środa, 15 maja 2013

Rozdział 13.


Jakie było moje przerażenie, gdy na alejce napotkaliśmy… mojego ojca w towarzystwie Matyldy. W mig ogarnęłam – zapewne dlatego przedłużyli urlop, aby odwiedzić moją ciotkę w Berlinie. Taki zbieg okoliczności!
Wiedziałam, że zaraz wybuchnie awantura i to niemała. Ojciec, gdy mnie zobaczył… nie, tego nie da się opisać. To było coś więcej niż wybuch wściekłości…
- A co ty tu robisz?! – krzyknął – co ty tu robisz, ja się pytam, dziewucho?!
- Miałaś być w domu i wszystkiego pilnować – powiedziała wyraźnie oburzona i zła Matylda. – To wy na pewno ją namówiliście do ucieczki! – powiedziała i pokazała bezczelnie palcem na Łukasza i Ewę.
- Ona nie chce z wami mieszkać! To co z nią robiliście, to przechodzi ludzkie pojęcie – wypalił Łukasz, wyraźnie poczerwieniał ze złości. – Cieszcie się, że Lidia nie doniosła na was na policji!
- A od kiedy jesteśmy na ty?! – ryknął mój ojciec. - Nieudaczniku, nie będziesz im tu morałów prawił, piłkarzyku bez szkoły!
- Ale bez obelg! - wtrąciła się Ewa - Lidia jest pełnoletnia i ma prawo decydować o sobie. 
- Lidia jest moją córką i ja decyduję, co ma robić - pieklił się ojciec. 
- Nie jesteś moim ojcem! Nie masz prawa nazywać się moim ojcem! Nienawidzę cię - krzyknęłam mu w twarz, dzięki Łukaszowi i Ewie nabrałam odwagi, wiedziałam, że nie pozwolą, aby ten choleryk mnie skrzywdził. 
- Ty gówniaro... - syknęła Matylda - to ojciec życie dla Ciebie poświęcił, wypruwał z siebie żyły, abyś miała wykształcenie, żeby ci dobrze było, a Ty co?! 
- Wypruwał z siebie żyły, owszem, żeby mi psychikę zepsuć do szczętu - odparłam. 
- Bezczelna smarkulo - odezwał się ojciec - zabieraj manele i wracasz z nami! Jasne?!
- Nie! Nigdzie z wami nie jadę! - powiedziałam. 
- Zastanowiłaś się chociaż, co robisz? Twój ojciec spali się ze wstydu, jak się jego znajomi dowiedzą - powiedziała partnerka ojca. 
- No i dobrze! Niech się dowiedzą, kim naprawdę jest! Niby porządny obywatel, a tak naprawdę domowy tyran - powiedziałam. 
- Ty suczko... - syknął ojciec, i jak mnie nie uderzył mocno w twarz... Złapałam się za policzek, jęknęłam głośno z bólu. 
- Zostaw ją! - krzyknął Łukasz i popchnął mojego ojca. - Bo zaraz wezwę policję, niech cię zamkną na dożywocie! 
- Dla Ciebie pan - krzyknął ojciec - a ty, smarkulo, nie masz prawa więcej wejść do mojego domu! Przez ciebie będę miał zszarganą dobrą opinię, tak, przez ciebie, puszczalska dziewucho! 
- To ja Ciebie już nigdy nie chcę widzieć - powiedziałam - wcale cię nie potrzebuję! Idź sobie stąd! 
- Cała rodzina cię teraz znienawidzi - teraz twarz mojego ojca przybrała złośliwy uśmieszek... - Nie ujdzie ci to płazem. Zobaczysz, nie ujdzie ci to na sucho, że mnie zlekceważyłaś i uciekłaś z tymi ludzikami bez wykształcenia. 
- Zamknij się - powiedziałam i odwróciłam na pięcie, pobiegłam przed siebie, byle dalej od tego człowieka. Gdy już byłam z dwadzieścia metrów od niego, usiadłam na ławce i wybuchłam płaczem. Znów miałam humor zepsuty. 
Łukasz, Ewa i ich córeczka podbiegli do mnie, próbując mnie pocieszyć.
- Nie łam się, kochanie - powiedziała Ewa - już nigdy się z nim nie zobaczysz! 
- Lidzia, nie płacz - powiedziała Sara. - Mamuś, co to był za facet? To był tata Lidii? Czemu tak na nią krzyczał? 
- Nieważne, kochanie, Lidzia ma nas, a nie jego - powiedział Łukasz i wziął Sarę na ręce. - Prawda? 
- Dokładnie - powiedziała Ewa. Usiadła obok mnie i przyjaźnie objęła mnie ramieniem. - Nie płacz już, kochana! Chodź, pójdziemy po Agatę i Oliwię, wynajmiemy sobie jakiś pokoik i odpoczniesz trochę. 
- Okej - mruknęłam, podniosłam swój tyłek z ławeczki i podreptaliśmy w kierunku hotelu piłkarzy z BVB. 
Nagle z jakieś trzydzieści metrów stąd zauważyłam... Marco, który zapewne również wpadł na pomysł spaceru. Zadrżałam, czyżby widział całą sytuację z moim ojcem? Masakra... 








*** 








Dotarliśmy do hotelu. Usiadłam na ławeczce przed wejściem, Ewa obiecała jak najszybciej sprowadzić nasze towarzyszki podróży. 
Oddychałam głęboko, dotąd się nie mogłam uspokoić. Moja wrażliwa psychika źle zniosła całą tę akcję. 
Nagle zauważyłam Reusa zmierzającego w kierunku drzwi hotelowych, ale nie wszedł do hotelu, tylko usiadł przy mnie... 
- Lidio, co się stało? - zapytał łagodnie - widzę, że cała się trzęsiesz. 
- Och, nic - mruknęłam. 
- Mnie nie oszukasz, złociutka - powiedział - widziałem jak w parku... 
- Nawet mi nie przypominaj! - wybuchnęłam. 
- Co to był za człowiek? - zapytał.
- Nieważne, możemy o tym nie rozmawiać? - poprosiłam, starałam się być miła, pomimo mojego fatalnego nastroju. 
- Chciałem Ci tylko jakoś pomóc - powiedział. - Wiesz, że... 
- Nikt mi nie może pomóc - krzyknęłam - o wiele lat za późno! 
- O czym ty mówisz? - zapytał cicho Marco. 
Nie... nie mogłam mu jednak nic wyznać, nie byłam w stanie, wstydziłam się też tego... To było zbyt bolesne dla mnie... 
- Ach, nieważne, zapomnij, dobrze? - powiedziałam. Już nieco milszym głosem, ale dalej wszystko się we mnie buzowało. 
- Niech będzie - powiedział. 
Nagle poczułam jego objęcie ramieniem. Poczułam zapach jego perfum, który utkwił mi już w pamięci. 
- Nie łam się - powiedział - aż mi się serce kraje, gdy widzę cię taką smutną. Dlatego chcę cię pocieszyć, niezależnie, jakie to są problemy... 
- Halo, a kim ja dla Ciebie jestem? - zapytałam zszokowana. - Przecież my dopiero... 
Nie wiedziałam, czy on nie jest przypadkiem taki jak Mitchell, o którym wprawdzie dalej pamiętałam, ale też wiedziałam, że nie mogę się z nim już w ogóle spotykać ani kontaktować. Czasami myślałam, że wszystkim chłopakom zależy tylko na jednym. 
Marco spuścił wzrok na ziemię, lekko poczerwieniał. Nie drążyłam tematu. Zaczęłam wpatrywać się w dal, niecierpliwić się, co ta Ewa tam robiła?! 
- Jaka ty jesteś ładna - usłyszałam Marco, który chwycił kosmyk moich długich, brązowych włosów. 
- Przestań - mruknęłam - jaka tam ładna. 
- Mówię prawdę - powiedział. 
- Mitchell to samo mi mówił... - powiedział do siebie cichutko, licząc, że jednak blondyn mnie nie usłyszy, ale usłyszał.
- Nie jestem taki jak Mitchell - od razu zaczął się bronić - nigdy nie byłem i nie mam zamiaru!
- No nie wiem... - westchnęłam. - Gdzie ta Ewa?! - dodałam już głośniej, z wyraźną nutą zniecierpliwienia w głosie.
- Jestem, kochana - powiedziała Ewa, wychodząc razem z Agatą i pociechami. 
- Marco, Mario pytał, gdzie się podziewasz - powiedziała Agata. 
- Ha! Tu jesteś! - usłyszeliśmy nagle Mario, który wyskoczył zza pleców dziewczyn. - Gdzieś się włóczył? 
- W parku byłem - powiedział Marco. 
- Chciało ci się? - ziewnął Mario.
- Ruch to zdrowie - powiedział blondyn. 
- Chodź w Fifę pograć - powiedział Mario. 
- Jak tak bardzo nalegasz... - powiedział Marco i chłopaki skierowali się do drzwi. - Do zobaczenia, dziewczyny! 
Oni poszli swoją drogą, a my swoją. Zgarnęłyśmy samochód spod stadionu i pojechałyśmy do najbliższego hotelu. Agata miała pokój z Oliwią, ja natomiast z Ewą i Sarą.
Ewa poszła wykąpać córkę, ja zostałam chwilowo zatem sama. Otworzyłam szeroko okno, usiadłam przy nim i chcąc nie chcąc, zaczęłam płakać... Przez spotkanie z ojcem wróciły do mnie wszystkie najgorsze wspomnienia... 





________________________ 





Wybaczcie, że taki krótki! I że tak długo musieliście czekać. Ale miałam trochę spraw na głowie, więc wiecie -.- 
Postaram się następny napisać lepszy, bo ten powyższy to DNO i dziesięć metrów mułu. 
A tak w ogóle, o swoich blogach i nowych rozdziałach informujcie w zakładce SPAM, bardzo o to proszę! Łatwiej mi to wszystko wtedy ogarnąć, a tak gdy reklamujecie się pod rozdziałami, mogę  nieumyślnie pominąć któregoś bloga. 
Postaram się dodać nexta jak najszybciej! :3 

Jesteś tu już? Zostaw komentarz! Dzięki Tobie mam chęć dalej pisać <3 

Pozdrawiam Was ciepło, Sylwia :* 


29 komentarzy:

  1. Tego ojca to tylko do psychiatryka wysłać. Całe szczęście że nie była sama, bo mogłoby się to źle skończyć. Widać że Marco wyraźnie zależy na Lidii. Mam nadzieję że coś z tego będzie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam. Paulina ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten ojciec jest jakiś pojebany ! Dobrze , że był tam Lukasz z Ewą . Gdyby nie oni to mogłoby się to źle skończyć . Widzę , że Marco chyba ma coś do Lidii . Liczę , że coś z tego będzie .
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału . ;3
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie dno?! Co ty gadasz. Rozdział jes świetny, zresztą tak jak cały blog!
    Pozdrawiam ;*
    zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się działo! To spotkanie w parku... aż ciary przechodzą. A Marco coś się nie może przełamać, żeby wyznać Lidii, że mu zależy. Oby jak najszybciej wyłożył sprawę jasno, bo w końcu dziewczyna będzie miała dość tych podchodów... Pozdrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Żadne dno! rozumiesz! Jest genialny ;) Masz ogromny talent i nawet nie próbuj zaprzeczać :)
    Wiedziałam, że kiedyś to spotkanie z ojcem będzie musiało nastąpić ;/ jak ja nienawidzę tego idioty!
    Dobrze, że Lidia ma wsparcie u Łukasza Ewki i... Marco :)
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. No zajebisty dziewczyno! Żadne dno!! Ale tak czułam że to będzie jej ojciec:D Ale naprawdę fantastyczny rozdział ;) Czekam na kolejny :*
    Pozdrawiam;*************

    OdpowiedzUsuń
  7. No i się zdenerwowałam. Jak tak na własną córkę można mówić grr...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pierdziele z tego ojca Lidii to psychopata i imbecyl. A Matylda to wredna,bezczelna sucz bez skrupułów. Na szczęście Lidka ma Ewkę i Łukasza. Do tego Marco stara się ją wspierać. Szkoda mi jej,ma już zrujnowaną psychikę...mimo to się trzyma ! Podziwiam ją.

    Kurczę, masz wielki talent ! Powtarzałam to już i będę powtarzać jeszcze wiele razy! Nie mów,że to dno, kiedy rozdział jest świetny ! Naprawdę cudowny ! Ubóstwiam Twoje opowiadania...są wspaniałe! Dziękuje za to,że piszesz i to publikujesz. Jestem Ci wdzięczna,że przez to odciągasz mnie od realistycznych problemów,których niestety jest na pęczki. Zasiadając do czytania wszystko odpływa i jest tylko świat Lidii, lub innych bohaterów. To jest coś fenomenalnego, strasznie Ci za to dziękuje!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Masz talent i niee marnujesz go bo każdy twój rozdział jest rewalacyjny :) < 3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny jest jak zawsze ;D
    Ach czytac to to jest wielka nagroda xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny <3 Tylko ten ojciec Lidii jest masakryczny ;//
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział.cudownie się go czyta :* :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam w ciągu dwóch godzin całego bloga, jest tak dobry, że nie mogłam się oderwac nawet na chwilę, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski rozdział ;*
    Ach.. ten wrwdny ojciec, co za idiota z niego!
    Marco to taki słodziak ;D
    Nie mogę się doczekać nexta ;)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny wybacz że zaniedbałam twoje opowiadanie i nie czytałam ale nadrobiłam !! Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jakie dno ?! oszalałaś ! wspaniały rozdział jak zawsze, bardzo ale to bardzo mi się podoba !
    Marco jaki kochany ^^
    czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Zacznę od tego, że najmocniej przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego wpisu, ale totalnie nie miałam czasu. Ten jak i poprzedni rozdział jest świetny i wcale nie możesz mówić o nim "Dno", bo tak nie jest :) Nie spodziewałam się Matyldy z jej ojcem. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakie to świetnee!! ♥
    Marco jaki słooodkii :3
    Z niecierpliwością czekam na nexta <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Biedna Lidia :(
    Rozdział świetny , czekam na następy

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział świetny!!!! Proszę dodaj szybko nowy ;3
    Tymczasem pozdrawiam i zapraszam na nowego bloga:
    http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/ - 1 Rozdział

    OdpowiedzUsuń
  21. A ten ojciec znów ją dręczy ... Ja chcę już następny <3 Jak zawsze super rozdiał ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Nadrobiłam! jestem z siebie dumna, co ten ojciec sobie wyobraża! W kajdany go i do drzewa przypiąć. Widać, że Marco naprawdę zależy na Lidii, ahhh <3

    http://m-i-marianna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale ten ojciec Lidki jest Tyranem
    Jak tak można powiedzieć do córki i ja jeszcze spoliczkować
    Ciekawi mnie czy Lidka i Marco będą razem
    Rozdział genialny jak każdy

    OdpowiedzUsuń
  24. Ojej.. Lidka.. Biedna. ;/ Szkoda mi jej.
    Chcę żeby Marco i Lidia byli parą *_*

    OdpowiedzUsuń
  25. Biedna Lidia... Strasznego ma ojca...
    Czekam na następny ;)

    Zapraszam do mnie: http://idealnie-nieidealna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. To dlatego przedłużyli pobyt :P
    Bałam się, że dojdzie do czegoś gorszego. Ojciec strasznie ją zniszczył. Mitchell też, dlatego L. izoluje się od Marco, a szkoda... przy nim mogłaby znaleźć spokój.

    Nic nie pisałam o Sarze, a przecież ta dziewczynka jest świetna! Zawsze rozładowuje atmosferę :)

    xoxo,
    Angelika JJ

    OdpowiedzUsuń
  27. Bałam sie że jej ojciec ją skrzywdzi lub Łukasza, Ewe albo Sare.
    Super piszesz.

    OdpowiedzUsuń