niedziela, 13 października 2013

Rozdział 68.

- Ciężko będzie, skarbie - westchnął Marco. - Ale na pewno nie pozwolę Mario się poddać. Tobie nie pozwoliłem, i przyniosło to oczekiwany efekt. 
- Racja - powiedziałam. - To co, idziesz na trening? 
- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz - uśmiechnął się lekko mój ukochany i znów mnie mocno objął. 
- Zdaję sobie sprawę - mruknęłam, odwzajemniłam jego uścisk. 
Moje nozdrza przepełnił zapach jego cudownych perfum. Wtuliłam się mocno w blondyna. Tak bardzo mi tego brakowało ostatnimi dniami. 
- Ciekawe, jak to teraz będzie z moją formą - powiedział Marco. - Długo nie trenowałem ani nie grałem. Całe szczęście, że mam tak wyrozumiałego trenera. 
- Dasz radę - powiedziałam. - Następny mecz pewnie dopiero w weekend, a dziś dopiero wtorek. 
Marco pokiwał głową. Staliśmy jeszcze tak przez parę minut przytuleni do siebie. 
- Kochanie, już może sobie pójdę - powiedział Marco - zobaczymy się później, dobrze? 
- Oczywiście - powiedziałam. - Miłego treningu. 
- Dziękuję - uśmiechnął się Marco i cmoknął mnie w policzek na pożegnanie. 
Mój luby poszedł swoją drogą, natomiast ja odpaliłam skuter i pojechałam do domu.
Gdy już przyjechałam, Łukasz właśnie wychodził z domu. 
- Idź szybko do domu, bo tosty wystygną - zaczepił mnie z uśmiechem. 
- Od czego jest mikrofalówka? - zaśmiałam się. 
- No w sumie - pokiwał głową. - Wreszcie Marco będzie na treningu. Wiesz, Lidia, powiem Ci szczerze, że naprawdę bardzo go nam brakowało. W szatni było tak pusto bez niego. 
- Zdaję sobie sprawę - westchnęłam. - Myślisz, że mi go nie brakowało? Ale Mario go bardziej potrzebował. 
- Rozumiem - powiedział Łukasz. - Okej, to ja już lecę. Do zobaczenia później! 
- Na razie - odparłam - udanego treningu!
- Dzięki - odparł Łukasz, a ja poszłam do domu. W kuchni przesiadywała Ewa, czytając gazetę i jedząc pączka. 
- O, wreszcie jesteś - powiedziała, oderwała się od czytania i podsunęła mi talerz z tostami. - Jedz. Jeszcze są ciepłe. 
- Dziękuję - powiedziałam, posmarowałam sobie tosty Nutellą i nalałam soku jabłkowego do szklanki. 
- Co tam u Marco słychać? - zapytała mnie przyjaciółka. 
- To było miłe uczucie zobaczyć się z nim po takiej rozłące - przyznałam. 
- Na pewno - pokiwała głową Ewa. - Oby Mario tutaj doszedł do siebie. Przecież jest tu wiele osób, na które może liczyć. 
Westchnęłam cicho. Dokończyłam jedzenie porannego posiłku i poszłam do swojego pokoju. 
Spotkanie z Marco poprawiło mi nieco nastrój. To było naprawdę niesamowite uczucie wtulić się w niego po takiej rozłące. 








*** 

*oczami Marco* 





Poszedłem do szatni, już większość chłopaków tam była. 
- Marco, wreszcie jesteś! - ucieszył się Nuri i rzucił mi się na szyję, a Mats i Kevin poszli w jego ślady. 
- Masz pojęcie, jak nam Ciebie brakowało? - zapytał Kevin. 
- Mnie Was też - odparłem i przywitałem się z resztą kolegów. - Jak samopoczucia? 
- U nas całkiem niezłe, ale co z Mario, brachu? - zapytał Marcel. 
- A jak myślisz? Chłopak będzie miał rysę na psychice do końca życia - powiedziałem. - Dobrze, że przyjechał tu ze mną. Terapeuci na pewno jakoś mu postarają się pomóc. Poza tym, może liczyć na mnie i na Was. 
- Dobrze mówisz - powiedział Mats. - Zostawiłeś go samego w Twoim domu? 
- No tak - przyznałem - ale pochowałem wszystkie nożyki i ostre narzędzia. Poza tym, powiedział, że chętnie spędzi trochę czasu w samotności. Może to nie okaże się takie złe? 
- Nie wyobrażam sobie, żeby Mario się spróbował okaleczać - powiedział Kevin. 
- Albo nie daj Boże próbował kolejny raz samobójstwo popełnić - powiedział ze zgrozą Nuri. 
- Nawet tak nie mów, Nuri! - odparłem - aż mnie ciarki przechodzą. To nie ma prawa się wydarzyć! 
Wyciągnąłem z torby treningowej strój i zacząłem się przebierać. Niebawem przyszedł trener, z nim również zamieniłem parę słów na temat mojego pobytu w Monachium i samopoczuciu mojego najlepszego przyjaciela. 
Po tylu dniach wreszcie wróciłem do piłki. Chociaż nie mogłem w stu procentach się skupić, bo moje myśli wciąż krążyły wokół Mario i jego nastroju. Myślałem cały czas : jak on się teraz czuje?! co robi? 
Jednak starałem się jakoś skupić, nie chciałem narazić się trenerowi, który i tak okazał mi wielką wspaniałomyślność. 
O piętnastej trening się skończył. Odmówiłem wyjścia na piwo razem z kilkoma chłopakami. Śpieszno mi było do domu i oczywiście do Mario. Jeszcze będzie wiele okazji, żeby gdzieś wyjść z chłopakami z drużyny. 
Wszedłem do domu, panowała w nim nieskazitelna cisza.
- Mario, wróciłem - zawołałem, ściągając buty. 
Nie usłyszałem odpowiedzi. Lekko zaniepokojony udałem się do salonu, i tam zastałem Mario. Leżał pijany na podłodze. Obok niego leżały puszki po piwie i zaczęta butelka wódki. 
Uklęknąłem przy nim, zacząłem nim lekko potrząsać za ramiona.
- Mario! Żyjesz?! 
- Marco... - wymamrotał Mario, z trudem uniósł powieki. Ulżyło mi, Mario jeszcze minimalnie kontaktował. 
- Mario, czemu to zrobiłeś?! - zacząłem go wypytywać, pomogłem mu także wstać i dojść do kanapy. 
- Marco, ja już nie mogę... cienki jestem, nie potrafię walczyć... - mamrotał Mario. 
On mógł opowiadać głupoty, wiadomo, jak to pijani ludzie. Wywnioskowałem z jego wypowiedzi, że nie ma siły walczyć z tym, co go spotkało. Czyli nastąpiła podobna sytuacja jak z Lidią. 
- Mario... wszystko będzie dobrze - zacząłem go pocieszać. - Ale Ty nie możesz się tak upijać! To nie pomoże!
- Marco... - w oczach mojego przyjaciela zobaczyłem wyraźny przestrach i niepokój. 
- Słucham? - zapytałem, jednocześnie sprzątając z podłogi puste puszki po piwach. Wyniosłem także szybko napoczętą wódkę z pokoju i schowałem.
- Miałem sen - powiedział drżącym głosem - śniło mi się, że oni znów mi to zrobili... - tu głos mu się załamał. 
A moje serce aż ból ścisnął. Co ten Mario teraz musi przechodzić... Koszmary senne, okropne wspomnienia, ogólnie zadra na psychice... i wszystko przez tą dwójkę... 
- Mario, będzie dobrze - powtarzałem. - Nie pozwolę Ci się poddać! 
Mario naprawdę kiepściutko wyglądał. Objąłem go ramieniem, próbowałem cały czas pocieszać. 
W pewnym momencie wpadł mi do głowy niezły pomysł, ale postanowiłem, że zrealizuję go wieczorem. 






*** 






Za oknem już szaro, ja sobie spędzam dzień na słuchaniu muzyki i gapieniu się w ścianę. W środku dnia wprawdzie pomogłam Ewie nieco ogarnąć dom, ale nic poza tym się nie wydarzyło. 
Ciekawe, co tam u chłopaków? Jak się czują? Co robią? Nie wiem. Nie chcę wydzwaniać do mojego ukochanego i się narzucać. 
Nagle usłyszałam pukanie do pokoju. To Ewa. 
- Lidia, Marco przyjechał - powiedziała. - Powiedział, żebyś się szybciutko zebrała, bo czeka na Ciebie w aucie. Ponoć pilna sprawa. 
- Serio? - zdziwiłam się. 
Ciekawe, co to za pilna sprawa? Szybko spakowałam manatki, i poszłam na dół. 
Nałożyłam buty, kurtkę, okręciłam się szalikiem i wyszłam z domu. Przed bramą do naszej posesji stał samochód Marco. 
- Hej, kochanie - powiedziałam, gdy wskoczyłam do pojazdu. - Cóż to się stało? 
- Hej, skarbie - powiedział Marco i cmoknął mnie w policzek. - Opowiem Ci wszystko po drodze. 
- Tak w ogóle, czemu przyjechałeś? Mogłeś zadzwonić, ja przyszłabym albo przyjechała skuterem - powiedziałam. 
- Nie chciałem, żebyś szła sama po ciemku lub jechała po ciemku - powiedział Marco. - Jeszcze coś by Ci się stało. 
Aż mi się ciepło zrobiło. Marco naprawdę się o mnie bardzo troszczy. 
- Słuchaj, Lidia, przyjechałem po Ciebie, bo chciałbym, żebyś spróbowała porozmawiać z Mario - powiedział Marco. - On tak bardzo cierpi. Gdy dziś wróciłem z treningu, zastałem go upitego. On nie może sobie poradzić z tym, co go spotkało. 
No tak... mnie i Mario spotkał ten sam koszmar. I ja doskonale rozumiem tego biednego chłopaka. Świetnie wiem, co teraz czuje. 
- Zostawiłeś go samego? Co on teraz robi? - zapytałam.
- Śpi - powiedział Marco. - Upił się, i z bolącą głową poszedł spać. 
Westchnęłam ciężko. Marco nie mieszka daleko ode mnie, zatem niebawem dojechaliśmy do jego domu. 
Jak się okazało, Mario jeszcze sobie spał w pokoju gościnnym. 
- Nie będziemy go chyba budzić? - zapytałam cicho, patrząc na śpiącego chłopaka. 
- Nie - powiedział Marco. - Chodźmy do sypialni, mamy trochę czasu dla siebie... 
Pokiwałam głową. Położyliśmy się na niesamowicie wygodnym łóżku blondyna. Ten przyciągnął mnie do siebie. 
- Tęskniłem za naszymi czułościami - szepnął mi do ucha. 
- Ja też - odpowiedziałam. 
Poczułam, jak jego dłonie gładzą moje włosy. Wtuliłam się mocno w mojego ukochanego. Leżeliśmy tak, upajając się sobą. 

_______________________________________ 



Uff... Napisałam. Badziewiarstwo po raz kolejny, ale cóż, z takim zmęczeniem nie jestem w stanie stworzyć czegoś dobrego. -.- 

Następny nie wiem kiedy. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą. :P 

Mam nadzieję, że ktoś pamięta o tym blogu i go czyta. Kto przeczytał, niech zostawi pamiątkę, bardzo o to proszę! Będę wdzięczna! :* 

Buziaki! Sylwia :** 

26 komentarzy:

  1. Genialny! Pisz dalej ;) uwielbiam Twoje opowiadania ;*
    zapraszam do siebie ;)
    http://dortmund-moim-domem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Mario! To straszne co on przeżywa!
    Mam nadzieję, że Lidia mu pomoże i dojdzie do siebie.
    Pozdrawiam ;**
    http://i-need-your-love-bvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny
    Mam nadzieję, że Lidia pomoże Marco dojść do siebie.
    Czekam na następny.

    W wolnej chwili zapraszam na mój nowy blog:
    http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda Mario. ;( Mam nadzieję ze niedługo wszystko będzie już w porządku
    Zapraszam do mnie :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział . Szkoda Mario i nie mogę się doczekać jego gry w dortmundzie bo ma nadzieje ze tak bedzie grał w bvb .pozdrawiam i zapraszam do sb i jak zawsze pamiętam o twoim genialnym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super!
    Bardzo szkoda mi Mario :c Musi teraz naprawdę bardzo cierpieć :(
    Mam nadzieję, że rozmowa z Lidią mu pomoże :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh biedny Goetze :( ;( szkoda chłopaka ale licze ze on z tego jakos wyjdzie...

    + zapraszam do mnie mam nadzieje ze nie zapomniałyście o.moim blogu

    http://echte-liebe-0.blogspot.com/?m=1

    :) licze na motywujace komy :P pozdro

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział! <3 Mam nadzieję, że po rozmowie z Lidią Mario chociaż trochę poczuje się lepiej. Ona go doskonale rozumie, sama przeżyła taką tragedie. Oby chłopak szybko wrócił do siebie i oczywiście do Borussi :)
    Jeszcze raz, cudowny rozdział! :* Czekam z niecierpliwością na następny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie dodałaś <3
    Już nie mogłam się doczekać aż dodasz jakiś rozdział.
    Biedny Mario :((
    Mam nadzieje ,że wyjdzie z tego :>

    OdpowiedzUsuń
  10. O tym blogu nie da się zapomnieć ! :)
    Rozdział jest świetny, jak każdy. Mam nadzieję, że rozmowa Lidii z Mario trochę mu pomoże. Ona w końcu przeżyła to samo...
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Czekam i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodałaś :P Dziękuję.
    W życiu nie zapomnę o tym blogu no! Jest mega! :* Coraz więcej momentów z Lidią i Marco!!!! Taaaak :*
    Mario zachowuje się podobnie jak Lidia kiedy to wszystko przechodziła. Tak bardzo chciałabym, żeby jego samopoczucie choć trochę się poprawiło no! Szkoda mi go :* Niestety, nie każda zmiana w życiu wychodzi na lepsze :( Mino wszystko wierzę, że mu się uda :*
    A teraz pozostaje mi grzecznie czekać na kolejny rozdział w tej super historii :**
    Pozdrawiam Cię serdecznie :*
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedny Mario:(
    Mam nadzieję, że Lidia jakoś mu pomoże...
    On musi z tego wyjść!
    Rozdział jak zwykle świetny:)
    Pozdrawiam:)
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Oby Lidka jakoś pomogła Mario dojść do siebie ;)
    Rozdział cudny :*
    Czekam z niecierpliwością na następny ;)
    Pozdrawiam - Nikola :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział o długiej przerwie :) Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny jest <3
    Czekam na kolejny ;3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Doczekałam się rozdziału
    :)
    świetny <33
    Oby Mario wyszedł z tego:)
    Zapraszam do siebie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/
    Buziak:*

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak mi szkoda Mario:(
    Rozdział przecudowny!!!;)
    Pozdrawiam
    http://bvb-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytam z małym opóźnieniem ale czytam! ;3
    Szkoda tego biedaka Mario.. ;c Liczę że Lidka mu jakoś pomoże..
    Rozdział jak zawsze perełka! <3 Czekam na kolejny i zapraszam do siebie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam Cię,że nie komentuje za często,ale ...ech, albo nie mam humoru i weny albo czasu... naprawdę przepraszam!
    Ogólnie uważam,że piszesz cudownie! Naprawdę, wydaje mi się często ,że czytam książkę profesjonalnej pisarki. Jestem pod wrażeniem!
    Co do treści, mam nadzieję,że w życiu Mario...się jakoś ułoży.
    Piękne i cudowne!
    Czekam na kolejny rozdział ! ;*
    Pozdrawiam,Izaa

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak zwykle genialny :3

    OdpowiedzUsuń
  21. Suuupcio ! dAJ SZYBKO NASTĘPNY.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wybacz, że dopiero teraz, ale studia i studia i studia i brak czasu mnie dobijają powoli ! :D Jak zwykle jestem pod wrażeniem Twojej twórczości i ją uwielbiam ! :D Mam nadzieję, że u Mario wszystko się jakoś ułoży i będzie dobrze :) Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  23. boże, jak ja uwielbiam Twoje rozdziały <3 na każdy czekam z niecierpliwością:) kochana, postaraj się pisać odrobinkę szybciej, bo my tu umrzemy :) trzymaj się:*/SARA:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochana! Przede wszystkim przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale szkoła i te inne sprawy mnie po prostu okupiły! Ale na szczęście już wracam! I naprawdę muszę przyznać, że rozdział cały czas trzymał w napięciu. Dobrze, że Mario nie zrobił sobie niczego! Mam nadzieje, że przejdzie przez tę 'kurację' dobrze i któregoś dnia powróci do normalności. Strasznie mi go szkoda! Biedaczek! Mam nadzieje, że rozmowa z Lidką mu pomoże!
    Buziaki kochana i zapraszam na (W KOŃCU!) nowość u mnie :) ŚCISKAM♥
    http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Trochę późno komentuję, ale naprawdę brak czasu. Rozdział jak zwykle cudowny! Biedny Mario, nie radzi sobie z tym wszystkim. Dobrze, że skończyło się tylko na alkoholu. Bałam się, że zrobi sobie coś gorszego. Rana na jego psychice jest jeszcze świeża i sądzę, że potrzebuje czasu, aby móc znowu normalnie funkcjonować. Powinien znaleźć sobie jakieś zajęcie, jakąś odskocznię od tych wszystkich problemów, bo siedząc w samotności jego stan jeszcze bardziej się pogarsza. Może jak wróci do treningów i skupi się na grze, zapomni o przykrościach. Z pomocą Marco i Lidii, na pewno na nowo odbuduje swoje życie. Oby było szczęśliwe. Czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń