środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 55.

*oczami Marco*




Miotany wściekłością, ale i wielkim smutkiem, zbiegłem ze schodów. Chciałem od razu iść do drzwi, ale zaczepiła mnie Ewa. 
- Marco, co to za krzyki były? - zapytała. - Dlaczego Ty na Lidię krzyczysz? Dobrze wiesz, w jakim stanie jest ta biedna dziewczyna! A Ty jeszcze... 
- Ona znów się upiła, jakbyś nie zauważyła - powiedziałem. - Jakby tego było mało, zaczęła się okaleczać. Ma dwie pokaźne sznyty na ręku. To jest nie do opisania! 
- Mój Boże - Ewa złapała się za serce. - Zaraz pójdę do niej! Ale Marco, proszę Cię bardzo, nie uciekaj od niej w takich trudnych momentach! Ona Cię potrzebuje, nawet jak tego nie mówi. Nie masz pojęcia, jak bardzo Cię kocha i jak jej na Tobie zależy. Postaraj się być opanowanym i nie krzycz nigdy więcej na nią. To taka wrażliwa dziewczyna...
Zrobiło mi się głupio, że nawrzeszczałem na Lidię. Poniosły mnie emocje, nie ma co. Ale ona po prostu musi zrozumieć, że postępuje źle! 
- Źle zrobiła, że się znów upiła i do tego pocięła, ale my musimy o nią walczyć. Żeby wyszła z tego - powiedziała Ewa. - Ja i Łukasz wyciągnęliśmy ją już z jednego koszmaru, poradzimy sobie i z tą sytuacją! Tylko trzeba wiary i wytrwałości! Zależy nam na Lidii, prawda?  
- Prawda! Masz rację, Ewa - powiedziałem. - Wiesz co? Mógłbym dziś u niej nocować? Ja się boję, że ona może mieć jeszcze gdzieś schowany alkohol albo jeszcze bardziej się okaleczy... 
- Oczywiście, Marco - powiedziała Ewa. - Nie ma najmniejszego problemu! 
- Tylko poszedłbym po kilka swoich rzeczy, torbę treningową - powiedziałem. - Wiesz co? Póki co, nie mów jej, że mam tutaj nocować... 
- Okej - odparła Ewa. 
Wyszedłem i skierowałem się w stronę swojego domu. Niebawem tam dotarłem, spakowałem parę niezbędnych rzeczy. Jednak zanim ruszyłem z powrotem do Lidii, postanowiłem zadzwonić do Mario. 
- Halo? Marco? - usłyszałem głos mojego przyjaciela. 
- Mario? Masz chwilkę? Możemy pogadać? - zapytałem.
- Oczywiście, właśnie wróciłem z treningu - powiedział Mario. - Marco, co się stało? W Twoim głosie słychać, że...
- Mario, to jest po prostu tragedia - powiedziałem łamiącym się głosem. 
- Coś z Lidią? - zapytał mój przyjaciel.
- Tak - powiedziałem. - Ona się znów upiła. Do tego zaczęła się okaleczać. Mario, co ja mam począć? 
- Jak to?! Znów się upiła?! Nie wierzę! - powiedział zszokowany Mario. - Okalecza się?! 
- Tak - powiedziałem. - Ja już nie wiem, co robić. Zależy mi na niej tak bardzo. Chciałbym, aby poszła do jakiegoś psychologa, a nie niszczyła swój organizm alkoholem, papierosami lub cięciem się. Po prostu serce mi się kraje. Mario, taka szkoda, że Ty jesteś tak daleko.
- Chciałbym być teraz przy Tobie. Ty również potrzebujesz wsparcia - powiedział Mario. - Nie masz pojęcia, jak Ci współczuję. Marco, ale też Ci przypominam, nie poddawaj się! Proszę, uwierz w to, że jeszcze będziecie szczęśliwą parą. Może teraz wydaje Ci się to nierealne. Mówię Ci, walcz do skutku! 
- Mam zamiar dziś przenocować u Lidii - powiedziałem drżącym głosem. - Bo chyba bym zwariował z nerwów o nią, a tak będę miał okazję dopilnować, aby nie zrobiła sobie czegoś... 
- Całkowita racja - powiedział Mario. - Dobry pomysł, Marco. 
- Nerwy dziś mi puściły, nakrzyczałem na nią - przyznałem - teraz mi głupio z tego powodu.
- W takiej sytuacji nerwy są całkiem zrozumiałe - powiedział Mario. On, jak zawsze, był po mojej stronie. 
- Niby tak - odparłem - jednak teraz idę do niej i jeszcze raz z nią postaram się pogadać.
- Dobrze - powiedział Mario - w razie czego, dzwoń! Pamiętaj, jestem z Tobą! 
Pożegnałem się z moim przyjacielem i rozłączyłem się.
Nim jednak wyszedłem, zerknąłem jeszcze na fotografię stojącą na komódce. Na tym zdjęciu byłem ja i Mario. Przez chwilę spoglądałem na to zdjęcie, poczułem, że Mario jest blisko mnie, czułem jego wsparcie. Nieco mnie to pokrzepiło i pośpieszyłem do mojej ukochanej. 







***







Siedziałam zapłakana w swoim pokoju, gdy nagle drzwi się otworzyły, to Ewa i Łukasz przyszli.
Spojrzałam na przybyszy pustym, smutnym wzrokiem. 
- Kochana, chyba musimy Ci rewizję zrobić - powiedział Łukasz.
- Marco powiedział, że znów piłaś - powiedziała smutno Ewa.
Łukasz zaczął przeszukiwać moje szafki. Nie miałam siły już się kłócić. Miałam schowaną jedną butelkę wódki, którą wkrótce znalazł. Łukasz pozostawił ten fakt bez komentarza, tylko wyniósł alkohol z mojego pokoju, podobnie jak wino, które odnalazł Marco. 
- Na litość boską, Lidia, co Ty ze sobą robisz? - zapytała mnie smutnym głosem Ewa. - Chcesz się zniszczyć?! Proszę Cię, nie rób tego więcej! Nie tylko sobie robisz krzywdę, ale i Marco! Nie masz pojęcia, jak on się czuje, gdy Cię widzi w takim stanie. On tak mocno Cię kocha, i...
- Ewa! - przerwałam jej - on w końcu mnie zostawi! Kto chciałby być z taką smutną i znerwicowaną dziewczyną?! 
- Lidia, to nieprawda - wtrącił się Łukasz, który wrócił do mojego pokoju i usłyszał, co powiedziałam. - On Cię kocha jak nikogo innego. Nie zostawi Cię! Ale Ty musisz dać sobie pomóc! Nie wolno Ci więcej tknąć alkoholu!
- Łukasz ma rację - powiedziała Ewa, obejmując mnie ramieniem. 
Do pokoju nagle przybiegła Sara. 
- Co się stało? - zapytała - Lidia, czemu płaczesz? 
- Nic się poważnego nie stało. Nie martw się - powiedziałam do małej.
- Na pewno? - drążyła temat Sara.
- Na pewno - powiedział Łukasz i wziął córkę na ręce. - Nie przejmuj się, córeczko. Wszystko będzie z Lidią dobrze.
Łukasz wyszedł razem z Sarą, Ewa pozostała przy mnie. 
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptała i mnie mocno przytuliła.
- Nie byłabym taka pewna - powiedziałam cicho.
Po paru minutach poprosiłam Ewę, żeby zostawiła mnie choć na chwilkę samą. 
- Tylko nie rób niczego głupiego, mam nadzieję, że naprawdę już nigdzie nie chowasz alkoholu - powiedziała i wyszła. 
Nie, nie mam już żadnych trunków. Pozostały mi tylko papierosy. Postanowiłam zapalić jednego. Liczyłam, że już nikt mnie nie zobaczy, a już na pewno nie Marco... 
Stałam przy oknie, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi i do pokoju wszedł... Marco. Miał ze sobą torbę.
- Lidia, znów palisz?! - przywitał mnie takimi słowami. Wyrwał mi szluga z ręki i zgasił. 
- A co Ty tu robisz? Po co Ci ta torba? - zapytałam.
- Dziś nocuję u Ciebie - powiedział Marco. - Żeby Cię przypilnować... żebyś nie zrobiła niczego głupiego, żebyś nie paliła - podkreślił ostatnie trzy słowa.
- Marco, ja nie jestem małym dzieckiem - powiedziałam. - Najpierw nawrzeszczałeś na mnie, a teraz...
- Poniosły mnie emocje - powiedział Marco. - Zdenerwowałem się.
- Może i dałam Ci do tego powód - powiedziałam - ale źle znoszę, gdy ktoś na mnie krzyczy, zapamiętaj to sobie!
- Przepraszam. 
- Nie mam i tak ochoty na rozmowy - odparłam.
- I tak zostanę - powiedział Marco. 
Marco był na mnie zapewne dalej zły. Niemożliwe, żeby tak szybko mu przeszło. 
Nie wiedziałam, jak mu powiedzieć to, co leżało mi głęboko w sercu. Nie wiedziałam, jak wyrazić obawę, że mnie w końcu zostawi, że będzie miał dość zadawania się z znerwicowaną, smutną i teraz jeszcze bardziej nieśmiałą dziewczyną. 
Zatem milczałam. Marco przysiadł sobie na moim dużym rozkładanym łóżku, ja siedziałam odwrócona, ale czułam na sobie jego spojrzenie. Co jakiś czas zagadywał, ale ja odpowiadałam, że nie jestem w stanie rozmawiać... 
Moje zachowanie mogło być nieco wkurzające. 
A czas leciał, i leciał. W końcu zaczęła dochodzić godzina dwudziesta druga, a ja dalej siedziałam przy oknie, wpatrywałam się zapłakanymi oczami w niebo.
- Skarbie, nie siedź już tak przy tym oknie - powiedział Marco. - Chodź do mnie... 
- Wygodnie mi tu - powiedziałam. - Poza tym, nawet mnie nie uprzedziłeś, że chcesz tu nocować! A może ja potrzebuję samotności?! 
- Nie! Nie pozwolę Ci palić czy się okaleczać... czy pić alkoholu - powiedział Marco. - Nie mogę Cię zostawić samej. 
- Łukasz zrobił mi rewizję. Nie mam żadnego alkoholu - powiedziałam.
- Bardzo dobrze zrobił - powiedział Marco. - Kochanie, czy Ty jesteś obrażona na mnie? Ja tylko pragnę Twojego dobra. To, że nie pozwalam Ci upijać się czy palić, nie znaczy, że...
- Wtedy chociaż na chwilę zapominałam o wszystkim - wycedziłam i schowałam twarz w dłoniach.
- Kochanie... - westchnął smutno Marco. 
Nic nie powiedziałam więcej. W końcu położyłam się na łóżku, poczułam zmęczenie, ale nie wtuliłam się w blondyna. Położyłam się na drugim brzegu i podjęłam próbę zaśnięcia. 








*** 







Nie mam pojęcia, co mnie obudziło... Otworzyłam oczy, za oknem panowała ciemność. W dodatku usłyszałam, że leje deszcz. 
Paliła się mała lampka. Zauważyłam, że Marco stoi przy oknie...
Zegar wskazywał wpół do drugiej w nocy. 
Nie wiem, co mnie tchnęło - postanowiłam wstać, i jeżeli to tylko możliwe, wygadać się Marco, powiedzieć, co czuję, co mi na sercu leży... 
Podeszłam do mojego ukochanego. Spojrzałam na jego twarz - zdołałam dostrzec w nich łzy... on płakał?!
- Marco, czy Ty płakałeś? - zapytałam cicho.
- Lidia, dlaczego Ty mi to robisz? - odpowiedział mi na pytanie pytaniem. - Czemu tak postępujesz? 
Jego głos również zdradzał, że Marco płakał. Mi również łzy się nasunęły do oczu. 
- Marco, to wszystko mnie przerasta - powiedziałam. - Ja po prostu nie daję sobie rady z tym, co przeżyłam. Nie masz pojęcia, jak mnie to mocno dręczy. Tak bardzo chciałabym zapomnieć o tym koszmarze. Właśnie alkohol i papierosy pozwalały mi na to. Marco... - nie wytrzymałam, rozpłakałam się. Widok zapłakanego blondyna tak bardzo mnie poruszył... zwłaszcza, że on płakał przeze mnie! 
- Ja wiem, że źle robiłam - ciągnęłam, szlochając - wstyd mi za samą siebie! Nie chcę już więcej tykać alkoholu. Ale ja żyję w takim smutku, w takim strachu... Ja się boję, że Ciebie stracę - wykrztusiłam.
- Skarbie, skąd Ci to przyszło do głowy?! - zapytał zszokowany Marco.
- Nie wiem, czy będziesz chciał trwać przy takiej smutnej, znerwicowanej dziewczynie z porysowaną psychiką - powiedziałam. - Jest tyle dziewczyn na świecie, ty możesz mieć każdą! O wiele weselszą, ładniejszą i nie tylko...
- Kochanie... - Marco położył mi palec na ustach. - Jak mogłaś tak pomyśleć? Przecież wiesz, że ja Cię kocham jak nikogo innego! Nie wyobrażam sobie siebie u boku jakiejś innej dziewczyny. Ja Ciebie kocham i zrobię wszystko, żebyś znów była szczęśliwa. Wierzę, że uda Ci się wyjść z tego koszmaru! Ale skarbie, Ty musisz dać sobie pomóc... zapomnieć, że alkohol istnieje, pójść na terapię, która naprawdę może skutecznie pomóc. 
Teraz wszystko do mnie dotarło. To, że robiłam sobie krzywdę, i nie tylko sobie. Zrozumiałam, że potrzebuję terapii. Marco zapewnił mnie o swojej miłości, że mogę zawsze liczyć na niego, na jego wsparcie. Zrozumiałam, że mój stan w ogóle się nie poprawi, jeżeli będę pić alkohol. Wszystko do mnie dopiero teraz dotarło, dopiero teraz! 
- Marco, ja już wszystko zrozumiałam - powiedziałam cicho. - Pójdę na terapię. Do Ciebie mam tylko jedną prośbę... po prostu przy mnie bądź! 
- Obiecuję - wyszeptał. - Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że chcesz dać sobie pomóc i wyjść z tego. 
- Nie będzie to łatwe... - powiedziałam - ale ufam, że przy Tobie, Ewie i Łukaszu jakoś dam sobie radę...
- Dasz sobie radę, ja w Ciebie wierzę - powiedział Marco. - Nie masz pojęcia, jaki kamień mi z serca spadł! Pamiętaj, że Cię bardzo kocham, obiecuję, że razem przebrniemy przez te trudne chwile. 
Zrobiło mi się ciepło w środku. Otarłam spływające po moich policzkach łzy. Marco był po prostu niesamowity... takiego kochającego chłopaka chciałaby mieć każda kobieta. 
- Chodź do mnie - Marco wyciągnął ramiona i przytulił mnie mocno. Wczepiłam się w jego nagi tors, nie miał bowiem na sobie koszulki, miał na sobie tylko spodenki. 
Chwilę tak przytulaliśmy się, panowała cisza, słychać było tylko padający deszcz. 
- Chodźmy się położyć - wyszeptał Marco.
Zgodziłam się w milczeniu, położyliśmy się. Wtuliłam się w Marco, objął mnie swoimi umięśnionymi ramionami. Biło od niego niesamowite ciepło. 
Dobrze postąpiłam, że zdecydowałam się na rozmowę. I wszystko w końcu zrozumiałam. Dałam tym radość dla Marco. 
Przyłożyłam głowę do klatki piersiowej blondyna, usłyszałam bicie jego serca. Ukołysana tą muzyką powoli usnęłam... 


___________________________________ 


No i jest 55 rozdział. :) 
Będę pisać to opowiadanie, dopóki będę miała pomysły na nie. :> Bardzo się przywiązałam do niego. 
Mam nadzieję, że powyższy rozdział się Wam podoba. Lidia to rozsądna dziewczyna, więc w końcu zrozumiała, co musi zrobić. :> 
Mam pomysł na jeszcze jedną poważną akcję. :) 

Grrr... czy Wy też macie ciągle konflikty z rodzicami lub jednym z nich? Ja mam. Mianowicie z tatą... 
To jest po prostu masakra. Nie szanuje mnie, często zdarza mu się nazywać mnie debilką, idiotką itp itd, krzyczy, ciągle się czepia, często są to po prostu pierdoły (np. uważa, że jestem zbyt "smarkata" żeby pić prawdziwą kawę) . A potem czegoś chce ode mnie. Ja już zaczęłam się jakoś stawiać, najpierw on mnie nie szanuje, a potem chce, żebym coś tam zrobiła, no jak to może tak być? Jeszcze matkę buntuje przeciwko mnie. To już jest nie do zniesienia. Poza tym, nigdy nie miałam z nich dobrych relacji. 
Nigdy nie pochwali, nawet jak matka na zakończeniu roku szkolnego dostała list gratulacyjny to nic nie powiedział miłego na ten temat. 
Mam nadzieję, że nie wkurza Was to, że się tu tak kolejny raz żalę? Po prostu jakoś mi jest lżej, gdy się wygadam....


Czekam na komentarze! :) 

Buziaki! 
WildChild


+ bardzo Was proszę, zaglądajcie na mojego drugiego bloga 

Nothing's gonna change my world. 

Czytajcie, obserwujcie i komentujcie :) Gdy będę miała taką motywację, rozdziały na tamtym blogu na pewno będą jeszcze lepsze, postaram się o to. :] 


32 komentarze:

  1. boski rozdział, boski ♥! dobrze, że Lidia pogadała z Marco c; ale on jest słodki *__*
    mam nadzieję, że to opowiadanie bd trwało jaaaaak najdłużej :))

    dobrze, że się tu wygadasz. ja tez lubię się gdzieś wygadać. nawet do ściany... xD
    wiesz co... powiem ci, że ja tez czasami mam problemy z rodzicami. nie chcę tak tutaj wypisywać publicznie, ale czasami też mam wrażenie, że nikt mnie nie docenia... dziwne uczucie. a poza tym wszystko co robię, jest źle. jeszcze będzie lepie ;3

    pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział jak zawsze !
    tak cudownie wykreowałaś postac Marco..podziw.
    dla mnie to opowiadanie może się nie kończyc :)
    pozdrawiam, Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreszcie Lidia zgodziła się na tą terapię. ;)
    Marco *.* - Wymarzony chłopak;**
    Szczerze, to nie wiem jak to będzie bez tego opowiadania.. ;]
    Świetny rozdział;))
    Czekam na nexta;3
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle super! Dobrze, że Lidia wreszcie ''przejrzała na oczy''. Marco jest taki słodki *_*

    Ja też mam problemy z mamą (bo tata jest za granicą). Czepia się za byle co. Nic jej nie pasuje. Lecz moje podejście jest takie, że w większości sobie to olewam i nic sobie z tego nie robię, ale każdy ma inny charakter. Więc problemy z rodzicami ma chyba każdy xD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. JEST!! Lidka wszystko zrozumiała i wszystko zmierza ku dobrej drodze! Bardzo się z tego cieszę! Z tego, że powiedziała co czuje Marco, a on upewnił ją, że ją kocha nad życie. Teraz tylko by, więcej nie tknęła alkoholu i powinno być ok!
    Teraz odniosę się do tego, co napisałaś pod rozdziałem. Ja też mam okropne problemy z rodzicami. I to nie tylko z rodzicami. Ze wszystkimi wokół! I totalnie Cię rozumiem! Ode mnie też jest bardzo wiele oczekiwane, a kiedy coś zrobię dobrze to i tak mają to gdzieś. Oboje... Może z nimi pogadaj... Powiedz co czujesz i nie chcesz żeby tak było. Ja próbowałam, ale stchórzyłam i znów powiedziałam wszystko pamiętnikowi. :) ale może Tobie się uda! Trzymam za Ciebie kciuki kochana!! Buziaki! Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaaaaaaaaak!!! :* Nareszcie Lidia zrozumiała, że potrzebuje tej pomocy :* Marco jest ideałem. Takich facetów już nie produkują niestety. Jak db wiedzieć, że jeszcze ktoś taki jest :*
    Jakbym słyszała siebie. Też mam okropne problemy z rodzicami.
    Olewam to, bo kłótnie nie mają sensu. Dam Ci radę. Jeżeli Twój tato będzie się Ciebie czepiał - po prostu przemilcz jego pretensje. Nie wyrzucaj w jego stronę zbędnych komentarzy bo to pogarsza sprawę. Być może sam zrozumie, jakim jest ojcem a jakim powinien być.
    Jeżeli będziesz chciała pogadać to odpowiedz na komentarz. Podam Ci namiary na mnie i się zgadamy :*
    Czekam na następny z niecierpliwością :**
    Pozdrawiam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział :)) .
    Kurde dobrze ,że dodałaś rozdział bo za 3 godziny wyjeżdżam w samą porę . Znowu poważna akcja?? Jezu ja jej nie przeżyje .
    KOCHAM CZYTAĆ TWOJEGO BLOGA I NIE WMÓWI MI NIKT ,ŻE NIE JESTEM UZALEŻNIONA HIHI . A z tatą też mam spiny ;( . Kurde mam karę niby na laptopa ale jak go nie ma w domu to trzeba korzystać . Też mnie wkurwia ! Jak nie wiem . Znaczy tata jest fajny . Ale czasami tak wkurwi mnie ,że to koszmar.. . Czasami fajnie się z nim dogaduje , śmieje . Ale czasami bym go udusiła
    ;0 Czekam na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się bardzo, że Lidia w końcu poszła po rozum do głowy. Myślę, że wsparcie jakie dostaje od Marco i pomoc terapeuty jej pomogą. Mam nadzieję, że w końcu będzie szczęśliwa. Co do kłótni z rodzicami to normalne. U mnie najbardziej denerwuję mnie tata, który prawi mi na okrągło "kazania". Po prostu przesadnie się o mnie martwią, że jak gdzieś wyjdę to od razu może coś mi się stać. A mama marudzi, że w ogóle nie sprzątam w domu, a jak już to zrobię to nic nie powie, zero jakiejś pochwały. Czasem to jak się wkurzę to potrafię nieźle odpyskować. Jednak wiem, że mnie kochają i mam u nich wsparcie. Zdarzają się złe momenty, ale to przejściowe. Myślę, że w twoim przypadku najprostszym rozwiązaniem będzie rozmowa. Trzymam kciuki, żeby ci się ułożyło. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przejmuj się tym, że wyżalasz się tutaj. Wiem, że to pomaga i na sercu jest lżej. Ja miałam identycznie. Dopóki nie zachorowałam. Były codzienne kłótnie z mamą jak i tatą jeszcze dochodził do tego mój starszy brat czepiał się o wszystko. Teraz już jest inaczej ale nadal zdarzają się kłótnie. A wracając do bloga rozdział jak zawsze cudowny <3. Dobrze, że Lidia w końcu powiedziała Marco co czuje, mam nadzieję że się wszystko u nich ułoży. Czekam na następny. I życzę, żeby ci się ułożyło <3
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Wreszcie Lidia zrozumiała, że źle robi ;)
    Mam nadzieję, że będą razem z Marco już szczęśliwi ! ;D
    A co do rodziców to też często mamy konflikt. Najczęściej to z mamą bo taty nie ma cały tydzień, bo pracuje. Zawsze się czepia, że nic nie robię tylko siedzę przy laptopie, ale zawsze obydwoje mnie pochwalą za dobrą ocenę i jakieś osiągnięcie. W naszym wieku to norma, że kłócimy się z rodzicami.
    Pozdrawiam - Nikola :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze Lidia zrobiła, a Marco jaki słodki, no po prostu Aww <3
    Rozdział mi się podoba, jest po prostu nieziemski i czekam nn :3
    Jeśli chodzi o kłótnie z rodzicami, to tak ja mam tylko mamę mój ojciec rozwiódł się z moją mamą kiedy moja mam zaszła ze mną w ciążę, nie dokłada mi się do niczego, prawie nie chce w ogóle dawać alimentów, przychodzi tylko raz do na mikołajki z paczką z słodyczami, którą dostaje w pracy, czasem wkurza mnie mama, bo dla niej jest ważniejszy brat, ale wiem że mogę na niej polegać i czasem też za nią tęsknie, jak teraz, gdy jestem za granicą bez niej, ale wiem że mogę na niej polegać : )
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział cudowny *__*
    Marco jak zwykle słodki <33
    Dobrze, że Lidia w końcu zrozumiała, że sama nie da rady...
    Czekam na nn ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny :*
    Dobrze że Lidka zrozumiała że źle robi ;*
    Pozdrawiam i zapraszam na http://wakacjemogazmienic.blogspot.com/ ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobrze, że Lidia w końcu zrozumiała, że terapia jej pomoże. Marco jest wspaniałym chłopakiem, dobrze, że jest przy Lidii i ją wspiera :) Mam nadzieję, że teraz wszystko się ułoży. Genialny rozdział, cudo jak zawsze! :*
    Myślę, że powinnaś szczerze porozmawiać z rodzicami. Nie może być, że ojciec obraża swoje dziecko. Powinnaś powiedzieć im, co cię boli. Mam nadzieje, że pomoże :*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Marco jaki słodki ohhh! :*
    Lidka może na nim polegać szczególnie teraz.. i bardzo się cieszę że w końcu się zgodziła na tą terapię z psycholog :) Mam nadzieję że będzie już coraz lepiej.
    Ja ze swoimi też mam jakiś terror, chociaż tata to mnie praktycznie olewa, to mama daje popalić i czasem też mnie jakoś tam wyzwie. Ale wystarczy z nimi pogadać, albo obrazić się na cały dzień, później biegają dookoła mnie :x hahah!
    Powodzenia kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. No! Nareszcie Lidia zrozumiała co źle robi!
    Rozdział fantastyczny <3
    Marco jaki wrażliwy ;)
    Co do rodziców to ja też się z nimi kłócę i to o jakieś pierdoły -.-' Więc nie jesteś sama :) Dobrze, że chociaż nam możesz się wyżalić ! Wiem, że rodzice mnie kochają mimo wszystko . Może po prostu powinnaś z nimi przedyskutować ten temat?
    Czekam na nowy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Fantastyczny rozdział. Masz niesamowitą wyobraźnię i talent ;) Uwielbiam Twoje opowiadania. Są genialne, a udowadnia to ogromna liczba obserwatorów i komentarzy.
    Lidia w końcu pojęła, co jest właściwe. Jestem z niej dumna. Teraz już może być tylko lepiej, choć znając Cię po Twoich opowiadaniach to niedługo znów coś wymyślisz ;d Ale i tak się cieszę. Lidia zmądrzała uszczęśliwiając przy tym Marco.
    A co do tych kłótni. To ech mówiłam Ci na gg. Mam to samo, ciągłe kłótnie, poniżanie. Rodzice, szczególnie ojciec nigdy nie okazał mi, że jest ze mnie dumny, czy cokolwiek. Wiecznie ma jakieś pretensje, co nie zrobię jest źle. Nie docenia mnie, nie ma pojęcia co przeżywam codziennie słuchając jaka to jestem głupia. Wrócę ze szkoły, pochwalę się oceną, a tu pytanie co dostała sąsiadka. Jasne, ona zawsze jest lepsza. Chociażbym dostawała same 5, to i tak mnie nie pochwalą... A gdy ja chcę o czymś porozmawiać to odejdź bo w telewizji jest kuźwa ważniejsza polityka ! ( przepraszam za słownictwo)
    Niszczą mnie swoim zachowaniem. Czuję, że przy nich się wypalam, niszczą moje marzenia i ambicje. A ja nie chce takiego życia jakie mają oni. Nudnego, szarego i bezsensownego.
    Dobrze, że piszesz to tu. Wiadomo już, że dużo lepiej wygadać się, wyżalić jest się obcym ludziom, bo rodzina ma nas gdzieś...
    Czekam na kolejny wspaniały rozdział i życzę dużo weny ;)
    Pozdrawiam, Monika ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Siemka ! Rozdział świetny, nareszcie Lidia zrozumiała co dla niej jest dobre. Cieszy mnie to. :) Zapraszam do mnie, jest nowy post. A co do poniższej notki, to na gg ci napiszę :) Bardziej, osobiste :* Trzymaj się tam ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział jest boski.
    Dobrze że Lidia w końcu powiedziała Marco co jej leży na sercu.
    Wreszcie Lidia zrozumiała że źle robiła.Teraz na pewno będzie tylko lepiej.Ma przy sobie wspaniałego chłopaka i przyjaciół którzy chcą jej pomóc.
    Czekam na kolejny. :***
    Co do rodziców to ja też się z nimi kłócę i to o jakieś pierdoły Dobrze, że chociaż nam możesz się wyżalić.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział świetny ;)) Dobrze, że Lidia zrozumiała, że robi źle i będzie chodziła na terapię =] Marco jaki opiekuńczy *.* Widać, jak bardzo kocha Lidię wspierając ją w tych trudnych dla niej chwilach c;
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  22. No tak myślałam,że Lidia w koncu zrozumie jaką krzywdę robi sobie,Marco i innym którzy ją Kochają. :) Tylko za dużo nie namieszaj! Hehe :p
    Ojej. Współczuję takiej sytuacji ze strony taty :c Ja też się czasami o coś popsztykam z rodzicami,ale jakoś i tak zawsze jest później zgoda na szczescie :)
    Mam nadzieje,że jednak wszystko będzie u cb ok i jakoś się ułoży a twoj tato zobaczy w koncu jaką jesteś wspaniałą osobą i córka : *
    Czekam z niecierpliwością na nastepny :))
    Pozdrawiam Marta :* A w wolnych chwilach zapraszam do mnie ;p+Oglądałaś mecz dzis naszych orzełków? :D W koncu pokazali na co ich stać i,że jednak warto czasami dostać porządnego kopa w dupe hehe ;3

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział super, jak zawsze :)
    Dobrze, że wszystko sobie wyjaśnili ;3

    +
    Nie przejmuj się tak tym. Ja miałam podobnie, ale to minęło, bo znalazłam wsparcie w kimś innym i dałam radę ;)
    I ty też dasz :))
    Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. no wreeeszcie Lidka zgodziła się na terapię! mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej ;))))
    Pozdrawiam :*
    -Majka Reus

    OdpowiedzUsuń
  25. No wreszcie Lidia zgodziła się na terapię! W końcu, zrozumiała, że są ludzie, którzy potrafią jej pomóc. Teraz mam nadzieję, że będzie tylko lepiej..
    Buziaki ;**
    http://claire-mario-story.blogspot.com/
    http://life-is-rarely-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. O matko ale dobrze , że się pogodzili .
    ;D

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo ciesze się z tego, ze Lidia zrozumiała, że potrzebuje pomocy :) Jak napisałaś jest rozsądną dziewczyną i w końcu musiała zrozumieć jaka krzywdę swoim zachowaniem robiła sobie oraz bliskim.
    Co do kłótni z rodzicami współczuję Ci, jednak mam nadzieję, ze kiedyś to się zmieni i tato zobaczy jaką ma wspaniałą córkę ;)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  28. Na początku Lidia standardowo zaczęła mnie denerwować, ale uff, kamień z serca że jednak to wszystko tak się potoczyło :) Oby zrozumiała, że jej postępowanie było złe i z tego wyszła : ) Czekam na następny ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  29. O taaak! Lidka w końcu się zgodziła, Lidka się zgodziła! :D Hahah że Ty zobaczyła banan na nojej twarzy, gdy przeczytałam ten rozdział :) Jest booski *.* Ale wcześniejsze zachowabie Lidii mi nie pasowało :/ Na szczęścia dała się przekonać :)
    Z niecierpliwością czekam na nn :3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  30. Ciesze się, że Lidia zgodziła się na terapie. Dobrze, że zmądrzała. Ciekawa jestem, jaka będzie po terapii.
    Marco może również powinien się zgłosić na nią. W tedy przestał by się obwiniać.
    Cudny rozdział <3
    zapraszam: http://nowezycieczylepsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Jestem niesamowicie ciekawa, czy Lidka wyjjdzie na prostą. Wciągnął mnie ten blog!
    Zapraszam do mnie: http://bujaniewchmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Jestem niesamowicie ciekawa, czy Lidka wyjjdzie na prostą. Wciągnął mnie ten blog!
    Zapraszam do mnie: http://bujaniewchmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń