CZERWIEC
Minęło pół roku od pamiętnych wakacji w Dubaju, i najważniejszego wydarzenia - oświadczyn mojego ukochanego. Niemalże codziennie to wspominam z ogromną przyjemnością.
Gdy wróciłam do domu, zastałam oprócz Łukasza i Ewy także Kubę i Agatę. Cała czwórka gorąco mi pogratulowała, widać było, że naprawdę się wszyscy cieszyli. Wiadomość o oświadczynach nie umknęła uwadze także Sarze i Oliwii. Dziewczynki skończą w tym roku po siedem lat. Jak ten czas leci!
Marco wczoraj miał ostatni trening, teraz cały czerwiec ma wolny. Dopiero w lipcu będzie obóz przygotowawczy. Niestety, nie udało się Borussii zdobyć mistrzostwa Niemiec, ale za to udało się wygrać Puchar Niemiec. W Lidze Mistrzów, niestety, odpadli w półfinale z Bayernem. Jednak w finale Bayern przegrał z Realem Madryt aż trzy do zera.
W następnym sezonie na pewno będzie lepiej. Ten też nie był taki straszny, udało się wygrać choć jedno trofeum. Właściwie to dwa - Borussia zdobyła na początku zeszłego sezonu Superpuchar Niemiec.
I już praktycznie rok mieszkam w Niemczech. W moim życiu tak wiele się zmieniło, oczywiście na lepsze. Gdy zostałam dziewczyną Marco, moje życie nabrało barw. No i w każdej chwili mogłam liczyć na Ewę i Łukasza, którzy nigdy mnie nie zawiedli. Zawsze im będę wdzięczna, nigdy nie zapomnę, co dla mnie robili.
Ewa będzie świadkiem na moim ślubie. Tak, już jest zaplanowany, na ósmego czerwca. Dziś jest pierwszy czerwiec, więc ślub będzie akurat za tydzień. Marco mówił, że chce wziąć ślub w lato, aby móc potem wyjechać w podróż poślubną. Teraz, gdy ma wolne, nic mu nie stanie na przeszkodzie. Jego świadkiem będzie natomiast Mario. To od samego początku wiedziałam.
***
Wstałam z łóżka, pierwsze, co zrobiłam, to wyjrzałam przez okno. Słońce już grzało, zapowiadała się prześliczna pogoda. Narzuciłam szlafroczek i poszłam do kuchni, żeby coś zjeść na śniadanie.
W kuchni krzątała się już Ewa.
- I jak się dziś czujesz? - zapytała z troską. - Dobrze spałaś?
- W miarę - powiedziałam.
Od kilku dni dziwnie się czuję. Boli mnie brzuch, czasem kręci mi się w głowie, ogólnie czuję zmęczenie, kiedy nie powinnam... Nie wiem, czemu.
- Siadaj, ugotowałam Ci płatki owsiane - powiedziała Ewa. - Dobrze Ci zrobią.
- Dzięki - powiedziałam.
- Chcesz trochę jagód goji do nich? - zapytała.
- Chętnie - powiedziałam. Bardzo lubię te jagody.
Ewa usiadła naprzeciwko mnie, spojrzała na mnie uważnie.
- Lidia, a Tobie się przypadkiem nie zatrzymał okres? - zapytała.
- Hmm... powinnam go mieć cztery dni temu - powiedziałam. - Spóźnia się.
Nie myślałam w ogóle o tym wcześniej. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że spóźnia mi się miesiączka...
- Lidia... czy Ty przypadkiem nie jesteś w ciąży? - wiedziałam, że Ewka zada mi to pytanie.
- Ja... ja nie wiem - wydukałam. - Myślałam, że te bóle to od jakiegoś ciężkostrawnego jedzenia, albo...
- Przecież nie gotowałam nic takiego. Wiesz, że dbam, abyśmy się zdrowo odżywiali - powiedziała Ewa.
- No w sumie... - powiedziałam cicho.
- Mam pomysł - powiedziała Ewa. - Skoczę do apteki po test ciążowy, a Ty spokojnie dokończ śniadanie. Sara akurat jest w ogrodzie, a Łukasz trenuje na bieżni, jakby co.
- Okej! - powiedziałam.
- Więc zaraz wrócę - powiedziała Ewa i wyszła.
Ona może mieć rację. Mogę faktycznie być w ciąży.
Nerwowo przeżuwałam płatki, gdy do kuchni przyszła Sara. Całe ręce miała w piasku.
- Gdzie mama poszła? - zapytała.
- Do apteki - powiedziałam. - Sara, widzę, że bawiłaś się w piaskownicy - uśmiechnęłam się.
- No pewnie - powiedziała dziewczynka. - Chce mi się pić.
- To umyj ręce, naleję Ci soku - powiedziałam.
Wstałam, i nalałam do szklaneczki soku pomarańczowego, którą podałam Sarze. Napiła się i pobiegła z powrotem do ogrodu. Ja akurat kończyłam jeść płatki, gdy do kuchni przyszła Ewa.
- Okej, jestem - powiedziała - mam test.
- Dzięki, Ewcia - powiedziałam - wiesz co? Zaczynam się denerwować...
- Nie denerwuj się - powiedziała poważnie moja przyjaciółka - jeśli faktycznie jesteś w ciąży, nie będzie to korzystne dla dziecka...
Poczułam straszliwy mętlik w głowie. Wzięłam test, poszłam do łazienki go wykonać. Zrobiłam, co trzeba.
- Teraz tylko czekać na wynik - pomyślałam i zacisnęłam zęby. I w końcu się pokazał... dwie kreski! A jednak! Naprawdę jestem w ciąży!
- Już? - Ewa zapukała do drzwi.
Otworzyłam je, i bez słowa podałam test Ewie. Moja przyjaciółka spojrzała na niego, i po chwili utonęłam w jej objęciach.
- To wspaniale, kochanie, tak się cieszę! - zawołała.
- Ja też - przyznałam i aż byłam zaskoczona swoimi słowami. Ale naprawdę, serio się mocno ucieszyłam! Po prostu miałam chwilowy szok...
- Powiesz dla Łukasza? - zapytała Ewa.
- No jasne! Chodźmy - powiedziałam.
Poszłyśmy zatem do sali treningowej przyległej do garażu. Łukasz regularnie tam chodzi ćwiczyć. Ja i Ewa też czasem tam chodziłyśmy. Zgromadziło się tam wiele sprzętów i rzeczy potrzebnych do ćwiczeń. Gdy jeszcze mieszkałam w Warszawie, Ewa przez telefon mi opowiadała, że robotnicy się kręcą po ich podwórku, gdyż Łukasz zarządził dobudówkę.
Weszłyśmy do pomieszczenia, Łukasz akurat siedział na macie treningowej i pił wodę.
- Co, dziewczynki, przyszłyście ze mną potrenować? - uśmiechnął się.
- Nie trenuj już tyle, bo się przetrenujesz - powiedziała Ewa. - Czerwony jak burak jesteś.
- Szczerość to podstawa - wyszczerzył się Łukasz.
- Łukasz, mam wesołą wiadomość - powiedziałam.
- Zamieniam się w słuch - odparł mój rozmówca.
- Jestem w ciąży - powiedziałam.
Oczy Łukasza zamieniły się w spodki. Po kilku sekundach poderwał się i porwał mnie w ramiona.
- Gratulacje, kochana, gratulacje ze szczerego serca - powiedział. - Już wszystko jasne, czemu ostatnio tak źle się czułaś!
- Dokładnie - powiedziała Ewa. - Lidia, kiedy masz zamiar powiedzieć Marco?
- Może jeszcze dzisiaj - uśmiechnęłam się.
- Świetna wiadomość, akurat tydzień przed ślubem - powiedziała Ewa.
- Tyle że pić nie będzie mogła - uśmiechnął się zawadiacko Łukasz.
- Łukasz, Tobie to tylko picie w głowie - westchnęła Ewa. - Jak tak dalej pójdzie, to na AA Ciebie wyślę - zaśmiała się.
- Śmiało - zaśmiał się Łukasz. Poszliśmy wszyscy do domu, Łukasz poszedł wziąć zimny prysznic, natomiast my z Ewką usiadłyśmy sobie w ogrodowej altance i popijałyśmy zimny sok jabłkowy. Dołączyła do nas Sara.
- Sara, wiesz, że będziesz miała żywą lalkę? - zagadnęłam małą.
- Jak to?
- Lidia będzie mieć dzidziusia - uśmiechnęła się do Sary jej matka.
- Naprawdę? - zawołała mała.
- Naprawdę! - powiedział Łukasz, który przyłączył się do nas.
- Super! - ucieszyła się Sara - będzie żywa lalka, tatusiu!
- Będziemy pomagać Lidii, co? - Łukasz wziął Sarę na kolana.
- No pewnie!
Nerwowo przeżuwałam płatki, gdy do kuchni przyszła Sara. Całe ręce miała w piasku.
- Gdzie mama poszła? - zapytała.
- Do apteki - powiedziałam. - Sara, widzę, że bawiłaś się w piaskownicy - uśmiechnęłam się.
- No pewnie - powiedziała dziewczynka. - Chce mi się pić.
- To umyj ręce, naleję Ci soku - powiedziałam.
Wstałam, i nalałam do szklaneczki soku pomarańczowego, którą podałam Sarze. Napiła się i pobiegła z powrotem do ogrodu. Ja akurat kończyłam jeść płatki, gdy do kuchni przyszła Ewa.
- Okej, jestem - powiedziała - mam test.
- Dzięki, Ewcia - powiedziałam - wiesz co? Zaczynam się denerwować...
- Nie denerwuj się - powiedziała poważnie moja przyjaciółka - jeśli faktycznie jesteś w ciąży, nie będzie to korzystne dla dziecka...
Poczułam straszliwy mętlik w głowie. Wzięłam test, poszłam do łazienki go wykonać. Zrobiłam, co trzeba.
- Teraz tylko czekać na wynik - pomyślałam i zacisnęłam zęby. I w końcu się pokazał... dwie kreski! A jednak! Naprawdę jestem w ciąży!
- Już? - Ewa zapukała do drzwi.
Otworzyłam je, i bez słowa podałam test Ewie. Moja przyjaciółka spojrzała na niego, i po chwili utonęłam w jej objęciach.
- To wspaniale, kochanie, tak się cieszę! - zawołała.
- Ja też - przyznałam i aż byłam zaskoczona swoimi słowami. Ale naprawdę, serio się mocno ucieszyłam! Po prostu miałam chwilowy szok...
- Powiesz dla Łukasza? - zapytała Ewa.
- No jasne! Chodźmy - powiedziałam.
Poszłyśmy zatem do sali treningowej przyległej do garażu. Łukasz regularnie tam chodzi ćwiczyć. Ja i Ewa też czasem tam chodziłyśmy. Zgromadziło się tam wiele sprzętów i rzeczy potrzebnych do ćwiczeń. Gdy jeszcze mieszkałam w Warszawie, Ewa przez telefon mi opowiadała, że robotnicy się kręcą po ich podwórku, gdyż Łukasz zarządził dobudówkę.
Weszłyśmy do pomieszczenia, Łukasz akurat siedział na macie treningowej i pił wodę.
- Co, dziewczynki, przyszłyście ze mną potrenować? - uśmiechnął się.
- Nie trenuj już tyle, bo się przetrenujesz - powiedziała Ewa. - Czerwony jak burak jesteś.
- Szczerość to podstawa - wyszczerzył się Łukasz.
- Łukasz, mam wesołą wiadomość - powiedziałam.
- Zamieniam się w słuch - odparł mój rozmówca.
- Jestem w ciąży - powiedziałam.
Oczy Łukasza zamieniły się w spodki. Po kilku sekundach poderwał się i porwał mnie w ramiona.
- Gratulacje, kochana, gratulacje ze szczerego serca - powiedział. - Już wszystko jasne, czemu ostatnio tak źle się czułaś!
- Dokładnie - powiedziała Ewa. - Lidia, kiedy masz zamiar powiedzieć Marco?
- Może jeszcze dzisiaj - uśmiechnęłam się.
- Świetna wiadomość, akurat tydzień przed ślubem - powiedziała Ewa.
- Tyle że pić nie będzie mogła - uśmiechnął się zawadiacko Łukasz.
- Łukasz, Tobie to tylko picie w głowie - westchnęła Ewa. - Jak tak dalej pójdzie, to na AA Ciebie wyślę - zaśmiała się.
- Śmiało - zaśmiał się Łukasz. Poszliśmy wszyscy do domu, Łukasz poszedł wziąć zimny prysznic, natomiast my z Ewką usiadłyśmy sobie w ogrodowej altance i popijałyśmy zimny sok jabłkowy. Dołączyła do nas Sara.
- Sara, wiesz, że będziesz miała żywą lalkę? - zagadnęłam małą.
- Jak to?
- Lidia będzie mieć dzidziusia - uśmiechnęła się do Sary jej matka.
- Naprawdę? - zawołała mała.
- Naprawdę! - powiedział Łukasz, który przyłączył się do nas.
- Super! - ucieszyła się Sara - będzie żywa lalka, tatusiu!
- Będziemy pomagać Lidii, co? - Łukasz wziął Sarę na kolana.
- No pewnie!
***
Po południu, po zdrowym, sycącym obiedzie, postanowiłam zrobić niespodziankę Marco i go odwiedzić. Z tego, co mi wczoraj mówił, dziś cały dzień będzie spędzał w domu i się regenerował.
Szłam zadowolona ulicą, gdy nagle napotkałam Mario. Szedł uśmiechnięty, z torbą treningową na ramieniu.
- Cześć, Lidia - powitał mnie uśmiechem i uściskiem. - Co tam? Idziesz do Marco?
- Nie inaczej - powiedziałam. - A Ty dokąd pędzisz?
- Na trening - powiedział. - Nie masz pojęcia, jak się wciągnąłem.
Mario postanowił, że nie wróci do piłki. Rozwiązał kontrakt z Bayernem, jednak to nie znaczy, że zrezygnował ze sportu. Postanowił, że zajmie się... karate. Tak! Gdy tylko wróciliśmy z Dubaju, zapisał się na takowe ćwiczenia. Po dwóch miesiącach, na owych zajęciach wypatrzył go trener dortmundzkiego klubu karate i zaproponował mu współpracę. I Mario po namyśle postanowił podpisać umowę z owym klubem. Okazało się, że Mario ma niesamowity talent i karate mu doskonale idzie podobnie jak futbol. Naprawdę... trzeba próbować wszystkiego w życiu i poznawać swoje ukryte talenty.
- Może w końcu nawet dostanę powołanie do drużyny narodowej - powiedział radośnie Mario. - Ale zanim to, trzeba ciężko pracować.
- Racja, racja - powiedziałam.
Mario już nawet dostaje jakieś wynagrodzenie, jednak oczywiście nie tak wielkie, jak w Borussii czy Bayernie. Jednak te miliony, które już ma uzbierane na koncie w banku, starczyłyby mu do końca życia. Nigdy nie był bowiem rozrzutny.
- Ja już uciekam - powiedział Mario. - Porozmawiamy kiedy indziej, jak tylko będzie trochę wolnego czasu. Pa!
- Do zobaczenia! Udanego treningu - powiedziałam i poszłam swoją drogą.
Dla Mario strój karateki bardzo pasuje. Marco żartował, że zaczyna się go bać. Mario już nie mieszka z Marco, lecz kupił sobie dom na tej samej ulicy co on. Jednak oni nie mogą żyć bez siebie, więc się często odwiedzają.
Dotarłam na miejsce. Zadzwoniłam do drzwi, ale nikt nie otwierał. Może przesiaduje w ogrodzie i nie słyszy? Wyciągnęłam z torebki klucze i weszłam do domu. W domu było cicho i pusto. Zatem skierowałam się do ogrodu, i tam zobaczyłam...
__________________________
Wybaczcie, że tak późno dodaję, ale niestety, miałam nieco swoich problemów -.-
Mam nadzieję, że się Wam podoba. Wiem, że lubicie, jak urywam w ciekawych momentach, więc tak też zrobiłam ;)
Jak myślicie, co zobaczyła? Ale pewnie nikt się nie domyśli, co zaplanowałam ;) ach ta moja wyobraźnia.
Jutro mnie czeka gastroskopia -.- takie tam problemy ze zdrowiem...
Tydzień temu byłam na pogotowiu, lekarz powiedział, że to może być choroba wrzodowa. Rodzinny mi powiedział dzień później, że to może być refluks lub zapalenie błony śluzowej żołądka. Rodzinka mówi, że to mogą być nerwobóle i że wszystko to przez stres.
Sama już nie wiem... -.- Cóż, jutro się wszystko wyjaśni.
Nieważne, co badanie to wykryje, muszę zmienić dietę... bardziej zdrowo się odżywiać, nie jeść tyle słodyczy, które kocham, rzucić palenie, co nie będzie łatwą sprawą.
Dodam, że od wczoraj zaczęłam biegać. I zadowolona z tego jestem, mimo iż męczą mnie zakwasy na udach. Mam nadzieję, że z czasem to minie ;)
Dobra, już więcej Was nie przynudzam. Do następnego! Buziaki :***
Jesteś tu już? Zostaw komentarz, zmotywuj mnie. Z góry dziękuję <3.
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAhh ten Łukasz...ten alkohol to już uzależnienie XD
Super że Lidia jest w ciąży <3
Mario i karate łał, w sumie nawet do niego pasuje hehe.
Jestem bardzo ciekawa co zobaczyła, aż boje się myśleć co wymyśliłaś ;P
PS: Moja dawna przyjaciółka kiedyś mi opowiadała że miała jakieś wrzody żołądka. I pamiętam jak razem szłyśmy do biedronki nakupować jej jabłek, cytryn, kiwi i innych owocków ;P No ale nieważne zresztą, mam nadzieję że tobie nic nie jest.
Pozdrawiam :)
jaaaaa nienawidze jak urywasz w takich momentach :) ciekawe czo ten Marco wymyślił! Oby nie zdradził Lidii :3 świetny rozdział czekam na następny i wracaj do zdrowia bo kto będzie pisał takiego swietnego bloga? :**
OdpowiedzUsuńI jak zwykle skończyłaś w najlepszym momencie :/ czekam na next i życze powodzenia w bieganiu itd :)
OdpowiedzUsuńNo błagam..... w takim momencie?? Mam nadzieje że nue zobaczy tam żadnej kobiety z Marco bo bym go zatłukła.... xd ;-) :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. I czekam na nn <3
:-*
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to co tam Lidia zobaczyła to np. Marco wydurniący się albo.... wszystko inne, niż jakaś laska! Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej, dlatego czekam na next:-)
A ty zdrowiej! Pozdrawiam.
The-story-is-complicated.blogspot.com nowy rozdział. :-)
Łukasz, pijaku :D
OdpowiedzUsuńMario i karate? Ciekawe połączenie xd
Lidia w ciąży <3
A w ogrodzie...? Ło, ciekawe co wymyśliłaś :D Mam pewne podejrzenia :D
Ale nic nie mówię, pozdrawiam i czekam na nn ;*
+ Wracaj do zdrowia! <3
Jejki jak słodko. Najpierw zareczyny, a potem ciaza. A Piszczu to tylko o procenty sie martwi pijak jeden:))
OdpowiedzUsuńCiekawe co dzieje sie w ogrodzie, bo trochę sie boję:((
Co do zdrowia dasz radę kochana:**
Tak po za tym ja mam. . . Dobra nic, bo zlapiesz dola jeszcze:((
Pozdrawiam Dagrasia:**
Genialny rozdział! Wspaniała wiadomość dla Lidki i Marco! Żeby tylko tego nie zepsuł bo go zabiję (nie no nie będę taka okrutna - jeszcze się przyda w BVB i kadrze)! Mam nadzieję że szybko ujrzę nexta :3
OdpowiedzUsuńCo do zdrowia - oby to nie było nic poważnego i życzę ci dużo zdrowia oraz rzucenia palenia!
Pozdrawiam ;**
Jestem ciekawa co Lidia zobaczy żeby tylko Marco jej nie zdradził tydzień przed ślubem :c.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoja LIdzia jest w ciąży!!! Tak się cieszę! Ciągle się uśmiecham do ekranu :*
OdpowiedzUsuńKogo ona tam zobaczy? Jezu...tylko nie mów, że jakąś laskę, bo umrę i ją rozszarpię! :P
Chociaż...Marco nie wygląda mi na takiego, co zdradza narzeczoną tuż przed ślubem :*
Jejku! Jestem ciekawa, jak opiszesz ten ślub! To będzie mega wydarzenie :**
A teraz tylko czekać na kolejny wpis! :P
Trzymaj się tam i zbieraj, bo mi tu na blogu potrzebna jesteś! Uwielbiam czytać Twoje opowiadania! :**
Wszystkiego dobrego Kochana i do następnego! :*
Buziaki :**
Cudnie że Lidia jest w ciąży! <3 Ale ciekawe co tam zobaczyła u Marco, oby nic złego. :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ;*
Lidia jest w ciąży awwww <333
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,że Marco nie zdradził Lidii ale w sumie w ogrodzie? Ale nic nie wiadomo ..
Świetny! Czekam na kolejny rozdział
@SwaglandJB
Cudowny rodział .
OdpowiedzUsuńLidia i Ewa w ciązy .
Cikawie kogo zobaczy.
Dobrze że Mario się pozbierał i zaczał treningi karate.
Życzę zdrowai dla ciebie mam nadzieje że bede wszytsko w porzadku .
Czekam na kolejny i pozdrawiam
Ja szczerze obstawiam między dwoma opcjami:
OdpowiedzUsuńA - Marco leży na tarasie nieprzytomny
B - Marco zdradza Lidię
ale nie wiem które jest bardziej prawdopodobne. Rozumiem, że masz problemy ze zdrowiem. Aż za dobrze rozumiem. Pozdrawiam i życzę weny. Próbuje sobie wyobrazić Mario w stroju karate. To musi być komiczny widok. Wracaj szybko do zdrowia :D
PS. TWÓJ BLOG JEST NAPRAWDĘ SUPER
Ajajajajajaj *.*
OdpowiedzUsuńDlaczego ja dopiero teraz znalazłam tego bloga? ;*
Świetny rozdział :*
ciekawe co Lidia zobaczy w ogrodzie byle Marco nie był tak głupi i jej teraz nie zdradził ;)
Czekam na kolejny ;*
Ja obstawiam zdrade choc bardzo bym nie chciala by moje slowa sie potwierdzily. Czekam na nastepny z niecierpliwoscia.
OdpowiedzUsuńPS. Ja tez mialam gastroskopie i podobne problemy co Ty. Z gastro nic nie wyszlo moze dlatego, ze zanim dostalam na nia skierowanie przez 4 miesiace bralam leki - wiec nawet jam mialam uszkodzona blone zoladka to zdarzyla sie zagoic. Gastro nieprzyjemna ale da sie przezyc. Refluks wzmaga bardzo czekolada i alkohol pomijajac juz ze potrawy smazone i przyprawy rowniez. Trzeba zmjenic diete i to zawsze pomaga. Mam nadzieje, ze u Ciebie w porzadku i po gastro uslyszalas dobre wiesci. Pozdrawiam
Przepraszam za literowki ale pisze z tel :-)
UsuńJa jak zwykle z opóźnieniem, ale dobrze, że w końcu udaje mi się przeczytać :) Za to zakończenie to mam ochotę Cię złapać i nie wiem co zrobić. Jak tam można? W takim momencie? Z ciekawości aż ciśnienie mi podskoczyło. W głowie mam tyle scenariusz, że aż nie wiem, czy któryś z nich może być prawdziwy. Bo z jednej strony to może być jakaś niespodzianka, a z drugiej niekoniecznie. Oby tylko Marco nic nie wywinął, bo aż mną będzie miotało chyba.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, abyś jak najszybciej zdrowiała. Trzymam kciuki za Twój zdrowszy tryb życia, bo sama staram się jakoś poukładać wszystko, żeby zdrowo się i odżywiać oraz aktywnie uprawiać sport. Minęło 10 dni od czasu dodania wpisu, więc mam nadzieję, że nie ma już żadnych zakwasów, a zamiast tego pojawił się u Ciebie szeroki uśmiech i zadowolenie z samej siebie. Pozdrawiam :*
Jeej!! Jestem taka podekscytowana tym ślubem!! Nie mogę się doczekać po prostu! Ale ta końcówka... Taka niepokojąca. Kurde, co Lidka tam zobaczyła?! Mam nadzieje, ze Marco jej nie zdradza, kurde. Głupio by było. Są tak cudowną parą i naprawdę się kochają. Oby moje przypuszczenia były mylne, a wszystko będzie między tą dwójką w porządku! Oby!!
OdpowiedzUsuńA co do Twoich problemów zdrowotnych to przede wszystkim wierz, że będzie dobrze. Czasem taka myśl zabija i przytłacza-wiem z doświadczenia, bo pewnie o moich problemach wiesz i jak sobie tak wciskam te pozytywne rzeczy od ponad roku i nic i nic cały czas to czasem staje się to wręcz irytujące, no ale! Mówimy o Tobie, nie o mnie. Mam nadzieje, że wszystko będzie ok i nie będzie żadnych powikłań czy czegoś innego. Niestety lekarzem nie jestem, a bio nienawidzę, a jedyną rzeczą w jakiej jestem obcykana 'jako tako' są kolana. Ale pamiętaj, że masz nas i nigdy Cię nie zostawimy, więc cokolwiek będzie to razem damy radę!!
Buziaki kochana, trzymaj się mocno:* ♥
Nawet nie wiesz jak sie cieszę, że Lidka i Ewka są w ciąży :D
OdpowiedzUsuńTa końcówka mnie mocno denerwuje.. Mam nadzieję, ze Marco nie zdradza Lidki, ale nie, to by było zbyt proste rozwiązanie :) Pewnie wymyślisz dla nas coś ciekawego :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału xd
Buziaki :***