Jakie było
moje przerażenie, gdy na alejce napotkaliśmy… mojego ojca w towarzystwie
Matyldy. W mig ogarnęłam – zapewne dlatego przedłużyli urlop, aby odwiedzić
moją ciotkę w Berlinie. Taki zbieg okoliczności!
Wiedziałam,
że zaraz wybuchnie awantura i to niemała. Ojciec, gdy mnie zobaczył… nie, tego
nie da się opisać. To było coś więcej niż wybuch wściekłości…
- A co ty
tu robisz?! – krzyknął – co ty tu robisz, ja się pytam, dziewucho?!
- Miałaś
być w domu i wszystkiego pilnować – powiedziała wyraźnie oburzona i zła
Matylda. – To wy na pewno ją namówiliście do ucieczki! – powiedziała i pokazała
bezczelnie palcem na Łukasza i Ewę.
- Ona nie
chce z wami mieszkać! To co z nią robiliście, to przechodzi ludzkie pojęcie –
wypalił Łukasz, wyraźnie poczerwieniał ze złości. – Cieszcie się, że Lidia nie
doniosła na was na policji!
- A od
kiedy jesteśmy na ty?! – ryknął mój ojciec. - Nieudaczniku, nie będziesz im tu morałów prawił, piłkarzyku bez szkoły!
- Ale bez obelg! - wtrąciła się Ewa - Lidia jest pełnoletnia i ma prawo decydować o sobie.
- Lidia jest moją córką i ja decyduję, co ma robić - pieklił się ojciec.
- Nie jesteś moim ojcem! Nie masz prawa nazywać się moim ojcem! Nienawidzę cię - krzyknęłam mu w twarz, dzięki Łukaszowi i Ewie nabrałam odwagi, wiedziałam, że nie pozwolą, aby ten choleryk mnie skrzywdził.
- Ty gówniaro... - syknęła Matylda - to ojciec życie dla Ciebie poświęcił, wypruwał z siebie żyły, abyś miała wykształcenie, żeby ci dobrze było, a Ty co?!
- Wypruwał z siebie żyły, owszem, żeby mi psychikę zepsuć do szczętu - odparłam.
- Bezczelna smarkulo - odezwał się ojciec - zabieraj manele i wracasz z nami! Jasne?!
- Nie! Nigdzie z wami nie jadę! - powiedziałam.
- Zastanowiłaś się chociaż, co robisz? Twój ojciec spali się ze wstydu, jak się jego znajomi dowiedzą - powiedziała partnerka ojca.
- No i dobrze! Niech się dowiedzą, kim naprawdę jest! Niby porządny obywatel, a tak naprawdę domowy tyran - powiedziałam.
- Ty suczko... - syknął ojciec, i jak mnie nie uderzył mocno w twarz... Złapałam się za policzek, jęknęłam głośno z bólu.
- Zostaw ją! - krzyknął Łukasz i popchnął mojego ojca. - Bo zaraz wezwę policję, niech cię zamkną na dożywocie!
- Dla Ciebie pan - krzyknął ojciec - a ty, smarkulo, nie masz prawa więcej wejść do mojego domu! Przez ciebie będę miał zszarganą dobrą opinię, tak, przez ciebie, puszczalska dziewucho!
- To ja Ciebie już nigdy nie chcę widzieć - powiedziałam - wcale cię nie potrzebuję! Idź sobie stąd!
- Cała rodzina cię teraz znienawidzi - teraz twarz mojego ojca przybrała złośliwy uśmieszek... - Nie ujdzie ci to płazem. Zobaczysz, nie ujdzie ci to na sucho, że mnie zlekceważyłaś i uciekłaś z tymi ludzikami bez wykształcenia.
- Zamknij się - powiedziałam i odwróciłam na pięcie, pobiegłam przed siebie, byle dalej od tego człowieka. Gdy już byłam z dwadzieścia metrów od niego, usiadłam na ławce i wybuchłam płaczem. Znów miałam humor zepsuty.
Łukasz, Ewa i ich córeczka podbiegli do mnie, próbując mnie pocieszyć.
- Nie łam się, kochanie - powiedziała Ewa - już nigdy się z nim nie zobaczysz!
- Lidzia, nie płacz - powiedziała Sara. - Mamuś, co to był za facet? To był tata Lidii? Czemu tak na nią krzyczał?
- Nieważne, kochanie, Lidzia ma nas, a nie jego - powiedział Łukasz i wziął Sarę na ręce. - Prawda?
- Dokładnie - powiedziała Ewa. Usiadła obok mnie i przyjaźnie objęła mnie ramieniem. - Nie płacz już, kochana! Chodź, pójdziemy po Agatę i Oliwię, wynajmiemy sobie jakiś pokoik i odpoczniesz trochę.
- Okej - mruknęłam, podniosłam swój tyłek z ławeczki i podreptaliśmy w kierunku hotelu piłkarzy z BVB.
Nagle z jakieś trzydzieści metrów stąd zauważyłam... Marco, który zapewne również wpadł na pomysł spaceru. Zadrżałam, czyżby widział całą sytuację z moim ojcem? Masakra...
***
Dotarliśmy do hotelu. Usiadłam na ławeczce przed wejściem, Ewa obiecała jak najszybciej sprowadzić nasze towarzyszki podróży.
Oddychałam głęboko, dotąd się nie mogłam uspokoić. Moja wrażliwa psychika źle zniosła całą tę akcję.
Nagle zauważyłam Reusa zmierzającego w kierunku drzwi hotelowych, ale nie wszedł do hotelu, tylko usiadł przy mnie...
- Lidio, co się stało? - zapytał łagodnie - widzę, że cała się trzęsiesz.
- Och, nic - mruknęłam.
- Mnie nie oszukasz, złociutka - powiedział - widziałem jak w parku...
- Nawet mi nie przypominaj! - wybuchnęłam.
- Co to był za człowiek? - zapytał.
- Nieważne, możemy o tym nie rozmawiać? - poprosiłam, starałam się być miła, pomimo mojego fatalnego nastroju.
- Chciałem Ci tylko jakoś pomóc - powiedział. - Wiesz, że...
- Nikt mi nie może pomóc - krzyknęłam - o wiele lat za późno!
- O czym ty mówisz? - zapytał cicho Marco.
Nie... nie mogłam mu jednak nic wyznać, nie byłam w stanie, wstydziłam się też tego... To było zbyt bolesne dla mnie...
- Ach, nieważne, zapomnij, dobrze? - powiedziałam. Już nieco milszym głosem, ale dalej wszystko się we mnie buzowało.
- Niech będzie - powiedział.
Nagle poczułam jego objęcie ramieniem. Poczułam zapach jego perfum, który utkwił mi już w pamięci.
- Nie łam się - powiedział - aż mi się serce kraje, gdy widzę cię taką smutną. Dlatego chcę cię pocieszyć, niezależnie, jakie to są problemy...
- Halo, a kim ja dla Ciebie jestem? - zapytałam zszokowana. - Przecież my dopiero...
Nie wiedziałam, czy on nie jest przypadkiem taki jak Mitchell, o którym wprawdzie dalej pamiętałam, ale też wiedziałam, że nie mogę się z nim już w ogóle spotykać ani kontaktować. Czasami myślałam, że wszystkim chłopakom zależy tylko na jednym.
Marco spuścił wzrok na ziemię, lekko poczerwieniał. Nie drążyłam tematu. Zaczęłam wpatrywać się w dal, niecierpliwić się, co ta Ewa tam robiła?!
- Jaka ty jesteś ładna - usłyszałam Marco, który chwycił kosmyk moich długich, brązowych włosów.
- Przestań - mruknęłam - jaka tam ładna.
- Mówię prawdę - powiedział.
- Mitchell to samo mi mówił... - powiedział do siebie cichutko, licząc, że jednak blondyn mnie nie usłyszy, ale usłyszał.
- Nie jestem taki jak Mitchell - od razu zaczął się bronić - nigdy nie byłem i nie mam zamiaru!
- No nie wiem... - westchnęłam. - Gdzie ta Ewa?! - dodałam już głośniej, z wyraźną nutą zniecierpliwienia w głosie.
- Jestem, kochana - powiedziała Ewa, wychodząc razem z Agatą i pociechami.
- Marco, Mario pytał, gdzie się podziewasz - powiedziała Agata.
- Ha! Tu jesteś! - usłyszeliśmy nagle Mario, który wyskoczył zza pleców dziewczyn. - Gdzieś się włóczył?
- W parku byłem - powiedział Marco.
- Chciało ci się? - ziewnął Mario.
- Ruch to zdrowie - powiedział blondyn.
- Chodź w Fifę pograć - powiedział Mario.
- Jak tak bardzo nalegasz... - powiedział Marco i chłopaki skierowali się do drzwi. - Do zobaczenia, dziewczyny!
Oni poszli swoją drogą, a my swoją. Zgarnęłyśmy samochód spod stadionu i pojechałyśmy do najbliższego hotelu. Agata miała pokój z Oliwią, ja natomiast z Ewą i Sarą.
Ewa poszła wykąpać córkę, ja zostałam chwilowo zatem sama. Otworzyłam szeroko okno, usiadłam przy nim i chcąc nie chcąc, zaczęłam płakać... Przez spotkanie z ojcem wróciły do mnie wszystkie najgorsze wspomnienia...
Ewa poszła wykąpać córkę, ja zostałam chwilowo zatem sama. Otworzyłam szeroko okno, usiadłam przy nim i chcąc nie chcąc, zaczęłam płakać... Przez spotkanie z ojcem wróciły do mnie wszystkie najgorsze wspomnienia...
________________________
Wybaczcie, że taki krótki! I że tak długo musieliście czekać. Ale miałam trochę spraw na głowie, więc wiecie -.-
Postaram się następny napisać lepszy, bo ten powyższy to DNO i dziesięć metrów mułu.
A tak w ogóle, o swoich blogach i nowych rozdziałach informujcie w zakładce SPAM, bardzo o to proszę! Łatwiej mi to wszystko wtedy ogarnąć, a tak gdy reklamujecie się pod rozdziałami, mogę nieumyślnie pominąć któregoś bloga.
Postaram się dodać nexta jak najszybciej! :3
Jesteś tu już? Zostaw komentarz! Dzięki Tobie mam chęć dalej pisać <3
Pozdrawiam Was ciepło, Sylwia :*
Tego ojca to tylko do psychiatryka wysłać. Całe szczęście że nie była sama, bo mogłoby się to źle skończyć. Widać że Marco wyraźnie zależy na Lidii. Mam nadzieję że coś z tego będzie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam. Paulina ;*
OdpowiedzUsuńTen ojciec jest jakiś pojebany ! Dobrze , że był tam Lukasz z Ewą . Gdyby nie oni to mogłoby się to źle skończyć . Widzę , że Marco chyba ma coś do Lidii . Liczę , że coś z tego będzie .
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać następnego rozdziału . ;3
Pozdrawiam ;**
Jakie dno?! Co ty gadasz. Rozdział jes świetny, zresztą tak jak cały blog!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
zapraszam do mnie
Ale się działo! To spotkanie w parku... aż ciary przechodzą. A Marco coś się nie może przełamać, żeby wyznać Lidii, że mu zależy. Oby jak najszybciej wyłożył sprawę jasno, bo w końcu dziewczyna będzie miała dość tych podchodów... Pozdrawiam i życzę weny;)
OdpowiedzUsuńŻadne dno! rozumiesz! Jest genialny ;) Masz ogromny talent i nawet nie próbuj zaprzeczać :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że kiedyś to spotkanie z ojcem będzie musiało nastąpić ;/ jak ja nienawidzę tego idioty!
Dobrze, że Lidia ma wsparcie u Łukasza Ewki i... Marco :)
Czekam na następny!
No zajebisty dziewczyno! Żadne dno!! Ale tak czułam że to będzie jej ojciec:D Ale naprawdę fantastyczny rozdział ;) Czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*************
No i się zdenerwowałam. Jak tak na własną córkę można mówić grr...
OdpowiedzUsuńJa pierdziele z tego ojca Lidii to psychopata i imbecyl. A Matylda to wredna,bezczelna sucz bez skrupułów. Na szczęście Lidka ma Ewkę i Łukasza. Do tego Marco stara się ją wspierać. Szkoda mi jej,ma już zrujnowaną psychikę...mimo to się trzyma ! Podziwiam ją.
OdpowiedzUsuńKurczę, masz wielki talent ! Powtarzałam to już i będę powtarzać jeszcze wiele razy! Nie mów,że to dno, kiedy rozdział jest świetny ! Naprawdę cudowny ! Ubóstwiam Twoje opowiadania...są wspaniałe! Dziękuje za to,że piszesz i to publikujesz. Jestem Ci wdzięczna,że przez to odciągasz mnie od realistycznych problemów,których niestety jest na pęczki. Zasiadając do czytania wszystko odpływa i jest tylko świat Lidii, lub innych bohaterów. To jest coś fenomenalnego, strasznie Ci za to dziękuje!
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział. Masz talent i niee marnujesz go bo każdy twój rozdział jest rewalacyjny :) < 3
OdpowiedzUsuńCudowny jest jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńAch czytac to to jest wielka nagroda xD
Cudowny <3 Tylko ten ojciec Lidii jest masakryczny ;//
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
świetny rozdział.cudownie się go czyta :* :)
OdpowiedzUsuńZajebisty <3 Jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam w ciągu dwóch godzin całego bloga, jest tak dobry, że nie mogłam się oderwac nawet na chwilę, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńBoski rozdział ;*
OdpowiedzUsuńAch.. ten wrwdny ojciec, co za idiota z niego!
Marco to taki słodziak ;D
Nie mogę się doczekać nexta ;)
Buziaki ;**
Cudowny wybacz że zaniedbałam twoje opowiadanie i nie czytałam ale nadrobiłam !! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńjakie dno ?! oszalałaś ! wspaniały rozdział jak zawsze, bardzo ale to bardzo mi się podoba !
OdpowiedzUsuńMarco jaki kochany ^^
czekam na nexta ;*
Zacznę od tego, że najmocniej przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego wpisu, ale totalnie nie miałam czasu. Ten jak i poprzedni rozdział jest świetny i wcale nie możesz mówić o nim "Dno", bo tak nie jest :) Nie spodziewałam się Matyldy z jej ojcem. Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńJakie to świetnee!! ♥
OdpowiedzUsuńMarco jaki słooodkii :3
Z niecierpliwością czekam na nexta <3
Pozdrawiam :*
Biedna Lidia :(
OdpowiedzUsuńRozdział świetny , czekam na następy
Rozdział świetny!!!! Proszę dodaj szybko nowy ;3
OdpowiedzUsuńTymczasem pozdrawiam i zapraszam na nowego bloga:
http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/ - 1 Rozdział
A ten ojciec znów ją dręczy ... Ja chcę już następny <3 Jak zawsze super rozdiał ;D
OdpowiedzUsuńNadrobiłam! jestem z siebie dumna, co ten ojciec sobie wyobraża! W kajdany go i do drzewa przypiąć. Widać, że Marco naprawdę zależy na Lidii, ahhh <3
OdpowiedzUsuńhttp://m-i-marianna.blogspot.com/
Ale ten ojciec Lidki jest Tyranem
OdpowiedzUsuńJak tak można powiedzieć do córki i ja jeszcze spoliczkować
Ciekawi mnie czy Lidka i Marco będą razem
Rozdział genialny jak każdy
Ojej.. Lidka.. Biedna. ;/ Szkoda mi jej.
OdpowiedzUsuńChcę żeby Marco i Lidia byli parą *_*
Biedna Lidia... Strasznego ma ojca...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Zapraszam do mnie: http://idealnie-nieidealna-milosc.blogspot.com/
To dlatego przedłużyli pobyt :P
OdpowiedzUsuńBałam się, że dojdzie do czegoś gorszego. Ojciec strasznie ją zniszczył. Mitchell też, dlatego L. izoluje się od Marco, a szkoda... przy nim mogłaby znaleźć spokój.
Nic nie pisałam o Sarze, a przecież ta dziewczynka jest świetna! Zawsze rozładowuje atmosferę :)
xoxo,
Angelika JJ
Bałam sie że jej ojciec ją skrzywdzi lub Łukasza, Ewe albo Sare.
OdpowiedzUsuńSuper piszesz.