czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 46.

Nieznany mi facet siedział przed bramą, miał ze sobą jakieś torby. I co ten Marco opowiadał?!
- To Twój tata?! Co Ty gadasz? - nie dowierzałam.
- Tak... to mój tata - wydukał Marco, jego oczy wyrażały bezbrzeżne zdumienie. 
Zaparkował samochód obok bramy, wysiedliśmy z niego i Marco od razu zasypał gradem pytań łysawego mężczyznę. 
Nie mogłam się nadziwić - przecież tata Marco mieszkał w Monachium! Nie utrzymywał z nim żadnego kontaktu. I teraz tak nagle się zjawił? 
- Tato, co Ty tutaj robisz?! Jak Ty się tu dostałeś? Jak Ty...
- Marco, synu! - przerwał mu facet - potrzebuję Twojej pomocy!
- Po tylu latach odzywasz się do syna, dopiero wtedy, kiedy potrzebujesz pomocy - Marco skrzyżował ręce na piersi. - Daj spokój! 
- Helen wyrzuciła mnie z domu, a ja przy sobie mam grosze - powiedział tata Marco. - Przyjechałem autostopem.
- I ciekawe, skąd wiedziałeś, że właśnie tutaj mieszkam! - ciągnął zdenerwowany blondyn. - Pewnie teraz chcesz ode mnie kasę wyciągnąć. Nie ma mowy! 
- Straciłem pracę w Monachium, zaczęło być cienko w finansach, wtedy między mną a Helen zaczęło się psuć i doszło do tego, że... 
- A taki byłeś nią zachwycony! To dla niej tam wyjechałeś, zostawiłeś mnie samego - Marco wyraźnie się wkurzył... i miał do tego prawo. 
- Ja nie o pieniądze Cię proszę - powiedział facet. - Chciałbym, żebyś pozwolił mi u siebie pomieszkać przez kilka dni. Znajdę jakąś pracę, i wynajmę sobie jakieś mieszkanie. Tylko o to proszę. 
- A niby dlaczego miałbym Ci teraz pomóc?! Po tym wszystkim?! - krzyknął Marco. - Gdy wyjechałeś do Monachium, nawet raz na tydzień nie zadzwoniłeś aby się zapytać, co u mnie słychać. W ogóle Cię nie obchodziłem, tylko ta Helen, która ewidentnie tylko na pieniądze poleciała. Nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz, jak się wtedy fatalnie czułem. 
- Marco, posłuchaj mnie, błagam - powiedział facet. - Nie masz pojęcia, jak żałuję tego wszystkiego, co się wydarzyło. Gdybym mógł cofnąć czas, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Nie wiem, czy mi kiedyś to wybaczysz, ale zrobię wszystko, aby tak się stało. 
- Daruj sobie! Nie wierzę w ani jedno Twoje słowo - powiedział Marco. - Idź stąd, nie psuj mi nastroju. 
- Bardzo mi przykro, synu - powiedział facet. - Od własnego ojca się odwracasz.
- A Ty od własnego syna się przed laty odwróciłeś, dla tej głupiej baby - powiedział wściekły Marco. 
- Helen mnie totalnie zauroczyła - powiedział ojciec Marco. - Zakochałem się w niej bez pamięci.
- Dałeś się jej totalnie omotać, jej na pewno zależało tylko i wyłącznie na Twoich pieniądzach - powiedział Marco.
- Dobra, dobra! Nie wymądrzaj się tak! Zobaczymy, jak to u Ciebie będzie - powiedział facet, spoglądając na mnie. Od razu zrozumiałam, o co mu chodzi. Marco również wyczuł, co jego rodzic miał na myśli. 
- Mojej dziewczynie zależy na mnie, a nie na moich pieniądzach. Ona mnie kocha, ja ją również - powiedział Marco. - Poza tym, spodziewamy się dziecka. Łączy nas prawdziwa miłość, a to, że Ty nigdy nie zaznałeś takiego uczucia, to nie moja wina. 
- A więc to jest Twoja ukochana - powiedział facet, pokiwał głową. - Podejdź no, nie wstydź się! - skinął na mnie, uścisnął moją dłoń. - Albert jestem. 
- Nazywam się Lidia Miller - powiedziałam drżącym głosem. - Miło mi poznać.
- Marco, zeszliśmy z tematu - powiedział Albert. - Jeszcze raz proszę, pozwól mi u siebie pomieszkać. Postaram się jak najszybciej znaleźć pracę i dam Wam spokój. 
- Możesz zabrać swoje manele spod bramy? Muszę auto wstawić do garażu - powiedział Marco.
Mężczyzna posłusznie zabrał swoje torby spod bramy, Marco wjechał samochodem do garażu. 
Albert nie miał zamiaru odpuścić, podszedł do Marco zamykającego garaż i nie ustawał w swojej prośbie.
Ja przysiadłam na krześle ogrodowym stojącym przed domem, obserwowałam całe zajście.
- Na litość boską, ja nie chcę, by on tu został, nawet na kilka dni - pomyślałam. - Dziwny jakiś ten facet. 
Albert zjawił się w najmniej odpowiednim momencie. Fatalny zbieg okoliczności, nie ma co. 
- Marco, ja nikogo więcej tu nie mam - powiedział Albert.
- Na pewno masz tu jakichś swoich kolegów - odparł Marco. 
- Akurat - odparł Albert. - Chodźmy, porozmawiamy, bardzo bym chciał, abyś mi kiedyś wybaczył. Ja wiem, że to nie jest dla Ciebie łatwe, ale chociaż spróbuj. Bardzo mi zależy na naszych dobrych relacjach. 
Marco westchnął ponuro. Po tym wszystkim, co Albert nawyczyniał, powinien go przepędzić, ale to w końcu jego ojciec. 
- Dobrze - odparł. - Zgadzam się. Możesz tu zostać, ale do piątku ma Cię tu nie być. 
- Obiecuję - powiedział Albert. - Bardzo Ci dziękuję.
Od razu posmutniałam. Liczyłam, że będziemy z Marco sami, a tu nagle tatuś powrócił, po tylu latach bez utrzymywania kontaktu. 
Ale cóż mogłam zrobić? 









*** 








Usiedliśmy wszyscy w salonie, Marco poszedł zrobić nam herbatę. Albert siedział naprzeciwko mnie, uważnie mi się przyglądał, aż się głupio czułam.
- Skąd pochodzisz, Lidia? - zagadnął.
- Z Warszawy - odparłam.
- To przecież stolica Polski - powiedział Albert - jak Wy się z Marco poznaliście? 
- Długa historia - machnęłam ręką.
- Pracujesz gdzieś? - pytał dalej Albert. 
- Tato, ona jest w ciąży - Marco właśnie wszedł do salonu, niosąc trzy kubki z herbatą. - Jej nie wolno się przemęczać.
- Ale ciąża to nie choroba - powiedział Albert. - Nie rozumiem tej dzisiejszej młodzieży... 
- Chcę z Lidią stworzyć rodzinę - powiedział Marco. - Szczęśliwą i kochającą się rodzinę, rozumiesz?
- Rozumiem - powiedział Albert. - Popieram w całej rozciągłości.
- To się cieszę - odparł Marco, słodząc swoją herbatę. 
Dla Marco to na pewno była dziwaczna sytuacja. Albert zapewne był dla niego jak obcy człowiek, przez tę wieloletnią rozłąkę. 
Albert znów zaczął swoje próby przekonania Marco, że bardzo żałuje, iż ot tak zostawił go przed laty. Podczas gdy panowie dyskutowali, ja wtrąciłam, że jestem zmęczona i poszłam do sypialni Marco. 
Na łóżku leżał tablet. Pozwoliłam sobie go włączyć, zaczęłam sobie przeglądać Internet. Swój laptop zostawiłam w domu. 
Godziny mijały, a ja siedziałam ciągle sama. Nie tak sobie wyobrażałam to wszystko. 
Marco ewidentnie miał o czym rozmawiać z ojcem... 
Gdzieś tak wpół do dziewiątej wieczorem, Marco przyszedł do mnie. Ja leżałam znużona na łóżku. 
- Skarbie... - odezwał się Marco, zamknął za sobą drzwi. - Nie gniewaj się! Nie miałem pojęcia, że tak się dziś dzień potoczy...
- Nie gniewam się - westchnęłam - ale ja nie tak sobie to wszystko wyobrażałam. Poza tym, nie mów, że mu wybaczyłeś - szepnęłam.  
- Nie! - Marco gwałtownie zaprzeczył. - Zbytnio mnie to bolało, zresztą, dalej boli. Nieprędko dostanie ode mnie przebaczenie. 
- Myślałam, że będziemy sami - powiedziałam cicho.
- Ja też - powiedział Marco. - Posłałem mu w pokoju gościnnym, niech tam siedzi. 
Położył się obok mnie i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w blondyna, on mnie delikatnie głaskał po głowie. 
- Chodź się umyć - powiedział cicho Marco.
- To chodźmy - odparłam. Wzięłam z torby ręcznik i piżamę, i poszliśmy do łazienki. 
Wzięliśmy razem prysznic, i poszliśmy z powrotem do sypialni. Leżeliśmy wtuleni w siebie, blondyn nie szczędził mi czułości. 
- O której jutro masz trening? - zapytałam. 
- Jutro... o dziewiątej - powiedział Marco.
- Będę musiała siedzieć sama z Twoim tatą - skrzywiłam się.
- Powiedział, że rano wychodzi na miasto - powiedział Marco. - Będziesz miała spokój - uśmiechnął się.
- To dobrze. 
- Wcale nie miałem ochoty go przyjmować - westchnął Marco. - Ale ostatecznie to mój ojciec. 
- Nie dziwię się - powiedziałam.
Ojciec Marco przynajmniej go nie bił ani nie maltretował. Co innego mój ojciec - nie, jeżeli on pewnego dnia stanie w drzwiach i będzie prosił mnie o pomoc, to od razu zatrzasnę mu te drzwi pod nosem. Nigdy nie wybaczę mu tych wszystkich lat, przez które mnie tak bestialsko i okropnie traktował. 
Nie, nie wolno mi myśleć o ojcu przed zaśnięciem. Przez niego tylko można mieć senne koszmary. 
Wtuliłam się w Marco, wsłuchałam się w bicie jego serca. Ukołysana tym dźwiękiem powoli usnęłam. 







***







Obudziły mnie promienie słońca, roleta była niezaciągnięta. Marco obudził się akurat wtedy, gdy ja. Co za zbieg okoliczności!
- Hej, skarbie - uśmiechnął się do mnie.
- Hej, hej - odwzajemniłam uśmiech - widzisz, już ósma rano, za godzinę trening, kochany!
- Pamiętam - odparł Marco. - Jeszcze pięć minutek...
- Chodźmy zjeść śniadanie - odparłam. 
- Poleżeć nie można nawet... - jęknął Marco, zwlókł się z łóżka. Wyciągnął z szafy klubowy dres i ubrał się. Szybko przeczesał swoje blond włosy i poszedł na dół. 
Ja również się ubrałam i zeszłam na dół. Gdy jedliśmy śniadanie, przyszedł Albert.
- Chcesz coś zjeść? - zapytał Marco.
- Chętnie - odparł Albert. Przysiadł się do nas, po śniadaniu Marco zaczął sprawdzać, czy ma wszystko w torbie treningowej, Albert również zamierzał gdzieś iść.
- A Ty, Marco, teraz na trening? - zapytał.
- Tak. 
- Ja na miasto wyjdę - powiedział Albert. - Muszę znaleźć sobie tę pracę.
- Słusznie - odparł Marco. - Życzę powodzenia.
- Dziękuję.
- Do zobaczenia po południu, kochanie - Marco przytulił mnie na pożegnanie i pocałował w policzek. Zauważyłam, jak Albert przewraca oczami na ten widok.
Wkrótce obaj wyszli z domu, ja zostałam sama.
Postanowiłam nieco posprzątać w kuchni. Gdy już skończyłam, skierowałam swoje kroki do salonu i włączyłam TV.
Akurat leciał na jednym z kanałów program związany z Borussią. Opowiadano w nim o historii, filozofii klubu, oraz o innych rzeczach związanych z dortmundzką drużyną. 
Z zaciekawieniem oglądałam, gdy nagle Albert wrócił do domu. 
- Udało się znaleźć pracę? - zapytałam.
- Nie - odparł Albert. - Niestety. 
- Przykro mi - powiedziałam.
- A cóż tam ciekawego oglądasz? - zapytał Albert.
- Program o BVB - powiedziałam krótko.
- No proszę - Albert pokiwał głową. 
Usiadł obok mnie na kanapie, zaczął również oglądać. 
Jednak w miarę upływu czasu, zaczęłam się czuć coraz bardziej dziwnie w jego towarzystwie. Miałam nieodparte wrażenie, że Albert cały czas na mnie spogląda... 
W końcu program się skończył, chwyciłam pilot, aby wyłączyć TV. I nagle... Albert złapał mnie za moje gołe udo. No tak, tego dnia założyłam krótkie, dżinsowe spodenki.
- Hej, co Ty wyprawiasz?! 
Poderwałam się z kanapy i chciałam odejść, ale on... chwycił mnie prędko za rękę, pociągnął z powrotem na kanapę i przycisnął mnie swoim ciałem. 
- Niezła z Ciebie dupa - wyszeptał mi do ucha.
- Hej, zostaw mnie! - krzyknęłam. 
Zaczął mnie obmacywać po całym ciele... próbowałam się wyswobodzić, ale on był o wiele silniejszy ode mnie. 
Dotykał mnie w intymne części ciała, sapał, ślinił się. To było obrzydliwe! Zaczęłam płakać, on uderzył mnie w twarz. 
- Zaraz naprawdę będziesz miała powód do płaczu - powiedział. - Spróbuj tylko pisnąć komuś słówko, to pożałujesz... 

__________________________ 


Tego się pewnie nie spodziewałyście.
Ale nie może być cały czas słodko! :>
Mam nadzieję, że jednak się Wam podoba. 
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Mam nadzieję, że pod tym również się pojawią. :) 

Polecam fantastycznego bloga http://dortmundzkahistoria.blogspot.com/ 
Naprawdę warto zajrzeć! 

Już w sobotę mecz o Superpuchar Niemiec :) Nie mogę się doczekać! 


Bardzo Was proszę o komentarze i SZCZERE OPINIE! 

Buziaki! WildChild 


+ bardzo Was proszę, zaglądajcie i na mojego drugiego bloga. :) 

http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/ 

Komentarze i obserwacja również bardzo mile widziane i na tym drugim blogu. Dziś pojawił się tam nowy rozdział, serdecznie zapraszam :) 

34 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że ten psychol jej nie zgwałci .
    Biedna Lidia ..
    Rozdział super ! ;)
    Pozdrawiam - Nikola ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Lidzia:(
    Tak myślałam, ze to jakiś zboczeniec.
    Tylko zeby jej nic nie zrobił i dziecku na dodatek!
    Pozdrawiam- Zuzia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ty zła Sylwio, diabeł cię opętał.? :D
    No tak nigdy nie może być słodko :3
    Rozdział genialny, czekam na nn.! <3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. O boże...;o
    Albert! Rany boskie...mam nadzieję,że ktoś zjawi się w porę...
    Rozdział bardzo ciekawy i ogółem sądząc świetny!
    Uwielbiam tego bloga, jest taki jedyny w swym rodzaju...niezastąpiony!
    Czekam na kolejny! :)
    Pozdrawiam,Izaa

    ps. Mam nadzieję,że rozjedziemy bawarczyków w superpucharze :D Tak nam dopomóż Bóg! :)
    HEJA BVB!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo nie! Tatusiek przegiął...
    Wkurzył mnie dziad -,-
    Oby Marco wrócił. :)
    Nie powiem, ale zaskoczyłaś mnie niesamowicie ;)
    Masz racje, nie może być ciągle słodko, zawsze trzeba coś namieszać, a ty to robisz genialnie *.*
    Ogólnie rozdział kapitalny ;)
    Czekam na nexta :3
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest jak zawsze świetny.Na prawdę nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.Mam nadzieję że ona powie wszystko Marco,a on wywali tego ojca na zbity pysk...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ugh.. Grr.. -,- Co za pieprzony zboczeniec z tego Alberta. Tak przeczuwałam,że to jakiś nie ten tego typ.. Jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Z niecierpliwością czekam na nastepny i pozdrawiam Marta : *

    OdpowiedzUsuń
  8. No to mnie zaskoczyłaś :o
    Już na samym początku można się zorientować (przynajmniej ja miałam takie wrażenie), że on jej coś zrobi... Mam nadzieję, że ktoś się zjawi w porę...
    Tak.. za dużo słodkiego to niezdrowo :)
    Czekam na nn! <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział! *.*
    O Boże co za debil z tego ojca... Jak on może tak się zachowywać? Źle, że Marco go przyjął do mieszkania :/ Ale żeby ten zboczeniec nic nie zrobił Lidii.. Biedna Lidzia :c O mamusiu, ale to przeżywam! :o Nie mogę się doczekać nn ;3 Tyle, że jak mogłaś przerwać w tak interesującym momencie? -.- Ja chcę szybko więcej :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. oj nie spodziewałam się tego ale wiedziałam że z ojcem Marco jest coś nie tak. mam nadzieję że on jej nic nie zrobi albo lepiej żeby Marco wrócił w porę. nie mogę się doczekać następnego i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział! Zaskoczyłaś mnie. Jestem zszokowana.
    Mam nadzieję, że Marco ją uratuję, a ojca wywali z domu.
    Biedna Lidka. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę się przejęłam tym co robi jej ten Albert ''ojciec'' Marco. Aż zaczął mnie brzuch boleć, proszę niech on jej nie zgwałci i niech ktoś w pore przyjdzie, a jak zrobi jej kolejne dziecko ten zboczeniec ?! Niech ktoś uratuje ją a jak Marco się dowie to go odrazu wyrzuci. Tylko żeby on jej nie zgwałcił zrób to dla nas :( Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. tego to się nie spodziewałam !
    fantastyczny rozdział !
    jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy
    czekam na kolejny
    pozdrawiam, Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie, taki z niego "kochający tatuś" . Proszę bardzo, jak Lidia przez niego poroni to na miejscu Marco bym go normalnie zabiła. Mam nadzieję, że Marco wpadnie w odpowiednim momencie :)
    Buziaki ;*
    http://claire-mario-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. co za psychol z tego Alberta!
    mam nadzieję, ze jednak do niczego nie dojdzie!

    OdpowiedzUsuń
  17. zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem! myślałam, że Albert chce się pogodzić z Marco. a ten psychol wykorzysta jeszcze Lidię... mam nadzieję, że ją ktoś uratuje.
    czekam z niecierpliwością na następny rozdział! :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten Albert jet jakiś chory . .
    Świetny rozdział <3
    Czekam na kolejny :-)
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział ♥
    Mam nadzieję, że Marco uwolni ją od tego psychola !
    On jest jakiś nienormalny :P
    Czekam na nexta ♥ :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale dupek z tego Alberta.
    Z niecierpliwością czekam na nn <3
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  21. Co za frajer z tego Alberta ! Skurwysyn ! AAAAAAAAAAAa wyzwalam mój gniew ale rozdział to ci sie bardzo udał nie powiem ;D Zawsze mi sie twoje rozdziały podobają ale ten to mnie poruszył i to dość mocno :) Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Wkurzył mnie ten cały Albert ! -,-
    Co za debil ! -,-
    Mam nadzieję , że ktoś się tam zjawi . Ktokolwiek .
    Co do rozdziału fenomenalny <3
    Czekam na nn z niecierpliwością ;3
    Pozdrawiam ;*
    PS . Przepraszam , że tak długo nie komentowałam , ale nie miałam jak ;/

    OdpowiedzUsuń
  23. Za za skurwiel z tego Alberta
    Dobrze wie że Marco kocha Lidke
    Mam nadzieje ze ją nie zgwałci
    Rozdział cudowny *.*
    ps.Dziekuje za polecene mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  24. Jprdl.. Jaki psychopata.. -.-
    A może Marco nadejdzie z odsieczą! :D
    Genialny rozdział! ^^
    Już nie mogę się doczekać meczu o Superpuchar! <3
    Czekam na następny!
    Kocham cię wiesz? ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział jest cudowny
    ale ten Albert jest zjebany , mam nadzieję że Marco szybko się tam zjawi.
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  26. no tym to mnie zaskoczyłaś!
    ja to bym temu Albertowi zakopała i powiedziała Marco ;D
    ale co do rozdziału to świetny <3
    czekam na nn ;*
    buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Trzeba przyznać, że Marco ma niezłego "ojca". Mógł pozostać nieugięty i w ogóle nie wpuścić go do mieszkania. Mam nadzieje, że Marco przyjdzie jak najszybciej i Lidii nic się niestanie, a jeśli nie on to ktoś inny.
    Rozdział jest cudowny <3 i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    zapraszam w wolnej chwili:
    http://prawdziwa-milosc-z-tym-jedynym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Genialny rozdział <3
    Ja to tego ojca do domu bym nie wpuściła ...
    Wiedziałam, ze ten Albert jest jakiś podejrzany!
    Mam nadzieję, że Marco się zjawi i zobaczy jaki jest ten jego ojciec ...
    Czekam na następny :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Wreszcie znalazłam ten link na twój blog bo mi się zgubił ;/
    Ale cudowne , a tego ojczulka od razu na zbity pysk bym wyrzuciła ;D
    PS. u mnie nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. YGHSDBGJKBHJKDWNXKASKNAM . Zajebać dziada -_- . Niech tylko jej nie zgwałci :C Zapraszam do mnie ! http://reusowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. już się boję o Lidię i jej dziecko
    oby Marco to wszystko zobaczył i niech wyrzuci swojego ojca
    z niecierpliwością czekam na next a tak wogule to kiedy nowy

    OdpowiedzUsuń
  32. O kurcze.................
    Błagam, niech Marco się pojawi..... proooszę :* Zabiję tego sukinsyna gołymi rękami! Ciekawe, po co tak naprawdę tam przyjechał?!
    Będę bardzo szczera. Dziewczyno! Pisz dalej, bo już mam atak serca :P Czekam na kolejny! :*
    Dziś Borussia!!!!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  33. Jaka z tego Alberta świnia ;/
    Pojawia się nie wiadomo skąd, Marco go przyjmuje, a on takie coś ;/
    Ciekawa jestem jego prawdziwego powodu przyjazdu do Marco..

    OdpowiedzUsuń
  34. Jak można być takim wyrachowanym człowiekiem? Na samą myśl o tym Albercie robi mi się ... Jednak z szymaty jedwabiu nie zrobisz... Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń