- A dla mnie nie - powiedział Marco.
- No to niezłą masz pojemność - stwierdziłam. Wyciągnęłam z torebki butelkę wody i ugasiłam pragnienie.
- Żebyś ty wiedziała, ile Mario potrafi zjeść... - zaśmiał się mój ukochany.
- Żarłoki wy - zachichotałam.
- Oj tam - Marco machnął ręką. - Idę trochę Mario powkurzać, idziesz ze mną?
- Uważaj, bo może się bardzo zdenerwować - zaśmiałam się.
- O to chodzi - Marco wyszczerzył się do mnie i wyszedł z namiotu, ja również to zrobiłam.
Mario siedział sobie z Matsem na ławce, żywo o czymś rozprawiając.
Mario siedział sobie z Matsem na ławce, żywo o czymś rozprawiając.
- O nie - jęknął Mario, gdy zobaczył nadchodzącego Marco.
- Sielanka się skończyła - zaśmiał się Marco.
- A taki miły wieczór się zapowiadał - skrzywił się Mario.
- Mi też - powiedział Marco - ale ciebie zobaczyłem i wszystko poszło w niwecz.
- Nie trzeba było wyściubiać nosa z namiotu - stwierdził Mario i skrzyżował ręce na piersi.
- Lidia, widzisz? On taki trochę jest walnięty - zwrócił się do mnie rozbawiony Marco.
- Oj jest, jest - powiedział Mats.
- Dobrze się bawicie? - zapytał niezbyt zadowolony Mario.
- Bosko - uśmiechnął się promiennie Mats.
- O! Ślimak! - Marco wypatrzył kilka kroków od siebie ślimaka, podniósł go i podszedł z nim do Mario. Ale reakcja Mario naprawdę mnie niewiarygodnie zaskoczyła...
- Fuj! - wrzasnął. - Zabierz to paskudztwo! Debilu skończony!
- Co ty, Mario, ślimaków się boisz? - zapytałam.
- Gorszego szkaradzieństwa nie ma - powiedział.
- Od ciebie - uzupełnił Mats.
- Zamknij mordę - wysyczał Mario.
- Ale po co te nerwy? - zapytał Mats.
- Złość piękności szkodzi - dodał Marco.
- Ja z nimi nie wyrobię... - westchnął Mario. - Ja się stąd zwijam!
Wstał i chciał faktycznie gdzieś odejść, ale Marco mu nie pozwolił.
- Bozia dała tyłek, to siedź na nim - powiedział.
- Na szczęście Bozia dała też mi nogi - powiedział Mario. - I co, zatkało?
Marco i Mats tylko się roześmiali. Mario się od nich odwrócił.
- Ej no! - Marco złapał Mario za ramiona i zaczął nim delikatnie potrząsać. - Chyba się nie obraziłeś?!
- On tak lubi - powiedział Mats - lubi udawać obrażonego.
Mario się nie odezwał ani słowem.
- Ej no... - zachichotał Marco i usiadł obok Mario.
- Gdzie tego ślimaka rzuciłeś? - zapytał Mats i zaczął się rozglądać wokół. Wypatrzył ten mały organizm, który wzbudził takie przerażenie u Mario, wziął go do ręki i przejechał nim przed twarzą Mario. Ten aż się wzdrygnął i pisnął.
- Na litość boską, Mats, zaraz cię chyba zabiję! - krzyknął.
- Wredni jesteście - powiedziałam do Matsa i Marco. - Zawału zaraz dostanie chłopak!
- Widzisz? - zwrócił się do mnie Mario - cierpię na ślimakofobię, a oni...
- Już nie denerwuj się - powiedział Marco, poklepał przyjaciela po plecach - już nie będziemy! Mats, wyrzuć gdzieś daleko tego ślimaka!
Mats usłuchał Marco, usiadł obok chłopaków na ławce.
- Dobra, koniec już tych żarcików - powiedział Mats.
- Ale Mario... skąd u ciebie się wzięła ta ślimakofobia? - zapytałam.
- Od dziecka przerażają mnie te obrzydlistwa - powiedział Mario. - Po prostu się ich boję i brzydzę.
- Za to pająka potrafi normalnie wziąć na ręce - powiedział Mats.
- Pająków się nie boję - przyznał Mario.
- Fuj! Nie mówcie mi nic o pająkach - wzdrygnęłam się.
Miło było tak z nimi pożartować, pogadać, ale jeżeli Mario miał ślimakofobię, to nie powinni go straszyć tymi zwierzątkami, nawet jeżeli to miałby być tylko żart.
Co do mnie, naprawdę nienawidzę pająków. Zawsze wywoływały u mnie strach. Chyba mam arachnofobię.
Poczułam chęć na krótki spacerek. Wprawdzie już dziś trochę sobie połaziłam, ale znów miałam ochotę.
- Wybiorę się na krótką przechadzkę - obwieściłam.
- Ja tam się nie przyłączę, bo nie mam siły - ziewnął Marco - wybacz, złotko.
Dla Mario i Matsa również nie chciało się tyłka podnieść. Zatem postanowiłam iść sama.
- Okej, to ja idę - powiedziałam.
- To idź - powiedział Mario - z Bogiem!
- Lidia, widzisz? On taki trochę jest walnięty - zwrócił się do mnie rozbawiony Marco.
- Oj jest, jest - powiedział Mats.
- Dobrze się bawicie? - zapytał niezbyt zadowolony Mario.
- Bosko - uśmiechnął się promiennie Mats.
- O! Ślimak! - Marco wypatrzył kilka kroków od siebie ślimaka, podniósł go i podszedł z nim do Mario. Ale reakcja Mario naprawdę mnie niewiarygodnie zaskoczyła...
- Fuj! - wrzasnął. - Zabierz to paskudztwo! Debilu skończony!
- Co ty, Mario, ślimaków się boisz? - zapytałam.
- Gorszego szkaradzieństwa nie ma - powiedział.
- Od ciebie - uzupełnił Mats.
- Zamknij mordę - wysyczał Mario.
- Ale po co te nerwy? - zapytał Mats.
- Złość piękności szkodzi - dodał Marco.
- Ja z nimi nie wyrobię... - westchnął Mario. - Ja się stąd zwijam!
Wstał i chciał faktycznie gdzieś odejść, ale Marco mu nie pozwolił.
- Bozia dała tyłek, to siedź na nim - powiedział.
- Na szczęście Bozia dała też mi nogi - powiedział Mario. - I co, zatkało?
Marco i Mats tylko się roześmiali. Mario się od nich odwrócił.
- Ej no! - Marco złapał Mario za ramiona i zaczął nim delikatnie potrząsać. - Chyba się nie obraziłeś?!
- On tak lubi - powiedział Mats - lubi udawać obrażonego.
Mario się nie odezwał ani słowem.
- Ej no... - zachichotał Marco i usiadł obok Mario.
- Gdzie tego ślimaka rzuciłeś? - zapytał Mats i zaczął się rozglądać wokół. Wypatrzył ten mały organizm, który wzbudził takie przerażenie u Mario, wziął go do ręki i przejechał nim przed twarzą Mario. Ten aż się wzdrygnął i pisnął.
- Na litość boską, Mats, zaraz cię chyba zabiję! - krzyknął.
- Wredni jesteście - powiedziałam do Matsa i Marco. - Zawału zaraz dostanie chłopak!
- Widzisz? - zwrócił się do mnie Mario - cierpię na ślimakofobię, a oni...
- Już nie denerwuj się - powiedział Marco, poklepał przyjaciela po plecach - już nie będziemy! Mats, wyrzuć gdzieś daleko tego ślimaka!
Mats usłuchał Marco, usiadł obok chłopaków na ławce.
- Dobra, koniec już tych żarcików - powiedział Mats.
- Ale Mario... skąd u ciebie się wzięła ta ślimakofobia? - zapytałam.
- Od dziecka przerażają mnie te obrzydlistwa - powiedział Mario. - Po prostu się ich boję i brzydzę.
- Za to pająka potrafi normalnie wziąć na ręce - powiedział Mats.
- Pająków się nie boję - przyznał Mario.
- Fuj! Nie mówcie mi nic o pająkach - wzdrygnęłam się.
Miło było tak z nimi pożartować, pogadać, ale jeżeli Mario miał ślimakofobię, to nie powinni go straszyć tymi zwierzątkami, nawet jeżeli to miałby być tylko żart.
Co do mnie, naprawdę nienawidzę pająków. Zawsze wywoływały u mnie strach. Chyba mam arachnofobię.
Poczułam chęć na krótki spacerek. Wprawdzie już dziś trochę sobie połaziłam, ale znów miałam ochotę.
- Wybiorę się na krótką przechadzkę - obwieściłam.
- Ja tam się nie przyłączę, bo nie mam siły - ziewnął Marco - wybacz, złotko.
Dla Mario i Matsa również nie chciało się tyłka podnieść. Zatem postanowiłam iść sama.
- Okej, to ja idę - powiedziałam.
- To idź - powiedział Mario - z Bogiem!
***
Szłam sobie powolnym krokiem, rozmyślając o wszystkim, pilnowałam się jednak, żeby za daleko się nie zapuścić.
Miałam wielką nadzieję, że już nic złego się nie wydarzy i że te wakacje na Mazurach upłyną w dobrej atmosferze.
Nagle zauważyłam trzech młodych kolesi popijających piwo na ławeczce. Oni również zapewne przyjechali tu na camping.
- Ej, mała! - zawołał do mnie jeden z nich.
- Bujaj się - odparłam i poszłam przyśpieszonym krokiem dalej.
Zapomniałam prędko o tym incydencie. Jednak po pewnym czasie uznałam, że już pora wracać i ruszyłam w drogę powrotną.
Szłam całkiem wyluzowana, gdy znów przechodziłam obok tej trójki kolesi. Nikogo więcej nie było w pobliżu. Oni błyskawicznie do mnie podbiegli, jeden z nich bezczelnie chwycił mnie za pierś...
- Ej! Co to ma być - zawołałam. - Zostawcie mnie!
Musieli być nieźle pijani, czułam od nich zapach alkoholu, papierosów także.
Musieli być nieźle pijani, czułam od nich zapach alkoholu, papierosów także.
- Niezła jesteś - powiedział jeden - chodź do nas!
- Puśćcie mnie! - krzyknęłam.
- Chodź, kicia, nie bądź uparta - zaśmiał się jeden z nich. Chciałam zacząć krzyczeć, wzywać pomocy, ale on ręką zakneblował mi usta. Pozostali dwaj zaczęli mnie ciągnąć w kierunku ich namiotu. Już zrozumiałam, co oni chcą mi zrobić.
Z moich oczu zaczął płynąć strumień łez...
- Nie płacz, wiemy, że też tego chcesz - wyszeptał przepitym głosem jeden z nich, w jego głosie wyraźnie było słychać niemałe podniecenie...
Nagle zauważyliśmy wszyscy jakąś parę zmierzającą tutaj. Kolesie chyba się przestraszyli na ten widok i mnie puścili, ale nie byli z tego zadowoleni.
Nagle zauważyliśmy wszyscy jakąś parę zmierzającą tutaj. Kolesie chyba się przestraszyli na ten widok i mnie puścili, ale nie byli z tego zadowoleni.
Zapłakana biegiem ruszyłam przed siebie. Wszyscy już chyba siedzieli w namiotach, nikogo na zewnątrz nie było.
Co by się stało, jakby ci ludzie akurat nie przechodzili tą trasą?! Ci pijani kolesie byli naprawdę niebezpieczni...
Marco nie było w naszym namiocie, zapewne siedział z chłopakami.
***
Jeszcze miałam zaczerwienione i załzawione oczy, gdy do namiotu wszedł Marco.
- Co się stało, Lidia? - zapytał.
- Coś mi wpadło do oczu - skłamałam - więc nic takiego.
- Akurat - powiedział. - Powiedz, o co chodzi!
Nie bardzo miałam ochotę opowiadać o zaistniałej sytuacji. Chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć.
- Naprawdę, nic - powiedziałam drżącym głosem.
- Nie potrafisz kłamać - uśmiechnął się lekko mój ukochany.
Z moich oczu spłynęły jeszcze po policzkach dwie łzy. Marco od razu to zauważył i drążył temat.
- Kochanie, naprawdę...
- Okej, powiem Ci - westchnęłam.
Opowiedziałam mu o całym incydencie, chciał znać prawdę, to poznał.
- Żebym ich tak dorwał... - syknął wściekły, gdy mu wszystko opowiedziałam.
- Sam jeden nie dałbyś im rady - stwierdziłam - sam na trzech?!
- Wziąłbym Mario i Matsa, siły byłyby równe - odparł.
- No chyba że tak - powiedziałam.
- Już nie płacz - powiedział cicho Marco, podał mi chusteczkę.
Gdy już zrobiłam z sobą porządek, przytuliłam się do blondyna, który delikatnie głaskał moje plecy.
- Nie puszczę Cię więcej samej - odezwał się.
- Chyba nie będziesz na łańcuchu mnie trzymał? - zażartowałam, chcąc rozładować nieco atmosferę.
- Jak będzie trzeba... - zachichotał. - Nie no, żartuję kochanie...
Siedziałam na kolanach Marco wtulona w jego tors, niewiele rozmawialiśmy. Wystarczyło, że jesteśmy blisko siebie.
Gdy nastała ciemność, Marco zaproponował, żebyśmy wyszli popatrzeć na gwiazdy.
Niebo było bardzo przejrzyste tej nocy, na niebie świeciły miliardy gwiazd. Panowała cisza, słychać było tylko świerszcze.
Siedzieliśmy tak na trawie, próbując wypatrzeć jakiś gwiazdozbiór, gdy nagle Marco znienacka przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował.
__________________________
Wątpię, żeby kogoś specjalnie zachwycił ten rozdział. Nie popisałam się znowu.
Wydaje mi się, że ostatnio coraz gorzej piszę. Nie wiem, czy to przez przemęczenie, czy co jeszcze. Ostatnio trochę jest na głowie -.-
Niech te wakacje już nadejdą, bo nie wyrabiam.
Kto przeczytał, niech zostawi komentarz. Bardzo o to proszę!
Pozdrawiam :>
Jest cudny :)
OdpowiedzUsuńNie martw się moje też są coraz gorsze ;)
Ale Twoje i tak są lepsze . <3
Czekam na nexta ;3
Pozdrawiam ;*
Mówiłam? Boski :***
OdpowiedzUsuńNa prawdę genialny, a te trzy cioty mam ochotę ich rozszarpać. A Mario bojący się ślimaków? Nie no nie wyrabiam :D
Czekam na nexta :))
Jak każdy poprzedni rozdział zajebisty <3 Wydaje Ci się, że są gorsze. Mi osobiście każdy rozdział przypada do gustu, ale czuje niedosyt i z niecierpliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńświetny :P
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze najlepszy :)) czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuńRozdział jest bisty :3
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się też mi jakoś nie wychodzi teraz pisanie :/
Myślałam że będzie trochę luzu ale jakoś go nie widzę
Też chcę te wakacje już bo nie wytrzymuje w tej szkole psychicznie i fizycznie
Zapraszam wszystkich do odwiedzenia mojego bloga reusinmylife.blogspot. com
Komentarze mile mi tam widziane :D
Pozdrawiam :*
Rozdział jak zawsze: CUDOWNY!!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :)
Pozdrawiam ;*
Marco romantyk :* biedna Lidia, ci faceci
OdpowiedzUsuńWłaśnie rozdział jest bardzo ciekawy.Więcej takich!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie;)
Pozdrawiam:)
Yeah, nadrobiłam !
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie <3
Masz wielki talent!
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :-)
Pozdrawiam :-)
zaczęłam go czytać dzisiaj ale już nadrobiłam zaległości;p Rozdział Super.;D Zapraszam do mnie mario-alicja-story.blogspot.com mile widziany kom:* Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam !
I nie gadaj głupot! Cały czas świetnie piszesz! Zazdroszczę Ci takiego talentu ! Przemęczenie, może powodować niezadowolenie. Oczywiście nie słuszne ;)
Czekam na następny rozdział ! <3
Pozdrawiam !
również wyczekuje wakacji...och..
Rozdział genialny!
OdpowiedzUsuńI Mario boi się ślimaków xD Dobre!
Pozdrawiam i życzę wen ;*
Dla mnie rozdział jest świetny ;* Lidia miała szczęście, oby nic złego się już jej nie przytrafiło. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :*.
OdpowiedzUsuńJak każdy czekam na wakacje, bo już nie wyrabiam.
Cudny rozdzial,dobrze ze jej nic nie zrobili
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie! Mi się podoba :>
OdpowiedzUsuńSama czuję czasem że już się nad tym męczę i nawet chciałam zawiesić, ale nie miałam serca.. :(
Mario jaki cudak i te ślimaki xD
Geniusz ;)
Bardzo mi się podoba i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Świetny jak zawsze <3 Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po prostu kocham ten rozdział !! :* Czekam z niecierpliwością na następny ;)
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział. I w ogóle jak to możliwe, że mi umknął, no jak?! :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że L. nic się nie stało, ale to w sumie było do przewidzenia. Lubię, kiedy mnie zaskakujesz, ale zaskakiwanie na siłę też nie jest dobre, więc na razie jest dobrze tak, jak jest. :)
Mario wydaje mi się nieco sztywny, Mats i Marco są bardziej wyluzowani. Ale i tak ich wszystkich uwielbiam.
Brakło mi Piszcza. Gdzie jest mój Piszczu? ^.^
Buziaki,
Angelika JJ
http://when-you-fall-get-up.blogspot.com/