wtorek, 17 września 2013

Rozdział 65.

*oczami Marco* 



Aż mnie coś ścisnęło w gardle, gdy pomyślałem, jak może czuć się obecnie Mario. Sam w zamkniętym, niemalże pustym pomieszczeniu, z zakratowanym oknem. Pokój niczym cela więzienna. 
Usiadłem obok niego na łóżku, on nieznacznie podniósł głowę. Spojrzał na mnie przepełnionym goryczą spojrzeniem, w jego oczach malował się wyraźny smutek. 
- Mario, proszę Cię, powiedz mi, co z Tobą się dzieje - powiedziałem. - Ja umieram z niepokoju. 
- Sukinsyny zamknęli mnie w tym pomieszczeniu - syknął Mario. - Chcą na siłę mnie tu trzymać. 
- Ty potrzebujesz pomocy, Mario! - powiedziałem. - Nie bez powodu próbowałeś się zabić! 
- Ja nie chcę żyć, czemu nikt tego nie chce zrozumieć? Nie mam po co żyć - powiedział Mario. - Może tym wszystkim, z którymi musiałem się ostatnio użerać, wszystko się układa. Ci lekarze to tylko... 
- Mario, na litość boską, o czym Ty mówisz!? Dlaczego Ty chciałeś się zabić?! - wreszcie z moich ust padło to najważniejsze pytanie. 
Mario tylko spuścił głowę. Wpatrywałem się w niego z przerażeniem. Zobaczyłem, że z jego oka na podłogę spadła łza. Z wyrazu twarzy dało się wyczytać, że coś go dręczy. 
- I oni oczekują, że ja obcym osobom, jakimś psychologom, wszystko opowiem - szepnął. - Żyją w przekonaniu, że terapia działa cuda. 
- Mario, przecież ja nie jestem obcą osobą. Dla mnie możesz powiedzieć absolutnie wszystko. Ty wiesz, że ja nigdy się od Ciebie nie odwrócę, choćby się góry waliły. Nikt od Ciebie nie oczekuje, że zaraz będziesz swobodnie rozmawiał z terapeutami. Ale najlepszemu przyjacielowi możesz wszystko powiedzieć. Gdy się wyżalisz, będzie Ci lżej. Widzę przecież, że coś Cię dręczy - powiedziałem.
Starałem się mówić do Mario jak najbardziej łagodnie i przyjaźnie. Może on tego nie mówi głośno, ale on potrzebuje wielkiego wsparcia. 
- A nikt Ci nigdy nie powiedział, że śmierć bywa ulgą? - odparł na to Mario. 
- Ty nie możesz umrzeć! Ty musisz żyć - powiedziałem. - Nie pozwolę Ci umrzeć, rozumiesz?! 
- Marco, ja i tak prędzej czy później umrę, czy tego chcę, czy nie. Nie zależy to od żadnego z nas - powiedział Mario cichutko.  
- Mario, co Ty opowiadasz?! - słowa mojego przyjaciela sprawiły, że po moich plecach przebiegł lodowaty dreszcz. 
- Mario, czy Ty skrywasz... jakąś śmiertelną chorobę?! - ledwo wymówiłem to pytanie. 
Mario nic na to nie odpowiedział. Schował twarz w dłoniach. Nie chciałem naciskać na niego, ale chciałem także się dowiedzieć, co dręczy mojego przyjaciela. 
- Ciekawe, kto wtedy w ogóle do domu przyszedł i wezwał karetkę - odezwał się wreszcie Mario. - Nie tak miało być! 
Mario się wreszcie odezwał, ale zaczął inny temat. 
- Gdybyś nie został znaleziony, to... 
- To byłbym teraz w raju - powiedział Mario. 
Mario bardzo unikał rozmowy o najważniejszym. Moje zaniepokojenie wzrastało z minuty na minutę. 
- Mario, ja Cię nie poznaję - powiedziałem. - Co się z Tobą dzieje, proszę Cię, powiedz mi. Ja chcę Ci pomóc i pragnę dla Ciebie jak najlepiej. Nie odtrącaj mnie. Czyżbyś już mi nie ufał? Ja tylko chcę Twojego dobra! 
- Marco, ja Cię nie odtrącam. Zawsze byłeś i jesteś wspaniałym przyjacielem - powiedział cicho Mario. 
- I chcę Ci pomóc, ale wydaje mi się, że Ty to odtrącasz - powiedziałem smutno. 
Mario wstał z łóżka i podszedł do zakratowanego okna, zaczął przez nie wyglądać. Westchnąłem ciężko. Może to jeszcze za wcześnie na rozmowę? Może powinienem spróbować innym razem? Ale ja już tak długo czekam na rozwiązanie tej skomplikowanej zagadki. Widocznie muszę zaczekać jeszcze dłużej, czy tego chcę czy nie... 
- Mario, wydaje mi się, że jest jeszcze dla Ciebie za wcześnie na tę rozmowę. Nie chcę na Ciebie naciskać. Przyjdę kiedy indziej, dobrze? - poklepałem Mario po ramieniu i skierowałem się w stronę drzwi. 
Już chwytałem za klamkę, gdy usłyszałem Mario.
- Marco! Nie odchodź! Zaczekaj! - krzyknął.  







*** 







Odwróciłem się. Twarz Mario przybrała kolor szkarłatu. Podszedłem do niego, spoglądając na niego pytająco i ze współczuciem. 
- Marco, nie odchodź. Nie zostawiaj mnie, nawet mnie tym nie strasz. Tylko ty jeden mi zostałeś - zaczął mówić przejęty Mario. - Może wcześniej nie zdawałem sobie sprawy że potrzebuję wsparcia, tylko robiłem awantury personelowi. 
Zdziwiło mnie, iż nagle postawa Mario się tak zmieniła. Czyżby pomyślał sobie, że zostawię go samego na zawsze z problemami? Przecież to jest prawie że mój brat... 
- Co nie znaczy, że wróciła mi chęć do życia. Zresztą, nie wiem, ile jeszcze dni mi tego życia zostało - powiedział łamiącym się głosem Mario. - Ale proszę Cię, bądź przy mnie do końca. 
- Mario, czy Ty jesteś poważnie chory? O co chodzi? - już sam nie wiedziałem, co myśleć.
- Opowiem Ci wszystko, ale od początku - powiedział Mario. 
Usiedliśmy na łóżku, objąłem ramieniem Mario, chcąc mu dodać otuchy. 
- Marco, jak Ty byś się czuł, jakby Ciebie cały czas piętnowali bez powodu? Jakby Ciebie koledzy z drużyny cały czas szykanowali i uprzykrzali życie? Zwłaszcza Robben i Lahm - powiedział cicho Mario. - Oni zmienili moje życie w piekło. 
Słuchałem uważnie, co mówi Mario. Póki co, wszystko, co mi opowiedział, nie miało spójności. Ciekawe, kiedy zacznie układać się to w całość. 
- Trzy tygodnie temu, po treningu, zostałem sam w szatni. Akurat kończyłem się przebierać, gdy do szatni wparowali Robben i Lahm. Zamknęli drzwi na klucz. Od razu się przeraziłem, czego oni chcą, co planują mi zrobić? Myślałem, że mnie pobiją. Ale Marco, na pobiciu się nie skończyło... - tu głos mojemu przyjacielowi się złamał.
- Mario, co oni Ci zrobili?! Mów, bo skonam - powiedziałem przerażony. 
- Lahm chwycił mnie od tyłu i unieruchomił mnie... próbowałem się bronić, ale ich było dwóch, a oni są poza tym silniejsi... tymczasem Robben, on... on mnie rozebrał i... Marco, on, on mnie... zgwałcił - powiedział tak cicho, że ledwie go usłyszałem. 
Poczułem, jak kręci mi się w głowie. Doznałem szoku. Robben... zgwałcił Mario?! I Philipp go w tym wspierał?! 
- Zagrozili, że jeżeli komuś coś o tym powiem, to będę miał kłopoty. Nie mam żadnych sprzymierzeńców. Siedziałem cicho - powiedział Mario. - Ale Marco, to nie wszystko! Robben zaraził mnie wirusem HIV! - i tu pomyślałem, że zaraz trupem padnę. 
Mario został podle zgwałcony. I Robben go do tego zaraził HIV-em?! Serce zaczęło mi bić szybciej. Nie mogłem uwierzyć w opowieść mojego przyjaciela. Ale on by mnie nie okłamał. Wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Poznałem już przyczynę próby samobójczej Mario. Wytrzeszczonymi oczyma spoglądałem na Mario, który ze łzami w oczach kontynuował swoją opowieść. 
- Nigdy bym na to nie wpadł, gdyby nie program w TV. Akurat była o tym mowa. A w tym czasie występowały u mnie objawy tego przeklętego wirusa. Postanowiłem wykonać anonimowe badania. I okazało się, że jestem chory - powiedział Mario. Rozpłakał się na dobre. - I dlatego próbowałem się zabić! Bo ja i tak prędzej czy później umrę. Na HIV nie ma lekarstwa. Nie znam ani dnia, ani godziny. Nie masz pojęcia, jakie to okropne obciążenie dla psychiki. Nikomu poza Tobą nie powiedziałem o tym, co mnie spotkało. Arjen i Philipp z lubością spoglądali na mój ponury nastrój. Zapewne oni byliby za tym, żebym zmarł. Wtedy mieliby stuprocentową pewność, że nic się nie wyda. Ale i tak się nie wyda. Ja nie dam rady komuś obcemu o tym opowiedzieć. Jeżeli tym dwóm zależało, aby zniszczyć mi życie, to udało im się. Tylko nie wiem, skąd teraz w ludziach tyle zawiści. Ja im niczego złego nie zrobiłem. 
Mario schował twarz w dłoniach. Cały drżał. Ja nie mogłem się poruszyć. Po prostu nie mogłem uwierzyć... 







*** 







Przez parę minut nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Zatkało mnie na amen. Ale w końcu odzyskałem mowę.
- Mario, teraz już wszystko doskonale rozumiem. Doceniam Twoją odwagę, powiedzieć o czymś takim nawet najlepszemu przyjacielowi wymaga wiele odwagi i wysiłku. Spotkało Cię coś straszliwego - powiedziałem. - Mario, ja wiem, i rozumiem, że to niesłychanie trudne dla Ciebie. Ale Ty, Ty... musisz walczyć. Na HIV istnieje wiele lekarstw, wiesz, że...
- Marco, takie leki i tak nic nie dadzą. Poza tym, musiałbym wszystko opowiedzieć jakiejś obcej osobie. Możesz uznać mnie za mięczaka, ale ja boję się i wstydzę. Poza tym, Robben ma tyle znajomości, jak się dowie, że wszystko wygadałem, to mogę mieć jeszcze gorszą sytuację niż teraz - powiedział Mario. 
- Mario, nie wierzę, że nie ma już ratunku! Musi być jakieś wyjście - powiedziałem. - Poza tym, nie uważam Cię absolutnie za mięczaka. Każdy na Twoim miejscu czułby się podobnie. I nie możesz dać się zastraszyć! Oni muszą ponieść zasłużoną karę - dodałem. - Postawienie tych bydlaków przed sądem pomogłoby Ci. Lidia by Ci potwierdziła moje słowa - wyszeptałem. 
- To już Lidia jest mocniejsza ode mnie. Ona zgłosiła sprawę gdzie trzeba, złożyła zeznania, dała radę przejść przez terapię i teraz jest szczęśliwa. A ja jestem cienki - powiedział cicho Mario.
- Lidii również nie było łatwo, a ja wiem o tym najlepiej - powiedziałem. - Ale wyciągnąłem ją z biedy, mimo trudności. Ciebie też chcę z tego wyciągnąć, pomóc Ci - powiedziałem. - I nie jesteś żadnym mięczakiem. Możesz mi się wyżalać, wypłakiwać i wygadywać ile tylko zechcesz. Masz do tego absolutne prawo. I wcale Cię nie nakłaniam, abyś już tego dnia składał doniesienie na policji. Nie jesteś na to gotowy - powiedziałem. 
- Na rozmowę z terapeutą również nie jestem - powiedział cicho Mario. - Tylko z Tobą mogę o tym zdarzeniu rozmawiać... nikomu tak nie ufam, jak Tobie... ja już się przestraszyłem, że Cię stracę. Dlatego wszystko Ci opowiedziałem, teraz znasz motywy mojego działania i to rozumiesz. 
Nie chciałem nakłaniać Mario, aby opowiedział jakiemuś lekarzowi o gwałcie. On na pewno nie tego chce teraz słuchać. On potrzebuje współczucia, dodawania otuchy. 
- Marco, Lidia powinna zbadać się na HIV - powiedział Mario. - Powiedz jej o tym. Poza tym, teraz wiem, co ona czuła jakiś czas temu - dodał cicho. 
Faktycznie. Mario ma rację. Co, jeśli Lidia została zakażona HIV-em, przez tego sukinsyna, który mnie spłodził? Tylko jak jej zasugerować, aby wykonała badania? Nie obyłoby się przecież bez pytań... musiałbym jej opowiedzieć całą historię. 
Ale ona nie skarżyła się mi na jakieś bóle czy dolegliwości. Chociaż... u jednych występują od razu, u innych wiele dni po zdarzeniu. 
- Ja nie wiem, co teraz zrobię. Odechciało mi się futbolu. Teraz... nie wiem, co ze sobą zrobię. Pewnie będą mnie tu trzymali - powiedział Mario ponuro. 
- Mario, Ty ochłoń najpierw. A jesteś tutaj, żebyś nie robił głupstw - powiedziałem. - Nie byłoby to dobrym rozwiązaniem, żebyś zaczął się upijać czy nie daj Boże znów próbował targnąć się na życie - tu aż głos mi zadrżał. 
- Teraz chciałbym się upić i zapomnieć - powiedział Mario. 
- Nic by to nie dało, uwierz - powiedziałem. - Nie rozwiąże to problemu. 
- Marco, nie wiem, co teraz zrobię. Nie mam już na nic ochoty. Do Ciebie mam tylko jedną prośbę - powiedział cicho Mario.
- Jaką? 
- Po prostu bądź przy mnie. Bo tylko Ty mi zostałeś - powiedział Mario. 
- Oczywiście - powiedziałem poruszony. 
Przytuliłem rozdygotanego Mario, chcąc go jakoś uspokoić i pocieszyć. 

________________________ 



Powyższy rozdział składa się z rozmowy Mario i Marco, Mario wreszcie wyznaje, co się przydarzyło. Więc mam nadzieję, że rozdział Was nie uśpił. :) 
Następny nie mam pojęcia kiedy. Zmęczona i znużona ostatnimi dniami jestem -.- eh, byle do piątku. 

Mam nadzieję, że pojawią się jakieś komentarze. Kto przeczytał, niech zostawi pamiątkę po sobie. :) będę bardzo wdzięczna. 

Buziaki! :*** 


+ ponad 100 tys. wyświetleń - dziękuję, dziękuję, dziękuję! ♥ 

23 komentarze:

  1. O Matko... Szkoda mi Mario.
    Aż mi się płakać chce, tyle przeszedł ;/
    Biedaczek, nooo. ;c
    Chciałabym, żeby nie umarł ;<
    Boski rozdział, czekam na nexta ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. no tego się nikt nie spodziewał .
    najpierw lidia potem mario ...
    pisz - nie mogę się doczekać następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. JEZU!!!!!!!!!!
    WIEDZIAŁAM!! Wiedziałam to!! Boże!! No nie wierzę! Miałam nadzieje, że te moje przypuszczenia nie okażą się prawdą, no ale okazały się!! I to na dodatek jeszcze Mario jest chory! Boże!! Teraz tylko modlić się by Lidka była zdrowa no i, aby Mario wyszedł z tego całego bagna psychicznego! Bo na pewno będzie ciężko! Robben i Lahm powinni zgnić w więzieniu za takie świństwo!! Boże, po prostu nienawidzę ich w tym momencie, po tym co zrobili Mario!! I nigdy im tego nie daruję!! Dobrze, że Goetze ma takiego przyjaciela jak Marco!! Razem przezwyciężą wszystko! Wierzę w to całym sercem!!
    Buziaki kochana ;* ŚCISKAM ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Mario :( Rozryczałam się na amen. Tyle przeszedł...a oni tak bezczelnie się zachowali...jak...sama nie wiem :( Strasznie mi szkoda tego chłopaka. Jeszcze ten HIV... Nie chcę, żeby zmarł :( Przywiązałam się do niego :(
    Mnie na pewno nie zanudziłaś, a wręcz przeciwnie. Czytało mi się z zapartym tchem :** Jesteś nieziemską pisarką :*
    Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalej życie Mario, Marco i Lidii, a razem z nimi Łukasza i Ewy :*
    Czekam na kolejny rozdział, który z pewnością będzie równie boski jak powyższy :**
    Buziaki i pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedak, aż się poryczałam ;c .
    Współczuje mu i mam nadzieję, że będzie żył.
    Mam nadzieję, że Lidia nie jest chora
    Czekam na kolejny <3
    Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. ja jebe O.o Ale ty mas ztalent. Ryczałam jak głupia cały czas ;ccc
    Robben to sukinsyn :< Masakra. Mario żyj !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Robben jest takim idiotą...
    Co ten Mario mu zrobił, że tak go nienawidzi?Nie chcę żeby Mario zmarł ;(((
    To opowiadanie jest po prostu wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Raany. Tego się nie spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie, aż brak mi słów.... to nieprawdopodobne. To co musi czuć Mario, to coś strasznego. Płakałam przy tym rozdziale, no jak można być tak podłym. No i jeszcze jest chory, proszę Cię bądź tak łaskawa i go nie uśmiercaj. To nie może się tak skończyć, Robben musi zapłacić za swoje czyny, a Mario musi z tego wyjść i zacząć żyć na nowo.
    Rozdział oczywiście fantastyczny, zaskakujący. Ych nie mogę doczekać się już kolejnego. Czekam więc niecierpliwie ;*
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, nie wieżę!! Jak oni mogli mu to zrobić?! Nigdy bym na to nie wpadła... Dlaczego oni go tak nienawidzą? I do tego jeszcze ta choroba...Jednak mam nadzieję, że Mario nie umrze, i że Lidka nie jest chora! Oby Mario zgłosił to na policję, i żeby Robben i Lahm zgnili w więzieniu. Dobrze, że Mario ma takiego przyjaciela jak Marco, który jest przy nim i o wspiera. Jestem ciekawa ich dalszych losów. Buziaczki kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Proszę nie uśmiercaj Mario! Najpierw Robert a teraz on? Mom please *-*
    Co do następnego rozdziału to też tak mam. Okropne uczucie :c
    Pozdrawiam i czekam na nexta ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego ja się tu znalazłam dopiero teraz? xDD
    Przeczytałam wszystko! Na serio! Aż dostałam ochrzan od rodziców za to, że tak długo jestem przed komputerem, ale nie mogłam przestać czytać tego! <3
    A co do rozdziału to płakałam ;cc
    Świetny jest !
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak oni mogli mu coś takiego zrobić!!?
    Płakałam jak bóbr gdy czytałam ten rozdział <3
    Mario musi się pozbierać a Robben zapłacić za to co mu zrobił :D
    Dobrze że ma przy sobie Marco <3
    Nie uśmiercaj Mario on musi żyć.!
    Czekam z niecierpliwieniem na następny rozdział.Mam nadzieję że wsystko dobrze się potoczy :D
    Pozdrawiam Dominika <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże to straszne jak...?Jak to .. nie rozumiem
    Oby Robben dostał za swoje bo jak nie to...
    Czekam na na dalszą cześć

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty rozdział z reszta jak każdy ! ;*
    Biedny Mario ;c Oby okazało się że wyniki były błędne i że Mario jest zdrowy . ;).
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział . ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział super!
    Jak oni mogli to zrobić! Szkoda mi Mario :( Mam nadzieję, że z tego wyjdzie, że kolejny raz nie będzie próbował zrobić czegoś głupiego.
    Dobrze, że ma przy sobie Marco :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Biedny Mario ..
    Nie sądziłam, że Robben był zdolny do gwałtu i jeszcze go zaraził ..
    On musi trafić za kratki !
    Rozdział jak zwykle świetny <3
    Pozdrawiam - Nikola :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie rozumiem jak facet może zgwałcić faceta ale mniejsza z tym <3
    Czekam na kolejny
    Niech LIDIA przyjedzie do Marco i Mario

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniały rozdział! O matko! Mario zgwałcony przez Robbena! Tego to bym się nigdy nie spodziewała. Ten HIV to musi być jakaś beznadziejna pomyłka. Mario nie może być chory. Jestem ciekawa jak to będzie dalej. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Biedy Mario. Ile on musi w tym Bayernie przejść. Szkoda mi go. Taki młody jest, a zaraził się taką paskudna chorobą jaką jest HIV. Na pewno Marco będzie go wspierał, ale mam nadzieje, że znowu przeprowadzi się do Dortmundu i że tamci dostaną za swoje. Nierozumieniem, jak można zrobić coś takiego swojemu koledze z drużyny.
    Plis dodaj jak najszybciej.
    Czekam z niecierpliwością ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaskoczyłaś mnie... Nie sądziłam, że Mario został zgwałcony! Oby zgłosił to na policje i Robben razem z Lahmem trafili do więzienia! Żeby tylko ten HIV to była pomyłka...
    Genialny rozdział! Cudownie piszesz <3
    Nie mogę doczekać się następnego
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  21. boże, płaczę i nie mogę przestać.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mario :( Czemu? ;( Niech Robbena i Lahma szlak jasny trafi.
    Rozdział wspaniały! :) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jejku.. HIV? Gwałt? I to spotkało Mario.. Bayern marnuje ludzi po prostu, tam każdy zmieni się na gorsze. Marco wspiera Mario, ale kto wesprze Marco, jak nie ma Lidii? Oj, żeby on sobie tam innej nie znalazł..
    Mam cichutką nadzieję, że ten HIV to tylko jakaś pomyłka, a na Robbena i Lahma po prostu brak mi słów.. No więc tradycyjnie, czekam na następny, weny Ci życzę i buziaki przesyłam :**

    OdpowiedzUsuń