piątek, 17 maja 2013

Rozdział 14.

- Lidia! Wstawaj! Jesteśmy na miejscu - usłyszałam Ewę, otworzyłam oczy i zobaczyłam przez okno, że jesteśmy już w naszym garażu. 
No tak, przespałam niemalże całą podróż powrotną. Przez całą ostatnią noc praktycznie nie zmrużyłam oka. Wzięłam torbę, wywlokłam się z auta. 
- Odwiozłam już Agatę i Oliwię, Łukasz już też niedługo powinien przyjechać - powiedziała Ewa, otwierając drzwi wejściowe. 
My wyjechałyśmy o szóstej rano, a oni wyjazd mieli zaplanowany na dziewiątą. Ewa jechała szybko, zerknęłam na zegarek w komórce, już dochodziła jedenasta. 
Był poniedziałek, początek nowego tygodnia... 
Gdy weszłam do domu, ściągnęłam tylko obuwie i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w dresy i koszulkę z Myszką Miki. 
Zeszłam na dół, otworzyłam lodówkę, bo poczułam głód, ale praktycznie nic tam nie było. Wkurzyłam się. Znalazłam na szczęście jeszcze płatki kukurydziane w szafce, w lodówce jednak zostało odrobinę mleka, więc sobie przyrządziłam posiłek. Do tego mocna kawa, bo byłam wymęczona. Podróże naprawdę potrafią być męczące... 
Po zjedzeniu, włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do siebie. Wyrzuciłam na łóżko wszystko z torebki. I obczaiłam... że mam jeszcze pół paczki papierosów. No tak, wtedy sobie kupiłam, gdy się dowiedziałam o prawdziwych zamiarach Mitchella. 
Chociaż, dzisiaj też nie mam najlepszego nastroju... raz, że zmęczona jestem, a dwa, że spotkałam ojca. 
Schowałam z powrotem wszystko co trzeba do torby, wszystkie śmieci powyrzucałam i położyłam się na łóżku. 
- Ciekawe, co dziś Ewa i Łukasz będą robić - pomyślałam - no i zaczęło się dla Łukasza wolne! 
Tak, do sierpnia, do rozpoczęcia kolejnego sezonu Bundesligi Łukasz miał wolne, podobnie jak reszta piłkarzy drużyny z Dortmundu. 
Do mojego pokoju zapukała Ewa. 
- Lidka, my z Sarą pojedziemy po jakieś zakupy - powiedziała Ewa.
- Dobrze - powiedziałam. 
Ewa z córką niedługo zatem pojechały, ja zostałam sama w domu. Wzięłam laptopa na kolana, zaczęłam robić przegląd Facebooka. 
Gdy tylko się zalogowałam, ujrzałam od razu, że Lilianna dodała nowe zdjęcie, które mnie dosyć zaszokowało... 
Była na nim razem z pewnymi dwiema dziewczynami, których nie lubiłam, nie były w moim typie. Były to dziewczyny, które uwielbiały się popisywać, zwłaszcza przed chłopakami, i ogólnie lansować się. I obgadywać innych. O pięciokilogramowej warstwie makijażu nie wspominając i co weekendowym tańcowaniu na dyskotekach. 
Nawet gdyby ojciec mi pozwalał, nie chodziłabym na dyskoteki, bo to nie jest mój świat. 
Nie lubiłam też nakładać wielkiej warstwy makijażu na twarz, ja preferuję naturalny make-up. 
Lilianna była dość podobna do mnie, spokojna i delikatna. Ale to zdjęcie mnie zaszokowało... 
Trójka dziewczyn, w tym Lily, trzymały butelki piwa w ręku, i wyglądały już na podpite. Zdjęcie zostało dodane w nocy. 
Dzika balanga z Nimi! Ależ się działo! Kiedy powtórka, moje WY? <3 :*** 
- No, Liliana, nie spodziewałabym się po tobie - powiedziałam do ekranu komputera. 
Myślałam o tym, żeby się do niej odezwać, ale po chwili zrezygnowałam z tego pomysłu. Wyłączyłam Facebooka, i postanowiłam pójść do ogrodu. 









*** 








Niedługo Ewa z Sarą wróciły z zakupów, Łukasz także niedługo przyjechał. I nie wyglądał na zmęczonego, co mnie zdziwiło.
- Mam tyle powera w sobie... - przechwalał się. 
- To idź podlać kwiaty, ja obiad zacznę robić - powiedziała Ewa. 
- Z chęcią - uśmiechnął się. 
Po tej czynności, wrócił do kuchni, gdzie przebywałyśmy wszystkie. 
- A tak w ogóle, rozmawiałeś z chłopakami? - zapytała Ewa - wiesz, w sprawie wakacji? 
- Dziś przyjdą, wszystko dokładniej obgadamy - powiedział Łukasz - ale raczej są na "tak" . 
- Jakie wakacje? - zaciekawiłam się. 
- Kochana, mamy zamiar zebrać większą bandę i jechać w niedalekim czasie na Mazury - powiedziała Ewa - ty też, oczywiście! 
- Kto miałby jechać? - zapytałam. 
- Gadałem z Kubą, Robertem, Matsem, Mario i Marco. Wystarczy - zaśmiał się Łukasz. - Swojska banda! 
- To Marco też? - wyrwało mi się. 
- No też - powiedział Łukasz. - To mój dobry kumpel. Nawet bardzo. Chociaż i tak Mario mu nie zastąpię. 
- No cóż - powiedziała Ewa. 
- Życie... - westchnął Łukasz.
- Jak w Madrycie - dopowiedziałam. 
Ewa przyrządziła na obiad frytki, kurczaka i ryż, zajadaliśmy wszyscy z apetytem. Niedługo mieli też przyjść chłopaki, aby obgadać sprawę związaną z wakacjami. 
Ale po jakiejś półgodzinie nagle zaczął straszliwie mnie boleć brzuch. Nie miałam pojęcia, czemu! Pobladłam na twarzy, Ewa się zaniepokoiła, gdy mnie zobaczyła w takim stanie.
- Lidzia, co jest? Coś taka blada? 
- Brzuch mnie boli - powiedziałam.
- Idź na górę, natychmiast się połóż - nakazała - ja ci zaraz przyniosę rumianek!
- Okej - powiedziałam cicho i poszłam na górę, zgodnie z nakazem Ewy. 
Położyłam się na łóżku, Ewa zgodnie z obietnicą przyniosła mi zaraz rumiankową herbatę. 
- Może to niestrawność - powiedziała - poleż, powinno ci niedługo przejść. 
Nagle obie usłyszałyśmy, że przyszli spodziewani goście. Ja nie miałam jednak sił schodzić na dół i się witać z nimi. 
- Idź do nich - powiedziałam - może potem przyjdę, jak mi się polepszy. 
- Dobrze, jak coś, to jeszcze potem zajrzę - powiedziała Ewa i wyszła. 
Ból się nasilał, aż zaczęłam pojękiwać. Miałam świeczki w oczach, leżałam i gryzłam rąbek poszewki od poduszki. 








*** 







Minęło trochę czasu - zero poprawy. Już myślałam o tym, żeby iść na dół, gdy nagle ktoś cicho wślizgnął się do mojego pokoju. 
- Lidia! - usłyszałam cichy, łagodny głos... Marco. - Co z Tobą? 
- O, Marco - powiedziałam słabym głosem - cześć! Ano brzuch mnie boli, jak cholera... 
- Niedobrze - pokręcił głową. - Może powinnaś wyjść na świeże powietrze? 
- Nie mam siły - mruknęłam i nagle poczułam, że muszę prędko biec do łazienki. Zwymiotowałam, wszystko to, co zjadłam, ale muszę przyznać, że dobrze mi to zrobiło, już nie czułam bólu. 
Poszłam na dół, napiłam się wody i wyszłam do ogrodu, gdzie przebywali nasi goście. Byli zajęci uzgadnianiem wakacji. 
- Lidia, jak się czujesz? - zapytała Ewa z troską.
- Lepiej - powiedziałam. 
- To się cieszę - powiedziała. - Już uzgodniliśmy, kiedy wyjeżdżamy.
- Coś już macie? - zapytał Marco, który przyszedł za mną.
- Wyjeżdżamy w tę niedzielę, już wiemy, do jakiej miejscowości - powiedział Kuba. - Mats, a Cathy wie? 
- Właśnie Cathy zaplanowała na przyszły tydzień wyjazd z koleżankami - skrzywił się.
- To co? Jedź z nami! Będzie fajnie - powiedział Robert. 
Faceci byli zajęci przeglądem map, i takie tam. Łukasz trzymał tableta na kolanach, zauważyłam włączoną przeglądarkę. Takie tam sprawy organizacyjne. 
- Ej, Lidia - usłyszałam Marco - może chcesz się przejść? Dobrze Ci to zrobi. 
- Marco, nie podrywaj - powiedział Mario, który usłyszał co jego przyjaciel powiedział. 
- Mario nie wziął dziś leków - powiedział do mnie ze śmiechem Marco, niby szeptem, ale powiedział to tak specjalnie żeby Mario usłyszał. 
- Wy to jo... - mruknęłam.
- No pewnie, my szaleni - powiedział Mario. - Idźcie, idźcie, tylko tam się nie zgubcie. 
- I tak byś mnie nie żałował - wzruszył ramionami Marco. 
Zatem postanowiliśmy iść, krótko poinformowałam o tym Ewę, i wyszliśmy z domu. 








*** 







- Ty i Mario to jesteście zabawni - powiedziałam, gdy zaczęliśmy spacer. 
- On to uwielbia ze mnie dowcipkować - powiedział. 
- Ale nie masz mu tego za złe?
- Pewnie, że nie! Bo wiem, że i tak mnie kocha, tak jak ja jego, pomimo tych żarcików. 
- I dobrze! 
- Raz powiedział, że jestem upośledzony - zachichotał Marco. - Oczywiście, nie na poważnie... 
Tylko pokręciłam głową z uśmieszkiem.
- Zmieńmy temat - poprosiłam.
- Nie ma sprawy - powiedział. - Gdzie idziemy?
- A gdzie mnie prowadzisz? Nie znam tak dobrze tych ulic jak Ty - powiedziałam. 
- Na lody? - zaproponował.
- Wolę nic nie jeść - zaprotestowałam - znów dostanę boleści. 
- No dobrze - powiedział. - To po prostu pospacerujmy... 
Rozmowa wartko i miło się toczyła, do czasu. Marco był bardzo przyjacielski i miły. 
Ale nagle na naszej drodze wyrosła niedawno poznana przeze mnie panna Sophie Bieler... 





________________ 




no i DUPA. 
Rozdział wprawdzie nieco dłuższy, ale w ogóle nie ciekawszy, wyszedł jakiś nijaki, takie masło maślane. 
Przepraszam Was, ale jakoś wena mnie opuściła -.- I to pewnie dlatego spod moich palców wyszło tylko takie coś. 
Następny nie wiem jeszcze kiedy. 


Nareszcie weekend. W końcu! Jutro meczyk *.* 

Pamiętaj! Czytasz - komentujesz! Dzięki wielkie z góry! 

Pozdrawiam :* 











21 komentarzy:

  1. No co ty to jest fantastyczne!! A nudne to wcale nie jest !! Mnie się jak najbardziej podobało!! <3 czekam na nexta ;*******
    Pozdrawiam ;************

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu ta Sophie -,-' nie lubie jej, a ty nawet nie pisz że zły rozdział bo jest zajebisty i dziękuję <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka dupa ?! Błagam...nie wygaduj takich głupot ! -,-
    To jest wręcz fantastyczne *_______* Genialne !
    Ja kocham to po prostu kocham ! <3
    Czekam na następny i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadna dupa! Kobieto nie mów tak ;/
    To cudowne, po prostu kocham to <3
    Nie mogę się doczekać nexta ;D
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. wcale, że nie! bo fajny :) co ja gadam?! cudowny <33
    czekam na nexta :3
    zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. http://maszwsobietocos.blog.pl/2013/05/ - Zaapraaszam ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział!
    Czekam na następny!
    zapraszam do mnie
    http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Przestań! Jest świetny <3 Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. Przestań rozdział jest boski <33
    Czekam na następny ! c;
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Bosze Sophie :/ Nie nawidze jej chociaż jeszcze nic nje zrobiła,ale ja wiem ze jest zła!

    OdpowiedzUsuń
  11. Żadne masło maślane, ani dupa. Mi się bardzo podoba. Tylko kurcze znowu ta Sophie. Wkurza mnie ta laska porządnie. Reus jaki fajny, taki przyjacielski, a Mario jak mu docina to nie mogę przestać się śmiać. Jestem ciekawa co się będzie działo na tym wyjeździe. Czekam na następny. Pozdrawiam. Paulina ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Żadna dupa ;) jest świetny!
    Mi osobiście bardzo się podoba <33
    Sophie Bieler.. jakoś nie przepadam za nią
    Mam nadzieję, że tym razem Marco nie postąpi jak ostatnio ;)
    Czekam na kolejny, życzę dużo weny i pozdrawiam gorąco ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest genialny !! Mam nadzieję że Marco nie postąpi tak jak ostatnio !! :D Czekam z niecierpliwością na następny,zapraszam do mnie : http://jaksiekogoskochatonazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Brak , brak słów i jeszcze raz brak słów ;D
    u mnie nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny! Kocham twojego bloga! Nie mogę się doczekać wspólnego wyjazdu na Mazury. Może coś zaiskrzy między Marco, a Lidią? ;>
    Czekam na NN :*
    http://my-hard-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. wspaniały rozdział.czekam na kolejny doskonały rozdział:***

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział ! Nie gadaj głupot ! :D
    Cieszę się, że Marco nadal próbuje walczyć o Lidię :zaprasza ją na spacer itd. Mam nadzieję, że wspólne wakacje zbliżą ich do siebie .. ; p

    OdpowiedzUsuń
  18. IMHO ten rozdział był średniej jakości, piszesz o wiele lepsze.
    Niemniej, ten posuwa coraz dalej przyjaźń Macro i Lidii, więc nie jest źle:)

    Końcówka mnie zaniepokoiła. :-|

    Buźki,
    Angelika JJ

    OdpowiedzUsuń