piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 3.

 Stadion był po prostu nieziemski. Jakże ogromny. Żółto-czarne trybuny. 
- Podoba Ci się? - zapytał Kuba. - W środę musisz tu być, to poczujesz tę magię... 
- Borussia podejmuje tu Chelsea Londyn w środę - wyjaśniła Ewa - zabieram Cię ze sobą, moja droga! Będziemy kibicować! 
- A w przyszłą niedzielę jeszcze jedziemy do Berlina, zagramy z Herthą - oznajmił Łukasz. - Moim byłym klubem... 
- Czemu nie - odparłam. - Jak tak nalegacie! 
- Jeszcze nie poznałaś chyba Borussii, zobaczysz, prędko pokochasz tę drużynę - uśmiechnął się miło Kuba. 
- Ej, towarzystwo, a co wy na to, żeby dziś grilla zrobić u nas? - odezwał się Łukasz. - Zaprosiłoby się jeszcze kilku kolegów, spędzilibyśmy miło sobotni wieczór, co wy na to?
- Jak sam będziesz frykasy przyrządzał do jedzenia, to proszę bardzo - zaśmiała się Ewa. 
- Ani troszkę nie pomożesz? - Łukasz przybrał minę zbitego psa.
- Może... jak ładnie poprosisz - powiedziała powoli rozbawiona Ewa. 
- No i okej - odparł Łukasz. - W takim razie, proszę Cię bardzo, pójdź zrobić jakieś zakupy! Ja zajmę się resztą spraw.
- Ej, pomogę Ci - odezwał się Kuba. 
- Dzięki stary - Łukasz przybił piątkę z Kubą. 
Oni poszli swoją drogą, a ja poszłam z Ewą do supermarketu. Nie żałowała pieniędzy, zakupy były spore, zwłaszcza ilość napojów procentowych... 
- Bez tego się nie obejdzie - powiedziała mi, gdy wracałyśmy do domu - takie są grille z Łukaszem i całą resztą. 
- Pijaństwo - zaśmiałam się. 
- Ha, dokładnie - powiedziała Ewa. - Ciekawe, kogo Łukasz z Kubą sprowadzą tym razem. O, kochana, więc dziś masz okazję poznać kilku innych piłkarzy Borussii! 
- Sama radość - stwierdziłam. 
- Ciekawe, czy Goetze przyjdzie... Jak wiesz, od następnego sezonu gra w Bayernie - westchnęła ciężko Ewa. Tak, mówiła mi to wcześniej. Ponoć cały Dortmund huczał. 
- Jeszcze się tam nie wyprowadził? - zapytałam. 
- Chyba nie - powiedziała Ewa. - Ej, podczas tych dwóch sparingów jeszcze gra w barwach Borussii! 
Ewa opowiadała, cóż to się działo w Dortmundzie. Kibice byli po prostu wściekli na Mario. 
- Więc dziś będziesz, być może, miała okazję na poznanie go - powiedziała Ewa. - Zobaczymy, kogo chłopaki sprowadzą. 
Nie znałam osobiście Goetze, ale słyszałam o nim co nieco. Jak o każdym z piłkarzy BVB. 






*** 




Gdy przyszłyśmy z Ewką do domu, Łukasz i Kuba już tam byli. 
- Rozpalamy ognisko - obwieścił Łukasz - do grilla gdzieś ruszt się zgubił. Szukaliśmy i znaleźć nie możemy. 
- Ognisko też świetna opcja - dodał Kuba.
- Jak chcecie, a macie kijki? - zapytała Ewa. 
- Jakieś były, idę zobaczyć - powiedział Łukasz i poszedł do ogrodu. 
Kuba gdy zobaczył ile Ewa wzięła alkoholu, zrobił wielkie oczy. 
- Ewa, nie pokazuj tego dla Marco! - poprosił. 
- Czemu? - zapytała.
- Wiesz, że on ostatnio jest w fatalnym stanie psychicznym - powiedział Kuba - ale lepiej, żeby nie topił smutków w alkoholu, bo jeszcze nie daj Boże wpadnie w nałóg. 
- A przyjdzie? - Ewa przybrała zdziwiony wyraz twarzy. 
- Przyjdzie, gdy poszliśmy do Mario akurat on z nim tam przebywał - mówił Kuba - ja to mu współczuję, najlepszy przyjaciel niedługo się wyprowadza, a jeszcze niedawno zdradziła go dziewczyna. Ja to nie wiem co bym zrobił, jakby teraz Łukasz klub zmienił! 
- Nie mam zamiaru - odparł Łukasz, który właśnie wszedł do domu i usłyszał ostatnie zdanie Kuby. 
- To się cieszę - odparł Kuba. - I co, są te kijki do kiełbasek? 
- Są, są - powiedział Łukasz i rozsiadł się w fotelu. 
Byłam nieco zdenerwowana. Ciekawa jednak też byłam, jak na mnie zareagują koledzy Łukasza i Kuby. 
- Ten Marco, o którym mówiliście, to Marco Reus, prawda? - upewniłam się.
- Nie inny - powiedział Kuba. 
- Chodźmy już Kuba rozpalać - powiedział Łukasz. 
- Już? - zdziwiła się Ewa. - Drzewo drożeje, wiecie o tym? 
- Tak - odparł Łukasz i poszedł z kumplem do ogrodu. 
Ja natomiast robiłam z Ewą jakieś drobne przekąski. Niedługo mieli przyjść chłopaki. 






*** 






Siedzieliśmy w czwórkę przy ognisku, Sara grzecznie bawiła się w piaskownicy. 
Niedługo usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Idę otworzyć - powiedział Łukasz i pobiegł do drzwi. Ja poczułam, jak robi mi się gorąco. Nie wiedziałam, czemu aż tak. 
- Wchodźcie, wchodźcie - usłyszałam jeszcze i za moment w ogrodzie ukazało się czterech piłkarzy Borussii. Akurat tych byłam w stanie rozpoznać, widywałam ich na zdjęciach w internecie. Ale pierwszy raz na żywo ich ujrzałam... 
Łukasz nie marnując czasu, postanowił mnie z nimi zapoznać. 
- Chłopaki, to jest nasza przyjaciółka Lidia Miller z Warszawy - powiedział. - Lidio, to jest Marco, Mario, Robert i Mats. 
Podałam każdemu z nich po kolei rękę, nieśmiało się uśmiechając. Marco nawet też się do mnie uśmiechnął, ale w jego oczach było widać smutek. 
- Jeszcze ktoś ma przyjść? - zapytała Ewa. 
- Cześć wam! - usłyszeliśmy nagle z ulicy głos jakiegoś chłopaka. Nie rozpoznałam go, ale za moment się dowiedziałam, kto to.
- Cześć Mitchell! - zawołał Łukasz. 
- A wy co, imprezkę przy ognisku robicie? - dopytywał się, oparł się o ogrodzenie. 
- Taki sobotni meeting - objaśnił Łukasz, idąc do furtki. Wpuścił go, i wtedy usłyszałam ciężkie westchnienia Marco i Mario... 
- Pozwól, że Ci przedstawię moją i Ewy przyjaciółkę, Mitchell, to jest Lidia Miller - powiedział - Lidio, to jest Mitchell Langerak, rezerwowy bramkarz Borussii Dortmund. 
- Cześć piękna! - wyszczerzył się Mitchell i uścisnął moją rękę. Aż się lekko zarumieniłam. - Jak tam? 
- A dobrze - powiedziałam. 
Mitchell był po prostu przystojny. Od razu mi się spodobał. Ale pewnie był zajęty. Zauważyłam, że ma śliczne oczy, niezłą fryzurę. Czułam od niego zapach fajnych perfum. 
Ale nie dałam po sobie nic poznać oczywiście. Usiadłam na ławeczce między Łukaszem a Mitchellem. Ewa karmiła Sarę jogurtem. 
Spojrzałam na Mitchella, akurat on też na mnie się popatrzył. Poczułam, jak zmieniam się w buraka...
- Spokojnie - zachichotał - nie denerwuj się! Skąd pochodzisz, Lidia? 
- Z Warszawy - powiedziałam. Denerwowałam się, że mój niemiecki jest jeszcze za słaby. Ale jednak dobrze sobie radziłam. - A ty, Mitchell? 
- Z Sydney - powiedział. 
- Daleko trochę - stwierdziłam. 
- Oj tam - machnął ręką. 
- Ej, towarzystwo, łapcie browary - odezwał się Łukasz. 
- Ja nie chcę - skrzywiłam się. 
- Ej no, Lidka - skrzywił się Łukasz.
- Z nami nie wypijesz? - wtrącił się Robert.
- No i czego biedną dziewczynę zmuszacie, jełopy? - wkurzyła się Ewa. 
- Nie zmuszamy - powiedział Mats, który już sobie popijał złoty napój. 
- Albo okej, Łukasz, daj te piwo - powiedziałam. Zdecydowałam się jednak. 
Ojciec, gdy jeszcze z nim mieszkałam, mówił, że jeśli kiedyś poczuje ode mnie alkohol lub papierosy, to mnie tak stłucze, że ledwo oddychać będę. Ale teraz powiedziałam sobie w myślach : nie ma już tu ojca, mogę robić co tylko zechcę, zwłaszcza, że jestem pełnoletnia. 
Marco i Mario stali w kącie ogrodu i o czymś zawzięcie rozmawiali. 
- Ej, mośki, piwko chcą? - zawołał Łukasz. 
Mario coś jeszcze powiedział do Marco i podeszli obaj. Teraz to już wszyscy pili, oprócz oczywiście Sary, która siedziała Łukaszowi na kolanach, a on w jednej ręce trzymał kijek i smażył kiełbasę na ognisku, a w drugiej piwo. 
Sara zaczęła próbować wyrwać ojcu butelkę. On to zauważył i zaczął udawać, że ją poi. Mała wcale nie zaczęła protestować czy się wykrzywiać. 
- Łukasz! - wkurzyła się Ewa. 
- No co? Sama mówiłaś, że trzeba próbować nowych smaków - powiedział Łukasz. 
- Jesteś niemożliwy - powiedziała Ewa. Wszyscy się roześmialiśmy, nawet Marco, który miał wyraźnie smutne oczy. 
Z czasem to wszyscy się rozkręcili. Zaczęłam więcej rozmawiać z Mitchellem, poznawać go. 
Nastał wieczór, wszyscy już byli nieco wstawieni, zwłaszcza faceci. Ewa była jeszcze całkiem trzeźwa, ja zresztą też. 






***





Zrobiło się w końcu ciemno, a my wciąż siedzieliśmy przy ognisku, co chwila tylko Łukasz dorzucał drewna. Ewa poszła usypiać Sarę, zostałam sama wśród tylu facetów.
Zachciało mi się do łazienki, więc pobiegłam do domu. W łazience paliło się światło, ale były uchylone drzwi. Pomyślałam, że to Ewa zapomniała światło zgasić i weszłam. 
Ale... z łazienki akurat korzystał Marco. Stał w tamtym momencie z opuszczonymi spodniami... i bokserkami. Boże! 
- Ups! Sorry - wydukałam jedynie, i wyszłam jak najprędzej. 
Ale wpadka! I to na samym początku znajomości!
- Ej, Lidia, coś się stało? - zapytał Mitchell, który właśnie wszedł do domu. 
- Nie, nic - powiedziałam z uśmiechem. 
- Wiesz, chciałem Cię zaprosić na kawkę - powiedział - może nawet jutro? Chciałbym cię lepiej poznać! 
- A o której? - zapytałam.
Marco wyszedł z łazienki, przeszedł obok nas, na szczęście nie patrzył na mnie. 
- A może tak o 13? - zasugerował - przyszedłbym po Ciebie. 
- Jak tak bardzo nalegasz - powiedziałam. - Czemu nie! 
- To jesteśmy umówieni - powiedział i mrugnął do mnie. - Chodź, strzelimy sobie jeszcze po piwku! 
Pociągnął mnie za rękę. 
Mitchell był bardzo odważny, zdecydowany. Aż może za bardzo! 
Usiedliśmy przy ognisku. Łukasz, Kuba i Robert i Mats sobie rozmawiali we czwórkę. Trójka Polaków co chwila drażniła Matsa, zaczynając gadki po polsku. 
- Muszę do łazienki - mruknął Langerak i poszedł. 
Zostałam sama z Marco i Mario, którzy nie brali udziału w rozmowie reszty chłopaków. 
- Ej, Lidia - usłyszałam nagle głos blondyna.
- Tak? 
- Nie przejmuj się tym, co się stało - powiedział ciepło. 
- Marco się bał, że się zatrzaśnie - zażartował Mario. 
- Już wygadał się kumplowi - pomyślałam lekko zła, ale odparłam: 
- Nie jesteś zły? 
- Co ty - uśmiechnął się Marco. - W ogóle, wyprowadziłaś się do Dortmundu na stałe? 
- Tak! - odpowiedział za mnie Łukasz, który usłyszał jego pytanie. 
- Łukasz odpowiedział - powiedziałam. 
- Super - powiedział Mario. 
- Mario mi zaraz ucieka - skrzywił się Marco. 
- Do Monachium? - zapytałam, choć wiedziałam, że właśnie tam "ucieka" Mario. 
- Tak - powiedział Mario. - Oj Marco, wiesz, że zawsze będę Twoim przyjacielem i nic tego nie zmieni! 
- Zaprzyjaźnisz się z kimś innym, a o mnie zapomnisz - powiedział Marco.
- Nie ma opcji - ściął Mario i objął Marco ramieniem. 
- Wróciłem! - obwieścił głośno Mitchell. - O czym tak gadacie? 
- O niczym - mruknął Marco. 
Wyczułam, że chłopaki niezbyt się lubią. Ale nieważne. Dla mnie wszyscy byli bardzo mili. Umówiłam się z Langerakiem, a całą resztę także można lubić. 
- Łukasz miał rację - pomyślałam - wyczuwam poprawę życia! 




_______________ 




Zostawiam dla Was do oceny. Jeśli chcecie, mogę ten rozdział usunąć i postarać się napisać coś lepszego... 

Pozdrawiam, Sylwia 

18 komentarzy:

  1. Dobrze jest! ;)
    Ciekawe, czy Lidia będzie z Mitchelem, czy może z Marco :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog<3
    Czekam na następny rzdział i zapraszamdo mnie http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo :) cudowne <33 czekam na następny *.*
    mam nadzieje, że Lidia będzie z Marco ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite :)
    Liczę na to że będzie z Mario xd
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oszalałaś dla mnie jest genialny zresztą jak każdy który piszesz ;) czekam na nexta !;* i zapraszam do siebie nowy rozdział http://bvblovestoryyyy.blogspot.com/2013/04/rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, dodawaj szybko kolejny,mam nadzieje ze Lidka bedzie z Marco. :D
    Zapraszam do siebie:
    http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest świetnie! :D
    Czekam na następny rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. usunąć ?!!! no Ty już chyba do końca oszalałaś!!! co Ty chcesz poprawiać ?! to jest tak zajebiste że szok ! bosko piszesz i nie ma innej opcji ! jest GENIUSZEM i koniec tematu !!!

    kocham tego bloga !!!

    pozdrawiam i czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadziej że nie będzie z Mitchelem tylko Marco ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny blog. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialne ! Łukasz mnie rozwala :D hahah
    Świetny , świetny rozdział :D
    Hahah Marco... :D
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny ;33
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  13. Z każdym rozdziałem jest coraz bardziej ciekawie <3
    Czekam na kolejny :)
    zapraszam: http://nowe-zycie-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Z Michem będzie czy Marco będzie ta Lidia? :D Fajnie mieszasz ;* Uwielbiam mój mentorze :] <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj, będzie się działo (; Nie zdziwię się jak pewnego dnia Marco i Mitchell się pobiją o Lidkę. Zobaczymy! Rozdział oczywiście świetny!

    OdpowiedzUsuń
  16. Akcja z rusztem do grilla była świetna, ale przyłapanie Marco w łazience i tekst Mario po prostu boskie

    OdpowiedzUsuń
  17. No, no, no :D To już widzę, kogo szykujesz dla Lidki. :)
    Fajnie, że wprowadziłaś motyw odejścia Mario. Ciekawa jestem, jak opiszesz jego odejście, jak po tym będzie się czuł Marco.
    To taka perełka:
    "- Ja to nie wiem co bym zrobił, jakby teraz Łukasz klub zmienił!
    - Nie mam zamiaru - odparł Łukasz, który właśnie wszedł do domu i usłyszał ostatnie zdanie Kuby." - widać przyjaźń pomiędzy chłopakami.
    Ognisko, nowe znajomości... zaczyna się nowe, lepsze życie Lidki :]

    Piszesz naprawdę zgrabnie, polecam zarejestrowanie się na jakimś forum literackim :)

    xoxo,
    Angelika JJ

    ___
    http://eviva-larte.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. A mi się podoba ;) Czekam na następne :P W wolnym czasie zapraszam do mnie: http://fajnymezczyznadobrzezepilkarz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń