środa, 17 lipca 2013

Rozdział 43.

Podczas ostatnich dni nic szczególnego, ciekawego się nie wydarzyło. Czekałam z utęsknieniem na sobotę i mecz Borussii z Wilhelmshaven.
Sobota nadeszła. W końcu... 
Obudziłam się około dziewiątej rano, czułam, że będzie to dobry dzień. Wierzyłam, że żółto-czarni pokażą dziś klasę i wygrają. 
Zerknęłam na termometr wiszący za oknem. Brr! Ledwie dziesięć stopni Celsjusza pokazywał. 
Wyciągnęłam zatem z szafy dżinsy, białą koszulkę z herbem Borussii i poszłam się ogarnąć. 
Gdy już byłam umyta, ubrana i uczesana, zeszłam na dół, gdzie Łukasz właśnie kończył pakować swoją torbę treningową. Sara już zapewne była w przedszkolu.
- Mam nadzieję, że wierzysz w nas - zaczepił mnie Łukasz.
- Oczywiście - powiedziałam. - Dacie radę!
- Cieszę się z Twojej wiary, a ja już uciekam - uśmiechnął się Łukasz. - Trening czeka. 
- Połamania nogi! - zaśmiałam się. Łukasz uśmiechnął się tylko do mnie i wyszedł. 
Poszłam do kuchni, gdzie krzątała się Ewa. 
- O, już jesteś - powiedziała. - Jedz śniadanie, tosty jeszcze są ciepłe. Później oczywiście mecz - uśmiechnęła się.
- Już nie mogę się doczekać - powiedziałam. - Agata idzie? 
- No pewnie - powiedziała Ewa. - Oliwia i Sara również pójdą, odbiorę dziś Sarę wcześniej z przedszkola. 
Sara uwielbiała chodzić na mecze i kibicować Borussii. Oliwia podobnie. Od dziecka były wychowywane miłością do dortmundzkiej drużyny. 
- A po meczu, pójdziemy zrobić jakieś zakupy - powiedziała Ewa. - Jutro przecież szykujemy dla Ciebie mini-fetę urodzinową. 
- Jasne - odparłam. 
Na jutro było zaplanowane małe przyjęcie urodzinowe, na które mieli wpaść Kuba i Agata, oczywiście z małą Oliwią. Łukasz i Ewa zawsze świetnie się z nimi dogadywali, ja również z nimi mam dobry kontakt. To są naprawdę mili, przyjacielscy ludzie. 
Marco również został zaproszony, a jakże inaczej! 
Miało to być skromne, kameralne spotkanie, ja nie chciałam niczego więcej. Huczne, ogromne imprezy - to nie w moim stylu. 
Zjadłam kilka tostów, wypiłam herbatę, później razem z Ewą sprzątnęłyśmy nieco w domu. Dzięki temu czas szybciej zleciał, wybiła godzina piętnasta. 
- Już za pół godziny mecz - powiedziała Ewa. -  Szykuj się, kochana, pojedziemy po Sarę, a potem od razu na SIP. 
- Okej! - odparłam, chwyciłam wiszącą na wieszaku bluzę i wyszłyśmy z domu. 
Pojechałyśmy autem po Sarę, która już z niecierpliwością czekała. Spotkałyśmy Agatę, która właśnie odebrała Oliwię i szły właśnie do swojego samochodu.
- To do zobaczenia na stadionie - uśmiechnęła się blondynka. 
- Do zobaczenia! - odwzajemniła uśmiech Ewa. Sara narzuciła na siebie swoją żółto-czarną bluzę i pojechałyśmy prędko do świątyni Borussii. 
Agata z Oliwią już siedziały na trybunach, chrupały chipsy. Obok nich siedziała Cathy, dziewczyna Matsa Hummelsa. Usiadłyśmy obok nich, czekałyśmy na rozpoczęcie meczu. 
W końcu obie drużyny wyszły na boisko, niebawem dało się słyszeć pierwszy gwizdek arbitra. 
Mój ukochany oczywiście wyszedł w podstawowym składzie, podobnie jak Łukasz, Kuba i Mats. Wszystkie byłyśmy niesamowicie dumne z naszych lubych. 
A moja duma jeszcze bardziej wzrosła, kiedy Marco w trzynastej minucie strzelił gola. Wstałyśmy wszystkie i zaczęłyśmy bić gromkie brawa. Marco podbiegł w kierunku trybuny, na której siedziałam i posłał całuska. Zapewne do mnie... Aż poczułam ciepło rozpływające się w moim wnętrzu. 
Sytuacja na boisku była pomyślna dla dortmundzkiej drużyny, nie pozwalali rozpędzić się piłkarzom z Wilhelmshaven. Mieli wszystko pod kontrolą. 
W dwudziestej pierwszej minucie Marco podwyższył wynik na 2:0! Rozpierała mnie duma, dziewczyny spoglądały na mnie uśmiechnięte. 
- Jesteś dumna, co? - zapytała zadowolona Agata. 
- No pewnie - powiedziałam szczęśliwa. - A Ty? To Kuba asystował przy tej bramce!
- Mój mistrz - rozmarzyła się blondynka. 
Do przerwy już nic się nie wydarzyło szczególnego na boisku. Piłkarze poszli do szatni, a Ewa poszła do sklepiku i przyniosła nam po wielkiej szklance coca-coli. 
Wkrótce zaczęła się druga połowa. 
- Już jedną nogą są w kolejnej rundzie - powiedziała z uśmiechem Ewa. 
- Jeszcze piłka w grze - odparła Agata.
- Oni wiedzą, że to ważny mecz, na pewno obronią ten wynik albo go nawet podwyższą - powiedziałam. 
- Obstawiam to drugie - powiedziała Ewa.
Miała rację, ponieważ w sześćdziesiątej minucie Marco skompletował hat-tricka! Asystował Ilkay. 
- Lidia, to niesamowite, co on dziś robi na tym boisku - odezwała się Cathy. 
- Zgadzam się - odparłam. 
Pięć minut później jednak drużyna z Wilhelmshaven strzeliła bramkę Borussii, niestety, przy tym strzale bramkarz Borussii, Roman, był bez szans. 
- Ojej - zaniepokoiła się Oliwia.
- Spokojnie, kochanie - powiedziała Agata. - Jest 3:1, sytuacja pod kontrolą!
Do końca meczu już wynik się nie zmienił, chociaż Borussia miała jeszcze kilka okazji na strzelenie bramki. 
W końcu sędzia zagwizdał i mecz się zakończył. Wszyscy oczywiście gratulowali mojemu ukochanemu blondynowi. 
- Nie macie pojęcia, jak jestem dumna z Marco - powiedziałam do dziewczyn.
- Nie dziwimy się - uśmiechnęła się Cathy.
- Poczekamy na nich? - zapytała Agata.
- Pewnie - powiedziała Ewa. 
Poszłyśmy pod wejście na stadion, wyczekując chłopaków. 
- Mamuś, brzuch mnie boli - zaczęła pojękiwać Oliwia. - Jedźmy do domu...
- Najadłaś się tyle tych chipsów, to nie dziwota - odparła Agata. - Cóż, jedźmy. Do zobaczenia, dziewczyny!
Pożegnałyśmy się z Agatą i Oliwią, pojechały do domu. Miałam nadzieję, że Oliwii szybko przejdą te boleści. 
- Mamo, chcę do łazienki - pisnęła Sara.
- Oj, Sara, Sara, trzeba było nie pić tyle tej coli - powiedziała Ewa. - Lidia, w takim razie pójdziemy do łazienki.
- Idźcie, idźcie - powiedziałam. - Poczekam. 
Zostałam sama z Cathy, która przyłączyła się do nas. 
- Papierosa? - zapytała, wyciągając paczkę miętowych Malboro.
- Nie, dziękuję - odparłam - jestem w ciąży, więc nie wolno mi palić.
- Kochana, moja siostra była niedawno w ciąży, a paliła jak smok - powiedziała Cathy. - I urodziła zdrowego synka. To alkohol gorzej szkodzi nienarodzonemu dziecku niż nikotyna. 
- No, nie wiem... - zawahałam się.
- Ty nie palisz nałogowo, prawda? - zapytała Cathy. 
- Sporadycznie - odparłam. - Bywały sytuacje, w których fajki pozwalały mi się uspokoić. 
- Więc tym bardziej nic się dziecku nie stanie - powiedziała Cathy - ale ja Cię oczywiście nie zmuszam...
- Albo wiesz co? Daj sztukę - uśmiechnęłam się. 
Wzięłam papierosa, odpaliłam i stałyśmy tak razem z Cathy, paląc i rozmawiając. Ewa i Sara coś długo nie wracały, pewnie była długa kolejka do toalet. 
- Lidia! Co Ty robisz?! - usłyszałam nagle znajomy głos... i struchlałam. Kompletnie zapomniałam, że Marco może lada chwila wyjść i przyłapać mnie z tym papierosem w ręku. Tak teraz się stało... 
Odwróciłam się i zobaczyłam rozgniewane oblicze blondyna.
- Dziewczyno, czyś Ty oszalała? - zapytał zły i wyrwał mi papierosa z ręki. - Zapominasz się! 
- Oj Marco, to tylko jeden papieros... - próbowałam się jakoś usprawiedliwić. 
- Cathy, Cathy, ludzi na złą drogę ściągasz - powiedział Mats, który wyszedł razem z Marco. 
- Czy Ty pamiętasz, że jesteś w ciąży?! - denerwował się Marco. - Już rozmawialiśmy na ten temat! A Ty znowu...
- Ale dlaczego Ty krzyczysz na mnie? - zapytałam. - Nie podoba mi się to!
- Bo mnie denerwuje Twoja nieodpowiedzialność - pieklił się blondyn. - Pomyśl, gdyby tak...
- Na litość boską, przecież nie paliłam jakiegoś zioła - powiedziałam już lekko podenerwowana. 
- Marco, nie denerwuj się - powiedział Mats. - My z Cathy idziemy, cześć Wam!
Modliłam się, żeby Ewa i Łukasz już przyszli. Tymczasem Marco dalej robił mi awanturę... 
- Lidia, ja myślałem, że porządna z Ciebie dziewczyna, a Ty takie numery odstawiasz?! Dlaczego Ty to robisz?! Nie tylko sobie krzywdę robisz, ale i dziecku! 
- Przecież nie jestem nałogowcem, ja tylko tak dla towarzystwa - próbowałam się bronić.
- Od tego się zaczyna, moja droga! - nie dawał się zbić z tropu blondyn. 
Zauważyłam, że Ewa, Łukasz i Sara właśnie wychodzą z SIP. Ucieszyłam się z tego faktu.
- Ja teraz wracam do domu - powiedziałam chłodno - a Ty ochłoń trochę. I przestań mi mówić, co mam robić, a czego nie! Nienawidzę, gdy ktoś mnie tak ogranicza. Cześć! 
- Lidia! Zaczekaj... 
- Powiedziałam, ochłoń trochę - powtórzyłam i podbiegłam do Łukasza i dziewczyn. Marco zrezygnowany odszedł swoją drogą. 











*** 










- Lidia, co się stało? - zapytała zszokowana Ewa. - Pokłóciliście się? 
- No... tak - pokiwałam powoli głową. 
- O co? - zapytała zdziwiona. - Rozegrał taki znakomity mecz, powinniście więc... 
- Poszło o jednego papierosa - powiedziałam. - Zapaliłam razem z Cathy, a on mnie przyłapał i zrobił mi awanturę przy ludziach. 
Faktycznie, jeszcze wtedy jacyś ludzie wychodzili ze stadionu, spoglądali zdziwieni na rozzłoszczonego blondyna, który powinien cieszyć się z sukcesu i ustrzelonego hat-tricka, a nie robić aferę. 
Dobrze, że żadnych fotoreporterów nie było w tamtej chwili... 
- Hej, to już nie pierwszy raz, kiedy on tak przesadnie się o Ciebie troszczy - powiedziała Ewa. - Przesadził z tą awanturą! Ale z drugiej strony, faktycznie nie powinnaś palić. 
- To bardzo szkodliwe - powiedział Łukasz.
- Prawda! - wtrąciła się Sara. - Od palenia się szybko umiera!
- Dokładnie, córcia - powiedział Łukasz, pogłaskał córkę po głowie. 
- Od jednego papierosa nic się dziecku nie stanie, ale wiesz... od jednego się zaczyna - powiedziała Ewa. - Więc lepiej więcej nie próbuj. 
- Wiem, Ewa, wiem - powiedziałam. 
- To dobrze - powiedziała Ewa. - Lidia, później na jakieś zakupy pojedziemy. 
- Okej - odparłam.
Wsiedliśmy do samochodu, pojechaliśmy do domu. 
Co do moich jutrzejszych urodzin - Marco na pewno przyjdzie, będzie mnie przepraszał za tę awanturę. Ba, może jeszcze nawet dziś zadzwoni! 
- Lidia, nasze rowery mają koszyki, może przejedziemy się rowerami do pobliskiego marketu? - zapytała Ewa. - Nie mamy dużo do kupienia. 
- Nie ma problemu! Chętnie się przejadę - powiedziałam. - Tylko jednego się boję...
- Że Cię Marco zobaczy? - dokończyła Ewa. - Nie przejmuj się, kochana. Na pewno jest teraz w domu i odpoczywa po meczu. 
- A jakby co, sama z nim porozmawiasz - powiedziałam, zakładając trampki. Niby dlaczego mam rezygnować z aktywności fizycznej? Przecież dziecku nic się nie stanie tylko dlatego, że przejadę się rowerem! 
- No pewnie - powiedziała Ewa. 
Wyciągnęłyśmy rowery z garażu i ruszyłyśmy w drogę. Ewa jechała rowerem Łukasza. 
- Trzeba kupić jakiś rower i dla Ciebie - powiedziała Ewa. - Będziemy wtedy wszyscy jeździć na przejażdżki! 
- Fajnie by było - ucieszyłam się. 
Szybko dojechałyśmy do marketu, zrobiłyśmy zakupy, które zmieściły się w naszych koszykach doczepionych do rowerów. 
- Widzisz? Nie trzeba zużywać tyle paliwa - uśmiechnęła się do mnie Ewa, gdy jechałyśmy z powrotem. 
- No pewnie - powiedziałam. - Ruch to zdrowie! 
- Łukasz zawsze to powtarzał - powiedziała Ewa. 
Już dojechałyśmy do furtki, gdy nagle... zobaczyłyśmy Marco zmierzającego w naszą stronę. Zapewne szedł mnie odwiedzić... 
- Ewcia! Co teraz? - jęknęłam.
- Spokojnie - odparła cicho. 
- Lidia, czy Tobie do reszty odbiło?! - Marco szybko do mnie podbiegł, złapał mnie za ramię. - Najpierw palenie, teraz jazda rowerem?! 
- Ciszej, Marco! - zwróciła mu uwagę Ewa. - Ludzie zaraz wyglądać zaczną!
- No i co z tego?! Lidia, ja Ci coś mówiłem! - powiedział Marco.
- Nie będę całymi dniami leżała na kanapie - powiedziałam. - Przestań się tak denerwować, niepotrzebnie robisz aferę.
- Ja tylko chcę dobra naszego dziecka, rozumiesz to czy nie? 
- Od jazdy rowerem nic mu nie będzie - powiedziałam. - Nie wiem, co w Ciebie wstąpiło! Jesteś przewrażliwiony!
- Przewrażliwiony?! Raczej odpowiedzialny! Pomyśl, co mogłoby się stać, jakbyś spadła z tego roweru! Poza tym, czemu jeździsz bez kasku? Lidia, Ty... 
- Skończ! Błagam! - jęknęłam. - Przestań mi prawić kazania! - syknęłam. 
- Marco, przestań jej robić awantury! - krzyknęła Ewa, wyraźnie się zdenerwowała - przeginasz, mój drogi! Ona doskonale wie, co robi! 
- Co się tam dzieje? - z domu wyjrzał Łukasz. 
- Marco, jak ochłoniesz, to daj znać - powiedziałam chłodno. - Teraz nie da się z Tobą sensownie porozmawiać. Do jutra!
Otworzyłam furtkę, i skierowałam się do garażu odstawić rower. Ewa poszła za mną.
Gdy wyszłam z garażu, Marco dalej stał przy furtce... 
- Lidia! Proszę Cię... 
- Porozmawiamy, gdy ochłoniesz - powiedziałam. 
- Dokładnie - krzyknęła Ewa. - Lidia, chodź do domu! 
Pomogłam Ewie wziąć zakupy i poszłyśmy do domu, Marco nie próbował już się kontaktować. 
- Co za diabeł wstąpił w mojego kumpla - westchnął Łukasz. - Krzyki słychać było w całym domu. 
- Nie mam pojęcia, Łukasz - powiedziałam smutno. - Może nie powinnam była palić, ale czy on musiał mi taką aferę zrobić? 
- Nie! Nikt mu nie powiedział, że nie wolno denerwować ciężarnych kobiet? - odezwała się Ewa. - Mam nadzieję, że to się nie powtórzy! Lidia, ochłoń trochę, ja pójdę przyrządzać potrawy na jutro. 
- Pomóc Ci? - zapytałam.
- Przyjdź później, teraz posiedź trochę i odetchnij - powiedziała Ewa.
Siedziałam w salonie z Łukaszem, on oglądał TV, ja siedziałam w fotelu i wpatrywałam się w dywan, myśląc, co się dzieje z Marco.
Czemu on tak się o mnie przesadnie troszczył? W ogóle nie rozumiałam jego postępowania wobec mnie... 

_________________________ 



Przepraszam za to powyższe ścierwo, ale ostatnio nie mam najlepszych dni. Krótki, nudny i taki głupi ten rozdział. Wybaczcie -.- 

Powtórzę się w sprawie Liebster Award, wprawdzie był już wpis o tym, ale powtórzę się.
Wybaczcie, że nie poodpowiadałam na pytania, ale ostatnio nie miałam zbytnio czasu, a potem namnożyło się tego, a ja siły nie mam, żeby wszystko to ogarnąć. 
Jednak jestem bardzo Wam wdzięczna za te nominacje, cieszę się, że lubicie mojego bloga. :) 

Ostatnio... nie czuję się najlepiej. Samotność mnie dobija i to bardzo.
Nie mam kogo odwiedzić, gdzie się wybrać. Nie mam przyjaciół, poza jedną osobą, która jest teraz na wakacjach za granicą.
Żadnej paczki znajomych nie mam. Myślę, że to wszystko przez moją nieśmiałość - uważają mnie wszyscy za nudną osobę i taki teraz jest efekt. 
Chciałabym pewnego dnia obudzić się z innym charakterem. 
Samotność jest czymś naprawdę okropnym... 
Siedzę ciągle albo przed kompem, lub TV. Moje wyjścia na zewnątrz to tylko samotne przejażdżki rowerowe, wyjścia na podwórko lub wypady do miasta (z mamą...) 
Ech... dobra, już nie użalam się więcej nad sobą, nie będę Was zanudzać. 

Buziaki!
WildChild

PROSZĘ O KOMENTARZE! 



27 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny ;)Nie przejmuj sie będzie dobrze,jeszcze znajdziesz paczkę znajomych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki świetny rozdział z jednej strony ciesze sie że wygrali ten mecz a z drugiej Marco mnie denerwuje swoim zachowaniem ale dalej go lubie ;D

    A co do znajomych to napewno będzie ich bardzo bardzo dużo będą sie ustawaić w kolejce do ciebie zobaczysz ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest niesamowity :) Nie mów, że 'ścierwo' bo to nieprawda. Masz ogromną wyobraźnie i talent. Cudownie piszesz, ja z niecierpliwością czekam na każdy kolejny rozdział :)

    A co do samotności, mam to samo, ostatnio zostałam kompletnie sama. Rodzina się nie interesuje, znajomi odeszli, rozmawiam tylko z dziewczynami poznanymi właśnie tu na blogerze. Ostatnio czuje, że nie dam już rady, ale jakoś walczę. Jeśli masz ochotę porozmawiać, wyżalić się to zostawiam Ci moje GG : 46588928 . Pisz kiedy chcesz ;)

    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :* Życzę również dużo weny i byś chociaż Ty znalazła przyjaciół i szczęście ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do rozdziału jest świetny tylko Marco mnie coraz bardziej denerwuje z tą obsesja. Dobra nie powinna palić, ale ona nie ma 5 lat by spaść z roweru i coś sobie z robić bez przesady!!
    A co do Ciebie wiem jak się czujesz wczoraj zerwałam z chłopakiem i czuję się okropnie. Moja przyjaciółka ma chłopaka i nie jestem w stanie z Nimi normalnie funkcjonować. Fakt dziś z nimi byłam na dworze było świetnie, ale miałam szklanki w oczach widząc ich szczęście. Również nie mam wielu przyjaciół, bo jestem nieśmiała przez co wydaje się innym że nudna i nie nadaję się do towarzystwa. Także trzymaj się jak coś pisz na GG chętnie pomogę jak się da ;DD
    Pozdrawiam i życzę poprawy nastroju :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny ;)
    czekam na następny ;D ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział... cudowny <3 tylko Marco zaczyna mnie denerwować -,-
    a tak swoją drogą... ja też mam swoją jedną przyjaciółkę z którą spotykam się czasami. mam innych znajomych, ale w ogóle się z nimi nie widuję... skąd ja to znam. ciągle tylko ask, fb, blogger i tak w kółko, a jak gram w nogę... to ze ścianą -,- będzie jeszcze dobrze ;*
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. och ten Marco!;)
    Rozdział świetny!:)
    Uwielbiam:)
    Ejj nie smutaj, bo mi też się smutno zrobiło;p
    Wcale nie jesteś nudna!!;)
    Każdy ma inny charakter i to jest piekne!!:)
    <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest świetny jak zawsze.:**
    Ale Marco jest opiekuńczy, a za razem jest to słodkie że tak się troszczy o Lidie.Czekam na kolejny boski rozdział < 33
    Ja mam tak samo. Całe dnie albo siedzę przed kompem, albo przed TV, albo wyjdę na krótki spacer z psem. Jestem nieśmiała, nie mam żadnej paczki znajomych, przez to wydaje mi się że jestem nudna. To jest właśnie najgorsze.Nawet chłopaka jest trudno znaleźć. Samotność jest najgorsza ani się do kogo przytulić, ani z kim szczerze pogadać lub się wyżalić .
    Pozdrawiam i życzę poprawy nastroju :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział super jak zawsze! Marco przesadza. Stał się trochę za bardzo troskliwy.
    A tak właściwie to wiem jak to jest. Nie mam jakiejś takiej przyjaciółki. Cały dzień w domu. Czasem do sklepu, albo na rower.
    Jakby coś to masz moje gg 43004127 i ask'a http://ask.fm/borussia1911 Zawsze możesz pisać :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział świetny :D Rozumiem że Marco zdenerwował się o papierosa, ale żeby o przejażdżce na rowerze??? Mi też się nudzi :/ i to też przez to że jestem wstydliwa (niestety) znam ten ból. Ale nie smutaj :D Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Droga Sylwio,

    Moim skromnym zdaniem każdy Twój rozdział i każde jedno opowiadanie jest świetne. Tak samo myślę o rozdziale powyżej. Masz talent, tylko widzę,że mało wiary w siebie sprawia,iż zapominasz o tym. Przecież każde napisane przez Ciebie zdanie wyraża tyle emocji! Naprawdę jestem wielką fanką Twojej twórczości i samej Ciebie. Jesteś naprawdę wspaniałą osobą,bo udowadniasz to swoimi komentarzami,choćby pod moimi opowiadaniami,kiedy piszę o swoich problemach.
    Spójrz, teraz pójdziesz dalej do szkoły. Nowe twarze, nowe korytarze ...Może taka zmiana sprawi,że otworzysz się, poznasz fajne koleżanki. Wiem, też czuje wstręt do tych poczwar zwanych ludźmi...potrafią wbić jedynie nóż w plecy,a jak się uda to piętnaście. To przykre,ale takie jest życie...
    Uważam,że wcześniej czy później znajdziesz ludzi, którzy Cię zaakceptują,a inni spostrzegą jak wiele stracili nie akceptując Ciebie.
    Musisz być bardzo silna,bo ponoć samotność jest mordercą. Wiedz,że ja jej doświadczam każdego dnia...lecz moja samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa. Pamiętaj,że jestem(jesteśmy) z Tobą!
    Jak poczujesz się źle...to pisz na fb!

    Życzę powodzenia, Izaa

    ps. Pamiętaj o swoim talencie! Naprawdę piszesz cudownie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział cudowny, jak każdy inny masz w sobie ten talent, twoje blogi mi się naprawdę podobają są wprost wspaniałe, przepraszam za długie nie dodawanie komentarzy, ale coś mi się stało klawiaturą, jeśli chodzi o brak paczki przyjaciół, nie przejmuj się ja mam tylko jedną przyjaciółkę, całą podstawówkę byłam wyśmiewana, teraz też oczywiście, wyjechałam na wakacje za granicę przed zakończeniem roku szkolnego, i co na fb wszędzie gdzie byłam zalogowana to tylko mi pisali i po prostu mnie wyzywali, nie mówię też nikomu o moim blogu oprócz przyjaciółki, gdyby się ktoś ze środowiska moich wrogów by się o tym dowiedział to by rozpowiedział, każdy by się dowiedział i by był śmiech na całą sale, dlatego nie tylko ty jesteś w takiej sytuacji
    Jeszcze raz rozdział genialny i talent to masz po prostu wrodzony ;3
    Pozdrawiam Karolina ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. On nie jest nudny.! Jest wspaniały <333 Nominowałam cię do The Versatile Blogger :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uhuhuh, genialny rozdział :*
    Nie przejmuj się :) Wszystko będzie dobrze :)
    Nie jest źle ;>
    Nie smutaj. bo ja zaraz zacznę smutać ;///
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  15. hahahha Marco ma jakąś obsesje czy co ? ;p
    świetny jest ten rozdział :D
    jeszcze się wiele w życiu zmieni i może później nie będziesz taka nieśmiała..
    ale lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela niż 5 fałszywych, no nie?
    trzymaj się :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Przesadzasz! To jest cudowne <3.
    Z niecierpliwością czekam na następny ;p
    Pamiętaj, że życie się zmienia i mimo wszystkiego zawsze kiedyś będzie dobrze ♥
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialne! I ten Marco :D
    Wiem co czujesz.. Też jestem masakrycznie nieśmiała w stosunku do innych, w życiu nie podejdę i nie napiszę do kogoś ;p Trochę to śmieszne, ale prawdziwe.. ;)
    + muszę cie poinformować że nominowałam cię do The Versatile Blogger, nie musisz tam od razu odpowiadać, ale zajrzyj :>
    http://czas-na-prawdziwych-bohaterow.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Też jeżdżę do miasta tylko z mamą i młodszą siostrą :D

      Usuń
  18. Cudne! *.*
    Proszę Cię nie nazywaj więcej swoich rozdziałów ścierwami i takimi podobnymi, bo nimi nie są!
    A Marco.. Achh czemu on tak się przesadnie przejmuje?! -.-
    Dobra Lidia może i nie powinna palić, no ale on nie powinien robić jej od razu takiej awantury! :c
    Genialnie piszesz <3
    Z niecierpliwością czekam na nexta ;3
    Buziaki ;**
    PS: Dziękuję za nominację ;**
    A no i ja także Cię nominowałam do The Versatile Blogger :)
    http://niebezciebie.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html#comment-form
    A także nominowałam Cię do Liebster Award na moim drugim blogu xD
    Oczywiście jeżeli nie odpowiesz to się nie obrażę :P
    http://nierealne-marzenia-z-nami.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger ;)
    wszystkie informacje są tu :
    http://pues-la-vida-tiene-otro-camino.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html + dodałam tam nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz mało wiary w siebie jak i w swoje umiejętności. Każdy rozdział jak i opowiadanie, które piszesz są wspaniałe.. mają w sobie emocję, a może nawet coś przekazują. Naprawdę kocham jak piszesz. Masz wyobraźnię i potrafisz ją przełożyć na słowa (bez sensu to zdanie -,-) Pamiętaj o swoim talencie!
    Co do 'użalania się na sobą' mam tak samo. Od zawszę jestem nieśmiała. Nie wyobrażam sobie, że podejdę do kogoś i zacznę rozmawiać. Tak samo w szkolę. Od kiedy pokłóciłam się z ''przyjaciółką'' nie mam nikogo... Oprócz jednej osoby, która mieszka daleko. Wydaje mi się, że mogę jej wszystko powiedzieć, a jednak tego nie robię. Nie wiem dlaczego, po prostu nie potrafię.. nawet napisać. Cały czas siedzę w domu. Wychodzę tylko z psem i czasem gdzieś z mamą.. Czasami mnie to dobija. Chciała bym gdzieś z kimś wyjść, ale właśnie nie mam tego kogoś.. Rozumiem cię doskonale, aż się poryczałam :c
    Jeżeli chcesz to napisz masz fb i GG.

    Trzymaj się, buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział, jak zawsze genialny! :) Masz wielki talent, twoje opowiadanie jest takie prawdziwe. Marco mnie dobija! -,-
    A co do samotności, znajdziesz prawdziwych przyjaciół, którzy cię zaakceptują w całości. Ja niby mam przyjaciółkę ale przez to, że nie chodzę z nią na imprezy, nie palę to momentami mnie olewa ;/ Też jestem nieśmiałą osoba, jak Ty i to mnie kiedyś zgubi.
    Jeśli chciałabyś kiedyś pogadać, to masz GG: 13556643
    Trzymaj się, pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Wcale nie głupi :) Jest bardzo fajny! Masz ogromny talent. Czytać Twoje blogi to sama przyjemność :)
    Marco trochę przesadza ;/


    Też kiedyś byłam bardzo nieśmiała. Na lekcjach potrafiłam siedzieć cicho, ciągle w domu sama, ale znalazłam najwspanialsza przyjaciółkę na świecie. Sądzę, że jeśli postarasz się trochę otworzyć na ludzi znajdziesz kogoś z kim mogłabyś spędzać czas czego Ci serdecznie życzę :*
    Trzymaj się, pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  23. Zawsze kiedy tu wchodzę i widzę nowy rozdział to dostaję palpitacji :D Rozdział jest świetny. A co do Marco to...ktoś naprawdę musi mu uświadomić, że Lidia tylko się denerwuje jego nadmierną gorliwością. Ona nie ma 10 lat!
    Powiem tak. Ostatnio nie mogę się dogadać z moją przyjaciółką. Znów się pokłóciłyśmy. Ale nie piszę tego po to, żebyś poczuła się gorzej. Pamiętaj, że jutro też jest dzień i na pewno będzie lepszy. :D
    Czekam na kolejny :D Pozdrawiam Cię serdecznie :**

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochana, przepraszam za brak komentarzy przez dość długi okres, ale dopiero ogarnęłam wszystkie blogi po powrocie z Warszawy! Mam nadzieję, że nie będziesz zła, że komentuję dopiero teraz. Przez ostatnie rozdział strasznie płakałam. Cały czas wspominam Roberta i to wszystko... Boże :c Ryczę normalnie! Brakuje go i to strasznie! A to dopiero początek bez niego...
    Co do Lidki to mam nadzieje, że nigdy więcej nie będzie paliło bo w tym przypadku to zgadzam się z Marco. Czasem dziecko rodzi się zdrowe, a objawy palenia i picia alkoholu matki w ciąży pojawiają się po kilku, czasem nawet kilkunastu latach. Miejmy nadzieje, że maleństwo Lidki i Marco urodzi się zdrowiutkie i pełne życia! ;*
    Jeszcze odnośnik do tekstu pod kreską. Kochana, masz wspaniały charakter! Osoby nieśmiałe i ciche są zawsze tajemnicze i nigdy nie miej przez to jakichkolwiek kompleksów, czy coś w tym stylu! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak zwykle wspaniały rozdział. Mam nadzieję, że Marco się opamięta i da Lidii trochę luzu. :)
    Dobrze wiem co to jest nieśmiałość. Mam to samo. Podobnie jak ty siedzę w domu i nie mam paczki przyjaciół. Chciałabym się zmienić i być otwarta w poznawaniu ludzi, ale nieśmiałość wszystko hamuję. Staram się tym nie dołować, może jestem typem samotnika. Trzeba jednak walczyć z tobą słabością i nie martwić się. :) Jeżeli chciałabyś pogadać to moje gg 26175999.
    Pozdrawiam, Sylwia :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten rozdział nie jest głupi...całe opowiadanie jest naprawdę super...
    Masz niską samoocenę. To moje opowiadanie jest głupie.

    Jakbyś chciała to wpadaj ;)

    http://leaaninim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń