowiłam poprosić Marco, żeby już mnie odprowadził do domu, wiedział, że praktycznie nie znam jeszcze dortmundzkich ulic. 
- Marco... - powiedziałam i szturchnęłam go w bok.
- Chwila! - powiedział szybko, i zamienił się w słuch, bo aktualnie panna Bieler opowiadała mu coś z ożywieniem o swoim technikum gastronomicznym w Bremie. 
- Na litość boską, co za dziewczyna z tej Bieler - pomyślałam. - Najwięcej to ona trajkocze! 
To była prawda. Sophie trajkotała jak nakręcona, i co chwila głupkowato chichotała. A Marco jej słuchał i czasem coś powiedział. 
- Marco, możemy już... 
- Poczekaj - znów mi przerwał. 
- Nie widzisz, że coś mu opowiadam? - dorzuciła Sophie, i zaczęła coś opowiadać o "przypałach na lekcjach" . 
Cóż, uznałam, że sama będę musiała sobie poradzić. Cicho wstałam z ławki, i ruszyłam żółwim krokiem w stronę wyjścia z parku. 
- Czy oni wszyscy są tacy? - pomyślałam z goryczą.
Marco mnie zdenerwował. Naprawdę. 
Już byłam bliska wyjścia z parku, miałam także zamiar wykonać telefon do Ewki, gdy usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się i ujrzałam zdyszanego blondyna.
- Lidia! Przepraszam, Sophie mnie strasznie zagadała - powiedział błagalnym tonem. 
- Zauważyłam - powiedziałam dość chłodno. 
- Proszę Cię, nie gniewaj się, Lidia... - teraz to on nawijał jak najęty. 
- Odprowadzisz mnie do domu? Już późno się robi - powiedziałam.
- Oczywiście! - powiedział Marco. - Z miłą chęcią. 
- Ale jeśli jeszcze zdarzy nam się kiedyś umówić na mieście, nie życzę sobie podobnych sytuacji - zastrzegłam. 
- Obiecuję, to się już nigdy nie powtórzy - powiedział. 
Wzięłam głęboki oddech. Wypowiedzi Marco brzmiały szczerze. Miałam nadzieję, że nie jest to dobre aktorstwo. 
Dotarliśmy do domu, zaczęłam żegnać się z blondynem przy furtce. 
- To co? Do zobaczenia jutro, na stadionie - powiedział Marco. 
- Pewnie - powiedziałam - do zobaczenia! No i dziękuję za miłe popołudnie!
- To ja Tobie dziękuję, że zgodziłaś się na te spotkanie - powiedział. - Do jutra! 
Marco lekko mnie przytulił na pożegnanie, znów uderzył mnie w nos mocny zapach jego perfum. Po czym odszedł swoją drogą, a ja skierowałam się do domu. 
Ewa i Łukasz przesiadywali w salonie, popijając herbatę.
- Jak tam? Miło spędziłaś czas z Marco? - zapytała Ewa. 
- Jasne - powiedziałam.
- To dobrze - powiedział Łukasz - idź wypoczywać, bo jutro Cię podróż czeka! 
- Wyjeżdżamy o 8 rano - powiedziała Ewa. - Agata i Oliwia pojadą z nami. Będzie wesoło! 
- Bez wątpienia - powiedziałam. 
Poszłam do swojego pokoju, wypoczywać, jak doradził Łukasz.








*** 








- Lidia! Wstawaj! Już wpół do ósmej! - ktoś mną potrząsał. Otworzyłam oczy, to Ewa stała nade mną. 
- Co się dzieje? - wymamrotałam, jeszcze na wpół nieprzytomna. 
- Szykuj się, jedziemy niedługo do Berlina - powiedziała Ewa. 
- Ach! No tak! - ziewnęłam, ruszyłam swój tyłek z łóżka, wybrałam z szafy ubrania, które miałam zamiar założyć, i powlokłam się zaspana do łazienki. 
Wzięłam szybciutko prysznic, założyłam meczową koszulkę Borussii, a do tego dżinsowe spodenki. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Wróciłam jeszcze do pokoju, wzięłam swoją torbę, szalik BVB i zbiegłam na dół. Właśnie przyszły Agata z Oliwią, Ewa rozmawiała z Agatą.
- Lidia, idź coś zjeść, zaraz ruszamy - powiedziała jeszcze do mnie Ewa. 
- Okej - odparłam, zrobiłam sobie szybko kanapkę z szynką oraz napiłam się wody truskawkowej. Zgarnęłam sobie jeszcze z szafki wafelki w czekoladzie na drogę i poszłam obwieścić, że już jestem gotowa. 
- Okej, towarzystwo! Ruszamy! - Ewa klasnęła w dłonie. 
- Tak jest, szefowa - zaśmiała się pogodnie Agata. 
Nałożyłam japonki na nogi, zaraz wszystkie wyszłyśmy z domu. Usiadłam w aucie z przodu, obok Ewy, a Agata i dziewczynki zajęły tylne miejsca. 
Terenówka była obszerna, było dużo miejsca, co mi się podobało. 
- Łukasz już pojechał? - zapytałam.
- Tak, oni zbiórkę mieli o 7 - powiedziała Ewa. 
- Kuba ledwo wstał - wtrąciła Agata. 
- Łukasz też - zaśmiała się Ewa. 
Ruszyłyśmy w trasę. Czekała nas długa podróż. 







________________________ 





Pozostawiam Waszej ocenie, moje kochane żółto-czarne siostry :) 
Liczę na komentarze i szczere opinie! 

Można dodawać komentarze z anonima, również nie ma weryfikacji obrazkowej, więc chyba nie wymagam zbyt dużo ;) 

Pozdrawiam, Sylwia :* 

19 komentarzy:

  1. ja już po prostu nie wiem co mogę Ci pisać w tych komentarzach, piszesz tak fantastycznie że brakuje mi słów by opisać Twój talent. każdy rozdział jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju !
    wyczekuję kolejnego rozdziału <33
    pozdrawiam :* buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ;*
    Wspaniale piszesz, ;)
    Pozdrawiam :)!

    OdpowiedzUsuń
  3. O maj gad , Sophie przypomina mi większość typowych lachonów z mojego otoczenia ...grrrrerr .
    Co do Marco...trochę zawiódł ,ale wybaczam :D
    Genialny rozdział ! Ja już faktycznie nie mam słów aby opisać każdy Twój rozdział(zgadzam się z Pyska ) Każdy jest fenomenalny <3
    Dziękuje i Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ten rozdział co jeden to lepszy.Czekam na kolejne doskonałe rozdziały jedyne w swoim rodzaju

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam to <3
    mam nadzieję, że Marco będzie "kimś więcej" ^.^
    zapraszam do mnie
    http://marco-reus-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Marco okropnie się zachował, a ta Sophie to małpa. Przecież wiek się nie liczy. Mam nadzieję że między nimi coś będzie. Wspaniały rozdział. Ja także się zgadzam z Pyśką i Izą Tarnoś. Masz wielki talent dziewczyno, dobrze go wykorzystaj ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No genialny po prostu ;)<3
    Zapowiada się fantastycznie;) jedyne co to już znaczy mnie denerwować to ta cała Sophie! Niech spada!
    Czekam na nexta :) ;*****
    Pozdrawiam ;**************************<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny <3 Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. Już tej Sophie czy jak jej tam było nie lubie ... Juz nawet przymiotników nie mam żeby opisac .... swietny, fenomenalny ? to trochę za mało na taki rozdział ;) Niech moc będzie z tobą żółto - czarna siostro xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział! z resztą jak każdy inny :D
    zapraszam do mnie jes nowy rozdział
    http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne! A ta Sophie mnie denerwuje. Chciałabym, żeby Lidia i Marco byli razem <3
    Zapraszam do mnie. Więcej po kliknięciu na mój profil ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny ale ta sophie mnie wnerwia . Mam nadzieje że Lidia i marco będą razem

    OdpowiedzUsuń
  13. A już myślałam, że zawiodę się na Marco , ale na szczęście jednak pobiegł za Lidią i nie zostawił jej samej.
    Świetnie piszesz ! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. zajebisty <3 zapraszam do mnie ;) http://favourite-he.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu, mam taką wielką nadzieje, że Lidka się przekona do Marco i coś do niego poczuje, bo uwielbiam jego postać w tym opowiadaniu! Jestem bardzo ciekawa co się wydarzy dalej, więc nie pozostaje mi nic innego jak oczekiwanie na kolejny rozdział. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zawsze super rozdział nic dodać nic ująć ;) Marco trochę zawiódł ale.. Nie mogę się doczekać następnego <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Marco mnie trochę zawiódł, no ale mam nadzieję, ze to się więcej nie powtórzy :)
    Jak zawsze świetne! <33

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozpoczął się piękny wątek Lidki i Reusa, to się jakaś laska znowu napatoczyła :P No, ale bez tego było monotonnie! Uwielbiam Marco, uwielbiam! :D Mam nadzieję, że dziewczyna-której-imienia-już-nie-pamiętam nie będzie im przeszkadzać. Chociaż wiem, że nie mam racji.



    xoxo,
    Angelika JJ

    ___
    http://eviva-larte.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń