- Racja - powiedziałam. - To co, idziesz na trening?
- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz - uśmiechnął się lekko mój ukochany i znów mnie mocno objął.
- Zdaję sobie sprawę - mruknęłam, odwzajemniłam jego uścisk.
Moje nozdrza przepełnił zapach jego cudownych perfum. Wtuliłam się mocno w blondyna. Tak bardzo mi tego brakowało ostatnimi dniami.
Moje nozdrza przepełnił zapach jego cudownych perfum. Wtuliłam się mocno w blondyna. Tak bardzo mi tego brakowało ostatnimi dniami.
- Ciekawe, jak to teraz będzie z moją formą - powiedział Marco. - Długo nie trenowałem ani nie grałem. Całe szczęście, że mam tak wyrozumiałego trenera.
- Dasz radę - powiedziałam. - Następny mecz pewnie dopiero w weekend, a dziś dopiero wtorek.
Marco pokiwał głową. Staliśmy jeszcze tak przez parę minut przytuleni do siebie.
- Kochanie, już może sobie pójdę - powiedział Marco - zobaczymy się później, dobrze?
- Oczywiście - powiedziałam. - Miłego treningu.
- Dziękuję - uśmiechnął się Marco i cmoknął mnie w policzek na pożegnanie.
Mój luby poszedł swoją drogą, natomiast ja odpaliłam skuter i pojechałam do domu.
Gdy już przyjechałam, Łukasz właśnie wychodził z domu.
- Idź szybko do domu, bo tosty wystygną - zaczepił mnie z uśmiechem.
- Od czego jest mikrofalówka? - zaśmiałam się.
- No w sumie - pokiwał głową. - Wreszcie Marco będzie na treningu. Wiesz, Lidia, powiem Ci szczerze, że naprawdę bardzo go nam brakowało. W szatni było tak pusto bez niego.
- Zdaję sobie sprawę - westchnęłam. - Myślisz, że mi go nie brakowało? Ale Mario go bardziej potrzebował.
- Rozumiem - powiedział Łukasz. - Okej, to ja już lecę. Do zobaczenia później!
- Na razie - odparłam - udanego treningu!
- Dzięki - odparł Łukasz, a ja poszłam do domu. W kuchni przesiadywała Ewa, czytając gazetę i jedząc pączka.
- O, wreszcie jesteś - powiedziała, oderwała się od czytania i podsunęła mi talerz z tostami. - Jedz. Jeszcze są ciepłe.
- Dziękuję - powiedziałam, posmarowałam sobie tosty Nutellą i nalałam soku jabłkowego do szklanki.
- Co tam u Marco słychać? - zapytała mnie przyjaciółka.
- To było miłe uczucie zobaczyć się z nim po takiej rozłące - przyznałam.
- Na pewno - pokiwała głową Ewa. - Oby Mario tutaj doszedł do siebie. Przecież jest tu wiele osób, na które może liczyć.
Westchnęłam cicho. Dokończyłam jedzenie porannego posiłku i poszłam do swojego pokoju.
Spotkanie z Marco poprawiło mi nieco nastrój. To było naprawdę niesamowite uczucie wtulić się w niego po takiej rozłące.
- Dasz radę - powiedziałam. - Następny mecz pewnie dopiero w weekend, a dziś dopiero wtorek.
Marco pokiwał głową. Staliśmy jeszcze tak przez parę minut przytuleni do siebie.
- Kochanie, już może sobie pójdę - powiedział Marco - zobaczymy się później, dobrze?
- Oczywiście - powiedziałam. - Miłego treningu.
- Dziękuję - uśmiechnął się Marco i cmoknął mnie w policzek na pożegnanie.
Mój luby poszedł swoją drogą, natomiast ja odpaliłam skuter i pojechałam do domu.
Gdy już przyjechałam, Łukasz właśnie wychodził z domu.
- Idź szybko do domu, bo tosty wystygną - zaczepił mnie z uśmiechem.
- Od czego jest mikrofalówka? - zaśmiałam się.
- No w sumie - pokiwał głową. - Wreszcie Marco będzie na treningu. Wiesz, Lidia, powiem Ci szczerze, że naprawdę bardzo go nam brakowało. W szatni było tak pusto bez niego.
- Zdaję sobie sprawę - westchnęłam. - Myślisz, że mi go nie brakowało? Ale Mario go bardziej potrzebował.
- Rozumiem - powiedział Łukasz. - Okej, to ja już lecę. Do zobaczenia później!
- Na razie - odparłam - udanego treningu!
- Dzięki - odparł Łukasz, a ja poszłam do domu. W kuchni przesiadywała Ewa, czytając gazetę i jedząc pączka.
- O, wreszcie jesteś - powiedziała, oderwała się od czytania i podsunęła mi talerz z tostami. - Jedz. Jeszcze są ciepłe.
- Dziękuję - powiedziałam, posmarowałam sobie tosty Nutellą i nalałam soku jabłkowego do szklanki.
- Co tam u Marco słychać? - zapytała mnie przyjaciółka.
- To było miłe uczucie zobaczyć się z nim po takiej rozłące - przyznałam.
- Na pewno - pokiwała głową Ewa. - Oby Mario tutaj doszedł do siebie. Przecież jest tu wiele osób, na które może liczyć.
Westchnęłam cicho. Dokończyłam jedzenie porannego posiłku i poszłam do swojego pokoju.
Spotkanie z Marco poprawiło mi nieco nastrój. To było naprawdę niesamowite uczucie wtulić się w niego po takiej rozłące.
***
*oczami Marco*
Poszedłem do szatni, już większość chłopaków tam była.
- Marco, wreszcie jesteś! - ucieszył się Nuri i rzucił mi się na szyję, a Mats i Kevin poszli w jego ślady.
- Masz pojęcie, jak nam Ciebie brakowało? - zapytał Kevin.
- Mnie Was też - odparłem i przywitałem się z resztą kolegów. - Jak samopoczucia?
- U nas całkiem niezłe, ale co z Mario, brachu? - zapytał Marcel.
- A jak myślisz? Chłopak będzie miał rysę na psychice do końca życia - powiedziałem. - Dobrze, że przyjechał tu ze mną. Terapeuci na pewno jakoś mu postarają się pomóc. Poza tym, może liczyć na mnie i na Was.
- Dobrze mówisz - powiedział Mats. - Zostawiłeś go samego w Twoim domu?
- No tak - przyznałem - ale pochowałem wszystkie nożyki i ostre narzędzia. Poza tym, powiedział, że chętnie spędzi trochę czasu w samotności. Może to nie okaże się takie złe?
- Nie wyobrażam sobie, żeby Mario się spróbował okaleczać - powiedział Kevin.
- Albo nie daj Boże próbował kolejny raz samobójstwo popełnić - powiedział ze zgrozą Nuri.
- Nawet tak nie mów, Nuri! - odparłem - aż mnie ciarki przechodzą. To nie ma prawa się wydarzyć!
Wyciągnąłem z torby treningowej strój i zacząłem się przebierać. Niebawem przyszedł trener, z nim również zamieniłem parę słów na temat mojego pobytu w Monachium i samopoczuciu mojego najlepszego przyjaciela.
Po tylu dniach wreszcie wróciłem do piłki. Chociaż nie mogłem w stu procentach się skupić, bo moje myśli wciąż krążyły wokół Mario i jego nastroju. Myślałem cały czas : jak on się teraz czuje?! co robi?
Jednak starałem się jakoś skupić, nie chciałem narazić się trenerowi, który i tak okazał mi wielką wspaniałomyślność.
O piętnastej trening się skończył. Odmówiłem wyjścia na piwo razem z kilkoma chłopakami. Śpieszno mi było do domu i oczywiście do Mario. Jeszcze będzie wiele okazji, żeby gdzieś wyjść z chłopakami z drużyny.
Wszedłem do domu, panowała w nim nieskazitelna cisza.
- Mario, wróciłem - zawołałem, ściągając buty.
Nie usłyszałem odpowiedzi. Lekko zaniepokojony udałem się do salonu, i tam zastałem Mario. Leżał pijany na podłodze. Obok niego leżały puszki po piwie i zaczęta butelka wódki.
Uklęknąłem przy nim, zacząłem nim lekko potrząsać za ramiona.
- Mario! Żyjesz?!
- Marco... - wymamrotał Mario, z trudem uniósł powieki. Ulżyło mi, Mario jeszcze minimalnie kontaktował.
- Mario, czemu to zrobiłeś?! - zacząłem go wypytywać, pomogłem mu także wstać i dojść do kanapy.
- Marco, ja już nie mogę... cienki jestem, nie potrafię walczyć... - mamrotał Mario.
On mógł opowiadać głupoty, wiadomo, jak to pijani ludzie. Wywnioskowałem z jego wypowiedzi, że nie ma siły walczyć z tym, co go spotkało. Czyli nastąpiła podobna sytuacja jak z Lidią.
- Mario... wszystko będzie dobrze - zacząłem go pocieszać. - Ale Ty nie możesz się tak upijać! To nie pomoże!
- Marco... - w oczach mojego przyjaciela zobaczyłem wyraźny przestrach i niepokój.
- Słucham? - zapytałem, jednocześnie sprzątając z podłogi puste puszki po piwach. Wyniosłem także szybko napoczętą wódkę z pokoju i schowałem.
- Miałem sen - powiedział drżącym głosem - śniło mi się, że oni znów mi to zrobili... - tu głos mu się załamał.
A moje serce aż ból ścisnął. Co ten Mario teraz musi przechodzić... Koszmary senne, okropne wspomnienia, ogólnie zadra na psychice... i wszystko przez tą dwójkę...
- Mario, będzie dobrze - powtarzałem. - Nie pozwolę Ci się poddać!
Mario naprawdę kiepściutko wyglądał. Objąłem go ramieniem, próbowałem cały czas pocieszać.
W pewnym momencie wpadł mi do głowy niezły pomysł, ale postanowiłem, że zrealizuję go wieczorem.
- U nas całkiem niezłe, ale co z Mario, brachu? - zapytał Marcel.
- A jak myślisz? Chłopak będzie miał rysę na psychice do końca życia - powiedziałem. - Dobrze, że przyjechał tu ze mną. Terapeuci na pewno jakoś mu postarają się pomóc. Poza tym, może liczyć na mnie i na Was.
- Dobrze mówisz - powiedział Mats. - Zostawiłeś go samego w Twoim domu?
- No tak - przyznałem - ale pochowałem wszystkie nożyki i ostre narzędzia. Poza tym, powiedział, że chętnie spędzi trochę czasu w samotności. Może to nie okaże się takie złe?
- Nie wyobrażam sobie, żeby Mario się spróbował okaleczać - powiedział Kevin.
- Albo nie daj Boże próbował kolejny raz samobójstwo popełnić - powiedział ze zgrozą Nuri.
- Nawet tak nie mów, Nuri! - odparłem - aż mnie ciarki przechodzą. To nie ma prawa się wydarzyć!
Wyciągnąłem z torby treningowej strój i zacząłem się przebierać. Niebawem przyszedł trener, z nim również zamieniłem parę słów na temat mojego pobytu w Monachium i samopoczuciu mojego najlepszego przyjaciela.
Po tylu dniach wreszcie wróciłem do piłki. Chociaż nie mogłem w stu procentach się skupić, bo moje myśli wciąż krążyły wokół Mario i jego nastroju. Myślałem cały czas : jak on się teraz czuje?! co robi?
Jednak starałem się jakoś skupić, nie chciałem narazić się trenerowi, który i tak okazał mi wielką wspaniałomyślność.
O piętnastej trening się skończył. Odmówiłem wyjścia na piwo razem z kilkoma chłopakami. Śpieszno mi było do domu i oczywiście do Mario. Jeszcze będzie wiele okazji, żeby gdzieś wyjść z chłopakami z drużyny.
Wszedłem do domu, panowała w nim nieskazitelna cisza.
- Mario, wróciłem - zawołałem, ściągając buty.
Nie usłyszałem odpowiedzi. Lekko zaniepokojony udałem się do salonu, i tam zastałem Mario. Leżał pijany na podłodze. Obok niego leżały puszki po piwie i zaczęta butelka wódki.
Uklęknąłem przy nim, zacząłem nim lekko potrząsać za ramiona.
- Mario! Żyjesz?!
- Marco... - wymamrotał Mario, z trudem uniósł powieki. Ulżyło mi, Mario jeszcze minimalnie kontaktował.
- Mario, czemu to zrobiłeś?! - zacząłem go wypytywać, pomogłem mu także wstać i dojść do kanapy.
- Marco, ja już nie mogę... cienki jestem, nie potrafię walczyć... - mamrotał Mario.
On mógł opowiadać głupoty, wiadomo, jak to pijani ludzie. Wywnioskowałem z jego wypowiedzi, że nie ma siły walczyć z tym, co go spotkało. Czyli nastąpiła podobna sytuacja jak z Lidią.
- Mario... wszystko będzie dobrze - zacząłem go pocieszać. - Ale Ty nie możesz się tak upijać! To nie pomoże!
- Marco... - w oczach mojego przyjaciela zobaczyłem wyraźny przestrach i niepokój.
- Słucham? - zapytałem, jednocześnie sprzątając z podłogi puste puszki po piwach. Wyniosłem także szybko napoczętą wódkę z pokoju i schowałem.
- Miałem sen - powiedział drżącym głosem - śniło mi się, że oni znów mi to zrobili... - tu głos mu się załamał.
A moje serce aż ból ścisnął. Co ten Mario teraz musi przechodzić... Koszmary senne, okropne wspomnienia, ogólnie zadra na psychice... i wszystko przez tą dwójkę...
- Mario, będzie dobrze - powtarzałem. - Nie pozwolę Ci się poddać!
Mario naprawdę kiepściutko wyglądał. Objąłem go ramieniem, próbowałem cały czas pocieszać.
W pewnym momencie wpadł mi do głowy niezły pomysł, ale postanowiłem, że zrealizuję go wieczorem.
***
Za oknem już szaro, ja sobie spędzam dzień na słuchaniu muzyki i gapieniu się w ścianę. W środku dnia wprawdzie pomogłam Ewie nieco ogarnąć dom, ale nic poza tym się nie wydarzyło.
Ciekawe, co tam u chłopaków? Jak się czują? Co robią? Nie wiem. Nie chcę wydzwaniać do mojego ukochanego i się narzucać.
Nagle usłyszałam pukanie do pokoju. To Ewa.
- Lidia, Marco przyjechał - powiedziała. - Powiedział, żebyś się szybciutko zebrała, bo czeka na Ciebie w aucie. Ponoć pilna sprawa.
- Serio? - zdziwiłam się.
Ciekawe, co to za pilna sprawa? Szybko spakowałam manatki, i poszłam na dół.
Nałożyłam buty, kurtkę, okręciłam się szalikiem i wyszłam z domu. Przed bramą do naszej posesji stał samochód Marco.
- Hej, kochanie - powiedziałam, gdy wskoczyłam do pojazdu. - Cóż to się stało?
- Hej, skarbie - powiedział Marco i cmoknął mnie w policzek. - Opowiem Ci wszystko po drodze.
- Tak w ogóle, czemu przyjechałeś? Mogłeś zadzwonić, ja przyszłabym albo przyjechała skuterem - powiedziałam.
- Nie chciałem, żebyś szła sama po ciemku lub jechała po ciemku - powiedział Marco. - Jeszcze coś by Ci się stało.
Aż mi się ciepło zrobiło. Marco naprawdę się o mnie bardzo troszczy.
- Słuchaj, Lidia, przyjechałem po Ciebie, bo chciałbym, żebyś spróbowała porozmawiać z Mario - powiedział Marco. - On tak bardzo cierpi. Gdy dziś wróciłem z treningu, zastałem go upitego. On nie może sobie poradzić z tym, co go spotkało.
No tak... mnie i Mario spotkał ten sam koszmar. I ja doskonale rozumiem tego biednego chłopaka. Świetnie wiem, co teraz czuje.
- Zostawiłeś go samego? Co on teraz robi? - zapytałam.
- Śpi - powiedział Marco. - Upił się, i z bolącą głową poszedł spać.
Westchnęłam ciężko. Marco nie mieszka daleko ode mnie, zatem niebawem dojechaliśmy do jego domu.
Jak się okazało, Mario jeszcze sobie spał w pokoju gościnnym.
- Nie będziemy go chyba budzić? - zapytałam cicho, patrząc na śpiącego chłopaka.
- Nie - powiedział Marco. - Chodźmy do sypialni, mamy trochę czasu dla siebie...
Pokiwałam głową. Położyliśmy się na niesamowicie wygodnym łóżku blondyna. Ten przyciągnął mnie do siebie.
- Tęskniłem za naszymi czułościami - szepnął mi do ucha.
- Ja też - odpowiedziałam.
Poczułam, jak jego dłonie gładzą moje włosy. Wtuliłam się mocno w mojego ukochanego. Leżeliśmy tak, upajając się sobą.
_______________________________________
Uff... Napisałam. Badziewiarstwo po raz kolejny, ale cóż, z takim zmęczeniem nie jestem w stanie stworzyć czegoś dobrego. -.-
Następny nie wiem kiedy. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą. :P
Mam nadzieję, że ktoś pamięta o tym blogu i go czyta. Kto przeczytał, niech zostawi pamiątkę, bardzo o to proszę! Będę wdzięczna! :*
Buziaki! Sylwia :**
No tak... mnie i Mario spotkał ten sam koszmar. I ja doskonale rozumiem tego biednego chłopaka. Świetnie wiem, co teraz czuje.
- Zostawiłeś go samego? Co on teraz robi? - zapytałam.
- Śpi - powiedział Marco. - Upił się, i z bolącą głową poszedł spać.
Westchnęłam ciężko. Marco nie mieszka daleko ode mnie, zatem niebawem dojechaliśmy do jego domu.
Jak się okazało, Mario jeszcze sobie spał w pokoju gościnnym.
- Nie będziemy go chyba budzić? - zapytałam cicho, patrząc na śpiącego chłopaka.
- Nie - powiedział Marco. - Chodźmy do sypialni, mamy trochę czasu dla siebie...
Pokiwałam głową. Położyliśmy się na niesamowicie wygodnym łóżku blondyna. Ten przyciągnął mnie do siebie.
- Tęskniłem za naszymi czułościami - szepnął mi do ucha.
- Ja też - odpowiedziałam.
Poczułam, jak jego dłonie gładzą moje włosy. Wtuliłam się mocno w mojego ukochanego. Leżeliśmy tak, upajając się sobą.
_______________________________________
Uff... Napisałam. Badziewiarstwo po raz kolejny, ale cóż, z takim zmęczeniem nie jestem w stanie stworzyć czegoś dobrego. -.-
Następny nie wiem kiedy. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą. :P
Mam nadzieję, że ktoś pamięta o tym blogu i go czyta. Kto przeczytał, niech zostawi pamiątkę, bardzo o to proszę! Będę wdzięczna! :*
Buziaki! Sylwia :**
Genialny! Pisz dalej ;) uwielbiam Twoje opowiadania ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie ;)
http://dortmund-moim-domem.blogspot.com/
Biedny Mario! To straszne co on przeżywa!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lidia mu pomoże i dojdzie do siebie.
Pozdrawiam ;**
http://i-need-your-love-bvb.blogspot.com/
Świetny
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lidia pomoże Marco dojść do siebie.
Czekam na następny.
W wolnej chwili zapraszam na mój nowy blog:
http://zapomnij-na-zawsze.blogspot.com/
Szkoda Mario. ;( Mam nadzieję ze niedługo wszystko będzie już w porządku
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Pozdrawiam :*
świetny rozdział . Szkoda Mario i nie mogę się doczekać jego gry w dortmundzie bo ma nadzieje ze tak bedzie grał w bvb .pozdrawiam i zapraszam do sb i jak zawsze pamiętam o twoim genialnym blogu.
OdpowiedzUsuńBiedny Mario :(
OdpowiedzUsuńRozdział super!
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda mi Mario :c Musi teraz naprawdę bardzo cierpieć :(
Mam nadzieję, że rozmowa z Lidią mu pomoże :)
Pozdrawiam ;*
Oh biedny Goetze :( ;( szkoda chłopaka ale licze ze on z tego jakos wyjdzie...
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie mam nadzieje ze nie zapomniałyście o.moim blogu
http://echte-liebe-0.blogspot.com/?m=1
:) licze na motywujace komy :P pozdro
Genialny rozdział! <3 Mam nadzieję, że po rozmowie z Lidią Mario chociaż trochę poczuje się lepiej. Ona go doskonale rozumie, sama przeżyła taką tragedie. Oby chłopak szybko wrócił do siebie i oczywiście do Borussi :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz, cudowny rozdział! :* Czekam z niecierpliwością na następny!
Buziaki :**
Wreszcie dodałaś <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogłam się doczekać aż dodasz jakiś rozdział.
Biedny Mario :((
Mam nadzieje ,że wyjdzie z tego :>
O tym blogu nie da się zapomnieć ! :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, jak każdy. Mam nadzieję, że rozmowa Lidii z Mario trochę mu pomoże. Ona w końcu przeżyła to samo...
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
Czekam i pozdrawiam ;*
Dodałaś :P Dziękuję.
OdpowiedzUsuńW życiu nie zapomnę o tym blogu no! Jest mega! :* Coraz więcej momentów z Lidią i Marco!!!! Taaaak :*
Mario zachowuje się podobnie jak Lidia kiedy to wszystko przechodziła. Tak bardzo chciałabym, żeby jego samopoczucie choć trochę się poprawiło no! Szkoda mi go :* Niestety, nie każda zmiana w życiu wychodzi na lepsze :( Mino wszystko wierzę, że mu się uda :*
A teraz pozostaje mi grzecznie czekać na kolejny rozdział w tej super historii :**
Pozdrawiam Cię serdecznie :*
Buziaki :**
Biedny Mario:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lidia jakoś mu pomoże...
On musi z tego wyjść!
Rozdział jak zwykle świetny:)
Pozdrawiam:)
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Oby Lidka jakoś pomogła Mario dojść do siebie ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudny :*
Czekam z niecierpliwością na następny ;)
Pozdrawiam - Nikola :*
Super rozdział o długiej przerwie :) Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie! :-)
świetny jest <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;3
Buziaki ;*
Doczekałam się rozdziału
OdpowiedzUsuń:)
świetny <33
Oby Mario wyszedł z tego:)
Zapraszam do siebie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Buziak:*
Tak mi szkoda Mario:(
OdpowiedzUsuńRozdział przecudowny!!!;)
Pozdrawiam
http://bvb-my-life.blogspot.com/
Czytam z małym opóźnieniem ale czytam! ;3
OdpowiedzUsuńSzkoda tego biedaka Mario.. ;c Liczę że Lidka mu jakoś pomoże..
Rozdział jak zawsze perełka! <3 Czekam na kolejny i zapraszam do siebie! ;*
Przepraszam Cię,że nie komentuje za często,ale ...ech, albo nie mam humoru i weny albo czasu... naprawdę przepraszam!
OdpowiedzUsuńOgólnie uważam,że piszesz cudownie! Naprawdę, wydaje mi się często ,że czytam książkę profesjonalnej pisarki. Jestem pod wrażeniem!
Co do treści, mam nadzieję,że w życiu Mario...się jakoś ułoży.
Piękne i cudowne!
Czekam na kolejny rozdział ! ;*
Pozdrawiam,Izaa
Jak zwykle genialny :3
OdpowiedzUsuńSuuupcio ! dAJ SZYBKO NASTĘPNY.
OdpowiedzUsuńWybacz, że dopiero teraz, ale studia i studia i studia i brak czasu mnie dobijają powoli ! :D Jak zwykle jestem pod wrażeniem Twojej twórczości i ją uwielbiam ! :D Mam nadzieję, że u Mario wszystko się jakoś ułoży i będzie dobrze :) Pozdrawiam i czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńboże, jak ja uwielbiam Twoje rozdziały <3 na każdy czekam z niecierpliwością:) kochana, postaraj się pisać odrobinkę szybciej, bo my tu umrzemy :) trzymaj się:*/SARA:)
OdpowiedzUsuńKochana! Przede wszystkim przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale szkoła i te inne sprawy mnie po prostu okupiły! Ale na szczęście już wracam! I naprawdę muszę przyznać, że rozdział cały czas trzymał w napięciu. Dobrze, że Mario nie zrobił sobie niczego! Mam nadzieje, że przejdzie przez tę 'kurację' dobrze i któregoś dnia powróci do normalności. Strasznie mi go szkoda! Biedaczek! Mam nadzieje, że rozmowa z Lidką mu pomoże!
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana i zapraszam na (W KOŃCU!) nowość u mnie :) ŚCISKAM♥
http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/
Trochę późno komentuję, ale naprawdę brak czasu. Rozdział jak zwykle cudowny! Biedny Mario, nie radzi sobie z tym wszystkim. Dobrze, że skończyło się tylko na alkoholu. Bałam się, że zrobi sobie coś gorszego. Rana na jego psychice jest jeszcze świeża i sądzę, że potrzebuje czasu, aby móc znowu normalnie funkcjonować. Powinien znaleźć sobie jakieś zajęcie, jakąś odskocznię od tych wszystkich problemów, bo siedząc w samotności jego stan jeszcze bardziej się pogarsza. Może jak wróci do treningów i skupi się na grze, zapomni o przykrościach. Z pomocą Marco i Lidii, na pewno na nowo odbuduje swoje życie. Oby było szczęśliwe. Czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń