niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 77.

Dopłynęliśmy w końcu do lądu. Wszyscy zadowoleni opuściliśmy łajbę. Zerknęłam na zegarek w komórce, wskazywał godzinę dziesięć po dziewiętnastej. Akurat jeszcze wystarczy czasu, aby się przygotować do imprezy. 
- Takiego wydarzenia wieczoru to szczerze mówiąc, nie spodziewałem się - powiedział Sven, poklepał mojego ukochanego po ramieniu. 
- A widzisz! - uśmiechnął się Marco. - Może coś jeszcze dziś się ciekawego wydarzy? 
- Mats wpadnie pijany do basenu - wtrąciła Cathy.
- Na litość boską, Cathy, czemu tak to drążysz? - nie wytrzymał Mats. - Czemu robisz ze mnie pijaczynę? 
- Bo nią jesteś - powiedział Mario.
- Proste - dodał Kevin. 
- Weźcie się uciszcie - parsknął Mats. - Lepsi nie jesteście. 
- Nie kłóćcie się - wtrąciłam - nie dzisiaj! 
- Lidia ma rację - powiedziała Cathy. - Chodźmy szybciej, bo jeszcze trzeba się przygotować. 
- Mi dziesięć minut wystarczy - powiedział Mario. - Biorę prysznic, przebieram się, czeszę się i mogę iść! 
W końcu dotarliśmy do hotelu. Wzięłam prędko prysznic i przebrałam się w kreację. Zrobiłam też stosowny makijaż. 
- Lidia, długo tam jeszcze? - Marco zapukał do drzwi łazienki.
- Już! - powiedziałam i otworzyłam drzwi. 
Mina Marco na mój widok... bezcenna. 
- Dziewczyno, piękność to na pewno Twoje drugie imię - powiedział. 
- Oj, nie przesadzaj - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Nie przesadzam. Stwierdzam fakt - powiedział. - Okej, to teraz ja się ogarnę. 
I zamknął się w łazience, ja natomiast wyszłam sobie na balkon. Podziwiałam miasto, bajeczne widoki. 
- A gdyby tak zadzwonić do Ewy? - pomyślałam - i pochwalić się jej? 
Byłam wciąż przepełniona radością po tych oświadczynach. Najchętniej wykrzyczałabym to całemu światu. 
Postanowiłam spełnić swój plan. Usłyszałam, że Marco jeszcze bierze prysznic, więc mogłam spokojnie pogadać. 
- Halo? - usłyszałam po drugiej stronie ciepły głos mojej przyjaciółki.
- Halo, Ewka? - odezwałam się pogodnie. - Możesz zawołać Łukasza i ustawić tryb głośnomówiący? Mam coś ważnego do powiedzenia. 
- Oczywiście! - powiedziała Ewa. - Już możesz mówić - dodała po chwili. 
- A więc, kochani, spotkało mnie dziś niesamowite szczęście - powiedziałam. - Marco mi się oświadczył! 
Zapadła cisza. Ale tylko na kilka sekund... 
- To wspaniale, kochana! - wykrzyknęła Ewa - gratulacje! Przeczuwałam, że to właśnie się stanie na tych wakacjach! 
- Też się cieszę, Lidia - usłyszałam Łukasza. - Będzie jeszcze jeden powód do świętowania! - dodał. 
- Już to dzisiaj słyszałam - zaśmiałam się. - Tylko tam nie przesadzaj z tym alkoholem, bo Ewka się zapłacze. 
- A wiesz co? Niech pije - powiedziała Ewka. - Tylko niech mi jutro nie jęczy, że go łeb boli. A i ty tam uważaj na Marco! 
- Oj, biedna Lidia - zaśmiał się Łukasz. 
- I Cathy też - dodałam. 
- Trochę będziecie miały roboty - stwierdziła Ewka. - A tak w ogóle, w jakich okolicznościach Ci się oświadczył Marco? 
- Byliśmy dziś na rejsie - powiedziałam. - Zatem miało to miejsce na łodzi. 
- Super! - powiedziała Ewa. - Jak romantycznie! 
- Żebyś wiedziała - powiedziałam. 
Porozmawiałam sobie jeszcze chwilkę z Łukaszem i Ewką. Życzyli mi, abym się dobrze dziś bawiła, ja im takie same życzenia złożyłam. Gdy się rozłączyłam, akurat mój ukochany wyszedł z łazienki. 
- Z kim tak gadałaś? Z Ewą? - zapytał.
- I z Łukaszem - dodałam. 
- Ha, wiedziałem - powiedział. - Po polsku mówiłaś. 
- Było o czym mówić... - uśmiechnęłam się. - Świetnie wyglądasz!
- Dzięki, dzięki - powiedział. - Ale Ty bardziej. 
- Wcale nie - odparłam. 
Zanim Marco zdążył odpowiedzieć, do pokoju ktoś zapukał. Otworzyłam, to Cathy przyszła. Już była wystrojona w swoją kreację, uczesana, ale brakowało jej makijażu. 
- Ślicznie wyglądasz! - powiedziałam. 
- Prawda - powiedział Marco. - A co Mats powiedział?
- Jeszcze nic, bo on ogarnia się razem z chłopakami w ich pokoju - powiedziała Cathy. - Lidia, pomożesz mi z makijażem? 

- No pewnie! - powiedziałam. - Zaraz coś wykombinujemy.
- Jak tak, to ja idę do chłopaków - powiedział Marco. 
- Okej! - odparłam.
I Marco wyszedł, a my z Cathy w końcu wpadłyśmy na pomysł na makijaż. I to ja jej ten make-up zrobiłam, efekt bardzo jej się spodobał.
- No to teraz możemy wyjść - powiedziała zadowolona Cathy. 
- No jasne - dodałam. 
Wzięłam swoją torebkę, i wyszłyśmy z pomieszczenia. Zamknęłam je i postanowiłyśmy obie pójść zobaczyć, co porabiają chłopaki. Cathy zapukała. 
- Proszę! - usłyszeliśmy głos Mario. 
W pokoju chłopaków panował niezły bałagan. Wszyscy już byli odpowiednio ubrani, Sven jeszcze poprawiał fryzurę przed lustrem, Kevin leżał sobie na łóżku i bawił się tabletem, Mats obcinał paznokcie. Mój ukochany oraz Mario stali na balkonie i zawzięcie o czymś gadali. 
- No proszę! Kto to do nas przyszedł - powiedział Kevin.
- A cóż to za piękności? - dodał Sven, odwracając się do nas. 
- Ej, nie pozwalać sobie - zaśmiał się Mats, obejmując Cathy. 
- Któż by śmiał - powiedział Sven, pryskając swoje włosy lakierem. 
- Ty, bo sobie w oczko pryśniesz - powiedział Mats.
- Mówi się trudno! - powiedział Sven. 
Marco i Mario dołączyli do nas. Również obaj zrobili wielkie oczy. 
- No proszę - powiedział Mario. - Lidia, do twarzy Ci w tym fiolecie.
- Ha, wiedziałem - powiedział Marco. - W końcu to ja pomogłem wybrać - dodał z dumą.
- Oj, nie wychwalaj się już tak - powiedział Kevin. 
- Właśnie - dodałam. - Ja zawsze lubiłam ten kolor. 
- Fiolet ładny jest - przyznał Mats.
- Ale nie tak jak żółć i czerń! - powiedział Kevin. - Żółty i czarny to są najpiękniejsze barwy na świecie! 
Uśmiechnęłam się pod nosem. Tak, Kevin to wychowanek Borussii, od dziecka wychowany w miłości do tego klubu. Świata nie widzi poza tym klubem. 








***







Niebawem przyszliśmy wszyscy na imprezę. Wspaniała, kameralna atmosfera, ciepła pogoda, piękna sceneria. Czego chcieć więcej? 
Niektórzy już tańczyli na uszykowanym parkiecie, inni popijali sobie napoje wyskokowe. I do tych drugich postanowili dołączyć sobie chłopaki. 
- Mats, myślałam, że potańczymy - skrzywiła się Cathy.
- Kochanie, zdążymy - powiedział Mats. - Tylko jednego drinka wypiję. Mamy przecież całą noc do przehulania - powiedział. 
- To może pójdziemy z Wami - zaproponowałam. Pomyślałam, że sama chętnie coś wypiję. Oczywiście nie mam zamiaru przesadzić. 
I po chwili już każdy miał w ręku kolorowego drinka z parasolką. Popijaliśmy zadowoleni, obserwując, co się dzieje wokół. 
Grupka młodych ludzi podeszła do chłopaków, prosząc o autografy i wspólne zdjęcie. Nawet w takiej chwili! Ale chłopaki bez problemu się zgodzili i spełnili prośbę tych osób. 
Były ustawione stoły szwedzkie, suto zastawione. Pomyślałam, że chętnie sobie popróbuję egzotycznych potraw. Pociągnęłam za sobą Cathy, i podeszłyśmy do stołu. Było mnóstwo tropikalnych owoców i napojów sporządzonych właśnie z nich. Hotel naprawdę się postarał, wszystko zostało świetnie zorganizowane. Widać od razu, że to hotel pięciogwiazdkowy. 
- Mmm, co my tu mamy? - Mario dołączył do nas, a za nim cała reszta. 
- No, Mario, masz teraz wyżerkę, że ho ho - powiedział Mats.
- Mats, lepszy nie jesteś - powiedział Marco. 
- Ojej, nie broń już go tak - zaśmiał się Mats. 
- Mats, mógłbyś się choć raz zachować jak człowiek - powiedziała mu jego ukochana. 
- Wyluzujcie - Mats sam sięgnął po kawałek papai. 
- Mats, Ciebie to beka zawsze się trzyma - powiedział Sven, nalewając sobie soku pomarańczowego do plastikowego kubeczka. 
- Ha, się wie - powiedział Mats. 
- Cathy, jaka szkoda, że Ciebie na Mazurach nie było w lato - zaśmiałam się. 
- No wiem - uśmiechnęła się Cathy. - Słyszałam, że dużo się działo. 
- Najlepsza to była akcja w oborze - Marco wybuchnął śmiechem. 
- Jakiej oborze? - zapytał Sven. No tak, jego z nami nie było, mógł nie znać owej historii... 
Streściłam mu, o co chodzi. Opowiedziałam, że chroniliśmy się u pewnej rodziny przed trąbą powietrzną, która niestety przeszła przez Polskę. Ale zanim nadeszła trąba, pomagaliśmy w obrządkach krów. 
- I co wtedy takiego się wydarzyło? - zapytał Kevin. 
- Matsa krowa obsikała - zaśmiała się Cathy. - Chciałabym to widzieć! 
- Ha, ha, ha - powiedział Mats. - Na szczęście trądu nie dostałem od tego. Marco, Mario, za to Wy w tych gumofilcach wyglądaliście wręcz epicko! 
- Stylowo - powiedział Mario. 
- Nie no, miło było - powiedział Marco. - Ważne, że ta trąba powietrzna nie poniosła nas ani nikogo innego w kosmos - zaśmiał się. 
Pokiwałam głową. Przypomniał mi się widok naszego drewnianego domku w lesie, który na skutek żywiołu rozsypał się jak domek z kart. Wielka szkoda. Tak miło, ciepło i uroczo w nim było. Jednak dobrze, że tamtego dnia Ewa i Łukasz wpadli do naszego pokoju, informując z przejęciem, że niebawem nadejdzie trąba powietrzna. Jakbyśmy w jej czasie byli w tej chacie, mogłoby się nam coś stać. 
Na szczęście, mieliśmy później gdzie mieszkać. Wybraliśmy się na pole namiotowe, gdzie miło spędziliśmy resztę dni. 
No i przypomniało mi się to najważniejsze wydarzenie, to, co totalnie odmieniło moje życie. Zwykły wypad na maliny w burzowe popołudnie. Stanęło mi w oczach wspomnienie, jak leżałam przytulona do Marco podczas letniej burzy. Byliśmy oboje cali przemoczeni. I później, w lesie... mój pierwszy raz. Właśnie z nim. I później zbieranie malin w ciemnościach, i powrót do domu w nocy. Nieźle się już tam martwili, ale nikt się długo nie złościł. Wszyscy nam gratulowali związku. Wtedy poczułam prawdziwą życiową radość. Byłam dozgonnie wdzięczna Łukaszowi, że zorganizował taki wyjazd. 
- Halo, tu Ziemia - pomachała mi rękami przed oczyma Cathy. - Zjedli, popili? To idziemy na parkiet - powiedziała uśmiechnięta. 
- Ja tam tańczyć nie umiem - skrzywił się Mario.
- Ja też nie - powiedział Sven. 
- No i co z tego? Zatańczycie, jak potraficie - powiedział Kevin. - Nikt tu nie będzie Was oceniał. 
- Mamy z siebie idiotów robić? - odparł Mario.
- Oj, bez przesady. Chodźcie! - powiedział Kevin. 
Poszliśmy wszyscy. Marco mówił, że też nie jest fanem tańca, ale Sylwester to w końcu wyjątkowy wieczór... 
Też nie jestem w tym wyszkolona. Ale jakoś dałam radę. 
- Teraz tylko czekać do dwunastej... - szepnął mi Marco na ucho, gdy puszczono "przytulańca". 
- Szybko zleci - odparłam. 







*** 







I niebawem, już niebawem, wybije północ. Zostało z dziesięć minut do zakończenia obecnego roku. Wszyscy już są tym podekscytowani, czekają tylko na otworzenie szampanów. 
Nasza grupka też zaopatrzyła się w szampan, i to taki naprawdę dobrej jakości. 
- Wy też to czujecie? - zapytała Cathy. 
- Oj, tak - powiedziałam.
- Niby co? - zapytał Mario.
- To magiczne uczucie... - powiedziała Cathy.
- Ja tam nic specjalnego nie czuję - powiedział Mats. 
Mats to już trochę wypił. A i do rana jeszcze tyle czasu! Na pewno się chłopak doprawi... Reszta nie odstaje od niego. Tylko ja i Cathy trzymamy jako tako fason. 
- Chyba jeszcze sobie życzeń nie złożyliśmy, co? Wszystkiego dobrego w nowym roku Wam życzę - powiedział Kevin. - Oby ten Nowy Rok był lepszy od poprzedniego! 
Wszyscy zaczęliśmy sobie składać noworoczne życzenia. Północ zaczęła się coraz bardziej i bardziej zbliżać... W końcu zostało ostatnie dziesięć sekund... 
- Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... Niech żyje Nowy Rok! - zawołaliśmy wszyscy. 
Marco otworzył szampana, zaczął wszystkim pośpiesznie go nalewać. W końcu się stało, nadszedł Nowy Rok, na który wszyscy czekaliśmy. 
W niebo poleciało mnóstwo fajerwerków, było na co patrzeć. Sven i Kevin również się pokusili, aby kilka ich w niebo wypuścić. 
- Nie oderwijcie sobie rąk - powiedział im Marco na odchodne.
Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło i chłopaki wrócili cali. Cóż, już po momencie kulminacyjnym - można wracać do zabawy. Jeszcze pół nocy przed nami! 
- I tyle roboty dla jednej chwili - powiedziałam do Marco, gdy usiedliśmy na ustroniu, by nieco odpocząć. 
- Warto było - powiedział. Położył rękę na moim kolanie, zaczął wodzić nią po mojej nodze. 
- Marco... - odezwałam się, ale ten mi przerwał.
- Chodź, powiemy towarzystwu, że idziemy się przejść - powiedział i puścił mi oczko. Od razu zrozumiałam, o co mu chodzi, co oznacza ten jego błysk w oku. Boże! Faceci to tylko o jednym często myślą... 
Jednak się zgodziłam, poinformowaliśmy naszych przyjaciół, że idziemy nieco się przejść. 
- Dokąd mnie prowadzisz, Marco? - zapytałam. 
- Zobaczysz... - uśmiechnął się zawadiacko. 
Poszliśmy za hotel, gdzie panowała ciemność, nie było oświetlenia. 
- Marco, żebyśmy się tylko tu nie natknęli na jakichś podejrzanych typów - szepnęłam nieco zaniepokojona. 
- Spokojnie - szepnął, ściskając moją dłoń. - Zobacz, nikogo tu nie ma. 
Wprawdzie było ciemno, ale to nie była taka noc, jak w Polsce czy w Niemczech. Księżyc bardzo jasno świecił, gwiazdy również, dało się cokolwiek dostrzec. 
Mnie też udało się dostrzec, że nikogo podejrzanego nie ma. Uspokojona tym faktem odetchnęłam z ulgą. 
- Myślę, że domyślasz się, po co tu jesteśmy... - szepnął mi wyraźnie podniecony blondyn do ucha. 
- Oj, tak - odparłam. 
I ja poczułam tę żądzę, chyba zaraziłam się tym od ukochanego. I nie czekając chwili dłużej, blondyn oparł mnie o ścianę, i zrobiliśmy to... Niesamowite uczucie, i ta adrenalina, że ktoś nas może przyłapać. 
- Jak ja to lubię - wyszeptał wyraźnie rozogniony Marco. Uśmiechał się. 
- Wiem, wiem że lubisz - zachichotałam. 
Po wszystkim jakby nigdy nic, wróciliśmy na zabawę. Jeszcze parę dobrych godzin hulanki przed nami. Pewnie w dzień będziemy odsypiać. 
Szczęśliwa, zadowolona, omiotłam wszystko wzrokiem. Niech te wakacje nigdy się nie kończą! 

______________________ 




Napisałam, jakoś poszło, ale nie bez trudu. Jednak dla Was, kochane Czytelniczki, wszystko! 
Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba i że Was nie uśpiłam. 

Nie jestem w najlepszym stanie psychicznym... Wprawdzie mam ferie, ale co z tego, jak całymi dniami w domu siedzę, ewentualnie wyjdę na samotny spacer, bo nie ma z kim się umawiać? Wy też tak macie? 
Moja nieśmiałość sprawia, że naprawdę mam non stop pod górkę. Wyszczekani mają lepiej - więcej przyjaciół, życie towarzyskie, itp itd... 
Tak bym chciała któregoś dnia obudzić się z innym charakterem. Niestety, to niemożliwe. Ech... samotność naprawdę jest dobijająca. 

Okej, już dłużej nie zanudzam. Mam nadzieję, że kto przeczytał, zostawi pamiątkę po sobie, która mnie zmotywuje do napisania nexta! 

Buziaki, Sylwia 

21 komentarzy:

  1. Świetny jak zawsze !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 Długo czekałam na nowy rozdział i wreszcie jest. Marco zboczeniec hehe :D ale i słodki jest <3
    Mats pijak jeden :D oszczędziłby Cathy :D
    I te oświadczyny, bo chyba jeszcze się nie wypowiedziałam :D tak też myślałam, że jej się tu oświadczy :3
    Świetny rozdział, czekam na nn i zapraszam na nowego bloga :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco tylko o jednym myśli :3 słodki zboczeniec :D było do przewidzenia że w Dubaju jej się oświadczy nareszcie :) rozdział świetny jak zresztą zawsze i czekam na następny :D pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech.. faceci tylko o jednym :)
    Sama chciałabym przeżyć takiego sylwestra! (Chodź na swojego nie mogłam narzekać C: )
    W pełni mogę sobie wyobrazić Matsa pod wpływem alkoholu :D Wiadomo, kto pierwszy zawsze stoi przy barku
    http://i1.ytimg.com/vi/EK_-QMsGBvQ/maxresdefault.jpg

    Kochana, trzymaj się. Całkowicie Cie rozumiem. Ja tez kiedyś byłam strasznie nieśmiała, ale udało mi się to przezwyciężyć! A jeśli ja mogłam, to Ty również możesz. Pamiętaj, że jestem z Tobą.
    Udanych ferii i dużo weny!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah, genialne! Normalnie mordka moja się szczerzy kiedy wyobrażam sobie chłopaków jak się kłócą :D
    Końcówka zdecydowanie najlepsza - wiadomo ;3
    Chciałabym być z nimi *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwww. *__* Fajny rozdział, nie moge sie doczekać następnego :D
    Nooo, to muszę powiedzieć, że "trochę" się działo w tym rozdziale xd
    Było dosyć gorąco między naszymi bohaterami, ale oczywiście z pozytywnych słowa znaczeniu. ;)) W końcu należy im się trochę przyjemności, prawda ?

    Co do spędzania czasu, to mam niestety tak samo.. ;c Ale co tam, nie się czym przejmować, trzeba iść do przodu :D // Citrus ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział! :) Sylwester jak najbardziej udany ;) I tak końcówka :3
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, rozdział taki pozytywny! Wspaniały! Ta ostatnia scena świetna, haha! Lidka i Marco są w sobie tak po uszy zakochani, że naprawdę można tylko im pozazdrościć takiej miłości. A chłopaki? Kurcze no, chłopaki, to chłopaki! Zawsze zabawni, uśmiechnięci i skłonni do żartów. Cathy cudowna, uwielbiam ją nie tylko w opowiadaniu, ale i w rzeczywistości, mega pozytywna postać! Jestem ciekawa czy któreś z towarzystwa w późniejszym czasie do tego basenu wpadło, czy nie, haha! Już wyobrażam sobie minę Cathy, gdyby to Mats tam wpadł, albo minę Matsa, gdyby Cathy wylądowała w wodzie, o wtedy to by było! :) A wspomnienia z Mazur? Aż mi się twarz uśmiechnęła na wspomnienia tych wszystkich scen z wakacji. Ach, tylko na moich Mazurach mogą się takie rzeczy przydarzyć, jak nadchodzące wtedy tornado! :)
    A jeszcze odniosę się do tego co napisałaś pod rozdziałem. Wiesz, kochana znam po części to co czujesz. Ja też całe ferie praktycznie siedzę w domu. Pomijając rehabilitacje to również wcale nie wychodzę z domu. Ba, mi się nawet na spacer nie chce ruszyć, taki mam humor. Ale wiesz co? To, że jesteś nieśmiała tak naprawdę jest Twoim darem. I zawsze bądź sobą, bo to najważniejsze! Z czasem się ułoży, musi. Wyznaję zasadę, że człowiek cierpi by na nowo być szczęśliwym i wiem, że czasem jest ciężko, ale musimy minimalizować wszystkie smutki i odkładać je za swoimi plecami, bo to co dzieje się dziś jest naszą przeszłością w przyszłości... Warto stworzyć sobie dobre wspomnienia na przyszłość, na to jak kiedyś wyjedziesz z Polski do Dortmundu i będziesz wspominać swoje rodzinne miasto. Jesteśmy architektami naszych wspomnień, nie zmarnujmy tego.
    Buziaki wielkie, trzymaj się cieplutko skarbie!:* ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział, w niektórych momentach tak się śmiałam i dziękuje Ci za to. A co do notki pod rozdziałem to wiem o czym mówisz też jestem trochę nieśmiała i przez to jest nam dużo trudniej ale musisz się przełamać i nie myśleć tylko działać, uwierz to działa,

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana! Jesteś genialna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :* Uwielbiam Twój styl pisania :*
    Na feriach miałam tak samo. Też tylko siedziałam w domu całymi dniami...Życie takie złe :P
    Teraz jest gorzej bo znów zaczęła się szkoła i normalnie dostaję ataku!!!
    Nie wiem czy wyszczekani mają lepiej. Ja należę do tego grona i uwierz, czasami bywa jeszcze gorzej. Mogę się poszczycić garstką znajomych i jedyną przyjaciółką :* Ale powiem Ci tak: ci nieśmiali to zazwyczaj osoby, którym można zaufać. Według mnie nie trzeba udawać kogoś innego. Ludzie powinni polubić Cię za to, jaka jesteś :**
    Czekam jak zwykle na kolejny z ogromną niecierpliwością :**
    Buziaki Kochana! :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział :)
    Mats najlepszy hahaha nie mogę z niego XD
    Chciałabym tak sobie z nimi sylwestra spędzić ;P

    Wiem co czujesz bo też jestem meeega nieśmiała, mam tylko dwie, może nie przyjaciółki ale dobre koleżanki. A poza tym prawie z nikim nie gadam.
    Ale ja chyba w przeciwieństwie do ciebie lubię emm... nie to że samotność...tylko no sama nie wiem...ludzie w tych czasach są tacy ( w sensie w szkole ) że wolę się od niech trzymać z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział cudny - trochę zabawny, trochę romantyczny- wyjątkowy jednym słowem :) Końcówka świetna i...szalona :) Oni są szaleni !!!
    Uwielbiam zaglądać na Twojego bloga :)
    zapraszam Cię do mnie na nowe bo dzisiaj dodane rozdziały- linki wrzucam do Spam-u :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ehhhh... Twoja notka od autora idealnie opisuje mnie ;( Mam dokładnie tak samo wiele razy bojąc się odezwać. A jak ostatnio się odważyłam z myślą, że będę szczęśliwa... Ehhhh skończyło się wielkim wewnętrznym załamaniem i jeszcze głębszym zamknięciem w sobie. Wiem jak to jest być uczciwym a patrzeć tylko jak inni nieuczciwi zdobywają znajomościami i "gadaniem" to na co długo pracujesz ;( Powiem Ci jedno NIDGY SIĘ NIE PODDAWAJ ~wiem pomyślisz «łatwo mówić» Ale spróbuj ,sama z tym walczę. A w walce trzeba się podnosić po upadkach ;** Warto też żyć w przekonaniu że "tamtym" nie zawsze w życiu będzie tak idealnie... Bardzo bym chciala żeby wszystko się kiedyś odmieniło...
    ~~~~~~~~~~~~~~~
    A odnośnie rozdziału wszystko świetnie się układa pomiędzy Lidia i Marco oby tak dalej ;*
    Dobra nie zanudzam już :) TRZYMAJ SIĘ WIEM ŻE DASZ RADĘ. Buziakil kochana;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Strasznie cuuuudowny rozdział! ;)
    Oby ich szczęście trwało wiecznie;)
    A co do Twej sprawy, to mogę sie domyślać tylko jak Ci ciężko.
    Ja nie mam z tym problemu, właśnie za dużo gadam :D
    Ale moze rozejrzyj się dookoła, pewnie jest więcej takic niesmiałych osób jak Ty.
    Może warto sie z nimi zaprzyjaźnić?
    Pozdrawiam:*
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski rozdział! <3 Na prawdę baardzo mi się podoba.
    Chłopaki jak zwykle musieli sobie pożartować, dogadać sobie :D Ale ważne że spędzili ten czas razem i tak cudownie :3 Wielkie zazdro dla Lidii :)
    Co do twojej notki, to zgadzam się samotność to najgorsza rzecz jaka może być ;c Właśnie wygadani też tak dobrze nie mają, czasami coś za dużo można powiedzieć, o ile ma sie sumienie. Dzięki sumieniu nie zawsze będę mówić tych wszystkich wad. Więc powodzenia życzę!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział świetny. Mega mi się podoba. Lidka i Marco nie potrafią bez siebie żyć. To jest w nich cudne poprostu :333 Zapraszam do mnie na 12 rozdział na Dortmundzkiej :) http://dortmundzkahistoria.blogspot.com/2014/02/rozdzia-12.html Mile widziany komentarz. Pozdrawiam Baaaajaa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniały rozdział :) Od zawsze biorę przykład od ciebie do pisania rozdziałów bo masz talent ! :")

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak słodko między nimi<33
    Aż się normalnie chce więcej i więcej.
    Buziaki:**
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziewczyno masz ogroooomny talent!!! Błagam cię pisz w nieskończoność. Dopiero dziś przeczytałam całego bloga od początku. Jest cudwny. Chciałabym mieć taki talent jak ty. Piszesz tak realistycznie. Jakbym tam była,obserwowała... Po prostu twój blog jest ŚWIETNY. Mam nadzieję że Marco i Lidia stworzą wspaniałą szczęśliwą rodzinę. Zapraszam cię rownież do mnie:
    http://mario-i-susanne.blogspot.com/?m=1
    Mój blog napewno nie jest tak wspaniały jak twój ale jak będziesz miała czas to zajżyj. <3 <3 <3
    Pozdrawiam. :-*
    Kasia ;-) <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj dawno mnie tu nie było ale jestem <3
    Rozdział Boski ;*
    Mam nadzieję że wpadnie do mnie i zostawisz komentarz ;)
    http://wakacjemogazmienic.blogspot.com/
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń