Bo byłam, i dalej jestem smutna, do soboty się przeciągnął mój zły stan psychiczny.
Obudziłam się około dziesiątej rano.
- Dziś pakowanie - pomyślałam - no to trzeba ruszyć tyłek!
Zatem wstałam z łóżka, wyciągnęłam z szafy koszulkę, krótkie spodenki, gdyż znów powróciły upały, oraz oczywiście bieliznę i pomknęłam w szlafroku do łazienki.
Moje oczy były podpuchnięte, malował się w nich wyraźny smutek. Nie cieszyła mnie specjalnie perspektywa wakacji na Mazurach, zwłaszcza, że będę musiała spotkać Marco i przebywać w jego towarzystwie, a wiedziałam, że nie będę miała wystarczająco dużo odwagi, żeby do niego jakkolwiek zagadać... Wprawdzie już wiedziałam, że zadurzyłam się w nim, ale... nie dość, że jestem dość nieśmiała, to jeszcze nie miałam pojęcia, jak zacząć rozmowę...
Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny, nalałam lawendowego płynu i zaczęłam się kąpać.
Po jakichś piętnastu minutach wyszłam z wanny, ubrałam się, upięłam włosy w kucyk, a gdy wyszłam z łazienki świeża i pachnąca, usłyszałam jakieś ożywione rozmowy na dole. Przystanęłam na schodach i usłyszałam, że przyszło do nas dwóch gości.
- Musimy o 7 wyjeżdżać? - usłyszałam Mario - ja przecież nie wstanę tak wcześnie!
- Nie ma rady kochany, trzeba jechać wcześnie rano - powiedział Łukasz.
- Wypijesz mocną kawę i jakoś to będzie - a gdy te słowa usłyszałam, wypowiedziane przez... Marco, to normalnie aż mi zakręciło się w głowie. On tu przyszedł razem z Mario zapewne porozmawiać w kwestii wyjazdu.
- Teraz to na dół nie zejdę - pomyślałam przerażona.
Nie miałam pojęcia, co robić. Z jednej strony pragnęłam wyjaśnić sobie kiedy wszystko z Marco, a z drugiej strony się bałam teraz nawet zagaić "cześć" , w ogóle pokazać mu się na oczy.
Chociaż i tak spotkam go jutro, wtedy już nie będzie innego wyjścia, jak się z nim zobaczyć.
- Lidia! - zawołała mnie Ewa.
- Słucham?
- Możesz tu zejść na dół?
Struchlałam, jak to usłyszałam. No, ale musiałam zejść.
- Idę... - odkrzyknęłam powoli i z bijącym sercem zeszłam na dół.
Łukasz, Mario i Marco siedzieli przy stole i popijali herbatę. Ale aż mnie przeraziło, jak Marco wyglądał - cały był bledziutki...
- Cześć Wam - rzuciłam do nich.
Odpowiedzieli mi wprawdzie tym samym, ale wzrok Marco mnie omijał.
Poczułam się jeszcze bardziej zdołowana. Ale nie dałam po sobie nic poznać. Ewa klepnęła mnie po ramieniu.
- Musimy iść na duże zakupy - powiedziała - pójdziesz ze mną, okej? Przyda mi się pomoc. A chłopaki niech tu sobie obgadają sprawy.
- No dobrze - powiedziałam. - To chodźmy.
- Mamuś! - usłyszałam Sarę - a przywieziesz mi batonika?
- A jakiego byś chciała, kochanie? - zapytała ciepło jej matka.
- Marsa - powiedziała Sara.
- Okej - odparła Ewa.
Ewa powyciągała jakieś torby na zakupy, ja nałożyłam balerinki i wyszłyśmy z domu.
Chociaż wcale a wcale nie byłam w nastroju na robienie zakupów...
Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny, nalałam lawendowego płynu i zaczęłam się kąpać.
Po jakichś piętnastu minutach wyszłam z wanny, ubrałam się, upięłam włosy w kucyk, a gdy wyszłam z łazienki świeża i pachnąca, usłyszałam jakieś ożywione rozmowy na dole. Przystanęłam na schodach i usłyszałam, że przyszło do nas dwóch gości.
- Musimy o 7 wyjeżdżać? - usłyszałam Mario - ja przecież nie wstanę tak wcześnie!
- Nie ma rady kochany, trzeba jechać wcześnie rano - powiedział Łukasz.
- Wypijesz mocną kawę i jakoś to będzie - a gdy te słowa usłyszałam, wypowiedziane przez... Marco, to normalnie aż mi zakręciło się w głowie. On tu przyszedł razem z Mario zapewne porozmawiać w kwestii wyjazdu.
- Teraz to na dół nie zejdę - pomyślałam przerażona.
Nie miałam pojęcia, co robić. Z jednej strony pragnęłam wyjaśnić sobie kiedy wszystko z Marco, a z drugiej strony się bałam teraz nawet zagaić "cześć" , w ogóle pokazać mu się na oczy.
Chociaż i tak spotkam go jutro, wtedy już nie będzie innego wyjścia, jak się z nim zobaczyć.
- Lidia! - zawołała mnie Ewa.
- Słucham?
- Możesz tu zejść na dół?
Struchlałam, jak to usłyszałam. No, ale musiałam zejść.
- Idę... - odkrzyknęłam powoli i z bijącym sercem zeszłam na dół.
Łukasz, Mario i Marco siedzieli przy stole i popijali herbatę. Ale aż mnie przeraziło, jak Marco wyglądał - cały był bledziutki...
- Cześć Wam - rzuciłam do nich.
Odpowiedzieli mi wprawdzie tym samym, ale wzrok Marco mnie omijał.
Poczułam się jeszcze bardziej zdołowana. Ale nie dałam po sobie nic poznać. Ewa klepnęła mnie po ramieniu.
- Musimy iść na duże zakupy - powiedziała - pójdziesz ze mną, okej? Przyda mi się pomoc. A chłopaki niech tu sobie obgadają sprawy.
- No dobrze - powiedziałam. - To chodźmy.
- Mamuś! - usłyszałam Sarę - a przywieziesz mi batonika?
- A jakiego byś chciała, kochanie? - zapytała ciepło jej matka.
- Marsa - powiedziała Sara.
- Okej - odparła Ewa.
Ewa powyciągała jakieś torby na zakupy, ja nałożyłam balerinki i wyszłyśmy z domu.
Chociaż wcale a wcale nie byłam w nastroju na robienie zakupów...
***
Obkupiłyśmy się z Ewą, w ogóle nie żałowała pieniędzy. Masa jedzenia, picia, do tego musiałyśmy dokupić specjalne pojemniki niedopuszczające ciepła, żeby mieć w co schować lody i chłodne napoje. Cóż, upał dopisywał, i nic się nie zanosiło, żeby miało być zaraz zimno.
- No to dałyśmy czadu - powiedziała Ewa - już się nie mogę doczekać, aż znajdziemy się w Polsce! Ależ będzie cudownie!
- Bez wątpienia - powiedziałam.
- Oby tylko nas kleszcze nie pogryzły w tym lesie - powiedziała Ewa.
- I komary nie pogryzły - dodałam.
- Ha! Racja - powiedziała - no właśnie, trzeba będzie dokupić coś na te komary. Jakiś spray przeciw ukąszeniom.
- Dokładnie - powiedziałam.
- Tak... a tak w ogóle - ton Ewy zrobił się poważniejszy - czy mi się kochana wydaje, czy ty od paru dni masz doła? Chodzisz taka smutna po domu, mało co mówisz...
Cholera. I co teraz? Nie wiedziałam, czy chcę ujawniać prawdę.
- Wiesz, że mam popsutą psychikę przez ojca - zaczęłam - rany na duszy tak łatwo się nie zagoją.
- Rozumiem... - westchnęła - ale uwierz, że też masz prawo być szczęśliwa.
- Wiem - powiedziałam. - Może kiedyś będę.
Ostatnie trzy słowa powiedziałam bez przekonania.
Wróciłyśmy niedługo do domu, Marco i Mario już nie było. W salonie kręcił się Łukasz, walizki zostały już uszykowane. Sara bawiła się w ogrodzie.
- Więcej jedzenia, to kupić się nie dało? - skomentował.
- A jeść będzie się chciało po drodze - powiedziała Ewa.
- Lidia, zaniosłem ci dwie walizki do pokoju, idź swoje manatki spakować - powiedział Łukasz. - Mam nadzieję, że dwie walizki ci wystarczą.
- Może nawet jedna - powiedziałam.
Poszłam zatem do swojej komnaty, faktycznie, walizki już na mnie czekały. Jedna była dosyć spora, uznałam, że mi wystarczy. Zapakowałam do niej ubrania, kosmetyki, itd., trochę mi to czasu zajęło. No, ale w końcu byłam spakowana na dwutygodniowy wyjazd.
I nagle zauważyłam, że na moim biurku leży... 200 euro. Od kogo? To od Łukasza? Postanowiłam pobiec i zapytać.
Akurat kończyli pakować własne ubrania.
- Łukasz, to ty mi położyłeś te 200 euro w pokoju? - zapytałam.
- Tak - powiedział - będziesz miała na drobne wydatki w Polsce. Wymienisz na złotówki i poszalejesz sobie.
- Jejku, dzięki - powiedziałam i go przytuliłam, Ewa się uśmiechnęła.
- Spakowałaś się już? - zapytała pogodnie.
- Tak - powiedziałam - wyrobiłam się w jednej walizce.
- Super - powiedział Łukasz - to idę wynieść tę drugą.
I poszedł, a ja zostałam sama z Ewą.
- Jutro o 6 pobudka - powiedziała.
- Jak ja wstanę... - westchnęłam - ale okej, odeśpię sobie w busie.
- No właśnie, poduszkę weźmiesz i będzie dobrze - powiedziała. - Idę zobaczyć, co Sara porabia.
I poszła, a ja wróciłam do swojego pokoju. Zastanawiałam się, czy zabrać laptopa ze sobą. W końcu stwierdziłam, że jednak nie.
- Mam internet na komórce - pomyślałam. - A laptop niech zostanie na biurku.
Schowałam pieniądze do portfela, portfel do torebki podręcznej, po czym nieco posprzątałam w swoim pokoju.
Po wszystkim, wyszłam do ogrodu i rozłożyłam się na leżaku, rozmyślając o wszystkim.
Jutro, to już jutro...
***
- Lidia! Wstawaj! Już zaraz szósta! - ktoś do mnie mówił i potrząsał mną delikatnie. To był Łukasz.
- Co jest? - wymamrotałam, jeszcze na wpół śpiąca.
- Szykuj się, za godzinę wyjazd - powiedział. Był już ubrany i ogarnięty.
- Ach! No tak! - zawołałam i wylazłam z łóżka, szybko je zaścieliłam, po czym wyciągnęłam z szafy czerwone spodenki, bluzkę w paski i pobiegłam do łazienki. Szybko się umyłam, ubrałam i uczesałam, po czym zbiegłam na dół.
Przy stole siedziała Ewa i piła kawę. Sara wczoraj pojechała do opiekunki, gdzie miała tymczasowo pomieszkać razem z Oliwią.
- Łukasz już zaniósł twoją walizkę - powiedziała. - Wypij kawę, tak na przebudzenie.
- Okej - odparłam, i zrobiłam jak doradziła mi Ewka.
Później wyszłyśmy na dwór, Łukasz pakował nasze walizki do minibusu, którym mieliśmy jechać.
Powoli zaczynało się schodzić towarzystwo. Jako pierwsi dotarli Kuba z Agatą, później Mats przyjechał razem z Anią i Robertem, brakowało jeszcze Mario i Marco. Zostawiłam jeszcze na chwilę wszystkich, pobiegłam po swoją torebkę. Sprawdziłam, czy wszystko w niej jest i wróciłam.
Gdy wróciłam, akurat dotarli Mario i Marco.
- Dawać bagaże - powiedział Łukasz, zapakował je zaraz do bagażnika. Wyglądało na to, że wszystko już gotowe i możemy jechać.
- Okej, towarzystwo, na pokład - powiedział wesoło Łukasz i wszyscy zajęliśmy swoje miejsca.
Usiadłam przy oknie, a ponieważ chciało mi się spać, podłożyłam pod głowę poduszkę i postanowiłam spróbować zasnąć.
___________________
No i mamy już siedemnastkę :)
Mam nadzieję, że Wam się podoba!
Następny nie wiem kiedy, trochę tej nauki jednak mamy niestety -.-
Następny nie wiem kiedy, trochę tej nauki jednak mamy niestety -.-
Ale już niedługo sobota i meeecz <3
Czytasz - komentujesz! Z góry dzięki :>
Pozdrawiam, Syl ;*
Boski ;3
OdpowiedzUsuńWeź ich pogódź oni muszą być razem .
Wpadaj do mnie ;)
Pozdrawiam ;*
świetne <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;3 oni mają być razem! :D
zapraszam do mnie na nowy :)
świetny rozdział.Oni muszą być razem :P :*Czekam na kolejne cudo
OdpowiedzUsuńŚwietny! Ciekawe co się wydarzy na Mazurach... czuję, że Marco i Lidia pogodzą się :)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;3
Super!Jestem ciekawa co ich spotka na Mazurach :)
OdpowiedzUsuńKURDE NIE !!!!! PROSZĘĘĘĘĘ NAPISZ DZISIAJ LUB JUTRO NASTĘPNY PLISKA JESTEM BARDZO CIEKAWAAA :)))) , JA WCHODZE CO GODZINIE I SPRAWDZAM CZY DODAŁAS
OdpowiedzUsuńSuuper ! <3 Liczę, że coś się wydarzy na mazurach, oczywiście dobrego pomiędzy Marco, a Lidią. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam :*
O mój boże...czytałam i modliłam się aby rozdział się nie kończył :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały ! Masz talent! Ja po prostu to kocham ...<3
Czekam z niecierpliwością na następny ;**
Nauka...nauka...nauka..wiem co czujesz, mam tak samo ;__-___;
Boskie to jest ;**
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marco i Lidia się pogodzą. ;D
Czekam na nexta :)
Pozdrowionka ;**
Zajebisty!! Mam nadzieje że Lidka się pogodzi z Marco...<3 Nie mogę się doczekać kolejnego;) Dodawaj szybko:P:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;********8
Ucz się ucz, a my poczekamy C: Wspaniały jest ten rozdział, chociaż czuję niedosyt bo przeczytałabym jeszcze więcej chętnie. Mam nadzieję że oni wkońcu zaczną ze sobą rozmawiać, w sumie są razem na wyjeździe i chyba nie mogą się do siebie nie odzywać. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam, Paulina ;*
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekać kolejnego , oni muszą być razem !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam !
świetny :)
OdpowiedzUsuńSuper Bardzo mi się podoba ten rozdział <3 , jak chcesz to podam Ci link gdzie mogę zareklamować bloga :3
OdpowiedzUsuńJak chcesz to możesz sobie go zobaczyć, tu link : www.kaaarolka.tumblr.com
Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńGratuluje talentu! :D
zapraszam do mnie
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
no genialne ;DD bardzo mi się podoba ten rozdział . jestem ciekawa dalszych wydarzen. tak wspaniale piszesz ze nie wazne o czym piszesz ja i tak musze to przeczytac *_*
OdpowiedzUsuńczekam na więcej
pozdrawiam
Patrycja ;)
Zajebiście ! Nidy nie chce żeby twoje rozdziały się kończyły :) Wiem ,ze masz teraz dużo nauki i wgl ale postaraj się znaleź trochę czasu żeby dzisiaj albo jutro napisać ten rozdział <3333
OdpowiedzUsuńCudowny nie ma co ;)
OdpowiedzUsuńz reszta jak zawsze ;*
Świetny rozdział! Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mnie na nowy:
http://m-i-marianna.blogspot.com/
Nie no super ;***
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marco i Lidka się pogodzą, bo nie może być tak żeby przez głupotę obojga ( wg mnie Marco zawinił z Sophie, a Lidka z tym sms) zaprzepaścili szanse na przyjaźń, albo coś więcej
Już nie mogę się doczekać kolejnego ;)
Ciekawe jak potoczy się między Lidią i Marco na tych wakacjach :) Mogli by oboje się jak najszybciej pogodzić. Oby mieli z nich jak najlepsze wspomnienia ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny i jakbyś mogła to daj znać kiedy pojawi się nowy.
Świetny rozdział,ciekawe co bd z Lidia i Marco
OdpowiedzUsuń