Za chwilę ujrzałam w ciemnościach biegnącego do mnie Łukasza.
- Lidia, na litość boską, co to ma znaczyć?! - zapytał. - Mam nadzieję, że nic sobie nie złamałaś!
- Raczej nie - powiedziałam cicho.
- Chodź do domu - powiedział i podał mi rękę.
Poszliśmy do środka, w hallu już czekała zaspana Ewa.
- Lidia, co Ty wyprawiasz? - zapytała - gdzieś ty się wymykała?!
Nie wiedziałam, jak to wyjaśnić. Spuściłam głowę, usłyszałam ciężkie westchnienia moich przyjaciół.
- Rano nam to wyjaśnisz, teraz idź spać - powiedział Łukasz. Usłyszałam zdenerwowanie w jego głosie. Ewa tylko pokręciła głową i za chwilę oboje poszli do swojej sypialni. Zostałam sama, nie zostało mi nic innego, jak się ogarnąć i również iść spać.
Ojciec, gdybym mu wykręciła taki numer, niewątpliwie by mnie zabił na miejscu. W ogóle, już niedługo zapewne dowie się o moim zniknięciu, w weekend miał już wrócić z Matyldą do Polski.
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam piżamę i skierowałam się do swojego pokoju.
Położyłam się, ale nie mogłam usnąć nijak. Zaczęłam rozmyślać o tym, co zaszło. Mitchell paskudnie mnie potraktował, chociaż początkowo było tak miło. Ta namowa na seks to było jednak przegięcie. Przecież dopiero kilka dni go znam!
Ale w końcu był pijany, możliwe, że jak wytrzeźwieje, nie będzie o tym pamiętał.
Ech... postanowiłam sobie teraz głowy nim nie zaprzątać, tylko postarać się usnąć. Wiedziałam, że rano czeka mnie trudna rozmowa z Łukaszem i Ewą.
***
Ledwo oczy zdążyłam otworzyć, obczaić, że jest dziewiąta rano, a do mojego pokoju ktoś zapukał i zaraz moim jeszcze klejącym się oczom ukazali się Łukasz z Ewą. Usiedli obok mnie na łóżku...
- Dzień dobry, kochana - powiedziała Ewa. Przyjaźnie to powiedziała, nie usłyszałam nuty złości w jej głosie.
- No hej - powiedziałam, przeciągając się.
- Możemy porozmawiać? - zapytał Łukasz.
- Domyślam się, o czym - westchnęłam smutno.
- Gdzieś ty chciała się wymknąć w środku nocy? - zapytała Ewa. - Mogłaś sobie nogi połamać, dziewczyno!
- Albo nawet kark skręcić! - dodał Łukasz. - To było naprawdę niebezpieczne! Ale ja chcę znać powód, dla którego tak narażałaś swoje zdrowie.
Wzięłam głęboki oddech. Cóż, musiałam im powiedzieć całą prawdę, w końcu mnie uratowali przed ojcem, utrzymywali mnie, traktowali jak członka rodziny.
Nie chciałam, żeby się przeze mnie denerwowali, ani być ich utrapieniem.
- Tylko proszę, nie zrozumcie mnie źle... - zaczęłam.
- Słuchamy - usłyszałam Ewę.
- Łukasz, jak mnie wtedy zobaczyłeś, to ja wracałam właśnie do domu - powiedziałam.
- Skąd? - zapytał - to kiedy ty wyszłaś z domu?! Gdzie byłaś całą noc?!
- O 22 - powiedziałam - a byłam... byłam w klubie.
Moich rozmówców zamurowało.
- Sama? - zaczęła pytać mnie Ewa - czy może z kimś się potajemnie umówiłaś?! Lidia, o co tu...
- Z Mitchellem - powiedziałam szybko. - To on przyniósł tu tę drabinkę.
Ewa ukryła twarz w dłoniach, Łukasz wyraźnie się wnerwił.
- Porozmawiam sobie z nim - powiedział Łukasz - na pewno to on cię na to namawiał, sama byś nie wpadła na pomysł pójścia na dyskotekę i to jeszcze wymykając się przez okno! On cię ściąga na złą drogę, Lidia! On chce cię na pewno tylko wykorzystać, i potem Cię zostawi, będziesz cierpieć przez niego! Na to ja nie pozwolę, Lidka, uwierz, że to dla twojego dobra!
- Nie! Nie ochrzaniaj go! - zawołałam - nie rób mi tego! Ja się z nim dobrze bawiłam, naprawdę! On jest wspaniałym chłopakiem! Ja wam nie wierzę, on nie wygląda na takiego, co krzywdzi innych!
- Już wiele dziewczyn się nabrało na ten jego urok - powiedziała cicho Ewa. - Nie chcemy, żebyś była kolejną.
Nic nie wspominałam o naszej drobnej sprzeczce z Mitchellem za budynkiem w którym była ta dyskoteka, i o przyczynie tej sprzeczki. To wolałam zachować w tajemnicy.
- Oj, Lidia, Lidia... - westchnął Łukasz.
- Wybaczcie - zdołałam jedynie powiedzieć.
- Nie mów, że się zakochałaś w tym Mitchellu - powiedziała Ewa - on nie pasuje do Ciebie, niestety.
- On naprawdę mi się podoba - powiedziałam cicho - ale nie mówcie mu nic! Łukasz, proszę Cię, nie rób mu awantury! Chcieliśmy po prostu razem czasu trochę spędzić, a że on lubi dyskoteki...
- I lubi łamać dziewczynom serca - powiedział stanowczo Łukasz.
- Najlepiej, jak przestaniesz się z nim zadawać - powiedziała Ewa. - Dlaczego nie zaprzyjaźnisz się na przykład z Marco? On jest miłym, cichym i wrażliwym chłopakiem, żadnej dziewczyny by nigdy nie skrzywdził.
- Dokładnie! Mario jest taki sam - powiedział Łukasz - tylko że on w lipcu się stąd wyprowadza, ale kontakt zawsze można utrzymywać! Masz laptop, telefon...
- Czemu wy mi chcecie wybierać znajomych? - westchnęłam.
- Widzę że zachłysnęłaś się Mitchellem, a on to zapewne będzie chciał podle wykorzystać - twardo obstawała przy swoim Ewa.
- Ewa ma rację! - wtórował jej Łukasz.
Męczyła już mnie ta rozmowa.
Łukasz podszedł do okna i zdjął drabinkę.
- Oddam mu ją dziś na treningu, żebyś nie musiała się już z nim widzieć - powiedział. - Dobrze, że chociaż Cię odprowadził, bo przecież sama mogłabyś zabłądzić...
Ledwo powstrzymałam się od śmiechu. Udało mi się samej znaleźć drogę, coraz lepiej poznawałam miasto. Byłam z siebie dumna.
Trochę mi przykro było, że wczoraj w takiej atmosferze się rozstałam z Mitchellem, ale trudno... Obiecał mnie odprowadzić, ale przez to wszystko nie odprowadził.
- W ogóle, śniadanie na stole, ubierz się i przyjdź - powiedziała Ewa i małżeństwo wyszło z pokoju.
Wkurzyłam się. Dlaczego oni chcieli tak bardzo rozdzielić mnie i Mitchella? Chciałam się z nim coraz bardziej poznawać, zaprzyjaźniać się, a oni mi ciągle powtarzali jedno...
Wprawdzie wczoraj mnie wkurzył wiadomo już czym, ale to na pewno przez to, że był taki pijany. Chciałam dać naszej dopiero rozkwitającej przyjaźni jeszcze jedną szansę. Ktoś mógłby powiedzieć, że naiwna jestem, ale czuję, że wiem, co robię ze swoim życiem.
Ubrałam się w dżinsy, zwykłą zieloną koszulkę i poszłam na dół.
- Łukasz już poszedł? - zapytałam.
- Tak, przed chwilą - powiedziała Ewa.
- Uciekł - wtrąciła się mała Sara.
- Wiesz, że dziś przyjdzie do ciebie pani Aumann? - Ewa zwróciła się do córki.
- Fajnie! - Sara klasnęła w dłonie.
- Pani Aumann to opiekunka Sary - wyjaśniła mi Ewa.
- Wychodzicie gdzieś dziś? - zapytałam - przecież ja też mogłabym popilnować Sary!
- Tak, i Ty z nami - uśmiechnęła się Ewa - Agata robi dziś małą imprezkę, bo ma imieniny.
- I dopiero teraz mówisz? - zdziwiłam się.
- Jakoś tak wyszło, ale ja mam prezent dla niej, to będzie od całej naszej trójki - powiedziała Ewa. - Kupiłam jej perfumy, kolczyki i bombonierkę. Myślę, że się ucieszy.
- Nieźle, nieźle - pochwaliłam - a kto tam jeszcze przyjdzie?
- Agata mówiła, że oprócz nas zaprosiła Roberta i Anię, Nuriego z żoną Tugbą, Romana z Lisą, Matsa z Cathy oraz Marco i Mario, oni się świetnie dogadują z Kubą. - powiedziała Ewa.
- A Mario ma dziewczynę? - zainteresowałam się.
- Ann ostatnio go zostawiła, bo twierdziła, że Mario za mało czasu jej poświęca - powiedziała Ewa. - Jedz gofry, póki ciepłe.
- Byś dała Lidzi pianę - odezwała się córka Ewy.
- Jaką pianę? - zdziwiłam się.
- Piana to bita śmietana, zapamiętaj to sobie - zaśmiała się Ewa i podała mi "pianę" w sprayu. Pozwoliłam Sarze spryskać nią moje gofry, sprawiło jej to satysfakcję.
Później poszłam do siebie na górę, i spędzałam czas przed laptopem. O 18 zaczynała się imieninowa feta u Agaty.
Męczyła już mnie ta rozmowa.
Łukasz podszedł do okna i zdjął drabinkę.
- Oddam mu ją dziś na treningu, żebyś nie musiała się już z nim widzieć - powiedział. - Dobrze, że chociaż Cię odprowadził, bo przecież sama mogłabyś zabłądzić...
Ledwo powstrzymałam się od śmiechu. Udało mi się samej znaleźć drogę, coraz lepiej poznawałam miasto. Byłam z siebie dumna.
Trochę mi przykro było, że wczoraj w takiej atmosferze się rozstałam z Mitchellem, ale trudno... Obiecał mnie odprowadzić, ale przez to wszystko nie odprowadził.
- W ogóle, śniadanie na stole, ubierz się i przyjdź - powiedziała Ewa i małżeństwo wyszło z pokoju.
Wkurzyłam się. Dlaczego oni chcieli tak bardzo rozdzielić mnie i Mitchella? Chciałam się z nim coraz bardziej poznawać, zaprzyjaźniać się, a oni mi ciągle powtarzali jedno...
Wprawdzie wczoraj mnie wkurzył wiadomo już czym, ale to na pewno przez to, że był taki pijany. Chciałam dać naszej dopiero rozkwitającej przyjaźni jeszcze jedną szansę. Ktoś mógłby powiedzieć, że naiwna jestem, ale czuję, że wiem, co robię ze swoim życiem.
Ubrałam się w dżinsy, zwykłą zieloną koszulkę i poszłam na dół.
- Łukasz już poszedł? - zapytałam.
- Tak, przed chwilą - powiedziała Ewa.
- Uciekł - wtrąciła się mała Sara.
- Wiesz, że dziś przyjdzie do ciebie pani Aumann? - Ewa zwróciła się do córki.
- Fajnie! - Sara klasnęła w dłonie.
- Pani Aumann to opiekunka Sary - wyjaśniła mi Ewa.
- Wychodzicie gdzieś dziś? - zapytałam - przecież ja też mogłabym popilnować Sary!
- Tak, i Ty z nami - uśmiechnęła się Ewa - Agata robi dziś małą imprezkę, bo ma imieniny.
- I dopiero teraz mówisz? - zdziwiłam się.
- Jakoś tak wyszło, ale ja mam prezent dla niej, to będzie od całej naszej trójki - powiedziała Ewa. - Kupiłam jej perfumy, kolczyki i bombonierkę. Myślę, że się ucieszy.
- Nieźle, nieźle - pochwaliłam - a kto tam jeszcze przyjdzie?
- Agata mówiła, że oprócz nas zaprosiła Roberta i Anię, Nuriego z żoną Tugbą, Romana z Lisą, Matsa z Cathy oraz Marco i Mario, oni się świetnie dogadują z Kubą. - powiedziała Ewa.
- A Mario ma dziewczynę? - zainteresowałam się.
- Ann ostatnio go zostawiła, bo twierdziła, że Mario za mało czasu jej poświęca - powiedziała Ewa. - Jedz gofry, póki ciepłe.
- Byś dała Lidzi pianę - odezwała się córka Ewy.
- Jaką pianę? - zdziwiłam się.
- Piana to bita śmietana, zapamiętaj to sobie - zaśmiała się Ewa i podała mi "pianę" w sprayu. Pozwoliłam Sarze spryskać nią moje gofry, sprawiło jej to satysfakcję.
Później poszłam do siebie na górę, i spędzałam czas przed laptopem. O 18 zaczynała się imieninowa feta u Agaty.
***
Miałam nadzieję, że na tych imieninach u Agaty będzie fajnie. Ubrałam zwykłe dżinsy i koszulę w kratę. Włosy upięłam w koka. Wyglądałam dość dobrze.
Ewa i Łukasz również się wystroili, a do Sary przyszła już pani Aumann, dość młoda kobieta, zdaje się, Sara bardzo ją lubiła.
- Gotowe, dziewczyny? - zapytał Łukasz.
- Tak, wychodzimy - powiedziała Ewa. - Lidia, widzę, koszula w barwach BVB...
- Gdy ją kupowałam, w ogóle nie myślałam o Borussii - powiedziałam - to tak się po prostu złożyło.
- Rozumiemy - odparł Łukasz - chodźcie.
Ubraliśmy buty i wyszliśmy. Podjechaliśmy samochodem. Czułam lekkie zdenerwowanie, którego nie potrafiłam wyjaśnić, gdy staliśmy przed drzwiami do domu Błaszczykowskich.
Otworzyła nam Agata, ubrana w uroczą sukienkę.
- Wszystkiego najlepszego z okazji imienin, Aguś - Ewa rzuciła się na szyję Agacie. - Jaka urocza sukienka, no no!
- Dzięki, kochana - powiedziała Agata. - Witaj, Łukasz! Witaj, Lidia!
- Cześć - powiedziałam dość nieśmiało. W zasadzie widziałam Agatę pierwszy raz, ale od razu zauważyłam, że jest ciepłą i przyjacielską osobą. Na pewno Ewa jej coś o mnie opowiadała.
Gdy ściągaliśmy nasze buty, Agata zwróciła się do mnie.
- Jak się czujesz w Dortmundzie, Lidia?
- A dobrze - uśmiechnęłam się - wspaniałe miasto.
- No widzisz - powiedziała - zapraszam do salonu, jeszcze tylko brakuje Romana i Lisy.
W salonie przy stole siedzieli już wszyscy zaproszeni. Łukasz naturalnie od razu zaczął wszystkim podawać rękę, Ewa poszła w jego ślady. Postanowiłam nie być dzikusem i zrobić tak samo.
Gdy podałam rękę Mario, on od razu wstał... i mnie przytulił. Poklepał mnie po plecach.
Marco poszedł w jego ślady.
- To tak po kumpelsku - uśmiechnął się nieśmiało do mnie.
- Miło - stwierdziłam. Zajęłam miejsce obok nich.
Zastanawiało mnie, czy Łukasz coś powiedział niemiłego Langerakowi. Miałam też nadzieję, że o moim wymknięciu się na dyskotekę z Mitchellem nie będzie zaraz trajkotała cała drużyna żółto-czarnych.
Jak dotąd, Mitchell nie wysłał nawet SMSa. Pewnie jeszcze kaca leczył.
***
Impreza się niedługo rozkręciła, mężczyźni nie żałowali sobie alkoholu. Kuba ciągle powtarzał Agacie, że opija jej zdrowie. Łukasz mówił do Ewy, że chce opić zdrowie jej przyjaciółki. One tylko kręciły głowami ze zrezygnowaniem.
Agata i Ewa rozprawiały o ubraniach, Cathy, Lisa, Ania i Tugba jeszcze o czymś innym, wszyscy faceci o jutrzejszym meczu z Chelsea Londyn. Ja siedziałam tylko i bawiłam się swoim telefonem.
Pogadałam trochę ze wszystkimi Wags, wszystkie były dla mnie bardzo miłe.
Tugba, żona Nuriego, powiedziała, że mam wspaniały typ urody. Nuri przyznał jej rację, ale stwierdził, że Tugba i tak jest najpiękniejszą kobietą na świecie, przynajmniej dla niego, za co Tugba odwdzięczyła mu się buziakiem.
- Z kim tak esemesujesz? - zapytał Mario.
- Oj z nikim - powiedziałam.
- Jasne - zaśmiał się Marco. - Z Mitchellem?
- Nie - ziewnęłam.
Nagle... dostałam SMSa... od właśnie Mitchella.
Hej! Możemy się spotkać? Chcę z Tobą porozmawiać, wyjaśnić Ci wszystko! Łukasz dziś na osobności mnie zrugał, jednak się dowiedział!
Uznałam, że to dobry pomysł. Również chciałam z nim sobie wszystko wyjaśnić...
Cześć Mitchell! Słuchaj, jestem u Błaszczykowskich aktualnie, ale spróbuję jakoś się wymknąć na kilka minut na świeże powietrze, jeżeli przyjdziesz w tę okolicę. Też bym chciała z Tobą pogadać.
Mitchell momentalnie odpisał.
Nie ma problemu! Dam Ci znać, gdy przyjdę!
Schowałam telefon do kieszeni, poczułam niezłą ulgę. Ciekawe, co też takiego Łukasz mu nagadał. A prosiłam go, by trzymał usta na kłódkę.
Za jakieś dziesięć minut otrzymałam SMS z informacją, że Mitchell już jest w okolicy. Udając, że niby tylko do łazienki wychodzę, wyszłam z salonu, nałożyłam szybko buty i wyszłam z domu. Serce biło mi jak szalone.
***
Mitchell już na mnie czekał z piętnaście metrów od domu Agaty i Kuby, ucieszył się, gdy mnie zobaczył.
- Cześć! - zawołał przyjaźnie.
- Hej - powiedziałam.
- Słuchaj, od razu Cię przepraszam za moją wczorajszą niemoralną propozycję, byłem pijany - powiedział. - Ale tak poza tym, podobało Ci się wczoraj?
- No pewnie - powiedziałam.
- Jak trafiłaś do domu? Miałem Cię odprowadzić, a przez tę sprzeczkę nie doszło do tego - powiedział.
- Pobłądziłam i jakoś dotarłam - powiedziałam.
- Jeszcze raz Cię przepraszam - powiedział. - Chciałbym się z Tobą spotkać jeszcze raz, wiesz?
- Tylko kiedy? I jak? - zapytałam. - Łukasz i Ewa mi nie pozwolą.
- Coś się wymyśli - powiedział Mitchell. - Słuchaj, może zrobimy tak... Przyjdź jutro na trening przed meczem, pogadaj trochę z Moritzem żeby Łukasz widział, i potem powiesz Łukaszowi, że to z nim się umówiłaś na kawę, a Moritz przyprowadzi Cię do mnie i spotkamy się u mnie w domu, będzie bezpiecznie. - powiedział Mitchell. - Co ty na to?
- To Moritz by się zgodził? - zapytałam.
- Tak, to mój dobry kolega - powiedział Mitchell.
- Nie ma to jak nasze krętactwa... - westchnęłam.
- Moritz nas nie wyda, uwierz - powiedział Mitchell.
- Niech będzie, a o której? - zapytałam.
- O 19 - powiedział Mitchell - a potem Moritz odprowadzi Cię z powrotem do domu. A na wszelki wypadek... masz tu karteczkę z moim adresem.
Podał mi ją, schowałam do kieszonki. W sumie wszystko mieliśmy już wyjaśnione. Mitchell przeprosił mnie za nieprzyzwoitą propozycję. Poczułam ulgę i to jaką.
- Idź już do nich, bo w końcu zaczną coś podejrzewać - powiedział Mitchell.
- Okej! Więc do jutra - powiedziałam.
- Cześć! - zawołał Mitchell i odszedł swoją drogą, a ja do domu Błaszczykowskich.
Super! Znów umówiłam się z Mitchellem. Łukasz i Ewa stwierdziliby że jestem głupia i naiwna, ale ja się cieszyłam, bo Mitchell naprawdę mnie fascynował.
A przez jedną wpadkę nie chciałam go skreślać.
Jutro pierwszy raz miałam zobaczyć Borussię w akcji i potem jeszcze spotkanie z Mitchellem, zapowiadało się naprawdę wspaniale.
Myślałam, że nikt nie zobaczył mojego wymknięcia się na chwilę, ale jednak ktoś zobaczył...
_________________
No i mamy już siódemkę :3
Wiem, że Lidia może trochę Was wkurzać, ale nie chciałam, żeby główna bohaterka była taka idealna do bólu :3
Dziękuję za wszystkie komentarze, no i za życzenia, które składaliście mi na drugim blogu ;)
Nie spóźniliście się, bo właśnie wczoraj ukończyłam 16 lat :3
Jesteś już? To zostaw komentarz! Dzięki!
Pozdrawiam, Sylwia :)
wspaniały rozdział ! kocham to <33
OdpowiedzUsuńto jest takie prawdziwe ! a to że Lidia jest troszkę wkurzająca sprawia że jeszcze bardziej chce się to czytać i wyróżnia się to opowiadanie z pozostałych !
czekam na kolejnyy !
pozdrawiam :**
zapraszam
http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-3.html
http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/05/rozdzia-27.html
Niesamowity rozdział ! Barrdzo podoba mi się twój blog pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńOhoho! Niegrzeczna Lidka ;) Heheszki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak Ewka z Łukaszem się tak o nią troszczą. To miłe z ich strony. Mam nadzieje, że Lidia jeszcze wszystko zrozumie i pojmie, że Mitchell chce ją wykorzystać czy coś, bo naprawdę na takiego wygląda (; Buziaki ;*
Ciekawe kto ich widział. czyżby Mario lub Marco?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. czekam na następny <33
Świetny ;* Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rodział ;)
http://dortmundzki-sen.blogspot.com/ ;)
http://nie-ma-ciebie-i-mnie.blogspot.com/
http://ona-i-on-na-zawsze-razem.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
świetnie. Czekam na następny rozdział . :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! :D A i spóźnione życzenia ode mnie 100 lat i wszystkiego co najlepsze <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! :)
Aaaaa Lidia jest super ;3 Bardzo *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^
Czekam na kolejny ;)
Uuu. . . Lidia buntowniczka widzę :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny czekam na więcej :D
I zapraszam do siebie sen-jak-z-bajki.blogspot.com
Mile widziany komentarz :P
Bomba !! wspaniały rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJeju jak ja bym chciała mieć 16 lat tak jak ty ;)Super lata ;)
Czekam na nexta ;)
Zapraszam do siebie nowy rozdział http://bvblovestoryyyy.blogspot.com/2013/05/rozdzia-4.html ;)
Mile widziany komentarz ;)
Pozdrawiam ;****************************
P.S.
Wszystkiego Najlepszego ;*;*
Ja się nie mogę doczekać 16 lat, póki co to dopiero 14, zazdroszczę ci <33 świetny rozdział, nie ukrywam że Lidia trochę mnie denerwuje no ale cóż trudno :)
OdpowiedzUsuńOj, ta Lidia to niezła ryzykantka. Ale przez to opowiadanie jest bardzo ciekawe. Już się nie mogę doczekać jakie będą jej dalsze losy. Czekam na następny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńcudny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMuszę jak najszybciej nadrobić twoje opowiadanie ; ooo
OdpowiedzUsuńI to zrobię, zobaczysz :D
wbijaj do mnie, dopieor zaczynam : http://gelb-schwarz-liebe.blogspot.com/
Świetnee ! Chcę więcej ! *_* pisz ! :*
OdpowiedzUsuń------------------------------------------
Zapraszam : http://www.kochamydortmund.blogspot.com/
Genialny zapraszam do mnie : http://aleksandraimarcostory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-24.html i http://triopoland.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeej ! <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! ♥
Życzę weny z myślą świetnego następnego rozdziału ! :3
Kiedy Lidia zrozumie, że Mitchell nie jest dla niej?! Jak ją zrani? Mogła by być z Marco, albo z kimś innym tylko nie z nim.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
zapraszam: http://nowe-zycie-bvb.blogspot.com/
Oj, wkurza mnie Lidka, wkurza i to bardzo. Jak może to robić Piszczkom? :P Ale rozumiem ją, gdyby ze względu na nich powstrzymała się od pogłębiania znajomości z Mitchem, znowu czułaby się jak w klatce. I chyba wiem, dlaczego ona to robi. Nienawidzi dyskotek, ale na nią idzie. Nie chce być problemem, ale robi na przekór. Dlaczego? Bo chce łamać zasady, łamać zakazy. Bo w końcu MOŻE. Wydaje mi się, że może Mitch nie tyle ją fascynuje, co pociąga ją samo łamanie zasad. tutaj nikt jej nie pobije, więc używa życia. A to zła droga. Mam nadzieję, że szybko z niej zawróci...
OdpowiedzUsuńI znowu się z nim spotka. Założę się, że konsekwencje będą fatalne.
Buźki,
Angelika JJ
___
http://eviva-larte.blogspot.com/
Bardzo, Bardzo świetny blog!! <3 czekam na kolejne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D
http://szczesliwytraf.blogspot.com/2013/06/rozdzia-8.html