wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 52.

Wróciłam do domu. Jednak zanim było mi dane pójść do pokoju i zamknąć się w nim, czekała mnie rozmowa z Łukaszem i Ewą. 
Gdy wchodziłam, w hallu akurat kręciła się Sara.
- O, Lidia! - zawołała radośnie, i rzuciła mi się na szyję.
- Hej, kochana - wymusiłam lekki uśmiech na swojej twarzy i przytuliłam małą. Ona była nieświadoma niczego, szczęśliwa i roześmiana. Aż jej pozazdrościłam.
- O, nasza Lidia wróciła - Łukasz przyszedł do hallu. 
- Wróciła, wróciła - westchnęłam.
Poszliśmy do salonu, w którym przebywała już Ewa i oglądała TV. 
- O, już jest nasza Lidia - powiedziała z aprobatą. 
- Całe szczęście - odparłam.
- Chcesz może coś zjeść, lub napić się czegoś?
- Nie, dzięki - odparłam. 
- W ogóle, jak twoje samopoczucie? - spytała mnie poważniejszym tonem. - Mam nadzieję, że...
- Daj spokój, lepiej nie mówić - przerwałam jej. - Dalej czuję się po prostu strasznie, nawet jeżeli tego nie okazuję.
- Doskonale Cię rozumiem, Lidia - powiedziała Ewa współczująco.
- Kto tego sam nie przeżył, raczej nie zrozumie - stwierdziłam.
Zaczęłam ziewać, poczułam się nieco senna. Ostatnie dni wykończyły mnie nie tylko psychicznie...
- Pójdę się położyć - powiedziałam - zmęczona jestem. Poza tym, pragnę teraz jakiś czas pobyć zupełnie sama!
- Dobrze - powiedziała Ewa - odetchnij trochę, dobrze ci to zrobi. 
Poszłam do swojego pokoju. Jakże dawno mnie tu nie było! Przysiadłam sobie na łóżku, omiotłam wzrokiem całe pomieszczenie.
Tu czuję się bezpiecznie, tu nikt nie zrobi mi krzywdy. Żaden furiat czy gwałciciel mnie tu nie dorwie...
Drzwi zamknęłam, zaczęłam cieszyć się i upajać samotnością. Zajrzałam do torby, wódka od razu zaczęła mnie kusić. Podobnie jak papierosy. 
- Wreszcie - pomyślałam - choć na chwilkę zapomnę...
Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju. To Ewa przyszła. 
- Kochana, my pójdziemy załatwić parę spraw, wiesz, zakupy i parę innych - powiedziała. 
- Nie ma problemu! Idźcie - powiedziałam. - Nie musi przecież ktoś cały czas przy mnie siedzieć. Nie mogę cały czas skupiać uwagi na mojej osobie dlatego, że... - i tu załamał mi się głos.
- Postaramy się szybko wrócić - powiedziała Ewa. 
- Nie musicie się śpieszyć - powiedziałam - ja sobie poradzę.
- Mam nadzieję - powiedziała Ewa. - Trzymaj się!
- Dzięki - odparłam.
Ewa wyszła, niebawem cała rodzina Piszczków pojechała na miasto. Zostałam sama, ku mojej uciesze. 
Wyciągnęłam wódkę i colę z torby, zrobiłam sobie drinka. Na jednym jednak nie poprzestałam...
Niebawem poczułam, jak kręci mi się w głowie. Otworzyłam okno. Wyciągnęłam z torby paczkę papierosów i odpaliłam sobie jednego. 
Poczułam, jak wszystko robi mi się obojętne... Stałam przy tym oknie, paląc papierosy i popijając je kolejnymi szklankami coli z wódką... 







***


*oczami Marco*




Usiedliśmy sobie z Mario w salonie, zaparzyłem nam kawy. 
- Bardzo jesteś zmęczony? - zapytałem. - Kawał drogi przejechałeś.
- E tam, na twarz nie padam - powiedział Mario. 
- To nieźle - wymamrotałem. 
- Marco, opowiadaj, co Ci na sercu leży. Chciałbym ci pomóc poczuć się lepiej - powiedział Mario, objął mnie przyjaźnie ramieniem. 
- Mario, ja martwię się o Lidię. Ona tak bardzo to wszystko przeżywa - powiedziałem. 
- Ona powinna zgłosić się na jakąś terapię - powiedział Mario.
- Mówiłem jej to, ale ona nie chce nawet o tym słyszeć - powiedziałem. - Przecież zmusić jej nie mogę. 
- Chociaż za jakiś czas - zasugerował Mario. - Ale przede wszystkim musisz być przy niej...
- Wiem, Mario, wiem - westchnąłem. - Ona jest taką wrażliwą dziewczyną. Tak łatwo ją zranić. Mam nadzieję, że ojciec dostanie najwyższy wymiar kary!
Jak mogłem go wpuścić pod swój dach?! Gdybym wtedy nie przyszedł, możliwe, że niczego bym się nie dowiedział, on tak zastraszył Lidię. Mario, to wszystko moja wina, przeze mnie Lidia cierpi! 
- To nie jest twoja wina, już ci to mówiłem - powiedział łagodnie Mario. - Skąd mogłeś wiedzieć, że on okaże się takim bydlakiem? Przecież gdy go przyjmowałeś do domu, wydawał się być kompletnie normalnym człowiekiem, tak? 
- Mogłem go nie przyjmować, chociażby z tego powodu, że przed laty mnie zostawił samego. Mario, ty o tym wiesz najlepiej, ty znasz każdy fakt z mojego życia - powiedziałem. - Co mną pokierowało, że mu uległem?! Do tego, straciliśmy dziecko. A ja tak chciałem, żeby Lidia je urodziła i żebyśmy byli rodziną. Ale Albert wszystko zniszczył - postanowiłem już nie nazywać tego człowieka swoim ojcem... 
- Każdy normalny człowiek na twoim miejscu czułby to, co ty - powiedział Mario tonem pełnym współczucia. - Wiem, czemu tak chciałeś tego dziecka. 
- Właśnie! Ty wiesz najlepiej - powiedziałem. - Dbałem o Lidię, nie pozwalałem jej tykać alkoholu czy papierosów. Ale to jednak na nic się zdało... - powiedziałem łamiącym się głosem. - Albert wszystko zniszczył. 
- To jest skończony dupek - powiedział Mario. 
- Nie mam już ojca - powiedziałem - nie chcę tej osoby widzieć już na oczy, nie chcę znać tego sukinsyna! 
- Słusznie - powiedział Mario. - Marco, nie masz pojęcia, jak Ci współczuję. Znalazłeś się w takiej potwornej sytuacji. Ale też Cię podziwiam, naprawdę dzielnie wszystko znosisz. Wielu facetów mogłoby uciec na twoim miejscu, a ty jesteś cały czas przy Lidii, wspierasz ją i dajesz radę. No, ale Tobie też jest potrzebne wsparcie, co jest czymś zrozumiałym... 
- Dlatego też jestem ci wdzięczny, że przyjechałeś - powiedziałem i przytuliłem się do niego. Przytulanie zawsze chociaż minimalnie polepsza mi nastrój. 
Mario poklepał mnie po plecach, starał się pocieszyć. Chociaż i on, i Lidia, mówili mir, że nie ma w tym mojej winy, ja czuję, że jednak jestem współwinny temu podłemu zdarzeniu. Nie wiem, czy kiedyś pozbędę się tego odczucia... 
Siedzieliśmy tak, nie zwracając uwagi na zegar. Obecność Mario zawsze miała dobry wpływ na mnie, tym razem nie było inaczej. 






*** 




- O mój Boże - pomyślałam - ale w bani mi się kręci... 
Wypiłam niemałą ilość tych drinków. Spaliłam do tego pół paczki papierosów. Nie mam już o kogo dbać, nie mam już dziecka pod sercem... a o swoją własną osobę niespecjalnie się martwiłam... 
Zresztą, komu jeszcze na mnie zależy?! Ewa i Łukasz na pewno mnie nie porzucą, ale Marco? Nie wiem, skąd mi taka myśl do głowy przyszła, ale wyobraziłam sobie, że on może mnie... zostawić. Tak! Bo po co mu taka smutna, znerwicowana dziewczyna, kiedy on może mieć każdą? O wiele odważniejszą, bardziej wyszczekaną i zawsze szczęśliwą. Czy jego uczucie przetrwa tę próbę? Ponoć faceci często nie są stali w uczuciach...
Gdy tak sobie ponuro pomyślałam, sięgnęłam po kolejnego papierosa. Alkohol mocno uderzył mi do głowy... 
Spojrzałam w lustro - zobaczyłam w nim pijaną, smutną, zrozpaczoną dziewczynę, z bladą twarzą i rozczochranymi włosami. Jakby Marco mnie teraz zobaczył, wystraszyłby się. 
Ewa i Łukasz dotąd nie wrócili. I dobrze. Chcę być sama w pustej ciszy... 
Drżącymi rękami zrobiłam sobie kolejnego drinka... 







*** 




*oczami Marco* 





Jestem niezmiernie wdzięczny losowi, że zesłał mi przed laty takiego wspaniałego przyjaciela jak Mario. Jego towarzystwo dało mi nieco siły. 
- Która godzina? - zapytałem, nie podnosząc głowy z jego ramienia. 
- Piętnasta - powiedział Mario. - Nie chcę cię martwić, ale niedługo będę musiał się zbierać... 
- Dobrze - powiedziałem - ale najpierw chodź ze mną do Lidii, błagam.
- Nie ma problemu - powiedział Mario - bierzemy mój samochód? 
- Jasne - odparłem.
Zebraliśmy się i podjechaliśmy pod dom Piszczków.
Tak się stało, że oni gdzieś byli, kiedy my podjeżdżaliśmy, oni wjechali do swojego garażu. 
Mario zaparkował auto obok bramy i wysiedliśmy.
- O, Mario, jak dawno cię nie widziałem - powiedział Łukasz, gdy się z nim witaliśmy. - Marco, pewnie z Lidią chcesz się zobaczyć? 
- Po to tu jestem - odparłem. - Ona cały czas była w domu sama? 
- Mieliśmy parę spraw do załatwienia, a Lidia prosiła o trochę samotności - wtrąciła się Ewa. - Mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku.
Weszliśmy wszyscy do domu, panowała nieskazitelna cisza. Łukasz zaprosił mnie i Mario do ogrodu. 
- Marco, więc idź do Lidii, a z Tobą, Mario, chętnie sobie pogadam - powiedział Łukasz. - Powiedz, co tam słychać w Monachium.
Chłopaki sobie przysiedli na ogrodowej ławce, Ewa akurat w kuchni gotowała wodę i rozpakowywała zakupy. Ja swoje kroki skierowałem do pokoju Lidii.
Ale jeszcze nie zdążyłem wejść na schody, gdy nagle zauważyłem zbiegającą z nich przerażoną małą Sarę. 
- Mamo! Tato! - krzyczała - Lidia umarła! 

_________________________ 


Wybaczcie, że taki krótki, postaram się, aby następny był dłuższy. :3 
Jednak mam nadzieję, że podoba się Wam. 
Zafundowałam Wam nieco grozy, mam nadzieję, że nie rozszarpiecie mnie na strzępy za to xD 

Jak Wam wakacje mijają? U mnie... pff, szkoda gadać. Całe dnie sama w domu. Jak już kiedyś pisałam, albo przed laptopem siedzę albo TV. Gdy jest odpowiednia pogoda, wychodzę na samotną przejażdżkę rowerową. 
Mam nadzieję, że chociaż u Was jest lepiej. :) 

Okej, nie zanudzam Was więcej! Liczę na motywujące komentarze ;) Z góry dziękuję!

Buziaki!
WildChild


30 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Sara zobaczyła pijaną i śpiącą Dianę, któta wyglądała jak trup i dlatego tak pomyślała. Nie może być inaczej. Myślę, że powinna zgodzić się na terapię.
    Muszę cię zmartwić, bo u mnie jest tak samo, jedna wielka nuda. Komputer i telewizor :( Szybko zlecą wakacje, a ja nie chcę do szkoły :( Nie będę się rozpisywać. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny, tylko szkoda mi tej Lidii, nie powinna się już tak zadręczać ma wspaniałego i kochającego Marco no i Łukasza i Ewę : )
    A idź z takimi wakacjami, siedzę za granicą i nic nie robię albo siedzę na laptopie albo oglądam TV, w nocy się nie da spać bo się sąsiedzi tłuką ( w Niemczech jest więcej niestety Turków, niż Niemców :c), więc po prostu NUDA
    Czekam na kolejny.! :3
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  3. boski <3! matko, Lidia nie powinna się już tak katować. Marco ją kocha i powinna o nim pomyśleć... Mam nadzieję, że Lidia żyję, a Sara miała tylko schizy xD
    a te wakacje jakieś przymulone... tak samo- komputer i TV, a ja nie to gram w nogę ze ścianą -.-
    *w oczekiwaniu na pierwszą kolejkę *__* *
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, mam nadzieję, że nic jej nie jest ! No i , że Marco jej nie zostawi. Byłby kompletnym dupkiem, zabiłabym go za to ! Świetny rozdział ! :) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo <3
    Bardzo mi się podoba :-)
    Oj ta Lidia ..
    A wakacje szybko lecą, ale są świetne *.*
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Lidia musi żyć! Ma w końcu dla kogo! :)
    Marco nie może jej zostawić, w końcu się kochają.
    Uwierz mi sama umieram z nudów w samotności.. Jeszcze w dodatku wczoraj w nocy ktoś dobijał się do mojego okna i krzyczał "Anka, Anka! Chodź do nas" Debilni idioci, potrafią się tylko zabawić twoim kosztem.
    Jak chcesz wezmę cię na rower i pojedziemy razem do Dortmundu, a tam nawiedzimy naszych mężów xd
    Czekam na następny! :)
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oł shit! Niedobrze. Lidię to aż za bardzo poniosło :* ale czekam na kolejny. Jestem bardzo ciekawa jak będzie się kleić jej "rozmowa" z Marco :* Bzdury ta nasza Lidka wygaduje! Ma Marco, Ewę, Łukasza... Powinna żyć przede wszystkim dla siebie. Po każdej burzy zawsze wychodzi słońce.
    Proponuję autostopem kierunek Dortmund, bo dawno nie widziałam Marco :* a później do Monachium obić gęby Bayernowi :P
    Nudy totalne, gorąco... Topię się, ale zawsze znajdę czas na Twoje boskie opowiadanie :*
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :**
    P.S. Wszystkie Twoje blogi są zajebiste! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, ze tylko zemdlała albo coś...
    Szkoda mi Lidki.
    Kurzce zamiń sie ze mną. Ja czasu nie mam na nic-.-
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo,cudo,cudo. Twoje rozdziały są wspaniale :) Chciałabym umieć tak pisac jak ty.xd Faktyczne trochę dramatyzmu na koniec nam zaserwowałaś :D Mam nadzieje,że z Lidia wszystko będzie ok :o Czekam na nastepny i pozdrawiam Marta : * W wolnej chwili zapraszam do mnie,jest nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział , z resztą jak każdy ^^
    ale mnie zmartwiłaś z tą Lidią ; [
    biedna ...
    czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Zmartwiłaś mnie końcówką... Mam nadzieję, że z Lidią będzie wszystko dobrze i tylko się dziewczyna opiła :P Świetny rozdział, genialny! Jak każdy :) Chciałabym pisać tak jak ty :* U mnie też nudno, tylko komputer i telewizor ;/ Wyczekuję z niecierpliwością następnego rozdziału. Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, ze Ligia jednak żyje. Ona nie może umrzeć!
    Rozdział jest boski! Chciałabym chociaż w połowie pisać tak dobrze jak ty!
    Moje wakacje spędzałam z moja przyjaciółką, lecz teraz wyjechała i pozostało mi 15 dni samotności.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Co ta Sara wygaduje ??? Lubię takie dramatyczne rozdziały . Wiem to dziwne ale cóż ? Pozdrawiam i zapraszam do siebie :-P

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedna Lidia. Musi tyle cierpieć, ale spójrzmy prawdzie w oczy nie powinna przez to się katować alkoholem i papierosami. Nie pozwala nikomu sobie pomóc, a później wynikają z tego takie rzeczy. Mam nadzieję że ona śpi, a Sara nie mówi prawdy. Czekam na kolejny. Pozdrawiam ;*
    Paulina.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że tak naprawdę Sara zobaczyła tylko pijaną Lidię, bo gdyby faktycznie umarła... Nie, nawet nie dopuszczam takiego scenariusza! Ona musi żyć i się podnieść z dołka. Marco będzie przy niej i będzie ją wspierał. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. OMG!?
    Lidia jest trochę samolubna.. Katuje siebie, a przecież ma kochającego chłopaka no i Piszczków. Mam nadzieję, że Sarze się coś przywidziało ;D
    Super rozdział, trochę grozy nie zaszkodzi nikomu;)
    Czekam na nexta ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja pierdole :O
    Ona nie może umrzeć ! :O

    __
    Jej postępowanie nie jest najlepsze. Alkohol i papierosy nie pomogą jej w niczym a nawet jej zaszkodzą.. ;/
    Liczę, że Mario oraz Piszczkowie nadal będą jej pomagali ;)
    Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Lidia nie może umrzeć.!! nie może! Boski rozdział :*
    A co do wakacji szkoda gadać moje są takie jak twoje cały dzień przed Tv i komputerem :DD
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział świetny,ale Lidia nie może umrzeć!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ej no! Lidia nie może umrzeć!!
    Dlaczego skończyłaś w takim momencie? :D
    Z niecierpliwością czekam na następny <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział jest po prostu genialny ! :*
    Mam nadzieję, że Lidia nie umarła.
    Trochę jestem zaskoczona jej postępowaniem - alkohol i papierosy... ble!
    Jest mi jej strasznie szkoda, bo ona to tak przeżywa! ;/
    Przecież ma kochających przyjaciół i chłopaka... nie wiem czego jeszcze jej brakuje xd
    Mam nadzieję, że wszystko w końcu się dobrze ułoży.
    Upały, upały i jeszcze raz upały ;/ Siedzę w domu tak jak Ty albo przed TV, albo na kompie...
    Czekam na nowy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam nadzieję, że Lidia była pijana i zasnęła, a Sara sobie trochę za bardzo dopowiedziała.
    Liczę, że w końcu weźmie się w garść. Ma przecież kochających przyjaciół i chłopaka.
    Oby wszystko się w końcu poukładało.
    Czekam na nn ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział jest boski.
    Jezu Lidia.....mam nadzieję że z nią wszystko okey, że tylko jest pijana.
    Ale się Sara musiała wystraszyć.
    Ma przecież przy sobie wspaniałego chłopaka, i przyjaciół.
    czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  24. Na początku przepraszam, że tak zalegam z komentarzami! Po prostu, albo siedzę na dworze albo jeżdżę po Polsce..

    Lidia.. nie dziwię się dziewczynie, że nie umie sobie poradzić z tym obciążeniem psychicznym, ale i fizycznym. Prawie każdy zapija swoje smutki. Dobrze, że do Marco Mario przyjechał, bo też by chłopak obarczał się winą, i niepotrzebnie, bo ona nie leży po jego stronie..
    Sara, pewnie taka przerażona.. to kilkuletnia dziewczynka, nie dziwię się. Mam nadzieję, że Lidia zasnęła po pijaku.
    Buziaki ;**
    http://claire-mario-story.blogspot.com/
    http://story-with-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny rozdział, czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowny rozdział tylko szkoda,że taki krótki! :c I w ogóle co z Lidią?! Jak mogłaś uciąć w takim momencie, ughhh! Teraz prawie drżę ze strachu o Lidię :c Boziuuu czy nic jej nie jest? Ta reakcja Sray tak mjie zaniepokoiła :/ No ale Lidia sama dobie naważyła tego piwa! Zachowała się nieodpowiedzialnie, a do tego jak jakaś małolata! -.- I moje przypuszczenia się sprawdziły :( Achh ta Lidia! Rozumiem, że utrata dziecka bardzo boli, ale to nie jest powód, aby raczyć się alkoholem i papierosami! Ciekawe jak Marco zareaguje, gdy ją zobaczy!
    Co do Marco to współczuję jemu. Tak bardzo cierpi, a do tego jeszcze to poczucie winy :/ Biedny chłopa :c Dobrze, że Mario jest przy nim w tak trudnych chwilach. Taki przyjaciel to skarb! Marco zapewne mocno się zdenerwuje, kiedy ujrzy Lidię w niepokojącym stanie. A słowa Sary na pewbo podsycą atmosferę!
    Hmm a wakacje? Wakacje w porządku tyle, że nudne w tym roku :/ Jedynie jeżdżę sobie koleżanek, a w którąś sobote może wybiorę się do Augustowa :) Oczywiście jeżdżę również na ogniska, czy wybieram się na przejażdżki rowerowe z przyjaciółkami :) No ale to nie to sano, co było na przykład w zeszłym roju :/ A bynajmniej wakacje w Niemczech, wyjazd dziesięciodniowy do Augustowa oraz nocowanie u koleżanek z wzajemności xD No ale dobra tam nie będę narzekać! W końcu mogłoby być gorzej ;)
    Z niecierpliwością czekam na nexta :3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. Szkoda, że taki krótki :(
    Oby Lidii nic poważnego nie było.
    Szkoda mi Marco. Cały czas jest coś na przekór w jego szczęściu z Lidią. Powinni oboje się udać do psychologa, może to im pomoże. Marco cały czas się obwinia, może jak mu pomoże psycholog to przestanie. Lidii z poronieniem i całą z tą sytuacją.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  28. świetny rozdział. bardzo mi się podoba !
    mam nadzieję że z Lidią wszystko będzie w porządku :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. O BOŻE!! Ja mam tylko nadzieję, że Sara źle wszystko zinterpretowała i tak naprawdę Lidka jest zdrowa i ŻYWA, żywa przede wszystkim! O Jezu, rozdział jest świetny i w ogóle i ta końcówka! Potrafisz zszokować wszystkich! Nie mogę doczekać się kolejnego! Buziaki kochana ;*

    OdpowiedzUsuń